Problemy PRL 1956-1968-1970
Fragmenty artykułów prasowych 1956–1968-1970


1956. ....W końcowych latach realizacji Sześcioletniego Planu Rozwoju w Polsce Ludowej we wielu zakładach przemysłowych robotnicy protestowali przeciwko stałemu podnoszeniu norm wydajno­ści pra­cy. Sytuację pogarszała oficjalna propaganda i aroganckie oświadczenia władz, jaskrawo sprzeczne z odczuciami ludzi. Władza podtrzymywała tezę, że co prawda płace realne nie wzrosły o za­kładane w planie sześcioletnim 40% , ale wzrosły na pewno o 26-27%, co było i tak olbrzymim sukce­sem, gdyż go­spodarka musiała w latach 1951-1952 podjąć nieoczekiwanie olbrzymi wysiłek, aby prze­prowadzić mo­dernizację wojska i zbudować własny przemysł obronny. Wątpliwości mieli jednak nawet aktywiści par­tyjni. Podczas jednej z narad ekonomicznych w Komitecie Centralnym, Franciszek Blinow­ski, zastępca kierownika Wydziału Przemysłu Ciężkiego, zapytany, jak sprawić by masy uwierzyły, że wzrost płac jest rzędu 26% odpowiedział: " (...) Myślę, że najistotniejszym jest to, ażeby organizacje par­tyjne i członko­wie partii (...) przede wszystkim uwierzyły w to (...), że tak jest, wtedy można tłuma­czyć ludziom, jak to jest możliwe, że jednak stopa życiowa wzrosła, a on tego nie odczuwa.
" Polski kryzys stawał się jednak coraz wyraźniejszy. Krystalizowała się myśl, że w społeczeństwie so­cjalistycznym są rządzeni i rządzący. Pojawiło się pojęcie “właściciele Polski Ludowej" . To oni mieli być odpowiedzialni za błędy i wypaczenia minionego okresu. Przywilejami wyodrębniają się ze społe­czeństwa, a jako aparat władzy są niesprawni, niegospodarni i marnotrawni. Postanowiono przeciw ta­kiej sy­tuacji zaprotestować.
28 czerwca z Zakładach Przemysłu Metalowego im. Stalina, znanych jako Zakłady Cegielskiego roz­począł się strajk. Wyważono bramy i robotnicy wyszli na ulicę. Zgromadzili się w pobliżu Komitetu Woje­wódzkiego PZPR i tam czekali na przybycie najwyższych władz. Później zaatakowano budynki Miejskiej Rady Narodowej i Komitetu Wojewódzkiego. Rozbito więzienie, opanowano gmach Sądu Wo­jewódzkiego, zniszczono akta sądowe i prokuratorskie. Tłum zdemolował urządzenia radiowe w przeko­naniu, że to stacja zagłuszająca. Następnie zaatakowano gmach Urzędu Bezpieczeństwa. Tam właśnie rozpoczę­ła się zdecydowana akcja wojskowa przeciw demonstrującym. Zginęły przynajmniej 74 osoby, kilkaset osób zostało rannych.
Poznańskie wypadki wstrząsnęły całym społeczeństwem. Ujawniły się napięcia w innych czę­ściach kraju. W kierownictwie partii zapanowało poczucie zagrożenia i zagubienia. Zmiany były nie­uchronne. .....

1968 .... Po potępieniu przez I sekretarza PZPR Władysława Gomułkę agresji wojsk Izraelskich w dniu 6 czerwca 1967 r. na 3 sąsiednie państwa arabskie – Zawiązały się w PRL opozycyjne organiza­cje, złożone w znacznej części przez młodych intelektualistów i studentów, głównie pochodzenia ży­dowskiego. To skłoniło I sekretarza do publicznego zabrania głosu w tej sprawie. Poświęcił jej więk­szość swojego przemówienia na VI Kongresie Związków Zawodowych 19 czerwca 1967 roku. Powie­dział wówczas: “W związku z tym, że agresja Izraela na kraje arabskie spotkała się z aplauzem w syjo­nistycznych środowiskach Żydów- obywateli polskich, pragnę oświadczyć, co następuje: nie czyniliśmy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeśli tego pra­gnęli. Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę - Polskę Ludową" . Następnie nazwał, co nie znalazło się w publikowanej wersji tego przemówienia, ludność ży­dowską w Polsce “piątą kolumną". Ta wypowiedź stała się uzasadnieniem dla tworzenia kartotek obywa­teli pochodzenia żydowskiego. Posługiwano się nimi w roku następ­nym.
