Forum WPROST
Prawo Izraela do istnienia




1. - 12.06.2002
Oczywiście, że państwo Izrael ma prawo do istnienia. Realnie też istnieje 54 lata od 1948 r. Uznają ten fakt ostatecznie jak najbardziej formalnie i oficjalnie również władze Autonomii Palestyńskiej z Arafatem na czele. To też od dawna nie ma problemu prawa Izraela do istnienia.
Istnieje natomiast tylko ciągle gorący problem prawa Palestyńczyków do własnego państwa. Przy czym nie chodzi bynajmniej już o rozważania historycznych praw ku temu - ten etap zakończony został przez obie skonfliktowane strony przez stworzenie Autonomii Palestyńskiej w Izraelu i wzajemne ustaleniu przyznania pełnej niepodległości Autonomii Palestyńskiej w rokowaniach, podpisanych we wrześniu 1993 r. w Oslo przez premiera Icchaka Rabina i Jasera Arafata, za co obaj otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Przy czym według przyjętej wówczas deklaracji ostateczne zakończenie rokowań co do szczegółów i utworzenie niepodległego państwa Palestyny miało nastąpić do 1999 r.
Lecz w 1995 r. Icchak Rabin został zabity przez żydowskiego fanatyka religijnego, a realizacja zawartych w 1993 r. porozumień utrudniana i hamowana była skutecznie zarówno przez skrajnie prawicowe ugrupowania żydowskie, jak i radykalne organizacje palestyńskie. W konsekwencji, już po określeniu i wydzieleniu terytoriów Autonomii Palestyńskiej, dalsze negocjacje, dotyczące statusu Jerozolimy i osiedli żydowskich w Autonomii, utknęły w 1997 r. Wszelkie próby ich późniejszego wznowienia kończyły się niepowodzeniem.
Autonomia Palestyńska to tylko 22% powierzchni byłej Palestyny, obszary najbiedniejsze, na których Izraelczycy przez 30 lat swej okupacji inwestowali jedynie w budowę osiedli dla osadników żydowskich. Za przekazanie Autonomii tych kilkuset osiedli, głównie kibuców, zamieszkałych obecnie przez blisko 200 tys. Żydów, Izrael powinien oczywiście otrzymać odpowiednie odszkodowanie (dla USA byłby to mały pryszcz).
Natomiast niepodległe, bardzo biedne i przeludnione Państwo Palestyńskie samo z niepodległością sobie nie poradzi. Ale można mieć nadzieję, że dostanie pomoc światową, głównie arabskich państw naftowych. A przede wszystkim szansą na skromną wegetację dla Palestyńczyków byłaby praca w Izraelu (z niewątpliwa korzyścią dla tegoż), trochę turystyka do miejsc świętych, może uprawa oliwek i owoców południowych.
Lecz czy uznanie niepodległości Autonomii Palestyńskiej przez Izrael jest możliwe? Uważam, że jak najbardziej, pod jednym wszak warunkiem, że taką wolę okaże i zdecydowane polecenie wyda prezydent Stanów Zjednoczonych A.P. Oczywiście przy chórze Unii Europejskiej, Rosji i wielu innych orkiestrantów, ale liczących się jedynie jako tło.
Po wojnie izraelsko-egipskiej w październiku 1956 r., gdy Eisenhower i Bułganin kazali Izraelowi ewakuować swe wojska z Półwyspu Synaj, zostało to względnie szybko i skrupulatnie wykonane. Dziś wystarczy głos jednego tylko prezydenta G. Busha. Ale czy zdobędzie się on na to w sytuacji, gdy dotąd Stany Zjednoczone, niemal bezkrytycznie i bezwarunkowo, popierały politycznie, moralnie i militarnie państwo Izrael we wszystkich jego działaniach antypalestyńskich?
A nawiasem mówiąc, cytowana wczoraj na forum wypowiedź palestyńskiego redaktora I.F. to bajeczka, typu opowiadań o tym, że Żydzi sami realizowali swój holokaust. Bajkopisarz zainkasował zapewne sporo funtów izraelskich.



