Cały ten Kutz


Przeczytałem ostatnio książkę Cały ten Kutz Aleksandry Klich, wyd. 2009. Sprawy Śląska interesują mnie szczególnie, bo tam mieszkałem do skończenia 6-klasowej szkoły podstawowej (mó­wiło się wówczas: powszechnej). Zwróciłem uwagę na zamieszczone w książce dyskusje o autono­mii dla Śląska. Przerzucam fragmenty tekstu z książki i dołączam własny komentarz.
W14g książki: W 2003 Główny Urząd Statystyczny ogłosił wyniki spisu powszechnego mieszkańców Śląska Górnego. Wg spisu 173 tys. polskich obywateli zadeklarowało narodo­wość śląską, choć wśród proponowanych w ankiecie narodowości śląskiej nie było. Kazi­mierz Kutz wtedy powiedział: - Ślązacy wyprostowali plecy. To wielki triumf demokracji. Lu­dzie już się nie boją przyznać, kim są. Zademonstrowali, że jednak istnieją. Dobrze by było, żeby władza to zrozumiała, ale władza nie rozumie.
Narodowość śląską wymyślili w połowie lat 90. politycy związani z Ruchem Autonomii Śląska - organizacji, której celem jest wprowadzenie na Śląsku autonomii gospodarczej i fi­nansowej na wzór przedwojennej. Jerzy Gorzelik, ówczesny rzecznik Ruchu tłumaczył: - Każdy ma prawo wybrać taką ojczyznę, jaka mu odpowiada. Mamy odrębny język, kulturę i czujemy się wspólnotą. Jesteśmy więc narodem. A Kutz na to: - Osobno się nie da. Ale Śląsk zachował swoją odmienność etniczną, kulturową, językową. Wokół tego należy się gromadzić, żeby zakopywać lej, jaki tu został po latach kolonialnej eksploatacji. Nie oglądaj­cie się na Warszawę, musicie mieć ich w dupie! Więcej szans mamy teraz w Brukseli niż w Warszawie. Organizujcie się, bierzcie wszystko w swoje ręce! Róbcie tak, żeby już nigdy więcej nie rządziły wami, za przeproszeniem, ciule. Jedyny ratunek dla Śląska to autonomia - sprawa życia i śmierci dla Śląska, który nie może być cielęciem prowadzonym na sznurku do rzeźni....... Kutz przypomniał, że województwo śląskie przed drugą wojną światową było najbo­gatsze ze wszystkich regionów Polski. Bo miało autonomię: własny skarb tworzony z podat­ków obywateli i innych opłat, także z działalności gospodarczej. Skarbem dysponował Sejm Śląski. Tylko 1/10 była przekazywana do skarbu RP. Śląsk - poza pokrywaniem przez War­szawę kosztów utrzymania urzędników państwowych, wojska, Straży Granicznej - nie party­cypował w dochodach skarbu II RP. Wszystkie wydatki finansował z własnego skar­bu.....
Koniec cytatów z książki. Teraz mój mały komentarz. Wszystko poplątane, półpraw­dy, taka antypaństwowa demagogia solidarnościowa, jaką między innymi Kutz wyznaje.

1. Faktycznie przed wojną była beznadzieja. Górnictwo węglowe w 1938 r. ledwo się­gnęło poziomu 1913 r., nie wybudowano ani jednej kopalni, czy choćby szybu wydobywcze­go, technologia bez zmian: kilof, łopata, koleby ciągnięte przez oślepione konie. Napisałem co nieco o tym w swej biografii. W pasie granicznym nic nie budowano, tylko w Katowicach trochę nowych budynków biurowych i kolonii mieszkaniowych. Nie było wyższej uczelni. Warstwa urzędnicza to byli gorole z Kongresówki lub Małopolski, a Ślązacy byli tylko górni­kami, hutnikami i robotnikami. Cały czas istniało duże bezrobocie i działały biedaszyby. - Gdzie więc to bogactwo i dobrobyt autonomii przedwojennego Śląska, o których pisze Kutz?

2.To wszystko jednak zmieniło się zupełnie w okresie PRL. W pierwszych latach nie­zniszczony Śląsk był mocno eksploatowany, śląski węgiel zdecydowanie przyczynił się do odbudowy całego kraju, eksportowany był też do zachodniej Europy, gdzie było nań duże zapotrzebowanie. Wszak zaraz potem poszły wielkie pieniądze na rozbudowę kopalń, prze­mysłu, modernizację hut, osiedlowe budownictwo mieszkaniowe, szkolnictwo, szpitale i przychodnie zdrowia, wyższa uczelnie, ośrodki wypoczynkowe i sanatoryjne.
O budowie Parku Kultury w Chorzowie (zielone płuca dla Śląska) zdecydowano już w 1946, a zaczęto prace w następnym, choć pół Polski leżało jeszcze w gruzach. Piszę o tym w swej biografii. Jako przykład rozwoju przemysłowego: w 1946 r. wydobyto 41 mln t węgla, w 1979 r. - 201 mln ton, technologie wydobycia zmechanizowano, podsypka piaskowa, pro­dukcja maszyn górniczych, w tym duży eksport i budowa kopalń w Chinach, Indiach. A Kutz pisze o kolonialnej eksploatacji Śląska przez PRL. Wmawia, że Ślązacy byli prześladowani i wyzyskiwani.

3.To nieprawda, ze w okresie PRL Śląskiem rządzili tylko Warszawiacy. Przecież wo­jewoda Ziętek gospodarzył przez ponad 20 lat, a Gierek, który sam był górnikiem 10 lat działał dla Śląska z najwyższego stanowiska w Polsce. Wyższe uczelnie powstały w Katowi­cach i Gliwicach.. Ślązacy przebili się do zawodów nie robotniczych, inteligenckich itd., nie było żadnej dyskryminacji, jednakowe możliwości nauki i awansów. Zaś kultura śląska roz­kwitała. Śląski Zespół Pieśni i Tańca, domy kultury, koronki cieszyńskie, filmy (sam Kutz kil­ka wyprodukował, dostawał na nie pieniądze bezproblemowo).

4.Hasło o braniu wszystkiego w swoje ręce, to takie pieprzenie solidarnościowe. Już tak solidarnościowi aktorzy proponowali na początku lat 90. odnośnie całej Polski, po czym za bezcen sprzedawano fabryki zagranicznym koncernom, albo je likwidowano. Jakakolwiek autonomia nie będzie miała granic, kto się dorwie do nowego koryta będzie chciał mieć wię­cej władzy, chwały i pieniędzy. Oczywiście wtedy na Śląsku niemieckie interesy i pieniądze będą “w ruchu” i pokierują sprawami w odpowiednim kierunku.

01.2010

Powrót do poprzedniej strony