V. Świat 1-biegunowy, od rozpadu ZSRR do ISIS (1991-2015)

Rozpad ZSRR, wojna Armenii z Azerbejdżanem dwie wojny w Czeczenii
W 1991 r. nastąpił rozpad Związku Radzieckiego na skutek proklamowania przez parlamenty wszystkich 12 federacyjnych republik związkowych decyzji o utworzeniu własnych niepodległych państw narodowych. Bezpośrednią tego przyczyną była rywalizacja o władzę na Kremlu pomiędzy Gorbaczowem i Jelcynem, zaś główną - prowadzenie polityki „głasnosti i pierestrojki” przez Gorba­czowa, pragnącego za wszelką cenę zakończenia zimnej wojny między ZSRR a USA, które uzyska­ły przewagę finansową, technologiczną (gwiezdne wojny) i propagandową w skali świata.
Proces usamodzielnienia się dotychczasowych radzieckich republik związkowych odbywał się względnie spokojnie z wyjątkiem regionu Kaukazu, najbardziej etnicznie zróżnicowanego. W styczniu 1992 r. rozpoczęła się tam wojna pomiędzy niepodległymi Armenią i Azerbejdżanem o Gór­ny Karabach, stanowiący autonomiczną enklawę w głębi Kaukazu, przynależną od początku XX w. do Azerbejdżanu, choć chrześcijańscy Ormianie stanowią zdecydowaną większość mieszkańców w stosunku do mahometańskich Azerów. Lokalne władze Karabachu starały się bez powodzenia d lat o włączenie enklawy do Armenii, a wreszcie ogłosiły niepodległość prowincji, co stało się przyczyną wieloletniej krwawej wojny, zakończonej rozejmem w maju 1994 r.
W 1991 r. grupa lokalnych przywódców ogłosiła niepodległość Czeczenii, niewielkiej autono­micznej republiki Federacji Rosyjskiej na Północnym Kaukazie, liczącej 1,2 mln. ludności, głównie mahometańskiej, pochodzenia tatarskiego. Czeczeńcy walczyli o niezależność od carskiej Rosji już w pierwszej połowie XIX w., więc nową rebelię można by określić jako kontynuację tamtej odległej wojny. Jednak była ona raczej kontynuacją niedawnej wojny afgańskiej. Głównym jej organizatorem był mjr al-Chattab, Jordańczyk, wychowanek szkół koranicznych w Pakistanie, dowódca afgańskich wahhabitów, wyznawców radykalnego islamu. Charakteryzowały ich długie brody i zielone opaski na czole, symbolizujące żołnierzy-kamikaze, fanatycznie religijnych i przestrzegających ściśle sza­riat. Pieniądze do Czeczenii, podobnie jak w Afganistanie, płynęły głównie z Arabii Saudyjskiej, za pośrednictwem „Bazy” bin Ladena, zaś broń z amerykańskich agentur CIA. Podobnie też dżihady­stów wahhabickich werbowano we wszystkich krajach arabskich.
Po rozpadzie ZSRR panował chaos polityczny i kryzys gospodarczy, więc władze Federacji akceptowały ten nowy byt polityczny, pod warunkiem, że Czeczenia pozostanie w składzie Federacji Rosyjskiej. Przywódca separatystów gen. Dżochar Dudajew nie podpisał tego warunku i nadal rady­kalizował swą politykę, sprowadzając bojowników arabskich z Afganistanu i stosując represje wobec mniejszości narodowych, co spowodowało pierwszą dużą falę uchodźców z republiki. Narastał cha­os, terroryzm, praktyka porywania ludzi w celach okupu. Rosła też opozycja i zbrojny opór wewnętrz­ny, zaś w grudniu 1994 r, wkroczyły do republiki wojska rosyjskie i rozpoczęła się I wojna czeczeń­ska, jaka trwała do sierpnia 1996 r.
W pierwszej fazie wojny Rosjanie zdobyli prawie wszystkie zamieszkałe tereny nizinne, lecz nie zdołali opanować dolin, przełęczy i kryjówek górskich, także po stronie Gruzji, z których bojowni­cy czeczeńscy prowadzili wypady partyzanckie. W sierpniu 1996 r. w niespodziewanym ataku odbili stolicę Grozny, zginął gen. Dudajew, Rosjanie wycofali się z republiki i zawarty został rozejm na 5 lat, w trakcie którego miało nastąpić uzgodnienie statusu republiki.
Jednakże chaos i terroryzm nadal narastały, także wypady do Dagestanu, w Budionowsku oddział Szamila Basajewa opanował szpital, w którym uwięziono 1000 zakładników i zginęły 143 osoby. Do­konane zostały zamachy bombowe na budynki mieszkalne rodzin wojskowych i dworzec w Moskwie, w którym zginęło 58 osób. Prezydent republiki Asłan Maschadow nie był w stanie zapew­nić spokoju w prowincji, realną władzę sprawowali lokali dowódcy wojskowi. W tej sytuacji w paź­dzierniku 1999 r. wojska rosyjskie, na rozkaz premiera Władymira Putina, ponownie wkroczyły do re­publiki. Regularne walki tej II wojny czeczeńskiej zakończyły się po dwóch latach. Lecz miały miej­sce krwawe zamachy w teatrze w Dubrowce w październiku 2002 r., w szkole w Biesłanie we wrześniu 2004 r. Zaś walki party­zanckie, o niewielkim natężeniu, trwały do kwietnia 2009 roku.
Separatyści do końca żądali utworzenia Emiratu Kaukaskiego od Morza Czarnego do Kaspij­skiego, który określony został przez Rosję, ONZ, USA i UE jako organizacja terrorystyczna. Zaś Czeczenia z powrotem jest nierozłączną częścią Federacji Rosyjskiej. Faktycznie dzięki wielkim do­tacjom finansowym przystąpiono do odbudowy zniszczeń wojennych, w kwietniu 2003 r, przyjęta zo­stała, w drodze referendum, nowa konstytucja, a następnie prezydentem wybrany został Kadyrow, wcześniejszy dowódca wojskowy separatystów. Przeprowadzono pięciokrotnie amnestię, dziesiątki tysięcy członków czeczeńskich separatystów przyjęto po weryfikacji do służby w milicji i wojsku.

Rozbicie Jugosławii, islamskie Bośnia, Macedonia i Kosowo.
