ROBERT WALENCIAK
Regres Polski w okresie Trzeciej Rzeczypospolitej


W maju, w Słupsku na zaproszenie słupskiego koła „Klubu Współczesnej Myśli Politycznej” gościł prof. Rajmund Rybiński. W siedzibie SLD przy Alei Sienkiewicza 3 wygłosił 12.2010 r. interesujący wykład pt. „Regres Polski w okresie Trzeciej Rzeczypospolitej”. Poniżej w całości:

Od szeregu lat, a zwłaszcza od czasu powołania Instytutu Pamięci Narodowej, jesteśmy z coraz większą natarczywością bombardowani przez prawicowe media i prawicowych polityków propagandą fałszującą XX-wieczną historię naszego kraju. W ramach tzw. polityki historycznej wybiela się okres II RP, wypacza obraz II wojny światowej i jej skutków dla Polski, zohydza się okres Polski Ludowej i głosi bez umiaru propagandę sukcesu III RP. W tym wszystkim chodzi prawicy o to, aby osiągnąć korzystne dla siebie bieżące i przyszłe cele polityczne, a zarazem wyeliminować ze świadomości społecznej jakiekolwiek pozytywne mniemanie o socjalizmie.
W tekście tym chciałbym pokazać choćby cząstkę tego, co prawicowa polityka historyczna przemilcza lub wypacza. Tłem do rozważań nad właściwym tematem będzie bilans trzech okresów poprzedzających obecny okres historii Polski, nazywany okresem III RP, który trwa od 1989 roku, czyli od przełomu „solidarnościowego”, który zapoczątkował restaurację kapitalizmu w Polsce.
Będą to:
- niespełna 21-letni okres II RP (1918–1939);
- przeszło 5,5-letni okres II wojny światowej i okupacji niemieckiej (1939–1945);
- najdłuższy, bo 45-letni okres Polski Ludowej (1944–1989)
, który prawica traktuje jak „czarną dziurę” i zohydza na wszelkie sposoby, aby ukryć swoją nieudolność w rządzeniu Polską.

Oto pobieżny bilans tych okresów w życiu naszego narodu.


