Z NASTROJÓW WIOSENNYCH



Nie masz nic milszego ponad
Ciągnący żeński pensjonat.

Sunie sznurkiem przez Plantacje,
W ciszy, zwolna, uroczyście -
Zielono, pachną akacje,
Słońce gzi się poprzez liście - -

Ciągnie podwójny sznureczek
Takich przemiłych owieczek.

Cieplutko, wiosna, południe,
Ławeczka, próżniactwo boskie,
Myśli rozigrane cudnie
W jakieś koziołki szelmowskie - -

Idą: duża, mniejsza, mała,
Kobiecości gama cała.

Ptaszek ćwierka gdzieś tam z góry
Swoich liryk „pierwszą serię”,
Zapoznanych serc tortury
I celibatu mizerie - -

Pod kapotką granatową
Rysuje się to i owo.

W rytm melodii jakiejś sennej
Kołyszą się stare drzewa,
Płynie falą dech wiosenny,
W sercu puka coś, coś śpiewa - -

Ta mała mogłaby troszkę
Obciągnąć sobie pończoszkę ...
Jeśli czar nie znaczy jeszcze,
Jakieś czucia wiotki, śliczne -
Jakieś dziwne w piersiach dreszcze,
Pan i pani-teistyczne - -
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Czy to nie znaczy przypadkiem,
Że czas mi już zostać dziadkiem? ...