TADEUSZ BINEK
Ameryka po 11 września 2001 r.


W ostatnich miesiącach w księgarniach pojawiły się dwie książki, traktujące bardzo krytycznie o sytuacji społeczno-politycznej w Stanach Zjednoczonych Ameryki Płn. Obie napisane przez Polaków. Jedna pt. Kontuzjowane mocarstwo, Andrzeja Lubowskiego, który od 1982 r. mieszka w Ameryce, zrobił tam karierę jako elektronik. Druga pt. Ameryka zbuntowana Artura Domosławskiego (ur.1967), reportera i publicysty “Gazety Wyborczej”, który wcześniej napisał 3 książki o Ameryce Łacińskiej: “Chrystus bez karabinu” (o działaniach Jana Pawła II), “Świat nie na sprzedaż” (o ruchach alterglobalistycznych) i “Gorączka latynoamerykańska” (o walkach niepodległościowych).
“Kontuzjowane mocarstwo” zawiera refleksje autora o sile i słabościach Ameryki.
“Ameryka zbuntowana” zawiera 17 wywiadów-dialogów z opozycyjnymi intelektualistami, głównie profesorami uczelni amerykańskich na temat sytuacji społecznej oraz polityki wewnętrznej i zagranicznej USA po 11 września 2001 r. Wszystkie są głęboko krytyczne w stosunku do konserwatywnych rządów George’a W. Busha, braku powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych, kryminalizacji sądownictwa, głoszeniu teorii o zagrożeniu Stanów przez resztę świata, wojny w Iraku, zagrożeń demokracji w kraju, rozwarstwienia społeczeństwa, w tym relacji wobec Afroamerykanów i Latynosów i innych. W okresie rządów republikańskich za prezydentury Ronalda Reagana i obu Bushów społeczeństwo stało się bardziej konserwatywne, nastąpił renesans religijny mnóstwa kościołów protestanckich, ideologizacja propagandy politycznej, demontaż państwa dobrobytu (głównie w sferze opieki socjalnej i szkolnictwa).
W więzieniach siedzi prawie 2.5 mln. ludzi. W tym powyżej miliona Negroamerykanów, których w USA jest tylko 12%. W pewnym sensie jest to jakby echo segregacji rasowej, jaka istniała do lat 60. XX w. i ery niewolnictwa Murzynów, jakie formalnie zniesione zostało w 1856 r. Przy czym faktycznie narasta alienacja czarnej ludności w USA. Tylko kilka procent robi rzeczywiste kariery, bogaci się itp. Natomiast w miastach Afroamerykanie z reguły mieszkają w wydzielonych gettach. Są to obecnie często dzielnice śródmiejskie, jakie opanowali i zamieszkali w nich w drugiej połowie XX w. i z których biała ludność wyprowadziła się do dzielnic podmiejskich, często ogradzanych i strzeżonych. W tych gettach murzyńskich brud i ubóstwo i wielkie bezrobocie, przestępczość, gangi. Oblicze tego świata zostało częściowo odkryte przez powódź spowodowaną przez huragan Katrina w dolinie Missisipi w 2005 r., gdy zatopione zostało miasto Nowy Orlean. Ukazała mizerną, nieskuteczną pomoc państwa dla ofiar tragedii, głównie czarnej ludności.

Na początku 2007 r. mój korespondencyjny znajomy internetowy, Polak, mieszkający w Los Angeles, napisał na temat gangów w tym wielkim mieście:
- “W Los Angeles jest około 40 tys. członków gangów. Ambicja każdego kolorowego młodego człowieka jest być przyjętym do gangu. W gangu młody człowiek, który nie umie ani pisać ani czytać, odnajduje takich jak on, może się spełnić, być docenionym, wybić się, znajduje oparcie, zrozumienie, ochronę, wspólnotę. Dlatego kolorowy młody człowiek zrobi wszystko żeby tego zaszczytu dosięgnąć. A nie jest łatwo się do gangu dostać. Mają one swoje bardzo ścisłe kody, trzeba być silnym, odważnym, byle kto nie ma na przyjęcie szans. Kolorowi nie maja dojścia do społeczeństwa, które konsumuje lepsze rzeczy, za które trzeba drogo płacić, więc muszą szukać innych środków wyrazu. A nie mają dojścia nie dlatego, ze są kolorowi per se, tylko dlatego, ze są analfabetami, albowiem tu za szkołę się płaci drogo a państwo ani kultura masowa wcale nie zachęcają do pójścia do szkoły, wręcz przeciwnie, bezustannie lansowany jest model bożka, który bynajmniej szkołą głowy sobie nie zaprząta, a który zrobił "błyskawiczną" karierę o wiele ciekawszą, niż gdyby chodził do szkoły.”

Powrót do poprzedniej strony