Druga Rzeczpospolita

Polska, odrodzona w 1918 r. po 123 latach niewoli, znajdowała się w stanie opóźnienia w stosunku do wyżej rozwiniętych krajów. Sytuację naszego kraju pogarszały znaczne zniszczenia, dokonane przez przetaczające się przez polskie ziemie fronty I wojny światowej, potem przez powstania śląskie i wielkopolskie oraz wojnę polsko-bolszewicką 1920 r. (Wprawdzie ówczesne zniszczenia nie były aż tak ogromne jak z czasu II wojny światowej, ale były bardzo duże).
Ówczesna Polska była krajem rolniczo-przemysłowym. W 1921 r. na wsi mieszkało 75,4% ogółu ludności, a w miastach 24,6%. Do końca II RP proporcje te niewiele się poprawiły. Udział sektora rolniczego w dochodzie społecznym wynosił w 1929 r. – najlepszym gospodarczo w latach dwudziestych – 68%, a przemysłu – zaledwie 32%.
W rolnictwie dominowały wielkie pofeudalne latyfundia obszarnicze. W 1921 roku 20% użytków rolnych należało do 1964 latyfundiów o powierzchni ponad 1000 hektarów każde (średnio 1629 ha), a 25% użytków rolnych należało do 16.952 gospodarstw obszarniczych mających powierzchnię od 100 do 1000 ha (średnio 236 ha). Łącznie te dwie grupy, stanowiące zaledwie 0,58% ogólnej liczby gospodarstw, posiadały 45% użytków rolnych. Na drugim biegunie były gospodarstwa o powierzchni do 20 ha (przec. 2,3 ha), stanowiące 3.129 tys. gospodarstw (96,72 % ogółu), które miały tylko 45,4% użytków rolnych. Stąd – jeśli do tego dodać liczne rzesze chłopów bezrolnych – panował olbrzymi głód ziemi. Sytuacji tej nie zmieniła w istotnej mierze reforma rolna, uchwalona przez Sejm w 1925 r.: rozparcelowano tylko 2,5 mln ha ziemi.
Sytuacja na wsi była dramatyczna. W najgorszym dla rolnictwa 1935 r. tak charakteryzował ją w sejmie wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski: „Wieś polska w XX wieku powróciła prawie do gospodarki naturalnej. Zamiast rozwijać swoją pojemność, jako naturalny i niewyczerpany rynek zbytu, wieś staje się pod każdym względem tylko skromnym i ciasnym dodatkiem do rynku miejskiego. (...) Szereg potrzeb wsi zaspokaja się dziś w sposób anormalny i niezwykle prymitywny, zapałki dzieli się na części, wraca się do łuczywa”.
Dochód narodowy na 1 mieszkańca w 1929 r. (ostatnim roku przed wielkim kryzysem) wynosił 95 dolarów w skali roku, podczas gdy w USA stanowił 857 dolarów, tj. 9 razy więcej.
Wyrazem opóźnienia Polski była sytuacja mieszkaniowa. Wg spisu powszechnego z 1931 r. 43% ludności gnieździło się w mieszkaniach jednoizbowych (36,5% ludności miejskiej i 51,5% ludności wiejskiej, przy czym w miastach na tę jedną izbę przypadało 2,3 osoby, a na wsi 4,8 osoby. W mieszkaniach dwuizbowych bytowało 36% ludności (w miastach 2,3 osoby na izbę, na wsi 2,7 osoby). Tylko 21% ludności Polski zajmowało mieszkania trzyizbowe i większe, przy przeciętnej na izbę w miastach 1,3 osoby, na wsi 1,6 osoby. W tym czasie, w latach trzydziestych, w Anglii przykładowo na jedną izbę przypadało średnio 0,85 osoby, w Niemczech 0,98 osoby, w Estonii 1,2 osoby, w Finlandii 1,5 osoby.
Dodajmy do tego marną jakość znacznej części naszych ówczesnych budynków mieszkalnych. W większych miastach 3% budynków było pokrytych słomą, a 13% gontem lub deskami, w mniejszych miastach – odpowiednio 16% i 23% budynków. We wszystkich zaś miastach ówczesnych województw wschodnich (wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie) słomą pokrytych było 16% budynków, a drewnem 48%. We wsiach tych województw większość budynków zbudowana była z drewna lub z gliny zmieszanej ze słomą i pokryta w większości słomą. Podziwiana – i słusznie – piękna i nowoczesna Gdynia otoczona była dzielnicami slumsów: Grabówka, Obłuża, „Meksyku”, „Szanghaju” i in.
Olbrzymia część polskiego przemysłu należała do obcego kapitału (kopalnie, huty, elektrownie, cukrownie, fabryki włókiennicze i in.).
Polska międzywojenna, trapiona kryzysami gospodarczymi – finansowymi, przemysłowymi i agrarnym, nie mogła się skutecznie wydobyć ze stagnacji gospodarczej, a w wielu dziedzinach – z regresu. Globalna wielkość produkcji przemysłowej w 1938 roku ledwie osiągnęła poziom z ostatniego roku sprzed I wojny światowej, tj. 1913 roku, a wskutek wzrostu liczby ludności spadła o około 18% w przeliczeniu na 1 mieszkańca. Zmiany produkcji poszczególnych ważnych wyrobów w latach 1913-1938 były następujące: wydobycie węgla kamiennego było o 7% mniejsze i wynosiło 38,1 mln ton, węgla brunatnego o 95% mniejsze, ropy naftowej o 54%, gazu ziemnego o 15%, rudy ołowiu o 23%, przerób ropy zmniejszył się o 53%, produkcja surówki żelaza zmniejszyła się o 17%, stali o 14%, cynku o 46%, blachy cynkowej o 54%, ołowiu o 54%, superfosfatów o 10%, cukru o 14%, tkanin o 33%. Zwiększyła się produkcja soli o 241%, papieru o 234%, cementu o 159%, koksu o 150%, kwasu siarkowego o 13%, przędzy o 9%, wydobycie rudy żelaza wzrosło o 77%.
W stosunku do 1913 roku zmniejszył się udział Polski w światowej produkcji szeregu ważnych wyrobów. Natomiast wyroby, w których udział Polski w produkcji światowej wzrósł, miały mniejsze znaczenie. Powiększało się więc zacofanie polskiego przemysłu w porównaniu z wysoko rozwiniętymi krajami. Potwierdza to struktura gałęziowa przemysłu, w której dominowało włókiennictwo, hutnictwo, górnictwo i cukrownictwo. Wprawdzie podjęto działania na rzecz stworzenia od podstaw takich brakujących działów przemysłu, jak przemysł zbrojeniowy, parowozowy, lotniczy, samochodowy i radiotechniczny, to jednak w strukturze zatrudnienia w przemyśle nadal dominowało włókiennictwo, przemysł metalowy, górnictwo, przemysł spożywczy i mineralny.
O niskim stopniu rozwoju ekonomicznego II Rzeczypospolitej świadczy niski stopień elektryfikacji kraju i niewielkie zużycie energii elektrycznej: w 1938 r. w przeliczeniu na 1 mieszkańca wynosiło tylko 113 kWh, podczas gdy średnie światowe zużycie sięgało 207 kWh, a np. w Czechosłowacji wynosiło 280 kWh, we Włoszech 310 kWh, we Francji 400 kWh. Do 1939 r. zelektryfikowano w Polsce zaledwie 1263 wsie, tj. 3% ogółu wsi. /W 1938 r. zelektryfikowanych gospodarstw rolnych było 1,8%, w 1945 r. 2,2%, a w 1970 r. 90,8%/. Teraz to już prawie 100%. (niedawno pokazywano w TV jakiś niezelektryfikowany zaścianek w Bieszczadach jako dziwaczny skansen).
Niski był stopień urbanizacji kraju: w 1939 r. w miastach mieszkało tylko ok. 28% ogółu mieszkańców. /Dla porównania w 2007 r. – ponad 61%, ale od szeregu lat maleje: w 2000r. wynosiło 61,9%, a w 2007r. – 61,2%/.
Jednym z bolesnych spadków po zaborach rosyjskim i austriackim był analfabetyzm: ok. 1/3 dorosłych Polaków nie umiało czytać i pisać. Analfabetyzm zlikwidowała dopiero Polska Ludowa. (Na obszarze zaboru pruskiego nie było masowego analfabetyzmu: tu bowiem od lat 1850-tych był powszechny obowiązek szkolny: najpierw szkoły 2-klasowe, potem 4-klasowe, które przetrwały do końca II RP. Oczywiście nauka odbywała się w języku niemieckim).
Przez cały okres międzywojenny nie rozwiązano problemu bezrobocia: w latach 1932–33 w miastach było ok. 1 mln bezrobotnych. Po zakończeniu kryzysu, w latach 1936–38 liczba zarejestrowanych bezrobotnych wahała się od 456 tys. do 470 tys. osób. Nie rozwiązano też problemu bezrobocia na wsi i przeludnienia agrarnego, szacowanego na 2–8 mln osób (za najbardziej miarodajną wielkość przyjmuje się 4 mln). Następstwem bezrobocia w Polsce była emigracja zarobkowa – stała i sezonowa. W latach 1918–38 ziemie polskie opuściło ponad 2 mln osób, z tego ponad połowa na stałe.
Złej spuścizny zaborów oraz zniszczeń wojennych i grabieży dokonanych na ziemiach polskich w czasie I wojny światowej nie udało się nadrobić w ciągu 20-lecia międzywojennego, mimo niewątpliwych osiągnięć w niejednej dziedzinie.
Do znaczących osiągnięć w gospodarce należało m.in. scalenie dawnych zaborów w jeden organizm gospodarczy, epokowym zaś osiągnięciem było zwrócenie narodu hreczkosiejów ku morzu, a poprzez nie ku szerokiemu światu, ku zamorskim cywilizacjom i gospodarkom, słowem – podjęcie budowy POLSKI MORSKIEJ, w tym zbudowanie nowoczesnego portu i miasta Gdyni oraz nowoczesnego portu rybackiego we Władysławowie, który w przyszłości miał się stać największym polskim portem rybołówstwa bałtyckiego, stworzenie własnej stutysięcznej floty handlowej, zalążka przyszłej kilkumilionowej floty, czy wprawdzie jeszcze niewielkiego, ale ważnego dla przyszłości – rybołówstwa dalekomorskiego (w 1938 r. połowy bałtyckie – 2.5 tys. t., połowy dalekomorskie, na M. Północnym – 10 tys. t. Wśród osiągnięć w budowie Polski Morskiej nie można też pominąć stworzenia Marynarki Wojennej, jakże ważnej dla naszej morskości, wychowania morskiego i świadomości morskiej społeczeństwa.
Innymi osiągnięciami tego okresu była budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego czy rozwój kolejnictwa: zbudowano ponad 1000 km linii kolejowych, m.in. magistralę węglową Śląsk–Gdynia. Kolej była hołubiona przez państwo: Polskie Koleje Państwowe, które były deficytowe, dotowano z budżetu państwa. Nikomu nie przyszło do głowy, jak w III RP, by likwidować kolej).