Po rozpadzie Związku radzieckiego świat stał się jednobiegunowy i nasiliła się destabilizacja i demontaż państw, dotąd będących pod wpływami ZSRR. W Europie należała do nich m.in. Federa­cyjna Repu­blika Jugosławii, w której 3 prowincje, Bośnia, Macedonia i Kosowo, zamieszkałe w znacznej części przez ludność wyznania islamskiego. Wszystkie były przez kilkaset lat częścią impe­rium osmańskie­go, w Bośni mahometanami byli chłopi serbscy, którzy przeszli z prawosławia na is­lam ze względów ekonomicznych, zaś w Macedonii i Kosowie Albańczycy, przybyli z sąsiedniej is­lamskiej Albanii, zwłaszcza w czasie II wojny światowej.
Gdy w kwietniu 1992 r. parlament Bośni i Hercegowiny proklamował niepodległość narodu Bośniackich Muzułmanów, już nazajutrz nastąpiło formalne uznanie nowego państwa przez chrze­ścijańskie Niemcy, Austrię, Watykan, jakby w intencji powrotu Islamu na Bałkany. Doszło wtedy do krótkotrwałych walk garnizonów JAL (Jugosłowiańska Armia Ludowa) z organizacjami niepodległo­ściowymi muzułmanów po czym muzułmańską część terytorium Bośni przejęły rozjemcze siły ONZ. Lecz konflikt tlił się nadal, a zwłaszcza oskarżenia o prześladowaniu ludności muzułmańskiej przez Serbów. To też latem 1995 r. serbskie pozycje i obiekty wojskowe zostały zbombardowane w wielotygodniowych nalotach lotnictwa NATO, a następnie zachodnia część prowincji została zajęta przez 100-tys. regu­larną armię, powstałej 4 lata wcześniej niepodległej Chorwacji. W krwawych wal­kach z bośniackimi Serbami wzięło także udział 3 tys. mudżahedinów arabskich, ale o tym świat do­wiedział się dopiero po 10 latach. Kontrowersyjnym pretekstem do ataku był wybuch pocisku armatniego na targu w Sarajewie, od którego zginęło kilkadziesiąt osób. Wg dowództwa USA, pocisk został wystrzelony z odległych wzgórzy serbskich. Dopiero po kilku dniach stwierdzono, że był to pocisk moździerzowy lecz moź­dzierz mógł stać na sąsiedniej ulicy, a wszędzie dokoła były tylko bośniackie ulice. Ale to już nikogo nie interesowało.
Podobnie media nie zwróciły uwagi, że był to już drugi pretekst do rozbicia serbskiej Bośni. Mianowicie kilka dni wcześniej przed atakiem NATO, sekretarz stanu USA p. Albright na forum ONZ pomachała satelitarnym zdjęciem boiska w Srebrenicy z masowymi grobami Bośniaków, oświadcza­jąc, że jest to dowód ludobójstwa dokonanego przez Serbów. Tymczasem na drugi dzień TVP nadała relację 3 dziennikarzy francuskich, którzy wprost z tego boiska w Srebrenicy, pokazywali i mówili do kamery, że żadnych mogił na nim nie ma, a są jedynie prowadzone roboty kablowe. Nie było tych kadrów w kolejnych dziennikach TV, ale równocześnie nikt już nie mówił, ani pisał (przez 2-3 lata) o jakiejś masowej zbrodni na srebrenickim boisku.
Wojna zakończona została w listopadzie 1995 r. rokowaniami w Dayton, wg których Bośnia i Hercegowina stały się krajem niepodległym, podzielonym na dwie części składowe: Republikę Serb­ską i Federację Bośni i Hercegowiny, jakie w ciągu kilku lat miały połączyć się w jedną całość, co jednak nie następuje, mimo że minęło lat 20 od podpisania porozumienia.
Macedonia stała się niepodległą republiką już we wrześniu 1991 r. w drodze bezpośredniego pokojowego porozumienia z FRJ. Natomiast Kosowo formalnie ogłosiło swą niezależność w lutym 2008 r., po kilkuletnich walkach partyzantki albańskiej UCK (Armia Wyzwolenia Kosowa), finansowanej i uzbrojonej w Austrii, oraz po 57-dniowym bombardowaniu Serbii przez lotnictwo NATO, głównie USA. W ich wyniku Jugosła­wia poniosła większe straty materialne, niż w trakcie II wojny światowej. Zmusiło to ją do kapitulacji i ewakuacji z Kosowa swych sił zbrojnych.
Interwencja NATO poprzedzona była wieloletnią propagandą medialną o ludobójstwie, jakie­go dopuszczali się Serbowie na ludności albańskiej w Kosowie, ocenianym na 100 tysięcy ofiar. Już w „wolnym” Kosowie specjalne komisje międzynarodowe przez kilka lat poszukiwały grobów i miejsc kaźni, znajdując niewiele ponad 100 ofiar. Było to zbyt mało, jak na oskarżenie o ludobójstwo i pre­zydent Milosević sądzony przed Trybunałem w Hadze „przyklejony” został do procesu o zbrodnie w Bośni, których też nie udowodniono, zresztą zmarł po kilku latach śledczego więzienia.
Pod każdym względem Kosowo pozostaje nadal czynnikiem destabilizującym w regionie, jest ciągle administrowane przez Tymczasową Misje Administracyjną ONZ przy pomocy wojsk NATO, przy czym jego niepodległość uznana została przez 105 pośród 193 państw członków ONZ. Po za­kończeniu wojny sily UCK rozpoczęły prowadzenie czystek etnicznych, zabitych i porwanych zostało kilkudziesięciu Serbów, 300 tys. wypędzonych do Serbii, pozostali skupieni zostali w enklawach, strzeżonych przez oddziały ONZ. Spalonych zostało ponad 150 cerkwi prawosławnych, częściowo unikal­nych zabytków. Lecz o tych realnych zbrodniach media światowe nie informowały.

Spór o Kuwejt, „Pustynna burza”, zamach w NY, wojny w Afganistanie i Iraku (2003)
Irak, po wojnie z Iranem, znajdował się w tragicznej sytuacji gospodarczej. Wojna spowodo­wała przede wszystkim znaczny spadek produkcji i eksportu ropy naftowej i poważne zadłużenie kraju za granicą. To też Saddam Husajn zdecydował się na aneksję Kuwejtu, małego pustynnego emiratu, który produkował w 1989 r. 91,2 mln t ropy, tj. nieco więcej od Iraku. Możliwe było więc po­dwojenie budżetu irackiego. Przy tym Kuwejt historycznie był częścią Iraku, „wykrojony” został sztucznie dopiero w 1922 r. przez Brytyjczyków, po odkryciu tam bogatych złóż ropy naftowej.