2. - 12.06.2002
Jeśli osiedla żydowskie w Autonomii Palestyńskiej nie są spółdzielczymi kibucami, to jaki mają charakter? Przemysłowy, letniskowy, uzdrowiskowo-sanatoryjny? - Chyba nie, raczej jednak rolniczy, ale na zasadach farmerskich? Jestem bardzo ciekaw odpowiedzi, wszak te osiedla, obok Jerozolimy, to główna kość niezgody co do kształtu Autonomii, a komunistyczne kibuce miały ongiś wielkie zasługi w tworzeniu Izraela. Czyżby zostały polikwidowane?
Twierdzenie, że Palestyńczycy chcą połknąć cały Izrael, Jordanię i co tam jeszcze, to taki szum propagandowy wobec opinii światowej dla przykrycia odmowy przez Izrael uzgodnionego już w 1993 r. samostanowienia Autonomii (bez osiedli i z kompromisem jerozolimskim).
Faktycznie część Polaków oskarża Żydów, masonów, cyklistów, także Niemców i UB-ków o wszystkie nieszczęścia tego świata i własne. Ja się w ich towarzystwie (bogato wszak reprezentowanym na tym forum) w żaden sposób nie mieszczę.

Co do tendencyjności cytowanego artykułu redaktora palestyńskiego J.F.:
1. Jeśli chce się używać argumentów demograficznych w dochodzeniu praw żydowskich do byłej Palestyny, to nie można pisać tylko o samej Jerozolimie. Rozumiem, że jest to fragment niezgrabnie wyjęty z kontekstu. W całej Palestynie w 1917 r. żyło 55 tys. ludności żydowskiej wobec 700 tys. innej, więc mniej niż 10 % ogółu. Nie była to także pusta kraina, gęstość zamieszkania wynosiła ok. 40 osób na 1 km2.
2. Dzięki działalności organizacji syjonistycznych (od 1900 r.) ludność żyd. w P. szybko wzrastała, np. w latach 1922-40 ludność P. wzrosła ogółem o 128%, a liczba ludności żyd. o 452 %., tj. do 40 % ogółu.
3. Ten napływ ludności żyd. przed II wojną świat. powodował napięcia i protesty Palestyńczyków, głównie na tle ekonomicznym, gdyż Żydzi przybywali z kapitałami i wykupywali ziemię, domy, wszystko.
4. Wojny lat 1948, 1956, 1967, 1982 (Liban), z wyj. 1973 r. inicjowane były z premedytacją przez Izrael. Wszystkie one poprzedzone były szerokim nagłaśnianiem niecnych zamiarów Egiptu, Syrii itd.. o "utopienia Żydów w morzu" lub tp., a realizowane poprzez agresję armii izraelskiej, wcześniej doskonale przygotowanej i uzbrojonej, wg starannie przygotowanych planów.
5. Wszystkie światowe książki, artykuły, inne media (poza izraelskimi) stwierdzają fakty masowego, przymusowego wysiedlania ludności arabskiej po każdej z tych wojen. Potępiały to rezolucje ONZ, która z musu i bardzo niechętnie przejmowała potem częściową opiekę nad tworzonymi "przejściowymi" obozami dla uchodźców w ościennych krajach.
6. Faktycznie nie było prawie żadnej woli ze strony innych państw arabskich przejęcia i zasymilowania wyrzuconej z Izraela ludności palestyńskiej. To szeroki problem gospodarczo-polityczny.