Druga wojna światowa i okupacja na ziemiach polskich

Druga wojna światowa była najtragiczniejszym okresem w dziejach Polski: zagrożony został sam byt biologiczny narodu polskiego.
Straty w ludności były stosunkowo największe na świecie. W okresie II wojny światowej utraciło życie przeszło 6 mln (6 028 tys.) mieszkańców Polski, z tego 644 tys. wskutek bezpośrednich działań wojennych (wojsko 123 tys., ludność cywilna 521 tys.) oraz prawie 5.400 tys. wskutek masowego terroru i eksterminacyjnej polityki okupanta. Ale to jeszcze nie wszystkie straty ludnościowe: Urodziło się o 1.200 tys. mniej dzieci; wywieziono w celach germanizacyjnych ponad 200 tys. dzieci, z czego powróciło po wojnie zaledwie 10–15%. Trwałym kalectwem dotkniętych zostało prawie 600 tys. osób; na gruźlicę zachorowało o 1.140 tys. osób więcej niż chorowało przed wojną. Do prac niewolniczych hitlerowcy wywieźli ok. 2,5 mln osób i ok. 2,5 mln wysiedlili.
Ogromne były straty polskiej inteligencji. Z rąk okupanta hitlerowskiego poniosło śmierć:
* 700 profesorów i pracowników naukowych szkół wyższych; w niektórych dziedzinach straty osobowe przekroczyły 40% stanu przedwojennego; * ok. 12 tys. inżynierów i techników; * 8,5 tys. nauczycieli szkół podstawowych i średnich; * ok. 600 literatów i dziennikarzy; * 173 wydawców i księgarzy; * 206 bibliotekarzy, archiwistów i muzealników; * 230 muzyków; * 520 plastyków; * 342 aktorów i reżyserów; * 7,5 tys. lekarzy; * 1703 farmaceutów; * 7553 skarbowców, pocztowców i ubezpieczeniowców; * 2801 księży rzymsko-katolickich i zakonników. Trzeba by do tego dodać straty ludności polskiej na Wschodzie, w tym inteligencji, w tym oficerów (Katyń i inne miejsca kaźni).
Polska utraciła 38% całego przedwojennego majątku narodowego. Straty w przemyśle sięgały 50% pierwotnych zdolności produkcyjnych. Z 21 tys. zakładów przemysłowych na ziemiach polskich w granicach sprzed wojny (bez b. terenów wschodnich) zniszczeniu uległo 12.700 zakładów (62%), a z 9300 zakładów na Ziemiach Zachodnich i Północnych zniszczonych było 6.300 (73%). Zniszczeniu uległo ponad 162 tys. budynków mieszkalnych w miastach (na Ziemiach Zachodnich i Północnych w gruzach legło 40% domów w miastach). Wiele miast polskich zostało zniszczonych w ponad 50 procentach; zniszczono 354 tys. zagród wiejskich, ponad 84 tys. warsztatów rzemieślniczych, porty morskie (szczególnie port gdyński), rybołówstwo morskie, na kolei 83 tys. wagonów towarowych, 6,3 tys. wagonów osobowych, 2465 lokomotyw, bardzo wiele mostów, dworców kolejowych i innych obiektów kolejowych – ogółem 84% środków trwałych transportu kolejowego; na Ziemiach Zach. i Płn. zniszczono 63% taboru, 47.800 m mostów kolejowych i wiaduktów (46%), 6 tys. km torów kolejowych, 15 tys. km. dróg bitych, 1920 mostów drogowych.
Na przedwojennym obszarze Polski (bez terenów wschodnich) zniszczono 35% środków trwałych rolnictwa, a w jeszcze większym stopniu inwentarz żywy: jeśli stan pogłowia zwierząt gospodarskich w Polsce w 1938 r. przyjąć za 100, to w 1945 roku mieliśmy: bydła 33,5; trzody chlewnej 17,5; owiec 36,4; koni 44,3. Zniszczonych było 60% środków trwałych nauki i szkolnictwa; unicestwiono 43% dóbr kultury, całkowicie lub częściowo zniszczono 17 szkół wyższych, 271 średnich, 4880 podstawowych i 768 innych, 25 muzeów, a wiele innych ograbiono, 35 teatrów, 665 kin, 323 domy ludowe, 352 szpitale, 29 sanatoriów, 778 ośrodków lekarskich i ambulatoriów oraz wiele innych obiektów ochrony zdrowia. – Listę strat można by długo ciągnąć. Taki był tragiczny bilans wojny i okupacji dla Polski.
Czyniąc przeskok do czasów współczesnych, można postawić pytanie: jak do tego tragicznego bilansu ma się twierdzenie byłego trzeciorzędnego liberalnego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, wygłoszone na międzynarodowym forum gospodarczym w Davos, że PRL bardziej zniszczyła nasz kraj niż II wojna światowa i okupacja niemiecka?!