Husajn mógł też liczyć na spontaniczną przychylność 1,2 mln arabskiej ludności Kuwejtu, jawnie wykorzystywanej przez feudalnych szejków, dbających wyłącznie o swe bogactwa i luksuso­we życie. Natomiast niewiadome było zachowanie mocarstw zachodnich, zwłaszcza Stanów Zjed­noczonych. Wspierały one Irak w wojnie z Iranem, głównym wrogiem USA, więc Saddam mógł kal­kulować, że przyznanie Kuwejtu Irakowi może potraktowane zostanie jako nagroda za wykonanie „mokrej rozprawy” z irańskimi fundamentalistami Chomeiniego.
Więc 2 sierpnia 1990 r., w ciągu jednego dnia armia iracka zajęła Kuwejt, a emir uciekł do Arabii Saudyjskiej. Lecz na drugi dzień prezydent USA George Bush poinformował, że natychmiast wysyła do Zatoki Perskiej wojska amerykańskie dla obrony Arabii Saudyjskiej. Po czym w ciągu kilku miesięcy USA przerzuciły w rejon Zatoki 100 tys. swych wojsk, a po formalnym przyzwoleniu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ i sformowaniu koalicji wojskowej kilku państw, dokonały inwazji na Ku­wejt w styczniu 1991 r. Wojna, której nadano kryptonim „Pustynna Burza", rozpoczęła się od kilkutygo­dniowego bombardowania celów w Iraku, w tym głównie Bagdadu. Ofensywę lądową wojska koalicji przeprowadziły w lutym i wtedy dopiero Husajn wycofał swe wojska z Kuwejtu.
Po czym walki przeniosły się na otwarte pustynne obszary płd.-zach. Iraku, gdzie Irakijczycy nie mieli żadnych poważniejszych możliwości obrony, wobec przygniatającej przewagi technicznej USA i panowania w powietrzu. Równocześnie prezydent George Bush wezwał Kurdów na północy, a Szyitów na południu kra­ju do wystąpienia przeciwko Husajnowi. Faktycznie obie te nacje wznieciły nowe powstania niepod­ległościowe, które zostały stłumione przez wojska irackie. Zaś Amerykanie wstrzymali swą ofensy­wę, a Bush ogłosił zakończenie operacji wojskowych, wobec uzyskanie celu wojennego. Armia irac­ka straciła ok. 100 tys zabitych, amerykańska 126 żołnierzy.
W czerwcu 1991 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję, żądającą zniszczenia broni masowego rażenia w Iraku oraz w sprawie utrzymania embarga na sprzedaż ropy przez Irak i na zakup za granicą broni i żywności. Był to właściwie cyniczny wyrok śmierci na państwo, które eg­zystowało głównie dzięki eksportowi swej ropy naftowej. Sytuacja w Iraku stawała się więc coraz bardziej dramatyczna. Budżety nie zapewniały nawet podstawowych potrzeb ludności i normalnego funkcjonowania państwa.
Utrzymywanie sankcji tłumaczono ukrywaniem przez Husajna broni masowej zagłady, którą specjalne komisje szukały w Iraku, penetrując wszelkie zakłady produkcyjne, magazynowe, obiekty publiczne, także „pałace Saddama”. Następstwa embarga, które trwało 11 lat, były dla Iraku tragicz­ne: upadek gospodarki, zubożenie i niedożywienie ludności, niewystarczająca opieka medyczna i wysoka śmiertelność, zwłaszcza dzieci do 5 lat. Ocenia się, że śmierć z niedożywienia i głodu ponio­sło ok. miliona mieszkańców. Ale też, jeśli w 1990 r. produkcja ropy naftowej wynosiła w Iraku 101 mln t., to w 1991 spadła do 13,9 mln t, a w następnych latach wydobywano jej nie wiele więcej.
W dniu 11 września 2001 r. dwa wielkie samoloty, pełne pasażerów, porwane tuż po starcie przez terrorystów, wbiły się w dwa największe wieżowce WTC (centra handlowo-bankowe) w No­wym Jorku. Oba wieżowce zawaliły się po kilku godzinach, w zamachu zginęło ponad 3 tys. ludzi. Już po dwu dniach FBI sporządziło dokładną listę 19 porywaczy, wraz z ich zdjęciami. Wszyscy byli Arabami, pochodzącymi z Arabii Saudyjskiej i Pakistanu. Ale ta lista, utajnienie wielu dokumentów np. zapisów czarnych skrzynek, sposób prowadzenia śledztwa, od początku budziły wiele wątpliwo­ści. Głównym odpowiedzialnym za zamach uznany został przewodniczący Al-Kaidy, Osama bin La­den, przebywający w Afganistanie, ale nie podano żadnych na to dowodów.
USA postanowiły więc zniszczyć terrorystyczną Al-Kaidę, zmontowały koalicję wojenną i w listopa­dzie 2001 r. uderzyły na Afganistan. Przy wydatnym współdziałaniu z opozycyjnymi zgrupowaniami afgańskimi, po kilku miesięcznych walkach talibowie, panujący nad większością kraju, zostali rozbici, a bazy Al-Kaidy zniszczone, choć sam Bin Laden zdołał uciec prawdopodobnie do Pakistanu. Po wielu latach został zabity przez komandosów amerykańskich w swym domu.
Po zamachu w Nowym Jorku, prezydent George Bush junior, ogłosił swą decyzję kontynuacji i zaostrzenia wojny USA z globalnym terroryzmem. Jako pierwsze cele, po Afganistanie, wskazał Irak, Iran i Koreę Północną, które to państwa nazwał osiami zła. Poważnie zwiększone zostały w bu­dżecie wydatki na cele obronne, a poczynając od połowy 2002 r. zainicjowana została przez Stany Zjednoczone wielka kampania propagandowa przeciwko Irakowi, szczególnie przeciwko jego prezy­dentowi Saddamowi Husajnowi. Jako główne oskarżenia przytaczano, że Saddam zagraża światu, dysponując broniami masowego rażenia. Stany Zjednoczone rozszerzyły też znacznie, trwające od czasu „pustynnej burzy", bombardowania wojskowych celów w Iraku.