3. - 12.06.2002
Przytoczone na forum HISTORYCZNE FAKTY rzeczywiście są bardzo emocjonalne, dodam że również naiwne, obliczone przy tym dla zupełnych ignorantów w temacie. Szkoda czasu na replikę, zresztą uczynił to już kazikpowala. Przypomnę natomiast, że obecnie nie ma już formalnych "historycznych" dyskusji między Izraelem i Autonomią. Zostały one w zasadzie zamknięte w 1993 r. rokowaniami w Oslo o utworzeniu Autonomii. Ale jeśli niektórzy forumowicze, najwidoczniej hobbyści historii, chcą w tej materii podyskutować to ja też , nie tracąc bynajmniej czasu, przytaczam gotowe już swoje teksty historyczne:

............. "Wśród starożytnych imperiów Bliskiego Wschodu i Egiptu, znaczącą rolę odegrało żydowskie państwo, usytuowane w krainie Kanaan nad Morzem Śródziemnym - dzisiejsze terytorium Palestyny i Syrii. W regionie tym w XV wieku p.n.e. osiedliły się koczownicze plemiona Izraelitów, z których część przybyła z Egiptu pod wodzą Mojżesza. Plemiona te w 1030 r. p.n.e., zagrożone przez najazdy “ludów morza”, zjednoczyły się, tworząc państwo, którego pierwszym królem był Saul. Za panowania drugiego, Dawida Judy (1006-970 p.n.e.), Izraelici podporządkowali sobie zbrojnie inne plemiona: Filistynów, Moabitów, Aramejczyków, współzamieszkujące tereny nowego państwa hebrajskiego, podbili znaczne terytoria na północy i południu oraz zdobyli miasto Jerozolimę, ustanawiając je swą państwową i religijną stolicą. .....
...... Lecz już za następcy Salomona I państwo utraciło ziemie niehebrajskie i rozpadło się w 922 r. p.n.e. na dwa mniejsze Izrael i Juda, które potem przez setki lat były wzajemnie skłócone. Często, w koalicjach z innymi królestwami regionu, występując przeciwko sobie. Oba państwa uległy inwazji Egiptu w 924 r. p.n.e., a Królestwo Izraela zostało później w 701 r. p.n.e. zajęte i uzależnione od Asyrii, której zmuszone było płacić wysokie daniny. Po upadku Asyrii w 609 r. p.n.e. na kilka lat kraje te i Lewant opanowane zostały przez wojska egipskie faraona Necho II, a następnie w 587 r. p.n.e. zajęte zostały przez króla Babilonu, Nabuchodonozora II. Za opór stawiany przez stolicę Judy, Jerozolimę, miasto to zostało w 586 r. złupione, zaś ludność deportowana w niewolę babilońską. Jej powrót możliwy był dopiero po 538 r. p.n.e., po upadku Babilonu, zawojowanego przez Persję.
Podczas podboju Egiptu w 525 r. p.n.e. przez Persów, oba królestwa Izraela i Judy stały się prowincjami perskimi, tracąc ostatecznie swą niezależność na ponad dwa tysiące lat. W 332 r. p.n.e. podbite zostały przez greckie wojska Aleksandra Wielkiego, w 198 r. p.n.e. przez Syrię za dynastii Saleukidów, zaś w 66 r. p.n.e. cały Lewant oraz Izrael i Juda (Judea), jako prowincja Palestyna, a później także Egipt, znalazły się w imperium rzymskim."
............