Polska Ludowa 1944–1989 (do 1952 r. RP, od 1952 r. PRL)

Początki odbudowy i rozwoju gospodarki w Polsce Ludowej były nadzwyczaj trudne, bo:
• Zniszczenia wojenne (w przeliczeniu na 1 mieszkańca należały do największych wśród państw uczestniczących w II wojnie światowej).
• Konieczna była budowa od podstaw aparatu państwowego i administracyjnego, całkowicie zniszczonego przez okupanta na Ziemiach Dawnych i nieistniejącego na Ziemiach Odzyskanych.
• Brakowało kwalifikowanych kadr we wszystkich dziedzinach, gdyż zostały wymordowane przez okupanta lub rozproszone po całym świecie.
• Dodatkowych trudności przysparzały wielkie ruchy migracyjne: Tylko w ciągu dwóch lat po wyzwoleniu wróciło do kraju 4 mln ludzi, wśród nich ponad 1 mln pozostałych przy życiu, wyniszczonych fizycznie i okaleczonych ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych, obozów jenieckich i więzień oraz ok. 2,5 mln wywiezionych na roboty przymusowe. Z Polski repatriowało się do ZSRR ok. 520 tys. Ukraińców, Białorusinów i Litwinów, a do Niemiec przesiedlono ponad 2 mln ludności niemieckiej. Ponadto znaczna była migracja wewnętrzna ludności, związana zwłaszcza z zasiedlaniem Ziem Odzyskanych.
• Trwająca przez kilka powojennych lat wojna domowa i niszczycielskie działania zbrojne UPA w południowo-wschodniej Polsce.
• Trudny proces scalania i integrowania Ziem Odzyskanych z Ziemiami Dawnymi.
W 1946 r., pierwszym powojennym pełnym roku gospodarczym kraju, uzyskano w Polsce mniej niż połowę przedwojennej produkcji rolnej, mniej niż 3/4 produkcji przemysłowej z 1938 r., niespełna 2/3 dochodu narodowego z 1938 roku.
Polska Ludowa nie tylko szybko odbudowała kraj ze zniszczeń wojennych i zaleczyła rany, ale dokonała postępu w każdej dziedzinie życia społecznego, gospodarczego i kulturalnego. (Prof. Aleksander Krawczuk: „Okres PRL był Złotym Wiekiem kultury polskiej”. Kazimierz Kutz: „Za Polski Ludowej mieliśmy wielki teatr, wielkie kino i wielką literaturę. Poziom absolutnie europejski”).
Odbudowano z gruzów i ruin Warszawę, Gdańsk, Szczecin, Wrocław, Kołobrzeg i dziesiątki innych miast oraz tysiące wsi.
Przeprowadzono wielką reformę rolną, która objęła 6,1 mln ha gruntów.
Dokonano industrializacji kraju, przekształcając go z kraju rolniczo-przemysłowego w przemysłowo-rolniczy: Uruchomiono wydobycie krajowych surowców (węgiel brunatny, miedź, srebro, siarkę, fosfory. Stworzono od podstaw 8 wielkich okręgów przemysłowych, zbudowano 1600 wielkich zakładów przemysłowych (kombinatów), zmodernizowano wiele, wiele innych.
Polska została zurbanizowana: liczba ludności miejskiej wzrosła z 27% do 62%; z przeludnionej i biednej wsi przeniosło się do miast ok. 10 mln ludzi.
Dokonał się wielki awans cywilizacyjny narodu, zwłaszcza mas ludowych: zlikwidowano analfabetyzm; nastąpiła rewolucja edukacyjna, stworzono powszechny dostęp młodzieży do szkół zawodowych, średnich i wyższych (stypendia, akademiki, tanie stołówki studenckie), podniósł się poziom powszechnej oświaty (zamiast 4-klasówki na wsi – szkoła podstawowa 8-klasowa): tylko w pierwszym dziesięcioleciu liczba absolwentów szkół podstawowych wzrosła dwukrotnie, liczba absolwentów liceów – trzykrotnie, a liczba absolwentów szkół zawodowych – dziesięciokrotnie. Przez całe międzywojnie wydano w Polsce 83 tys. dyplomów szkół wyższych, a w PRL w latach 1950–1989 – 1.809 tys. dyplomów ukończenia studiów wyższych. Jeśli do tego dodać dyplomy z lat 1945 – 1949, to w całym okresie Polski Ludowej wydano szacunkowo ok. 1.820 tys. dyplomów ukończenia studiów wyższych.
Zbudowano tysiące szkół, przedszkoli i żłobków. (Tysiąc szkół na tysiąclecie!)
Polska Ludowa zlikwidowała całkowicie bezrobocie i zapewniła chleb dla wszystkich obywateli. Nie było masowego żebractwa. Nie było głodnych dzieci w szkołach!
Polska Ludowa zapewniła bezpłatną opiekę lekarską dla wszystkich. W latach 1946–1988 liczba lekarzy wzrosła z 7,7 tys. do 78,7 tys., lekarzy dentystów z 1,6 tys. do 18,0 tys., pielęgniarek z 6,1 tys. do 193,9 tys., a położnych z 6,3 tys. do 22,0 tys. Liczba ośrodków zdrowia zwiększyła się z 425 w 1937 r. do 3312 w 1988 r., a ponadto stworzono do 1988 r. 6653 przychodnie zdrowia – rejonowe, spółdzielcze i przemysłowej służby zdrowia. Liczba łóżek w szpitalach wzrosła z 69,4 tys. w 1938 do 249,8 tys. w 1988 r.
I jeszcze jedno: w okresie PRL zbudowaliśmy Polskę Morską: flota (4,5 mln DWT w 1980 r.), porty (przeładunki w 1980 r. 61,5 mln t), stocznie, rybołówstwo (połowy w 1979 r. 803 tys. t). Gospodarka morska osiągnęła w PRL taki poziom rozwoju, jakiego (może z wyjątkiem portów) nie osiągnie ponownie w dającej się przewidzieć perspektywie.
Porównanie tego, cośmy mieli w Polsce Ludowej, z tym, co mamy obecnie, każe szerokiej opinii publicznej oceniać okres PRL, zwłaszcza dekadę gierkowską, jako czas, w którym większości ludzi żyło się lepiej niż obecnie. Zarazem dekada lat siedemdziesiątych, szczególnie jej pierwsza połowa (1971–75), była okresem wszechstronnego i niezwykle dynamicznego rozwoju kraju i wzrostu gospodarczego, co budziło dumę narodową („Polak potrafi!”) i pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość. Dochód narodowy w pierwszej połowie lat 70. wzrósł o 62 proc. Produkcja przemysłowa zwiększyła się o 73 proc., a globalna produkcja rolnicza o 22 proc.
