Forum WPROST
Powstanie Warszawskie


1-6. 5-8.08.2002
Kilka dni bawiłem w moim Wrocławiu, nie czytałem prasy, ani oglądałem TV, więc po powrocie przeglądam prasę w internecie i zaglądnąłem też na Forum WPROST. Bez najmniejszego zamiaru dyskutowania, ale temat Powstania Warszawskiego to moja obsesja od bardzo wielu lat, mam np. kilkanaście książek w przedmiocie, a i sam popełniłem niejeden esej w temacie. Więc czuję się sprowokowany, zwłaszcza przez Henryka, który w większości swych postów wypowiadał się zwykle zdrowo rozsądkowo, a tu w jego poście z 3.08. (pierwsze 2/3) to poplątanie z pomieszaniem. Nie nawiązuję do poszczególnych sformułowań, b14 obalił już np. wersję Jałty, choć sam z kolei odwołuje się do propagandy KC PZPR(?). Przerzucę natomiast w kilku odcinkach fragmenty pewnej mej repliki z 1998 r. na prasowy artykuł pt. "Refleksje nie-powstańca":
- "Pisze Pan, że celem Powstania Warszawskiego był - "zamiar uwolnienia Warszawy od okupanta niemieckiego własnymi siłami powstańczymi, by potem prawidłowi gospodarze kraju mogli przywitać forsujące Wisłę radzieckie dywizje chlebem i solą. Nie było jednak szans na osiągnięcie tego celu, które uniemożliwiłoby, czy poważnie utrudniło, późniejsze ustalenia jałtańskie w lutym 1945 r." - Dokładniej mówiąc chodziło o to - "by ubiec Armię Czerwoną w opanowaniu stolicy, ujawnić własną administrację i nie dopuścić do miasta przedstawicieli PKWN w pierwszych dniach po wyzwoleniu."...........
..........................Oczywiście jest jeszcze morze publikacji, głównie wspomnieniowej i faktograficznej, dotyczących Powstania i z nim związanych, a traktujących o losach pojedynczych ludzi, rodzin, zbiorowisk, oddziałów powstańczych, różnych organizacji, obiektów materialnych itd. Przeczytałem ich wiele, bo jak się rzekło: temat powstania Warszawskiego to moje hobby, chyba od 1959 r., to jest od przestudiowania dzieła J.Kirchmayera. Stąd ten przydługa replika na pański artykuł "Refleksje nie-powstańca - Kraków, 10.08.1998 r."
Tekst repliki j.w. zamieszczony został w 6 odcinkach forumowych w dniach 5-8.08.2002. Pełny jej tekst jest na stronie WWW w zbiorze "Artykuły publicystyczne", więc tutaj go pomijam.


7. - 9.08.2002
Henryk
Dlaczego niemiecki zagon pancerny się zatrzymał i nie odbił przyczółków na lewym brzegu Wisły? Nie miało to nic wspólnego z Powstaniem Warszawskim, które dla Niemców pod względem militarnym nie przedstawiało żadnego większego problemu. Niemcy oczywiście próbowali rozbić te przyczółki pod Magnuszewem i Sandomierzem, ale bezskutecznie. Pod Studziankami to nawet tygrysy "Hermanna" cofnęły się przed T-34 pols. 1 BPanc "Bohaterów Westerplatte". A po 20.08 to Hitler ze środkowego frontu wszystko, co się tylko dało, przerzucał na Bałkany, na które nacierały 2 fronty ukraińskie.
Desant 5 baonów piechoty 1 armii WP na Czerniakowie nastąpił dopiero 16.09, po zajęciu Pragi dwa dni wcześniej przez 1 Front Białoruski. Wtedy powstanie już dogorywało i desantującym żołnierzom nie udało się połączyć z jakimiś większym oddziałem powstańczym. Dowództwo AK nie dysponowało już odpowiednimi siłami i nie przejawiało zresztą woli współdziałania z berlingowcami.