To postępujące zbliżenie z nurtem nacjonalistycznym zaowocowało w krytycznych dniach marca 1968 roku. Po zdjęciu ze sceny Teatru Narodowego w Warszawie “Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka w styczniu 1968 jako przedstawienia antyrosyjskiego i budzącego antyradzieckie nastroje za­protestowała młodzież- głównie studenci Uniwersytetu Warszawskiego. 8 marca 1968 roku na dziedziń­cu UW od­był się wiec po którym doszło do brutalnej interwencji ORMO i MO. Nastąpiła eskalacja kon­fliktu- rozkrę­cono demagogiczną kampanię skierowaną przeciwko intelektualistom i młodzieży akade­mickiej. Ekspo­nowano szczególnie udział wśród nich osób pochodzenia żydowskiego, określanych ogólnie- niezależ­nie od wyznawanych poglądów- mianem syjonistów.
Bezpośrednim rezultatem tych działań była eliminacja wielu osób pochodzenia żydowskiego z życia gospodarczego, politycznego i kulturalnego Polski. Zachęcano ich do emigracji, a niektóre ogniwa wła­dzy stosowały różne formy nacisku czy perswazji, by do niej skłonić. “Partyzanci" realizowali swój wielki plan wymiany kadr, co miało doprowadzić do uzyskania kontroli nad partią i państwem. W rezulta­cie wyjechało, zrzekając się przy tym (obowiązkowo) obywatelstwa polskiego od 15 do 20 tysięcy osób.
Czy jednak “partyzanci" przecenili swe siły, czy też liczyli na wyraźniejsze poparcie Gomułki- fak­tem jest, że to właśnie I sekretarz doprowadził do wyhamowania antysemickich czystek. 5 maja na spo­tkaniu z warszawską organizacją partyjną wezwał do umiaru w działaniu. Mówił, że w generalnie słusz­nej akcji popełniono też wypaczenia, krzywdząc ludzi oddanych partii. Był przeciwny antysemityzmowi uwa­żając, że jest on niegodny komunistów i partii. Z drugiej strony część odpowiedzialności za wyda­rzenia marcowe spoczywa jednak na nim. Uratował natomiast swoją pozycję i podczas V Zjazdu PZPR, który obradował w listopadzie 1968 roku, został ponownie wybrany na stanowisko I sekretarza....

1970. .W 1970 r. po podwyżkach cen niektórych towarów żywnościowych, głównie mięsa, w kilku miastach Polski wybuchły w części zakładów pracy spontaniczne strajki robotnicze. Mimo stanowiska lokalnych działaczy partyjnych, że głównym nurtem demonstracji jest pro­test robotniczy, najwyższe kierownictwo nie reagowało. Gomułka widział w nich jedynie kontrrewolu­cję: “To wróg uderza w partię. Zmiana cen jest tylko pretekstem" . Zdecydowano się na demonstrowanie w propagandzie, że to władza ma rację. I sekretarz wzywał do podjęcia bardziej zdecydowanych kro­ków- uważał, że wojsko i milicja zbyt wstrzemięźliwie używają broni. Na wiadomość, że do robotników strze­lano ślepymi nabojami zareagował: “Kto dał rozkaz strzelania ślepymi nabojami? Jak można w ten spo­sób bronić władzy?". Zdeterminowany deklarował: “Jeśli zajdzie potrzeba, zwrócimy się oczywiście o pomoc do towarzyszy radzieckich".