Wzrost płac realnych, wynoszący w tym czasie średnio rocznie 7,2 proc., odczuwalnie podniósł poziom życia ludności. Podwyższone zostały emerytury i renty, zrównano zasiłki chorobowe pracowników fizycznych i umysłowych, stworzono możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, więcej niż o połowę wzrosły wydatki państwa na ochronę zdrowia, bezpłatnym leczeniem objęto całą ludność wiejską, przedłużono urlopy macierzyńskie. W 1974 r. uchwalony został przez Sejm pierwszy w Polsce Kodeks Pracy, który dawał pracownikom duże uprawnienia i ochronę prawną.
W dekadzie gierkowskiej realizowano politykę pełnego zatrudnienia, co wobec wielkiego wyżu demograficznego osób urodzonych po wojnie, a wchodzących wówczas w wiek produkcyjny, wymagało ogromnego wysiłku inwestycyjnego, aby zapewnić niezbędną liczbę miejsc pracy. W latach 1971–75 nastąpił ponad dwukrotny wzrost nakładów inwestycyjnych. Stworzono wówczas 1,9 mln nowych miejsc pracy, co wraz z miejscami zwolnionymi przez osoby, które odeszły na emeryturę, dało zatrudnienie 3 mln osób. W następnym pięcioleciu (1976–80) zatrudnienie zwiększyło się o ok. 1,1 mln osób.
W całej dekadzie lat siedemdziesiątych wybudowano prawie dwa i pół miliona nowych mieszkań (prawie 9 mln izb mieszkalnych). Dochód narodowy wzrósł o 85 proc., roczne wydobycie węgla kamiennego przekroczyło 200 mln ton, produkcja stali osiągnęła poziom prawie 20 mln ton, produkcja cementu ok. 22 mln ton, produkcja energii elektrycznej wzrosła w ciągu dziesięciolecia z 70 mld kWh do 122 mld. Uruchomiono elektrownie Ostrołęka (600 MW – megawatów), Pątnów II (400 MW), Kozienice (1200 MW), Rybnik I (800 MW), Dolna Odra (1600 MW), Jaworzno II (800 MW), Porąbka-Żary (600 MW), Połaniec (400 MW), a ponadto Łagisze, Opole, no i Bełchatów – potężny kombinat, który zaopatrywał całą Polskę w jedną trzecią energii elektrycznej. Oddano do eksploatacji 9 nowych kopalni węgla (m.in. Borynia, Bogdanka, Morcinek, 30-lecia PRL), a ok. 20 zmodernizowano.
Rozbudowano hutnictwo żelaza i stali: powstała Huta Katowice o zdolności produkcyjnej 4,5 mln ton, walcownia blach zimno walcowanych w ówczesnej Hucie Lenina (obecnie Sendzimira) na 750 tys. ton. Rozbudowano i zmodernizowano hutnictwo miedzi i metali nieżelaznych: powstała kopalnia Rudna i huta na 350 tys. ton miedzi elektrolitycznej, walcownia miedzi na 100 tys. ton rocznie, kopalnia rud cynkowo-ołowianych niedaleko Olkusza. Zbudowano rafinerie Gdańsk i Płock, zakłady azotowe Włocławek, kopalnię siarki Machów, cementownie Kujawy i inne, Fabrykę Samochodów Małolitrażowych (Fiat 126p). Uruchomiono produkcję ciągników rolniczych Massey Ferguson i autobusów Berliet, kombajnów zbożowych „Bizon”, kombajnów ziemniaczanych w Strzelcach Opolskich, telewizorów kolorowych, kineskopów (fabryka „Polcolor” w Piasecznie na 365 tys. sztuk rocznie). W przemyśle spożywczym zbudowano wielkie zakłady mleczarskie w Radzyniu, Tomaszowie Maz., Pińczowie, Włoszczowej, Ciechanowie, Zabrzu, Chodzieży i Kutnie; proszkownie mleka w Radomiu, Ostrołęce i Bielsku Podlaskim (8 tys. ton); zakłady mięsne w Koszalinie i Ostrołęce; cukrownie w Łapach, Krasnymstawie; chłodnie w Olsztynie i Legnicy.
Można by ciągnąć to wyliczanie w odniesieniu do dalszych przemysłów: tekstylnego, odzieżowego, obuwniczego i innych.
Postęp nastąpił również w rozwoju infrastruktury. Dokonana została duża elektryfikacja kolei. Zbudowano nowoczesną linię kolejową Warszawa-Katowice, ponad 300-kilometrową drogę szybkiego ruchu Warszawa-Katowice, Trasę Łazienkowską w Warszawie, Wisłostradę, Dworzec Centralny, Port Północny, Hutę Katowice, Fabrykę Samochodów Małolitrażowych i ponad 500 innych inwestycji oraz wspomniane już 2,5 mln mieszkań.
Ogółem zainwestowano ok. 54 mld USD, częściowo za kredyty zagraniczne (jak podał prof. Paweł Bożyk, przewodniczący zespołu doradców Edwarda Gierka, średnio- i długookresowe zadłużenie Polski wyniosło wówczas 19,6 mld USD). Zaciągnięte kredyty przeznaczono przede wszystkim na rozbudowę i modernizację gospodarki.
Obecnie zadłużenie zagraniczne Polski jest kilkanaście razy większe: w końcu III kwartału 2008r. wyniosło 264 miliardy dolarów (!), a w roku 2009 przekroczyło 300 miliardów dol.! Tego długu nie będą w stanie spłacić nawet nasze wnuki. To jest pętla na szyi polskiej gospodarki, na szyi Polski. – Puste półki z lat osiemdziesiątych będą niczym wobec tego, co nas czeka. To straszne zadłużenie stale rośnie, mimo umorzenia części polskiego długu przez zagranicznych wierzycieli i wyprzedaży ogromnej części majątku narodowego (sprzedane w ramach prywatyzacji obiekty to w stu procentach obiekty zbudowane bądź gruntownie zmodernizowane w czasach E. Gierka).
Wielki postęp cywilizacyjny nastąpił na wsi. W tym czasie rolnicy zostali objęci emeryturami i rentami oraz bezpłatną ochroną zdrowia.
Ogólny kierunek zmian po 1970 roku odpowiadał aspiracjom społeczeństwa i był – zwłaszcza w pierwszych latach – akceptowany i przyjmowany entuzjastycznie.
Dziś zaprzęgnięto cały aparat propagandowy państwa, rządzonego przez prawicę, do zdyskredytowania osiągnięć tamtego okresu dziejów Polski. Czyni się to po to, aby ukryć przed społeczeństwem błędy własnej polityki prawicy. Jeden z czołowych szermierzy antypeerelowskiej propagandy, Bronisław Wildsztajn, oznajmił, że ludzie uwierzyli i wierzą do dzisiaj w powtarzany fałsz słów Gierka, iż „Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”. Czy rzeczywiście to był fałsz i czy dopiero teraz Polska, kapitalistyczna, rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej? – Przyjrzyjmy się temu.