We wrześniu prezydent Bush przedstawił nową amerykańską doktrynę wojenną, w której za­powiedział obronę pozycji Stanów Zjednoczonych w świecie poprzez stosowanie „ataków wyprze­dzających". Zamiast obowiązującej w okresie zimnej wojny polityki odstraszania, Amerykanie mają z wyprzedzeniem atakować grupy zbrojne i kraje, które im zagrożą. Samoobrona zdefiniowana została w „doktrynie Busha" nie tylko jako odpowiedź na atak, ale również jako prawo uderzenia w przeciw­nika, zanim osiągnie on zdolność do zaatakowania Stanów Zjednoczonych.
Realizując swą nową doktrynę wojenną, USA zmontowały niewielką koalicję przychylnych im państw i 20 marca 2003 r., mimo sprzeciwu ONZ, rozpoczęły wojnę przeciwko Irakowi. Dysponując absolutną przewagą w powietrzu, Amerykanie rozpoczęli działania wojenne od zmasowanych ata­ków bombowych i rakiet samosterujących na wybrane cele wojskowe, infrastrukturę łączności kraju oraz obiekty administracji centralnej w Bagdadzie. Równocześnie pancerne kolumny wojsk amery­kańskich dokonały kilkusetkilometrowego rajdu przez pustynne terytoria zachodniego Iraku, po czym rozpoczęły okrążanie i bitwy o miasta nad Eufratem. Wszelkie poważniejsze działania wojenne usta­ły już po trzech tygodniach, po poddaniu przez Irakijczyków, praktycznie bez oporu, 4,5-milionowej stolicy, Bagdadu. Wojna rozpoczęta została bez dyplomatycznego wypowiedzenia, a zakończona jednostronnym oświadczeniem prezydenta USA, George'a Busha w dniu 1 maja 2003 r.

Imigracja zarobkowa do Europy, kryzys finansowy, arabska wiosna ludów 2011
Po II wojnie światowej miała miejsce wielka mi­gracja do Zachodniej Europy milionów ludzi z Afryki, Bliskiego Wschodu i Indii, związana z wiel­kim zapotrzebowaniem na gastarbeiterów w związ­ku z europejską koniunk­turą gospodarczą, zwłaszcza w latach 1960-1980. Znajdowali oni zatrudnie­nie głównie w przemyśle, budownictwie i zawodach usługowych, Ta migracja związana też była z globalną dekolonizacją Afryki i Azji, więc do Francji przybyli głównie arabscy mieszkańcy Algierii, Tu­nisu, Maroka i czarni imigranci z zachodniej Afryki, a do Wielkiej Brytanii Hindusi, Pakistańczycy i Murzyni z Afryki wschodniej. Natomiast do Niemieckiej Republiki Federalnej emigranci z zaprzyjaź­nionej od dziesięcioleci Turcji.
Ludność ta się częściowo zasymilowała, ale na ogół zacho­wała swoje obyczaje i religie, co dotyczy zwłaszcza ludności muzułmańskiej. Drugim, nieprzewidzianym, następstwem migracji jest kilkakrotnie większy przyrost naturalny rodzin kolorowych przybyszów niż rodzin białych autochto­nów, co powoduje, ze mimo wstrzymania migracji zarobkowej w związku z kryzysem gospodarczym, procent ludności napływowej szybko wzrasta, co stwarza różne kolizje społeczno-kulturowe wobec tradycyjnej polityki narodowej poszczególnych krajów. Jest to obecnie wielkim problemem Europy Zachodniej w sytuacji destabilizacji i zantagonizowania przez wojny prawie całej Afryki i Bliskiego Wschodu w ramach polityki „zaprowadzania demokracji” przez USA, jako hegemona światowego, urządzającego świat wg rzymskiej recepty „Dziel i rządź”.
Państwa Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki wykazywały się reformami i względnie wyso­kim wzrostem gospodarczym. Ale przechodziły permanentny kryzys, związany z wielkim bezrobo­ciem i niskimi dochodami ludzi, pozbawionych często ubezpieczeń socjalnych. Rosły też koszty utrzymania, gdy rządy w ramach reform makroekonomicznych zmniejszały dopłaty do benzyny, elek­tryczności i chleba. Bezrobocie dotyczyło zwłaszcza ludzi młodych, było najwyższe w świecie (26%). Gdy ograniczona została emigracja zarobkowa do Unii Europejskiej, pozbawiani byli często w ogóle wszelkich perspektyw życiowych. Głównie z powodu tych trudności bytowych wiosną 2011 r. prawie we wszystkich krajach arabskich na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce miały miejsce protesty i demonstracje antyrządowe, niektóre z nich przekształciły się w długotrwałe wojny domowe.
Zaczęło się w Tunisie po tym, jak 17 grudnia 2010 r. bezrobotny sprzedawca uliczny, powo­dowany swą tragiczną sytuacją życiową, popełnił publicznie samobójstwo przez samospalenie. Jego śmierć stała się jakby iskrą zapalną dla wieców i manifestacji ulicznych przeciwko pogarszającym się warunkom życiowym, podwyżkom cen żywności, wielkiemu bezrobociu. Doszło do zamieszek, starć z policją i wojskiem (które odmówiło strzelania do protestujących), a wreszcie do obalenia wielolet­nich rządów prezydenta Tunezji, Ben Alego i utworzenia nowego rządu przez islamistyczną opozy­cję. Przy czym destabilizacja państwa utrzymuje się nadal, gdyż opozycja przebudowuje instytucje państwowe na swoją modłę, przeciw czemu protestuje z kolei świecka część społeczeństwa.
Ta tunezyjska rewolucja stała się następnie inspiracją dla mieszkańców pozostałych krajów w regionie i w ciągu wiosny 2011 r. wszędzie tam dokonały się podobne wystąpienia i rewolucje, jakby na zasadzie fal tsunami. W szczególności miały one miejsce w 19 krajach z różnym natężeniem i skutkami. Słabe protesty i demonstracje w Algierii, Sudanie, Iraku, Bahrajnie, Kuwejcie i Arabii Sau­dyjskiej. Protesty związane ze zmianami rządów w Mauretanii, Maroko, Jordanii i Jemenie. Dwukrot­ne obalenie władzy w Tunezji, Egipcie i Omanie. Wreszcie krwawe wojny w Libii i Syrii.