Tymczasem radzieccy towarzysze wcale z pomocą się nie spieszyli. Owszem, sytuacja na Wy­brzeżu budziła wielki niepokój na Kremlu, radzieccy przywódcy nie popierali strzelania do robotników, ale cze­kali na telefon Gomułki, który miał ich poinformować o przebiegu wydarzeń. W końcu, nie mogąc się do­czekać wiadomości z Polski, zadzwonił do Gomułki sam Breżniew. Jak relacjonują świadkowie, podczas tej rozmowy Wiesław nie dopuszczał do siebie żadnych sugestii co do słuszności przyjętej przez niego linii działania. Nadal był przekonany o kontrrewolucyjnym charakterze wystąpień. Rosjanie na podstawie własnych informacji oceniali sytuację inaczej. Nie przyjęli tezy o kontrrewolucji i opowie­dzieli się zdecy­dowanie za politycznymi metodami rozwiązania konfliktu.
18 grudnia, czwartego dnia krwawych starć na Wybrzeżu, stan zdrowia Władysława Gomułki znacz­nie się pogorszył. Naczelne władze partyjne poza jego plecami doszły do wniosku, że opanowanie sytu­acji i zaprzestanie strzelania będzie możliwe tylko wtedy, jeśli dojdzie do zmiany kierownictwa. Rów­nież radzieckie kierownictwo partii dało do zrozumienia przebywającemu w Moskwie na sesji RWPG premie­rowi Piotrowi Jaroszewiczowi, że jest gotowe cofnąć poparcie dla Władysława Gomułki, w celu politycz­nego, a nie siłowego rozwiązania konfliktu. Jednocześnie w kwestii sukcesji na stanowisku I se­kretarza opowiedziano się za Edwardem Gierkiem.
Następnego dnia Władysław Gomułka zwołał posiedzenie Biura Politycznego w pełnym składzie. I se­kretarz był już na tyle chory, że wymagał leczenia szpitalnego. Jednak rano spotkał się jeszcze z człon­kiem Biura Politycznego Józefem Tejchmą. Ten zwrócił się do Gomułki z prośbą o jego rezygnację ze stanowiska. I sekretarz nie podjął decyzji od razu, jednak pojawił się na sali, gdzie odbywało się po­siedzenie Biura Politycznego w asyście lekarza. Jak wspomina jeden z członków Biura- Stanisław Ka­nia: “(...) dyskusja była niezwykle emocjonująca. Ludzie najbardziej związani z Gomułką- Jaszczuk, Ję­drychowski, Kliszko, Loga-Sowiński, Spychalski, Strzelecki- opowiadali się za tymczasowym rozwiąza­niem personalnym (powierzenie Gierkowi obowiązków I sekretarza do czasu powrotu Gomułki do zdro­wia). Inni - Cyrankiewicz, Jagielski, Jaroszewicz, Kociołek, Kruczek, Moczar, Olszowski, Szydlak - uznawali celowość wyboru Gierka na I sekretarza" .
Tymczasowego rozwiązania nie chciał jednak przy­jąć sam Gierek. Po rozmowie z Cyrankiewiczem i Kliszką, Gomułka zgłosił rezygnację ze stanowi­ska, a następnego dnia- 20 grudnia 1970 r, nowym I sekretarzem PZPR, przy jednym tylko głosie sprzeciwu został Edward Gierek. Nowy przywódca partii zwrócił się w telewizyjnym przemówieniu do społeczeń­stwa o spokój. I choć trwały jeszcze strajki, drogi stawały się już wolne a wojsko wróciło do koszar.
Zadowolenie ze zmiany na stanowisku I sekretarza wyraził Breżniew podczas spotkania w Mo­skwie z Gierkiem i Jaroszewiczem 5 stycznia 1971: “Towarzysz Gomułka odszedł i cieszymy się, że władzę ob­jęło nowe kierownictwo". W maju 1971 roku Sejm przyjął oficjalną rezygnację Gomułki z funk­cji członka Rady Państwa. Do końca kadencji Sejmu zachował mandat poselski, nie uczestniczył jednak w obra­dach. Swoją polityczną emeryturę spędzał w domu w Konstancinie, gdzie dużo czasu poświęcał na pi­sanie wspomnień. Zmarł po ciężkiej, wielomiesięcznej chorobie na raka płuc 1 września 1982 roku.

Powrót do poprzedniej strony