Okres III RP, czyli restauracji kapitalizmu w Polsce – okresem regresu

Na tle okresu Polski Ludowej niekorzystnie wypada okres restauracji kapitalizmu w Polsce. Dodajmy: XIX-wiecznego kapitalizmu. Rządzące Polską w minionych 20 latach ekipy skompromitowały się. Najbardziej skompromitowała się prawica, która zdegradowała Polskę i cofnęła ją o dziesiątki lat(!).
Oto fakty, skrzętnie przemilczane przez opanowane przez prawicę media:
Wbrew wbijanej nam do głów propagandzie, że 20 lat temu polska odzyskała niepodległość, faktycznie w okresie restauracji XIX-wiecznego kapitalizmu utraciliśmy pod rządami prawicy i coraz bardziej tracimy swą suwerenność w wielu dziedzinach, zwłaszcza w przemyśle, transporcie, bankowości i mediach. I tak:

I. Wyprzedaż i likwidacja przemysłu.
W wyniku wyprzedaży za bezcen naszego przemysłu w obce ręce, często w ręce zagranicznych konkurentów, zlikwidowano wiele zakładów przemysłowych i całe gałęzie przemysłu. W rezultacie nastąpił drastyczny spadek produkcji przemysłowej. W porównaniu z najwyższym poziomem okresu Polski Ludowej produkcja wybranych przykładowo wyrobów zmalała do 2008r. następująco (nowszych danych brak):
wydobycie węgla kamiennego – o 58%: z 201 mln ton do 84,3 mln ton;
wydobycie siarki (w przeliczeniu na 100%) – o 85%: z 5 164 tys. do 762 tys. ton;
produkcja stali surowej – o ponad 50%: z 19,5 mln t do 9,7 mln t;
cementu – o 21%: z 21,7 mln t do 17,2 mln t;
odbiorników radiowych – o ponad 99%: z 2,8 mln szt. w 1981r. do 21,9 tys. sztuk;
obrabiarek do metali – o 21%: z 38,3 tys. szt. do 30,9 tys. szt. (a przez szereg lat było jeszcze gorzej – spadek wyniósł nawet do 71%);
ciągników rolniczych – o 91,5%: z 57,5 tys. do 4,9 tys. szt.;
obuwia z wierzchami skórzanymi – o 81%: z 72,4 mln par do 13,7 mln par;
włókien chemicznych – o 76,8%: z 256 tys. t do 59,3 tys. t.
Listę tę można by długo ciągnąć. Zapotrzebowanie na poszczególne wyroby zaspokaja się przez import, odbierając zatrudnienie i zarobek polskim pracownikom, a dając je za granicą i zadłużając kraj. Importujemy nawet węgiel. W 2008 zaimportowaliśmy 10,3 mln ton.

II. Zniszczono gospodarkę morską:
Flota handlowa towarowa zmniejszyła się z 247 statków o nośności 4,1 mln DWT do 123 statków o nośności 2,6 mln DWT, przy czym większość z nich pływa pod obcymi banderami: Bahamów, Cypru, KRL-D, Malty, Panamy, Vanuatu i Wysp Marshalla.
Połowy ryb morskich zmalały z 803 tys. t w 1979 r. do 430 tys. t w 1990 r. i do 124 tys. t w 2008 r., tj. o 85% w porównaniu ze szczytowym osiągnięciem i o 71% w stosunku do 1990 r.
Stocznie budujące statki – nasza duma i chluba – upadły, z wyjątkiem gdańskiej „kolebki”, która dogorywa. Wraz z ich upadkiem upadło bądź upadnie półtora tysiąca kooperantów stoczni w całym kraju.

III. Pogorszyła się sytuacja na wsi:
W wyniku błędnej polityki rolnej prawicy katastrofalnie zmniejszyły się w Trzeciej RP dochody rolników indywidualnych w porównaniu z 1989 rokiem. Jak podawał prof. Jan Główczyk, już w 1990 r. były one niemal o połowę niższe (ściśle o 48,3%), a w 2000 r. prawie o trzy czwarte niższe (dokładnie o 72,8%) niż w 1989 r. Tę katastrofalną sytuację złagodziły dopiero dotacje z Unii Europejskiej. Ale pod względem wielkości produkcji trwa nadal upadek. Przykłady:
Ilość bydła zmniejszyła się o 54%: z 12,6 do 5,8 mln szt., w tym krów o 53%: z 6,0 do 2,8 mln.
Trzoda chlewna zmalała o 37%: z 21,3 mln szt. do 13,5 mln obecnie.
Produkcja mleka krowiego zmniejszyła się o 24%: z 16,0 mld l do 12,1 mld l.
Dodajmy jeszcze likwidację Państwowych Gospodarstw Rolnych. W 1990 roku gospodarstwa państwowe posiadały 3.459 tys. ha użytków rolnych, tj. przeszło 18 proc. ogółu użytków rolnych w kraju, a ich produkcja to m.in. 21 proc. krajowych zbiorów zbóż, globalna zaś produkcja rolnicza stanowiła przeszło 18 proc. globalnej produkcji rolniczej kraju. Wynik finansowy w roku gospodarczym 1981/82 wyniósł +25,5 mld zł, a w 1990 roku +6,1 mld zł. W okresie transformacji ustrojowej PGR-y zlikwidowano z przyczyn ideologicznych. W rezultacie tej likwidacji globalna produkcja rolnicza Polski w latach 1990–2000 zmniejszyła się o 12,3%. Niemal cały ten spadek produkcji rolniczej został spowodowany ubytkiem produkcji PGR-ów.
Nastąpił ponadto:

IV. Upadek kolei jak po wielkim kataklizmie:
Długość linii kolejowych normalnotorowych zmniejszyła się z 24,4 tys. km do 19,8 tys. km, tj. o 19%.
Zlikwidowano i likwiduje się wiele linii kolejowych, odcinając od świata znaczne obszary kraju.