Stosunkowo niewielkie demonstracje ludności, żądającej poprawy warunków bytowych miały miejsce w Arabii Saudyjskiej, dynastycznej monarchii na Półwyspie Arabskim. Szach Abdullah zała­twił sprawnie ten problem społeczny przy pomocy kilkudziesięciu miliardów petrodolarów. Zwiększył mianowicie budżet państwa na wydatki socjalne, oświatę, budownictwo mieszkaniowe dla uboższej ludności i na różnego rodzaju subsydia, związane z dopłatami na żywność, opiekę zdrowotna itp. dla najbiedniejszych grup społeczeństwa jego królestwa.
W Egipcie rewolucja miała znacznie większy zasięg, rozpoczęła się 25 stycznia 2011 r. rów­nież od manifestacji na ulicach największych miast, pod hasłami poprawy warunków bytowych i dy­misji długoletniego prezydenta Mubaraka. Szybko przeprowadził on zmiany personalne w rządzie, ale manifestacje, organizowane przez kosmopolityczną młodzież i Braci Muzułmańskich trwały na­dal, więc po 18 dniach ustąpił ze stanowiska. Uczynił to zwłaszcza wobec braku poparcia ze strony dowódców wojskowych, po czym władzę na czas do wyborów nowego prezydenta przejęło wojsko w formie Najwyższej Rady Sił Zbrojnych. Nowy prezydent również został w krótkim czasie obalony i ogólna destabilizacja państwa utrzymywała się właściwie nadal bez większych zmian.
Najbardziej tragiczny przebieg miała rewolucja w Libii, która nieomal od początku przybrała charakter wojny domowej. Libia to kraj wielkości prawie trzech Francji z ludnością 6,5 mln, skupioną wzdłuż wybrzeży Morz Śródziemnego, gdyż wnętrze kraju stanowi bezludna Pustynia Sahara. Do 1969 r. Libia była królestwem, a następnie po wojskowym zamachu stanu, republiką, przez 42 lata kierowaną przez autokratycznego prezydenta płk. Muammara Kaddafiego. W tym okresie kraj bardzo się rozwinął pod względem gospodarczym i cywilizacyjnym. Po II wojnie światowej, oceniano ironicznie, że jedy­nym bogactwem Libii są żelazne wraki czołgów i samochodów niemieckich, włoskich i brytyjskich, pozostałych po zmaganiach wojennych.
W rzeczywistości realnym wielkim bogactwem okazały się duże złoża ropy naftowej pod pia­skami Sahary. W krótkim czasie Libia stała się jednym z największych producentów ropy naftowej na świecie i głównym jej dostawcą do bliskiej Europy. Już w początkach swych rządów Kaddafi znacjo­nalizował wydobycie i przetwórstwo ropy, to też dochody z jej sprzedaży zasilały skarb państwa, umożliwiając budowę łańcucha nowych miast wzdłuż wybrzeży Libii, finansowanie na stosunkowo wysokim poziomie oświaty, opieki zdrowotnej, zabezpieczeń socjalnych, a także rozwój infrastruktury dro­gowej, portów, przemysłu budowlanego, petrochemicznego, przetwórczego i np. budowę syste­mu zaopatrzenia miast wybrzeża w wodę pitną, złożonego z 3 tysięcy studni na pustyni.
Lecz równocześnie Kaddafi prowadził politykę finansowej niezależności od banków świato­wych, doprowadził do likwidacji brytyjskich i amerykańskich baz wojskowych na terenie Libii, unikał wszelkich sojuszy wojsko­wych, ale wspierał antykolonialne ruchy w państwach afrykańskich, zwal­czał też radykalny islam. To wszystko przyczyniło się do uznania Kaddafiego przez kapitalistyczny Zachód za skorumpowanego dyktatora i awanturnika, sponsorującego terroryzm, zaś prezydent USA, Ronald Reagan w 1981 r. określił go epitetem: „Wściekły pies Bliskiego Wschodu”.
Co pewien czas dochodziło też do incydentów, sprowadzających się głównie do różnych oskar­żeń i obrzydzania Kaddafiego wobec światowej opinii oraz ostrzeżeń i sankcji, typu manewrów okrę­tów USA tuż przy wybrzeżach Libii, zestrzelenie 2 libijskich samolotów wojskowych nad wodami tery­torialnymi Libii w 1981 r., bombardowania wybranych celów, przy czym w nalocie 15 kwietnia 1986 r. na dom Kadafiego, zabita została jego adaptowana córeczka. Najuciążliwszą sankcją było w 1982 r. embargo USA na zakup libijskiej ropy naftowej, przyjęte po oskarżeniu o zamach bombowy w kata­strofie brytyjskiego samolotu pasażerskiego, w którym zginęło 270 osób, głównie Amerykanów. Za­mach udowodniony został po kilku latach śledztwa. Zaś embargo zostało zniesione po 9 latach, po przyznaniu się przez Kaddafiego do libijskiego sprawstwa katastrofy i wypłaceniu 3,7 mld dolarów odszkodowania dla rodzin ofiar.
Wreszcie 15 lutego w Bengazi, największym mieście na wschodzie Libii (Cyrenajka) rozpo­częły się protesty i manifestacje ludności przeciwko centralnemu rządowi w Trypolisie, z hasłami, jak w innych rewolucjach arabskiej wiosny ludów. Po niewielu dniach okazało się, że część manifestują­cych posiada broń palną i w starciach z lokalnymi siłami porządkowymi padły pierwsze ofiary, miasto zajęte zostało przez rebeliantów i utworzona została Narodowa Rada Tymczasowa. Wkrótce w jej składzie znalazło się kilku wysokiej rangi urzędników władz trypolitańskich, a szereg milicjantów i żołnierzy przeszło na stronę rebeliantów.
Władze centralne początkowo próbowały doprowadzić do wspólnych rokowań, nawet rozwa­żenia dymisji 69-letniego Kaddafiego, lecz na to Narodowa Rada odpowiedziała, że byłoby to zdradą wobec ofiar rewolucji. Uzyskała ona od samego początku pełne uznanie i poparcie Stanów Zjedno­czonych i Unii Europejskiej. Zaś oficjalne wsparcie militarne dla niej już 7 marca udzielili Egipt i Katar, równocześnie USA zwróciły się do Arabii Saudyjskiej o dostawę broni dla rebeliantów. 12 marca określona została przez ONZ strefa zakazu lotów nad Libia (dla libijskich samolotów).