Zachodni alianci nie cieszyli się z Powstania, bo szybko zorientowali się, że ani o dzień nie przybliży końca wojny, nie byli w najmniejszym stopniu zainteresowani skłóceniem ich z ZSRR (o co najwidoczniej londyński rząd zabiegał), a także nie byli praktycznie w stanie pomóc walczącym, bo Warszawa leżała na granicy zasięgu ich samolotów (z Brindisi na płd. Włoch). Właściwie to najwyraźniej zadowolony był tylko Hitler, gdy mu Himmler zakomunikował o wybuchu warszawskiego powstania. Od razu dojrzał w nim szansę zrównania miasta z ziemią i taki też rozkaz niezwłocznie wydał.

Waldemar
Swym dzisiejszym nocnym postem zaprezentowałeś swój nieskończony kompleks antyrosyjski - od Wasyla Szujskiego po Sołżenicyna, z cudem w środku. A tu tylko polemika o Powstaniu Warszawskim. Lecz za to bardzo trafnie zaprezentowałeś ducha ojców chrzestnych Powstania, którzy w imię swych antyrosyjskich kompleksów za nic mieli istnienie polskiej stolicy i życie jej mieszkańców.
Raczej nie nawiążę polemiki z tymi kompleksami, ale na wcześniejsze uwagi odpowiem wieczorem.


8. - 9.08.2002
Waldemar
Radio Moskwa przez całą wojnę nadawało wezwania do walki, sabotażu i samoobrony ludności polskiej (i nie tylko) przeciwko niemieckim "zachwatczikam". Po to głównie istniało. Wszak chyba nie sądzisz, że Bór-Komorowski, podejmując decyzję o powstaniu, powodował się tymi apelami. Gdyby powstanie było zwycięskie na pewno nikt z jego organizatorów nie wspomniał by nawet o jakiejś inspiracji radia moskiewskiego, czy Stalina osobiście. Ale za klęskę powstania warto ich obarczyć - kto zechce uwierzy nawet w takie naiwne durnoty.
Zresztą radia Moskwa i "Kościuszko" nie nawoływały wprost do jakiegoś wielkiego powstania, a np. 30.07 powtarzały: - " ...Udaremniajcie plany niemieckie zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Dosyłajcie wiadomości, pokazujcie drogę. ..." - itp.
Przytaczasz z książki J.Ciechanowskiego depeszę Bora-Komorowskiego z 22.07 do Londynu o przygotowywanym powstaniu. Tylko pierwszy jej punkt mówi enigmatycznie o kontynuowaniu walki z Niemcami. Cała reszta dezyderatów, a zwłaszcza dołączone do depeszy zalecenia sposobu ich realizacji, dotyczą już tylko działań przeciwko ZSRR. To rzeczywiście dobry przykład na to, że walka z Niemcami dla decydentów Powstania była tylko tłem i kamuflażem wobec posyłanych na śmierć żołnierzy Powstania.
Kontratak 9 A niem. feldmarsz. W.Modela m.in. z użyciem doborowych DPanc 19, SS-Totenkopf i SS-Wiking rozpoczął się 31 lipca, a przygotowywany był oczywiście jeszcze wcześniej. Natomiast zdobycie przez 8 A gw. Czujkowa przyczółka warecko-magnuszewski nastąpiło w dniu 1.08. Bezpośrednio po swej zwycięskiej bitwie pancernej 31.07. pod Radzyminem, gdzie okrążony został 1 ros. korpus pancerny, Niemcy skierowali przeciwko temu przyczółkowi DPanz-Spad. "Hermann Goering", która 1.08 przechodziła Alejami Ujazdowskimi (mimo powstania) na Pragę, a także DPanc19. Te wielkie jednostki bojowe nie brały udziału w pacyfikacjach Powstania.