V. Regres w budownictwie mieszkaniowym:
Z ogólnych zasobów mieszkań w liczbie 10 mln 717 tys., jakie posiadaliśmy w całym kraju w 1988 r., ostatnim roku Polski Ludowej, aż 69,5% zbudowano w latach 1945–1988, a tylko 30,5% przed rokiem 1945. Znaczy to, że zbudowaliśmy wtedy więcej niż dwie Polski mieszkaniowe, mimo że startowaliśmy z potwornych zniszczeń wojennych i niskiego poziomu rozwoju gospodarczego.
W Polsce kapitalistycznej, startującej z wielokrotnie wyższego poziomu rozwoju gospodarczego kraju, budownictwo mieszkaniowe zmniejszyło się z 242,9 tys. mieszkań (890,8 tys. izb mieszkalnych) średnio rocznie w dekadzie 1971-1980 do 77,2 tys. mieszkań i 328 tys. izb średnio rocznie w 5-leciu 1996-2000, tj. odpowiednio o 68,2% i 63%, oraz 119,7 tys. mieszkań i 522,4 tys. izb w latach 2001-2007 (odpowiednio o 50,3% i 41,4% mniej niż w dekadzie lat 70-tych). Dodajmy, że obecnie w miastach buduje się mieszkania niemal wyłącznie dla bogaczy (w ogólnej ilości budowanych teraz mieszkań ok.50% to domy na wsi, 48% to domy komercyjne w miastach, a jedynie 2% stanowią mieszkania tańsze dla zwykłych śmiertelników). Wskutek tego rośnie liczba ludzi bezdomnych, szacowana już na kilkaset tysięcy.

VI. Spadek zatrudnienia i masowe bezrobocie:
Liczba pracujących spadła z 17,8 mln osób do 14,0 mln, tj. o 21%.
Powstało masowe bezrobocie, w Polsce Ludowej nieznane. Armia bezrobotnych, w szczytowym okresie, w 2002 roku, liczyła ponad 3,2 mln osób (3217 tys.), z czego ok. 80% bez prawa do zasiłku. W wyniku emigracji zarobkowej - ok. 2 mln osób, bezrobocie zmniejszyło się do 1.474 tys. w końcu 2008 roku. Teraz, w czasie kryzysu, bezrobocie znów wzrosło o dalsze 300 tys. osób. Armia emigrantów zarobkowych, wykształcona kosztem naszego państwa, przysparza dochodu narodowego nie nam, ale bogatszym od nas krajom.

VII. Degradacja ekonomiczna społeczeństwa:
Źle się wiedzie nie tylko bezrobotnym, ale i tym, którzy mają pracę zarobkową. Wynagrodzenia pracownicze bowiem są niskie. W ujęciu realnym były do 2004 r. niższe niż w 1980 r. Dopiero w 2005 r. przekroczyły tamten poziom, ale nadal są niskie. Miesięczne wynagrodzenie minimalne w 2006 r., wyrażone w euro, było u nas 5,5 razy niższe niż średnio w sześciu krajach zachodnich Unii Europejskiej (Belgii, Francji, Holandii, Irlandii, Luksemburga i W. Brytanii).
Dokonało się bezprecedensowe rozwarstwienie materialne społeczeństwa. Najwyższe płace w Polsce są 190 razy wyższe od płac najniższych, przy średniej światowej 114 razy.
Emerytury i renty są u nas 3–5 razy niższe niż w Europie Zachodniej. A będzie jeszcze gorzej, gdy zacznie w pełni działać nowy system emerytalny, wprowadzony przez prawicowy rząd Jerzego Buzka. Pierwszą jaskółką, sygnalizującą, co czeka emerytów w Buzkowym systemie emerytalnym, była pierwsza wypłata emerytury z tzw. otwartego funduszu emerytalnego w kwocie... 23,65 zł(!)
Społeczeństwo coraz bardziej ubożeje: W latach 90. ubiegłego wieku Polska miała największy wzrost ubóstwa spośród 175 państw sklasyfikowanych przez ONZ-owski program UNDP. Odsetek ludności żyjącej poniżej minimum socjalnego wzrósł z 15% w 1989 r. do 47% w 1996 r., do 57% w 2001 r. i do ponad 60% w ostatnim okresie, a odsetek ludności żyjącej poniżej minimum egzystencji, poniżej granicy biologicznego zagrożenia życia, wzrósł z 4,3% w 1996 r. do 12,3% w 2005 r (nowszych danych brak, ale jest prawdopodobnie jeszcze gorzej). Wg raportu Komisji Europejskiej z 2008 roku ubóstwo odczuwało aż 22 proc. polskich dzieci! (Państwo nie ma pieniędzy na dożywianie dzieci, ma natomiast na finansowanie awantury wojennej w Iraku i Afganistanie, a także na wspieranie awanturniczego prezydenta Gruzji).
W następstwie ubóstwa i nędzy wzrosła liczba samobójstw, w tym zwłaszcza samobójstw z przyczyn ekonomicznych, których jest obecnie dwukrotnie więcej niż poprzednio.
Polska, rządzona przez prawicowy rząd premiera Donalda Tuska i PiS-wską kancelarię prezydenta RP, jest jedynym państwem Unii Europejskiej, które nie przyjęło KARTY PRAW PODSTAWOWYCH, ważnego dokumentu Unii, będącego gwarancją przestrzegania praw obywatela przez państwo.