Następnie 19 marca przyjęta została przez ONZ deklaracja o interwencji zbrojnej w Libii i tego samego dnia siły lotnicze Francji, Wielkiej Brytanii i USA podjęły bombardowanie celów w por­tach i stolicy Libii. 31 marca kierownictwo, koordynację i odpowiedzialność za operacje morskie i lot­nicze przejęło NATO. Natomiast przeciwko wojennym działaniom przeciw Libii zaprotestowały i wy­raziły ubolewanie: Rosja, Chiny, Indie i Unia Afryki. Także w Rzymie odbyły się demonstracje prote­stacyjne przeciwko agresji militarnej NATO w Libii.
22 kwietnia do Bengazi przyleciał senator amerykański McCain celem nawiązania kontaktu z Narodową Radą Libijską, a prezydent Obama wydał polecenie użycia samolotów bezzałogowych w operacjach nad Libią. W kwietniu przybyli do Bengazi przedstawiciele NATO i Uni Europejskiej, na­wiązując oficjalnie stosunki dyplomatyczne z Radą Libijską, jaką uznali za nowy rząd Libii, a 11 maja przyleciał minister SZ Polski, Radosław Sikorski z ofertą pomocy w szkoleniu urzędników.
Wojna w Libii trwała 8 miesięcy. Oddziały rebeliantów zasilane były przez tysiące najemników z Francji, Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim z krajów islamskich, przy sporym udziale mudżahedinów z Al-Kaidy. Przeciwko siłom rządowym opowiedziały się także pustynne plemiona Berberów i Tauregów. Ale główne siły uderzeniowe stanowiły lotnictwo i rakiety samosterujące odpalane z okrętów. Natomiast 20-tys. rządowa Armia Libijska wspomagana była przez różne organizacje paramilitarne i ochotników-najemników z wszystkich krajów Afryki subsaharyjskiej.
Nasilenie walk wzmagało się podczas ofensyw, podejmowanych przez jedną czy drugą stronę, a ciężkie walki toczyły się zwłasz­cza o kolejne miasta wzdłuż 1000-kilometrowego wybrzeża od Bengazi do Trypolisu. Wojska rządo­we skapitulowały po upadku stolicy, a prezydent Muammar Kaddafi został brutalnie zamordowany przez zwycięskich rebeliantów w dniu 19 października. Wojna formalnie zakończyła się 23 października 2011 r. Jej skutkiem były śmierć ok. 30 tys. ludzi, 50 tys. rannych, oraz olbrzymie zniszczenia in­frastruktury Libijskiej Republiki Arabskiej.

Wojna w Syrii, ingerencja Zachodu, ISIS, dylemat uchodźców do Europy (2012-2015)
Syria to państwo na Bliskim Wschodzie o powierzchni 3-krotnie mniejszej od Francji i 22,8 mln ludności (2014). Uzyskała niepodległość w 1943 r., ale polityczną stabilizację osiągnęła dopiero w 1954 r., gdy władzę w kraju objęła partia Baas, po wcześniejszych, kilkukrotnych zamachach sta­nu, rządach wojskowych i powstaniach chłopskich. Znacjonalizowane zostały wtedy banki, złoża ropy naftowej i przeprowadzono parcelację wielkich majątków ziemskich. W 1971 r. prezyden­tem zo­stał Hafiz al-Asad i przyjęta została konstytucja o charakterze świeckim, proklamująca budowę pana­rabskiego socjalizmu. W proteście radykalna partia Bractwo Muzułmańskie zastosowała indywidual­ny terror wobec rządzących alawitów, jako odszcze­pieńców od wiary. Bunt islamistów zo­stał krwawo stłumiony przez wojsko. Po śmierci Hafi­za al-Asada, prezydentem został jego syn, Ba­szar.
W latach po 1960 r. Syria została znacznie rozbudowana i zmodernizowana pod względem gospodarczym. Zmniejszono analfabetyzm do 23% (było 75%), zbudowanie wielkiej zapory i hydro­elektrowni na Eufracie, pozwoliło na elektryfikację 95% wsi (było 5%), zlikwidowane zostało dzierża­wienie ziemi za lichwiarskie opłaty, większe zakłady przemysłowe i przetwórstwo ropy nafto­wej utrzymane zostało w gestii państwa, ludność wzrosła z 9 mln w 1981 r. do 21,3 mln w 2013 r.,
Arabska wiosna ludów rozpoczęła się w Syrii 11 lutego 2011 r. manifestacją przed syryjskim parlamentem w Damaszku. Na apel organizatorów przyszło kilkunastu przeciwników prezydenta Asada z transparentami, postali w otoczeniu policjantów i fotoreporterów, po czym rozeszli się spo­kojnie. Dopiero po miesiącu w mieście Darze, doszło do pierwszych poważ­niejszych zamieszek. Były one przygotowane wraz z rewolucją libijską, miały być też podobnie wsparte zbrojnie przez Francję i Wielką Brytanię z zamiarem obalenia rządów w obu krajach. Ten plan utkany został w Wa­szyngtonie, jego „ojcem” był senator McCain. On też przewod­niczył konferencjom ko­ordynacyjnym w Kairze i Libanie w lutym 2011 r., z przedstawicielami opozycji antyrządowych obu krajów.
W Syrii istniało stosunkowo duże bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych ludzi, były problemy gospodarcze związane z kilkuletnią suszą, panowała wysoka inflacja. Te czynniki stały się siłą napę­dową niezadowolenia społecznego. Lecz inspiratorzy rewolucji arabskich wykorzystali przede wszystkim hist0ryczne animozje religijne pomiędzy szyitami i sunnitami. W szczególności fakt, że w Syrii, zamieszkałej w większości przez sunnitów, władzę spra­wowali szyiccy alawici, stanowiący tyl­ko 10% populacji. Asad starał się, prowadząc świecką po­litykę, uwzględniać interesy także sunnit­ów, ale faktycznie alawici dominowali w rządzie, administracji, wojsku i służbach bezpieczeństwa.
To też demonstracje antyrządowe, wybuchające w różnych miastach, były zdecydowanie roz­praszane i tłumione przez siły porządkowe, ale szybko doszło do zbrojnych starć z udziałem wojska. Powstały różne organizacje i grupy zbrojne rebeliantów, zaś walki rozszerzały się, zwłaszcza w rejo­nach przygranicznych z sunnicką Turcją, Jordanią i Irakiem, skąd napływali ochotnicy i broń dla re­beliantów. Rządy i media zachodnie od początku opowiedziały się po ich stronie, ma­lując Asada, jako krwawego dyktatora, tyranizującego naród przez 30 lat rządów. Uzyskali też wsparcie finansowe z Arabii Saudyjskiej i Kataru. Naftowo-gazowy Emirat Kataru kierował się przy tym rów­nież biz­nesową kalkula­cją. Mianowicie zamierzał zrealizować rurociąg gazowy przez Arabię Saudyj­ską, Jor­danię i Syrię do Turcji, a stamtąd do Europy Południowej. Plan ten nie miał szans realizacji, gdy Sy­ria była sojuszni­kiem Rosji, monopolisty w dostawach gazu ziemnego do Unii Europej­skiej.