W ogóle Powstanie Warszawskie nie odciągnęło żadnych większych oddziałów z frontu wschodniego. Przeciwko powstańcom walczył 20 tys. garnizon niemiecki gen Stahela, rozlokowany w koszarach, dworcach kolejowych, szkołach i gmachach publicznych, osłoniętych bunkrami, zasiekami i gniazdami broni maszynowej. Od 4.08 wsparty został wpierw przez kilka jednostek policji i grup bojowych SS gen. H.Reinefartha, a potem przez oddziały własowców z brygady RONA A.Kamińskiego, które skierowano do Warszawy z rejonu Gliwic, gdzie były akurat koncentrowane w celu przerzutu do Jugosławii. Zaś w Poznaniu z więźniów kryminalnych sformowany został naprędce pułk O.Dirlewangera. Wyznaczony na dowódcę tego "śmiecia" gen SS E.von dem Bach wyżebrał jeszcze od 9 A niem. tylko niewielkie pododdziały lotnictwa bombowego (Ju 88), czołgów, dział, hałbic odrzutowych (ryczące krowy), tworząc z tego wszystkiego 50 tys. korpus, którym sprawnie kierował.
Nazywanie 4-krotnego prezydenta USA F.D.Roosevelta stetryczałym dziadem itd.... tylko dlatego, że nie pasuje do Twego bogoojczyźnianego wizerunku Powstania Warszawskiego - nie wiem czy się śmiać czy płakać. Podobnie nie rozumiem po co przytoczyłeś laurkę dla Powstania i bohaterskiego narodu polskiego, wypisaną w 1951 r. przez Bora-Komorowskiego. A co miał napisać? Skoro on sobie dalej żył w chwale i poważaniu, a ponad 200 tys. bohaterskich Warszawiaków poszło pod ziemię. To samo dotyczy dobrych rad dziadka J. Piłsudskiego, udzielonych "na łożu śmierci" władzom II RP, które działały do kresu swego istnienia dokładnie odwrotnie, jak sam zresztą piszesz.
Co do Twego ostatniego postu - polityków ocenia się wg faktów, zaistniałych na skutek ich decyzji i działań. Opiniami o nieskalanej odwadze i poświęceniu Bora Komorowskiego, jakie Norman Davies bezkrytycznie powtarza za swoimi określonymi przyjaciółmi polskimi, to sobie mogą oni podetrzeć.....A tłumaczenie jego decyzji o Powstaniu, która zaowocowała śmiercią 200 tys. ludzi i zatratą Warszawy, przez "wielką lekkomyślność"(?) to kpina z czytelników i historii i kwalifikuje się do bajkopisarstwa.
Na Twoje kompleksy antyrosyjskie, nabyte prawdopodobnie bezwiednie "wraz z mlekiem matki", nie ma lekarstwa. Osobiście starałem się dogrzebać do podłoża tej ciągle odnawiającej się narodowej frustracji i kompleksu antyrosyjskiego u wielu (niestety) Polaków. Opisałem to m.in. w artykule pt. "Źródła kompleksu antyrosyjskiego", zamieszczonego w miesięczniku społ.-literackim "Dziś" nr IV/2000. Jest on także w internecie (na mej stronie WWW - artykuły publicystyczne) pod adresem: http://www.republika.pl/tadbin/
Tutaj przytaczam tylko jeden akapit tegoż artykułu: ...-"Druga wielka wojna północna sprawiła więc, że Szwecja, dotychczas niekwestionowane mocarstwo europejskie, została całkowicie wyeliminowana z obszarów na południe i wschód od Bałtyku. Jakby przy tej okazji Piotr I utwierdził również swoje wpływy i protekcje w Rzeczypospolitej, która stała się zależna od tego czasu od Rosji militarnie i ustrojowo na dziesiątki lat. I to doświadczenie historyczne, ta radykalna odmiana pozycji sarmackiej Polski z silnej i władczej na słabą i zależną, legła u podstaw owej polskiej narodowej frustracji i rodzącego się wówczas kompleksu antyrosyjskiego. Utrwaliły je jeszcze dalsze dzieje obu nacji. Bo ten trend polskiego marazmu i wzrost potęgi naszego wschodniego sąsiada utrzymał się przez dalsze ponad dwieście lat." ......

