POLAŁY SIĘ ŁZY ME CZYSTE, RZĘSISTE ...
Chce mi się pisać wiersze,
Jak psipsi dziecku chce się;
Słóweczko rzucam pierwsze,
Może mi coś przyniesie.
Może i inne, liczne
Popłyną za nim ciurkiem,
Floresy kreśląc śliczne
Pod skrzętnym moim piórkiem.
Może wytrysną ze mnie
W obrazków dziwnych rządek,
Po które bym daremnie
Wysyłał mój rozsądek.
Zawszeć to duszy zdrowiej -
I, choć nań szemrzą różni,
Lżej iść jest pielgrzymowi,
Gdy w drodze się wypróżni ...
Ach, tak, pielgrzymem jestem,
Co smętną podróż kończy
I utrudzonym gestem
Kuli się w swej opończy;
Wśród ulic pokręcenia
Błądzę po mieście obcem,
Brnę poprzez mgły wspomnienia,
Gdym żył tu młodym chłopcem;
Patrzę w niknące szlaki,
Uśmiecham się do środka,
A każdy uśmiech taki,
To jakby jedna zwrotka.
Patrzę z mych lat dojrzałych
W  p r z e s z ł o ś ć  s p o w i t ą  m g ł a m i
I z oczu posmutniałych
Ach, psipsi robię łzami ...
W Paryżu, w marcu 1912 r.