W sierpniu grupa 115 opozycjonistów syryjskich powołała w Stambule Syryjską Radę Naro­dową, jako polityczne kierownictwo całej opozycji syryjskiej. Uznana ona została potem, w kwietniu 2012 w Stambule na specjalnej konferencji delegatów 85 państw za jedyną legalną przedstawicielkę władzy w Syrii. Natomiast w październiku 2012 Liga Państw Arabskich zaproponowała plan zakoń­czenia wojny, przyjęty przez rząd syryjski, ale w tym czasie zorganizowana została Wol­na Armia Sy­ryjska, która wszczęła ofensywę. Za jej pacyfikację Liga zawiesiła Syrię w prawach członka. Zaś po­dobna czerwcowa inicjatywa ONZ została przez rebeliantów odrzucona, a równocześnie przeprowa­dzili oni bombowy zamach w Damaszku, w którym zginęło kilku czołowych polityków reżimowych.
29 stycznia 2013 r. lotnictwo Izraela zbombardowało ośrodek badawczy w Dżamraji, pod pre­tekstem podejrzenia o składowanie tam broni chemicznej. Naloty te powtórzono w dniach 2-5 maja, przy okazji bombardując też pobliskie składy amunicji. Natomiast na frontach wojennych do połowy 2013 r. Wolna Armia Syryjska prowadziła,szeroką ofensywę, zajmując wiele miast i znaczne obszary kraju. W kwietniu ujawniony został fakt uczestnictwa w wojnie dżihadystów Al-Kaidy. Zaś w Radzie Bezpieczeństwa ONZ kilkakrotnie głosowano w sprawie zaangażowania sił międzynaro­dowych prze­ciwko reżimowi Asada, lecz uchwały te były wetowane przez Rosję i Chiny.
To też USA angażowały się w wojnę syryjską na własną rękę potajemnie. W maju 2013 r. McCain przeprowadził spotkanie ze sztabem generalnym Wolnej Armii Syryjskiej. Z tego spotkania później opublikowano zdjęcie, na którym przed senatorem siedzi Abu Bakr al-Baghdadi, który miesiąc wcześniej utworzył Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie (ISIS). Jego zwolennicy reprezentują najbardziej radykalny wahhabicki odłam islamu sunnickiego, dążącego do zbudowania czystego kalifatu, oczyszczonego z niewier­nych.. W rzeczywistości realizują tę ideę, dopuszczając się okrucieństw, gwałtów i zamachów bom­bowych, w tym także samobójczych.
Latem 2013 r. wojska rządowe odbudowały swe pozycje i uzyskały znaczną przewagę, zwłaszcza na południu kraju. Ale wówczas wojna weszła w fazę radykalizacji religijnej. Doszło do walk pomiędzy rebeliantami antyasadowskimi a radykalnymi islamistami ISIS, przy­byłymi z Iraku. Wchło­nęli oni część syryjskich rebeliantów, prze­jęli ich broń i bazy i stali się głównym przeciwnikiem reżimu syryjskiego. Na opanowanych terytoriach Syrii, wprowadzali rządy sunnitów w oparciu o prawa koraniczne i terror religijny wobec ludności chrześcijańskiej, alawitów i szyitów.
Wtedy w dniu 21 sierpnia w nocy doszło do użycia gazu trującego w miejscowości Ghucie, rozpylonego z prymitywnych puszek. Nie ustalono sprawców, lecz media światowe od razu oskarżyły reżim Asada, gdyż od dłuższego czasu pisano, że gromadzi i grozi użyciem broni chemicznej. Na zwołanej Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie podjęto jednak uchwały o sankcjach wojskowych wo­bec Syrii, na skutek weta Rosji i Chin, lecz jedynie zażądano likwidacji syryjskiego arsenału chemiczne­go. Zostało to zrealizowane pod nadzorem międzynarodowych inspektorów do stycznia 2014 r.
W czerwcu islamiści proklamowali utworzenie Kalifatu pod nazwą Państwo Islamskie, na czele z Abu Bakr al-Baghdadi, wcześniejszym działaczem Al-Kaidy. Nowe państwo szybko się rozra­sta, jego struktury powstały także w Libii, Libanie, Egipcie. Jego siły zbrojne w połowie 2014 r. sza­cowano na 80 tys. bojowników, w tym 50 tys walczących w Syrii. Rekrutacja prowadzona była wśród mahome­tan, zwolenników dżihadu, również w Europie, Stanach Zjednoczonych, a nawet Australii. Broń uzy­skano głównie z arsenałów Iraku i od rebeliantów syryjskich, obficie zaopatrywanych za pośrednic­twem Turcji przez USA, Arabię Saudyjską i Katar. Pieniądze wpływają ze sprzedaży ropy naftowej i gazu dla Turcji, z lokalnych podatków, okupu za porwanych i dotacji.
W związku z terrorem stosowanym przez dżihadystów wobec ludności cywilnej, w lipcu 2014 r. USA podjęły lotnicze interwencje przeciw Państwu Islamskiemu w Iraku, a następnie także w Syrii, utrzymując jednakże priorytet walki z reżimem Asada, którego armia jest głównym lądowym przeciw­nikiem ISIS. W tej dziwnej, patowej sytuacji wojny bez mała wszystkich z wszystkimi, we wrześniu 2015 r. do interwencji powietrznej przeciw ISIS włączyła się Rosja, korzystając ze swych kilku baz lotniczych i morskich w Syrii. USA zaprzestały wtedy bombardować cele w Sy­rii i zlikwidowały dosta­wy broni i obozy szkoleniowe w Turcji dla „umiarkowanych” rebeliantów, nie wyraziły jednak zgody na współpracę z Rosją, która prowadzi skuteczne bombardowania ISIS w Syrii na własną rękę.