Henryk
Co do Twego ostatniego dzisiejszego postu to replikę do niego masz już gotową np. w książce o powstaniach polskich pt. "Bić się czy nie bić?" Tomasza Łubieńskiego (nowe wyd. rozszerzone z 1997 r). Są tam też 3 eseje o Powstaniu Warszawskim. Zalecam uzupełnienie tej lektury książeczką "Dzieje głupoty w Polsce" Aleksandra Bocheńskiego. Wzajem oba czytadła uzupełniają się znakomicie.


9. - 10.08.2002
Henryk, Waldemar
Nie zamierzałem już kontynuować polemiki w temacie Powstania. Po prostu nie chciałbym się powtarzać, a Wy w swej argumentacji nie przytaczacie już nowych faktów, czy okoliczności z samego Powstania. Wpierw swoją bogoojczyźnianą, mistyczną, irracjonalną ocenę Powstania uzasadnialiście prawie wyłącznie niecnymi myślami, zamiarami, knowaniami i w ogóle wrodzoną wrogością Stalina wobec Polaków. Potem zabrakło Wam już przymiotników i pomysłów na to, o czym on myślał, co planował i jak chciał Polaków pognębić. Wtedy odskoczyliście do czasów Księstwa Moskiewskiego, zdobycia Moskwy przez St. Żółkiewskiego w 1610 r., do knuta moskiewskiego, cudu nad Wisłą, wreszcie do NKWD. Czyli wyciągnęliście prawie wszystkie działa polskiej megalomanii, cierpiętnictwa, posłannictwa dziejowego, misji europejskiej, obrony chrześcijaństwa przed wschodnim barbarzyństwem i inne baju, baju, które tak różnią mistycznych Polaków od racjonalnych Europejczyków, jak kumkające żaby nad błotnistą kałużą różnią się od szczupaków w jeziorze.
W swym zakompleksieniu antyrosyjskim zatracacie poczucie miary i rzeczywistości. Zgodnie z psychologią chcielibyście widzieć w Rosjanach swe własne przywary i wmawiacie sobie, że to oni są zawistni i wrodzy Polakom. A jest jeszcze gorzej.
Zgodzicie się zapewne, gdy powiem, że zwykły Amerykanin nie będzie umiał wskazać Polski na mapie, wyduka 2-3 polskie nazwiska, o Polsce wie tyle, ze ulicami miast chodzą święte pielgrzymki i białe niedźwiedzie. Otóż Rosjanie jeszcze wskażą Polskę na mapie, wymienią kilku pisarzy i naukowców, powiedzą co nieco o naszej historii, pochwalą za dobre kosmetyki i przypomną, że 400 tys. Rosjan zginęło w walkach o wyzwolenie Polski w II w. św. Ale cała reszta zaczyna im dokładnie zwisać, podobnie jak Amerykanom. Autentycznie stajemy się dla nich jakimś tam pryszczem, gdzieś w Europie, niezauważalnym i niepotrzebnym im do niczego.
Cieszcie się więc wszyscy antyrosyjsko zakompleksieni. Do lamusa przechodzą rady Piłsudskiego o dwóch sąsiadach. Teraz stoim już prawie sami - buzia w buzię - Polak i Niemiec, dwa bratanki... Skończą się też całkowicie czasy dywagacji o "antyniemieckim powstaniu warszawskim". Raczej będziemy dyskutować w temacie "wspólne polsko-niemieckie zmagania warszawskie w obronie przed bolszewizmem". Taki też temat ćwiczenia domowego polecałbym Wam obecnie.