VIII. Regres w ochronie zdrowia:
Pogarsza się w przerażającym tempie ochrona zdrowia:
Liczba łóżek szpitalnych zmalała o jedną piątą: z 219 tys. do 172 tys.
Liczba lekarzy – o 13%: z 90,1 tys. do 78,1 tys. w 2008 r., liczba dentystów – o 3o%: z 18,2 tys. do 12,8 tys., a liczba pielęgniarek – o przeszło 15%: z 216 tys. do niespełna 183 tys. W 2008 r. Polska zajmowała ostatnie miejsce wśród państw UE pod względem liczby praktykujących lekarzy na 100 tys. mieszkańców. Jest u nas coraz trudniej dostać się do lekarza, do szpitala i do sanatorium. A będzie jeszcze trudniej, gdyż obecnie następuje masowa emigracja lekarzy (np. do Anglii wyemigrowało już 8400 lekarzy), emigrują też pielęgniarki, zamykane są szpitale i przychodnie, a rząd forsuje prywatyzację szpitali i odpłatność za leczenie. W efekcie tego wszystkiego jest m. in. wysoka śmiertelność niemowląt, która w Polsce wynosi 6,4 na 1000 urodzeń, a w Europie tylko 4.
W III RP zlikwidowano gabinety lekarskie i dentystyczne w szkołach, które stworzono tam w okresie PRL. Skutkiem tego będzie pogorszenie zdrowotności całego pokolenia obecnych uczniów.

IX. Regres w kulturze:
Nakłady książek i broszur spadły ze 176 mln egzemplarzy do 85 mln w 2008 r., tj. o 52%.
Liczba widzów w teatrach i instytucjach muzycznych zmalała z 18.569 do 9.843 tys., czyli o 47%. Liczba bibliotek publicznych zmniejszyła się z 10.269 do 8.420 (o 18%).
Zamknięto kilka tysięcy szkół (do początku 2004 r. trzy i pół tysiąca, a potem jeszcze wiele dalszych), które zwłaszcza we wsiach były często jedynymi ośrodkami kultury. Uzasadnia się to niżem demograficznym, lecz ten nie powinien być powodem zmniejszania sieci szkół, ale stanowić okazję do zmniejszenia liczebności uczniów w klasach, aby polepszyć warunki pracy szkolnej.
Zamknięto wiele przedszkoli. (W 1990 było 897 tys. miejsc, a w 2004 r. – 683 tys., tj. o 24% mniej). Obecnie w 539 gminach w Polsce nie ma ani jednego przedszkola. Wg raportu Komisji Europejskiej z 2008 roku polskie dzieci najrzadziej ze wszystkich rówieśników w UE chodzą do żłobków i przedszkoli.

X. Gigantyczne zadłużenie kraju:
Za Edwarda Gierka zadłużenie zagraniczne Polski wyniosło 19,6 mld dolarów w 1980r. Zaciągnięte wtedy kredyty zagraniczne umożliwiły zrealizowanie przeszło pięciuset ważnych inwestycji (m. in. Port Północny). Wartość zrealizowanych inwestycji wyniosła 54 mld dol. Zbudowane wówczas lub gruntownie zmodernizowane obiekty przemysłowe III RP sprzedała w ramach prywatyzacji, a mimo to Polska popadła i nadal popada w coraz większe zadłużenie, które w końcu 2007 r. wyniosło 546 mld 178 mln zł, tj. 205 mld dolarów, i stale rośnie. W 2008 r. wzrosło o dalszych 60 mld zł. Według informacji podanej przez premiera Donalda Tuska w przemówieniu na Politechnice Warszawskiej 29 stycznia 2010 r. „nasz dług publiczny sięga już 740 mld zł”(!). W tym roku, wg ministra finansów, Polska będzie musiała sprzedać obligacje za co najmniej 155 mld zł. Trzeba je będzie wykupić za 5-10 lat, płacąc za nie ok. 200 mld zł.
Listę negatywnych zjawisk powstałych w ostatnich 20 latach można by długo ciągnąć. I chociaż w szeregu dziedzin dokonał się postęp, żeby wymienić np. kilkakrotny wzrost liczby studentów (jednak przy jednoczesnym spadku poziomu nauczania), rozwój motoryzacji, zwiększenie liczby posiadanych telewizorów i wyposażenia gospodarstw domowych w sprzęt gospodarstwa domowego (chłodziarki, pralki automatyczne), coraz powszechniejszą telefonizację kraju, zwłaszcza upowszechnienie telefonii komórkowej, komputeryzację kraju i upowszechnienie Internetu, czy wyraźną poprawę zaopatrzenia sklepów, to jednak ludzie bardzo źle odbierają to wszystko, co stanowi pogorszenie w stosunku do czasów minionych: masowe bezrobocie, miliony osób żyjących w nędzy i kilkakrotnie więcej żyjących na krawędzi nędzy, beznadziejność i niepewność jutra, stały lęk przed utratą pracy, niskie zarobki i jeszcze niższe emerytury oraz renty, i co nie jest bez znaczenia – ów dyskomfort obywatelski z powodu regresu w bardzo wielu dziedzinach, ciągnięcia Polski wstecz, dyskomfort z powodu utracenia przez kraj suwerenności w wielu dziedzinach: suwerenności w zakresie mediów i suwerenności gospodarczej – przemysłowej, bankowo-finansowej, transportowej, telekomunikacyjnej – wskutek zawładnięcia przez obcych polską prasą i innymi mediami, wyprzedaży w obce ręce banków, przemysłu, telekomunikacji, najlepszych części portów, pozbycia się żeglugi morskiej.
Rząd Donalda Tuska usiłuje wyprzedać resztę naszych sreber rodowych, których dotychczas jeszcze nie sprzedano, aby załatać dziurę budżetową, m.in. wysoko dochodowy kombinat miedziowy. A co będzie potem, czym będą łatane następne dziury budżetowe?
Biada nam, biada następnym pokoleniom Polaków! Lewica powinna konsekwentniej niż dotychczas uświadamiać społeczeństwu grozę tej sytuacji.
Powinna obnażać bezpodstawność i nicość triumfalizmu prawicy, pokazywać, że prawicowy i neoliberalny król jest nagi i niebawem puści cały naród boso i głodno. Obnażając nieudolność rządów prawicy, lewica powinna wygrywać opinię publiczną na swoją korzyść.

12.2010 r.

Powrót do poprzedniej strony