Sytuacja w latach 2013-15 w pozostałych państwach Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki:
W Tunisie sytuacja polityczno-społeczna uległa stabilizacji. Ustały niepokoje społeczne, de­monstracje i zamieszki, przyjęta została nowa konstytucja państwowa, na podstawie której ukształto­wały się nowe demokratyczne i liberalne władze w państwie. Oparciem dla nich jest powszechna oświata, duży procent świeckiej inteligencji i tolerancja religijna. Mają jednakże miejsce sporadyczne terrorystyczne zamachy bombowe radykalnych islamistów, którzy z kolei mają oparcie w wysokim bezrobociu i pogarszającej się sytuacji materialnej znacznej części społeczeństwa.
Podobnie w Egipcie wprowadzone reformy liberalne oraz silna pozycja armii spowodowały uspokojenie sytuacji społecznej, jednakże nie można mówić o pełnej stabilizacji, wobec istnienia wielkich trudności gospodarczych i napięć religijnych, zwłaszcza groźby radykalnego islamu ISIS.
Irak, po wojnie z koalicją USA w 2003 r., podzielony został na 4 strefy okupacyjne, w których administrację sprawowały wojska koalicji, od lipca poprzez specjalną Radę Zarządzającą. Dopiero po przyjęciu nowej konstytucji państwowej, w czerwcu 2004 r. ustanowiony został nowy rząd iracki. Lecz wojska zwycięskiej ko­alicji pozostały w Iraku, gdyż w kraju obok wojny partyzanckiej przeciw okupantom, rozpoczęła się również wojna domowa na podłożu religijnym. Mianowicie rządy w państwie przejęli szyici, którzy rozpoczęli prześladowania mniejszości sunnickiej. Sun­nici m.in. zbojkotowali wybory do parlamentu. Według szacunków, od początku wojny (marzec 2003 r.), w cza­sie okupacji i wojny domowej do końca 2007 r. w Iraku zginęło 1,2 mln cywilnej ludno­ści. W 2005 r Amerykanie ujęli ukrywającego się Saddama Husajna, który po procesie, został stra­cony w 2009 r.
W 2011 r. USA wycofały swe wojska okupacyjne z Iraku, wykorzystali to rządzący Szyici i wzmogli represje wobec Sunnitów, co spowodowało wzrost napięć i walk religijnych. Na tym tle ukształtowało się w Ira­ku radykalne Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIS). Irak rozpadł się na 3 części, kontrolowane przez sunnickich dżihadystów ISIS, Kurdów i władze centralne. W sierpniu 2013 r. prezydent Obama podjął decyzję o bombardowaniu celów Państwa Islamskiego w Iraku. We­dług wolnych publikacji internetowych to USA stworzyły ISIS w celu dokonania rozkładu Iraku. Na koszt Kataru przeszkolono w Libii 5 tys. dżihadystów, na ich wyposażenie i działalność przekazano 2,5 mld dolarów. Zaś wg brytyjskiej agencji Reuters w styczniu 2014 r. Kongres Sanów Zjednoczo­nych na tajnym posiedzeniu przyjął ustawę o finansowaniu irackiej i syryjskiej Al-Kaidy oraz ISIS.
Największy chaos i destabilizacja państwa utrzymuje się w Libii, po wojnie w 2011 r., w której obalony został reżim Kaddafiego, sprawującego stabilną władzę w kraju przez 30 lat. Po li­kwidacji struktur politycznych i gospodarczych kraju, sterowanych centralistycznie ze stolicy Trypo­lis, zaist­niała w Libii próżnia władzy i chaos gospodarczy, a kraj rozpadł się na szereg historycznych prowin­cji i regionów, w których władzę przejęli plemienni watażkowie. Trwają między nimi ciągłe walki o granice, dostęp do złóż ropy naftowej itd. Zaś w gospodarce na­stąpił totalny chaos. Ukształtował się wprawdzie po wielu miesiącach walk, nowy centralny rząd, lecz nie uznawa­ny przez prowincje, rezy­duje nawet nie w Trypolis, lecz w peryferyjnym Tobruku, przy granicy z Egip­tem Wszak dla Europy najwięk­szym mankamentem likwidacji dotychczasowego reżimu Kaddafiego jest wielka imigracja uchodźców z krajów Afryki subsaharyjskiej oraz z samej Libii. Dotąd większość uchodźców ogarnię­tej wojnami centralnej Afryki przybywała do Libii, gdzie znajdowała pracę i spo­kojne warunki bytowe.
Po II wojnie światowej miała miejsce znaczna imigracja zarobkowa do Europy z Bliskiego Wschodu i Afryki. Zmniejszyła się w ostatniej dekadzie XX w, by odżyć w ostatnim 5-leciu w postaci migracji milionów uchodźców z piekła wojen w tych regionach, wywołanych przez Stany Zjednoczo­ne i częściowo Europę Zachodnią. Trwa obecnie wielki spór w Unii Europejskiej odnośnie przyjęcia rzesz azylantów z Południa, czy też zamknięcia przed nimi granic. Można łatwo wykazać, że w aktu­alnej sytuacji geopolitycznej oba rozwiązania mogą mieć tylko negatywne następstwa.
Po tragicznych, krwawych zamachach w Paryżu w dniu 13 listopada 2015 r., do których przy­znało się Państwo Islamskie, mnożą się głosy konserwatywnych polityków i części społeczeństw UE,co raz bardziej wrogie wobec społeczeństw islamskich w ogóle, jakby sugerujące wskrzeszenie śre­dniowiecznych krucjat krzyżowych. Lecz wszelka konfrontacja Europy ze światem Islamu to pomysł najgorszy, zresztą także nierealny, choćby ze względów demo­graficznych. Wystarczy zauważyć, że w 1965 r. Europa liczyła 2x więcej mieszkańców niż Afryka z Bliskim Wschodem (634 do 312 mln), zaś w 2012 r. ok. 1,5x mniej (726 do 1.039 mln).
Jedynym rozwiązaniem kryzysu wojen i problemu uchodźców na Bliskim Wschodzie jest za­niechanie destruktywnej geopolityki, realizowanej od kilku już de­kad przez Stany Zjednoczone i Izra­el. USA, jako supermocarstwo zaprowadza swój światowy „Pax America­na”, pod zwodniczymi hasła­mi „praw człowieka” i „demokratyzacji dyktatur, stosu­jąc przy tym stare metody imperium rzymskiego „dziel i rządź”. Zaś Izrael konsekwent­nie niszczy (rakietami USA) kolejno wszystkie sąsiednie kraje arabskie, które uważa za zagrożenie dla utraty skrawka swej palestyńskiej „Ziemi obiecanej”.

Powrót do poprzedniej strony