10. - 15.08.2002
Podpieram się, "być może jako agent sowieckich służb specjalnych" (Waldemar - pisałeś na trzeźwo?), lekturami "zarażonych" profesorów W.Kowalskiego i J.Wiatra, ale czytuję też "wiekowych" autorów (ostatnio nawet "Listy do Marysienki" J.Sobieskiego) i jak najbardziej "słusznych" np. Normana Davies'a. Kilka słów o tym ostatnim, bo pisał też o Powstaniu Warszawskim, a wszyscy prawicowi "prawdziwi" Polacy, zakompleksieni antyrosyjsko, mają w nim niezłą podpórkę. Jestem jednym, zapewne z bardzo niewielu, którzy przeczytali np. całe 3 kilogramy jego historycznego eseju "Europa". Przymierzałem się nawet do napisania recenzji do tego tomiska, ale za wielkie i brakowało mi "motywacji" i energii. Książka jest nawet niezła, bo autor operuje dobrym stylem narracyjnym, zwłaszcza ciekawe są liczne "kapsułki" jednotematyczne. Ale w sprawach najnowszej historii Polski to mu podpowiadali polscy solidarnościowi przyjaciele, prawicowej proweniencji, znani ze swej kombatanckiej politycznej działalności, nawet domyślam się kto. I wykołowali go dokładnie. O Powstaniu Warszawskim to jest niespełna strona, same tendencyjne komentarze. Co zdanie to fantasmagorie od Sasa do Lasa. Przytaczam ok.1/3 tego tekstu:
- "Warszawa rozpoczęła powstanie 1 sierpnia - prawie 3 tygodnie wcześniej niż Paryż. Plan polegał na skoordynowaniu ataków w obrębie miasta, z ostatnim uderzeniem Sowietów. Ale Warszawiakom nie było dane podzielić sukcesu Paryżan. Wywiad polskiego Ruchu Oporu był słaby; zbyt późno odkryto, że dowództwo sowieckie nie ma zamiaru pomóc..........Atakowany ze wszystkich stron garnizon niemiecki zaczął się wycofywać. Ale wtedy Sowieci zatrzymali się nagle na samej granicy miasta. Zaczęto realizować plan niecnej zdrady. Radio moskiewskie, które dotąd wzywało Warszawę do powstania, teraz zdyskredytowało jego przywódców, nazywając ich "bandą zbrodniarzy". Dwie niemieckie dywizje pancerne ruszyły w stronę miasta; garnizon uzyskał czas na sprowadzenie licznych posiłków spośród najbardziej zajadłych formacji hitlerowskich rezerw. Polskie wojsko generała Berlinga, które walczyło pod sowieckimi rozkazami zostało wycofane z linii frontu za odmowę wykonywania rozkazów i próbę udzielenia pomocy powstaniu. ........ Ulica za ulicą, dom za domem, kanał za kanałem powstańców bombardowano, ostrzeliwano i wysadzano w powietrze na jednym brzegu rzeki, gdy tymczasem na drugim opalali się sowieccy żołnierze. ........"
I w tym duchu cała reszta, z której o samym Powstaniu czytelnik nic się nie dowie (prócz daty rozpoczęcia i zakończenia). Pozna tylko wydmuchany komentarz piszącego o zdradzie sowieckiej. Wstyd się nawet na takie "historyczne" opowiastki powoływać. Ponieważ w rzeczywistości: - Nikt nie koordynował Powstania z uderzeniem Sowietów; Obwinianie wywiadu, że nie odkrył przed Powstaniem, iż dowództwo I Frontu Białoruskiego, nie wiedzące zresztą nic o zamierzonym Powstaniu, nie przyjdzie mu z pomocą, jest wprost śmieszne. Garnizon niemiecki ze swych bunkrów i obiektów nigdzie się nie wycofywał; Rosjanie nie zatrzymali się na granicy miasta, lecz odrzuceni zostali przez silny kontratak niemiecki, rozpoczęty 31 lipca; Do tłumienia Powstania użyte zostały nie żadne rezerwy, lecz oddziały policji i grup bojowych SS gen. Reinefartha, własowców gen. A.Kamińskiego i pułk kryminalistów poznańskich Dirlewangera plus pododdziały 9 A niem.; Radio moskiewskie nie wzywało do powstania, tylko rutynowo i od lat do sabotażu i dywersji przeciwko niemieckim okupantom; Żołnierze rosyjscy to i owszem walczyli ochoczo "za Rodinu i Stalina", ale nigdy nie widziałem, ni czytałem, by się opalali. Nie mieli też tak dobrego wzroku, żeby przyglądać się Warszawie (1.08-14.09) z odległego o 30 km frontu. I tak dalej.