4. - 13.06.2002
DP
Książek o Izraelu to mam sporo. Przyznam, że dominują wojenne pozycje, w tym np. o wojnie 1948 r. stratega angielskiego gen. B.H.Liddel Harta i gen. J.Jadina, ówczesnego szefa Sztabu Generalnego Izraela. O wojnie 1967 r. to sam też napisałem swego czasu szereg artykułów, bo jak się okazało, zmieniła ona całkowicie stosunki polsko-żydowskie.
Faktycznie umowa w Oslo zdecydowała o utworzeniu Autonomii P. (co nastąpiło i za co zabity został premier I.Rabin) i była tylko deklaracją jej samostanowienia od 1999 r. Można gdybać, kto więcej zawinił, że nie uzgodniono szczegółowych warunków, zwłaszcza co do Jerozolimy i koloni żydowskich. Ale Jerozolima chyba mogłaby, jako miejsce kultu 3 religii światowych, zostać umiędzynarodowiona, co proponował już w 1947 r. powołany przez ONZ specjalny Komitet 13 państw. Gorzej z osiedlami rozproszonymi, jak rodzynki w cieście, po całym terytorium enklawy. Tu obstrukcję wyraźnie robi Izrael, a przecież nie sposób nawet wyobrazić sobie te kolonie jako eksterytorialne.
Obecne próby przeciwstawienia Arafata Palestyńczykom, to taka próba mydlenia problemu, na co nawet G. Bush nie pójdzie.

Kali
Światowa Organizacja Syjonistyczna, zawiązana w 1900 r. w Bazylei, na poważnie rozważała utworzenie państwa żydowskiego tylko w Ugandzie, Argentynie, na Cyprze, egipskim Synaju i w Kenii, a w 1905 r. zdecydowano, że będzie w Palestynie. Te dywagacje o Polsce, zapewne w jakimś stopniu autentyczne, lecz przesadzane przez "endecję" w ramach ich fobii antysemickich. Ale proponuję: nie rozszerzajmy już wątku o historię samego ruchu syjonistycznego.
Co do przymusowego wysiedlania Palestyńczyków, to ONZ stworzyła nawet w 1949 r. Agencję ds. Pomocy i Zatrudnienia Uchodźców Palestyńskich. Wg jej danych ilość tych uchodźców w 1949 r. wynosiła 726 tys., w 1963 - 1103 tys, w 1967 doszło dalszych kilkaset tys. Do dziś bez mała połowa tych ludzi mieszka w prowizorycznych obozach.



5. - 13.06.2002
DP
Masz b. proste wyjaśnienie skąd wzięły się te wszystkie problemy, nienawiści, wojenki w b. Palestynie i obecnym Izraelu. Spowodowały je mianowicie groźby i ataki ze strony Arabów, zaś w żadnym wypadku nie było chęci ekspansji ze strony Izraela. Replikuję:
Na forum była już mowa o 3-tysiącletniej tożsamości Żydów na Bliskim Wschodzie. Więc, od kiedy zaistniały te groźby i ataki arabskie? Prawidłowa odpowiedź jest zadziwiająca: Prawie przez całe te 3 tys. lat lokalne społeczności żydowskie i arabskie żyły w zgodzie bez poważniejszych konfliktów. Aż do okresu tuż po I wojnie światowej. Przy czym, jak się rzekło, ludności żydowskiej w P. było wtedy tylko 10 %. To wielowiekowe dobrosąsiedzkie stosunki zburzyło dopiero zainicjowane i zorganizowane przez Światową Organizację Syjonistyczną masowe osadnictwo żydowskie (400 tys. w uzgodnieniu z W.Brytanią, nielegalnie jeszcze więcej). Arabscy Palestyńczycy protestowali, żądali od mandatowych władz bryt. zakazu sprzedaży ziemi Żydom. Były strajki, manifestacje, potem powstania - największe w latach 1936-39. Anglicy lawirowali, zgłosili projekty podziału P. na 3 części, zorganizowali w lutym 1939 r. wielką konferencję w Londynie, na którą zaprosili również wszystkie pięć niepodległych państw arabskich, jakby inicjując umiędzynarodowienie wewnętrznego konfliktu w P., zaś 17.05.1939 ogłosili tzw. Białą Księgę, ograniczając imigrację żydowską itd.
Obie strony konfliktu nie dawały się jednakże pogodzić. Np. Kongres Światowej Organizacji Syjonistycznej w NY w 1942 r. żądał utworzenia państwa żyd., obejmującego całą P., utworzenia stałej armii i odrzucenia Białej Księgi.
Sprawy nabrały rumieńców po II. wojnie światowej. Ujawniła się wówczas matka chrzestna Izraela w postaci ONZ. Głównie pod wrażeniem cierpień Żydów (holocaust) większość była za, a zwłaszcza USA i ZSRR. Więc 29.11.1947 ONZ zdecydowała o podziale P. na 2 państwa, Jerozolima i Betlejem miały mieć status międzynarodowy. Nie zadowoliło to bynajmniej ekstremalnych odłamów obu nacji.
Podział został dokonany jeszcze w ramach mandatu brytyjskiego. Korzystając z chaosu Żydzi utworzyli regularną armię z dotychczasowych oddziałów samoobrony i terrorystycznych (Haganah, Irgun Cwai Leumi, Stern, Lechi) i na dużą skalę rozpoczęli czystki na przyznanych terenach. Po "krwawej łaźni" w arabskiej wiosce Deir Yassin uciekło z Izraela ok. 300 tys. ludzi (samorzutnie i nie widząc żołnierza izraelskiego - jak napisałeś). W momencie zakończenia mandatu i ogłoszenia przez D.B.Guriona powstania państwa Izrael 14.03.1948, wszystkie większe miasta były już zajęte przez wojska izraelskie, a wojna domowa trwała w najlepsze.
Podpierając się koniecznością zaprowadzenia pokoju, Kartą ONZ i koniecznością obrony ludności arabskiej do wojny wmieszały się wtedy państwa Ligi Arabskiej: Egipt, Liban, Transjordania i Syria. Bez większych przygotowań, bez jednolitego dowództwa, ponosząc klęski na wszystkich kolejnych frontach. Niekorzystne traktaty pokojowe państwa te też zawarły oddzielnie w pierwszej połowie 1949 r.