11. - 15.08.2002
Tiki
W wątku "Czy Polacy są narodem niewdzięczników" napisałeś wielgachny post o Powstaniu Warszawskim. Podejmuję dyskusje z Tobą, ale we właściwym miejscu czyli w tymże wątku. Z tym, że dotychczasowa tutaj polemika dotyczyła faktycznie głównie celowości i słuszności samego Powstania. Ty w swym poście nie przedstawiłeś żadnych własnych komentarzy, prócz multum faktów, dotyczących głównie bezpośredniej pomocy lotniczej zachodnich sojuszników dla Powstania. Aż proszą się one o komentarz i niewielkie uzupełnienie.
Fakt wywołania Powstania Warszawskiego od początku spotkał się ze zdecydowaną niechęcią ze strony sojuszników zachodnich. Churchill i Roosevelt dawali temu wyraz w wielu swych wypowiedziach. Po prostu, odwrotnie jak Polacy, kierowali się rozsądkiem oraz realiami i szybko zorientowali się, ze powstanie nie skróci wojny ani o jeden dzień.. Nie mieli też możliwości udzielenia szerszej pomocy, o co byli natrętnie od początku bombardowani przez autorów powstania. Mimo to podjęli próby wsparcia Warszawy wysyłając eskadry samolotów bombowych ze sprzętem wojskowym z dalekiego Brindisi na południu Włoch. Ponieśli przy tym wielkie straty, o których starannie piszesz, za co Churchill był potem mocno krytykowany przez swych wojskowych. Nie zgodzili się natomiast zdecydowanie na wysłanie na pewna śmierć polskiej dywizji spadochronowej z Francji.
Również Rosjanie nie mieli w bliskości W-wy dużych lotnisk, dostosowanych do ciężkich 4-silnikowych maszyn. Sami w tym czasie na środkowym froncie też nie używali bombowców, a jedynie samoloty szturmowe i osławione kukuruźniki, lądujące na byle łączce. Ostatni, największy rajd samolotów z Brindisi lądował więc aż na lotnisku w Połtawie, w środku Ukrainy.
Po przegranej 31.07 bitwie pancernej pod Wołominem Rosjanie musieli się cofnąć przed tymi czterema niem. Dpanc., o których piszesz, i w ogóle utracili inicjatywę w działaniach wojskowych w rejonie Warszawy na prawie półtora miesiąca (prócz przyczółka Magnuszewskiego). Napisałem o tym znacznie szerzej w swych poprzednich postach.
Nie piszesz nic o zrzutach rosyjskich, a były one niebagatelne. Część uległa zniszczeniu przy niskich nocnych zrzutach z kukuruźników, ale wszystkie pojemniki dostały się w ręce powstańców. Było to: 120 ton żywności, 156 moździerzy, 505 rusznic ppanc, 1189 kb, 1475 pm, 41700 granatów i in. Też na ten temat więcej w poprzednich postach.


12. - 16.08.2002
Henryku
Przez Twoje wtręty, że nie było żadnych zrzutów z bronią dla powstańców, o BCh, o książkach historycznych, które piszą tylko komuniści itp. kręcimy się w kółko i wyjaśniamy sobie rzeczy dawno oczywiste.
1. Akurat korzystam głównie z książek autorów. związanych z "Londynem": J.Ciechanowskiego, J.Zawodnego, Francuza Jean Steinera, "kronikarza" KG AK J.Kirchmayera, mam mnóstwo publikacji wspomnieniowej.
2. Raczej wierzę różnym źródłom pisanym o tych eskadrach dziennych liberatorów i nocnych kukuruźnikach, niż Twoim obserwacjom z Pragi. Musiałeś mieć dobry sen, jeśli nie słyszałeś charakterystycznego warkotu kukuruźników. Niemcy nazywali je Nervensaege lub Drehmaschine i mieli do nich wielki respekt. Gdy do nich strzelali, to piloci wyłączali silniki i przez pewien czas samoloty leciały bezszelestnie.
3. Pomoc powietrzna ze strony W. Brytanii zestawiona została przez J. Zawodnego na 32 stronach, z jej implikacjami, stratami, decyzjami, korespondencją itp. Największy zrzut bryt. 9.09 liczył 1284 zasobników, zrzuconych niestety z wys. 5000 m. przy silnym wietrze. Stąd dowództwo AK pokwitowało przejęcie tylko 228 zasobników.
4. Rosjanie rozpoczęli swe zrzuty dopiero 14.09. Zestawienie zrzuconego przez nich sprzętu podałem za Encyklopedią II wojny św., zapewne obejmuje także zrzuty dla desantu na Czerniakowie. Ale Zawodny ma podobne dane. Podaje przy tym też relację dowódcy plutonu AK, który zbierał zrzucone zasobniki przez kukuruźniki nocami, z niskiego pułapu, na trójkątne ognie. Faktycznie z tymi zrzutami było wiele problemów, kiedy indziej i w inne miejsca spadały np. pepesze i amunicja do nich. Poza tym powstańcy używali głównie broń niemiecką itd. Trzeba więc było to wszystko wpierw posegregować.
5. Już w pierwszej połowie września KG AK nosiła się z zamiarem kapitulacji wobec poniesionych strat, braku wszystkiego, zwłaszcza amunicji oraz wody, i po opuszczeniu kanałami Starówki. O kontynuacji zadecydowały starania o uznanie przez Niemców powstańców za kombatantów, zapowiedziane zrzuty brytyjskie i rozpoczęcie 11.09 ofensywy rosyjskiej. Po nieudanym desancie polskim na Czerniakowie decyzja o kapitulacji była już kwestią dni.
6. Nie martw się o przekaz historii tylko przez komunistyczne książki i relacje. Mam kilka świeżych publikacji aktualnych, prawicowych historyków, w których PRL jakby w ogóle nie istniała. Wg nich zaistniało w ciągu 45 lat tylko kilka wiadomych wydarzeń w 1956, 70, 76, 80 i 81, a poza tym czarna dziura i kajdany. A mimo to pamięć zbiorowa narodu istnieje i ta czarna dziura oceniana jest dziś przez społeczeństwo polskie lepiej niż obecna wspaniała, świetlana rzeczywistość. Niestety.

Barnaba
PO2 leciały z bliskich prowizorycznych lotnisk, w ciągu nocy potrafiły obrócić kilka razy, a latały stadami. Zabierały faktycznie tylko po kilka worków ładunku 200-250 kg. Znam to z autopsji. Nawiasem mówiąc te zrzuty w W-wie dokonywał m.in. 2 pułk nocnych bombowców "Kraków".


13. - 18.08.2002
Henryku
Kończysz dyskusję pytaniami tak serdecznie naiwnymi, że muszę jednakże na nie odpowiedzieć
1. Dlaczego Rosjanie nie przeszkadzali Niemcom przez 3,5 miesiąca burzenia ulicy za ulicą? - Mogliby to zrobić tylko przez opanowanie Warszawy: wyrąbanie przyczółka wiślanego na północy, okrążenie miasta i szturm. Ale to olbrzymia operacja, zupełnie bez wojskowego sensu. Natomiast ostrzałem artyleryjskim, tylko by pomagali Niemcom w burzeniu domów.
2. Dlaczego nie strzelali do samolotów niemieckich? - Ależ strzelali, gdy już byli na Pradze, a nawet pokazały się rosyjskie myśliwce i Niemcy potem Pragi nie bombardowali.
3. Dlaczego nie ostrzeliwali żołnierzy niemieckich na warszawskim brzegu? - A jakie by to miało znaczenie, takie snajperskie polowanie na pojedynczych żołnierzy?
4. Rosjanie odmówili pontonów na przewiezienie 5 tys. powstańców - Skąd? Z Czerniakowa? Tam zgrupowanie AK podpłk. Radosława liczyło 400 powstańców w chwili desantu berlingowców, a po kilku dniach, po wycofaniu się Radosława z częścią oddziału kanałami do Mokotowa, zostało ich 160 pod dowództwem kpt. "Jerzego". Może więc zamieniłeś żołnierzy I A na powstańców, ale tylu nawet się na Czerniaków nie przeprawiło, a zginęło 3700. Ale fakt, że brakowało środków przewozowych przy wycofywaniu się resztek 5 batalionów desantowców z rannymi i licznymi cywilami, bo gen. Berling wcześniej dokonał próby desantu między mostami Poniatowskiego i Średnicowego, gdyż chciał z Powiśla uderzyć od tyłu na Niemców, oblegających Czerniaków. Nie udało mu się to, stracił 1000 żołnierzy i wszystkie pontony. Po prostu wtedy lewy brzeg Wisły w W-wie obsadzony był już przez frontowe wojska doskonale wyposażone, a nie przez zbieraninę własowców i kryminalistów.
5. A na samym Czerniakowie było piekło.... -"Stan Wisły był niski, pontony trzeba było spychać do wody, a ładunki donosić na plecach....Żołnierze, pochodzący głównie ze wsi i dopiero co wcieleni do wojska nie potrafili walczyć w labiryncie domów i gruzów....Po utracie Zagórnej, Idzikowskiego i Wilanowskiej sytuacja była beznadziejna....Zginął dowódca mjr. Kononko ... Zerwana została łączność telefoniczna....Zaprzestano zrzutów, bo powstańczy skrawek był na to za mały, zwłaszcza przy wietrze... Artyleria z Pragi odpędziła po pewnym czasie czołgi, ale Niemcy uruchomili znów moździerze....Nad Czerniakowem odbywał się pojedynek rosyjskich katiusz z niem. artylerią.... Nikt nie zbierał zwłok, żywności brakowało, kończyła się amunicja."....... To wszystko z wspomnieniowej książki uczestnika tych walk. Tu i nasza wojująca prawica winna się pokłonić z hołdem dla zmarłych, a nie prowadzić zajadłą i oszukańczą wojnę polityczną.
6. Na koniec Twoje pytanie, dlaczego Rosjanie nie wsparli batalionu WP, który opanował przeprawę przez Wisłę? - Nad przeprawą przez Wisłę to panowali Niemcy ze swych bunkrów przy moście Poniatowskiego, a przeprawiło się 5 batalionów. Ale w pytaniu nie chodzi Ci najwidoczniej o fakty, tylko o jakąś mistyczną wiarę, że jakby choć pułk Rosjan dołączył do desantu, to w mig Niemców by przepędzili z W-wy. Wg mnie, i powie Ci to każdy wojskowy od stopnia kaprala, że byłby tylko większy bałagan i większe straty. Ale Ty w wojsku najwidoczniej nie służyłeś ani jednego dnia.


Powrót do poprzedniej strony