6. - 13.06.2002
Assasin
Jaki ma sens niepodległość dla Palestyńczyków, jeśli będą mieli wielkie z tym problemy? - Ten sam, jaki miała niepodległość Polski po latach zaborów i w ogóle powstanie ponad 100 państw w XX w. Bo ukształtował się naród palestyński (ostatnie 50 lat bardzo się do tego przyczyniły); bo głoszone jest powszechnie prawo narodów do samostanowienia; bo Palestyna w różnych formach pastwa samodzielnego, zależnego, prowincji istniała od niepamiętnych czasów; bo istnieją decyzje ONZ z 1947 r. o jej utworzeniu; bo wreszcie nawet Izrael zgodził się na to w rokowaniach w Oslo.
Cóż stoi więc na przeszkodzie? - Ano brak porozumień co do "detali", z których główne to Jerozolima i osiedla żydowskie w Autonomii i wyraźne wycofywanie swej zgody przez Izrael (za co oczywiście obwinia Palestyńczyków).
Dlaczego Palestyńczycy będą mieli wielkie problemy ze swą niepodległością? - Bo tereny obecnej Autonomii Palestyńskiej to przeważnie nieurodzajne, kamieniste ziemie, bez śladu przemysłu, ze "starożytną" infrastrukturą, zniszczone wojnami, przeludnione, dodatkowo z nawisem uchodźców w ościennych krajach. Izrael najwidoczniej z premedytacją przez 50 lat nic nie inwestował na tych terenach, traktując je jak RPA traktowała swoje bantustany.
Korzyści Izraela z niepodległej Palestyny? - Przy unormowanym sąsiedztwie Izrael miałby tuż obok rezerwuar sił roboczych (Palestyńczycy w regionie są najbardziej wykształceni i najlepszymi pracownikami), trochę rynek zbytu dla swego przemysłu, i wreszcie pokój i spokój dla swych obywateli. Zamiast kosztownego wypinania muskułów, strzelania do chłopaczków z procami i rozjeżdżania czołgami palestyńskich domostw.



7. - 14.06.2002
Mazurek
Co do Charles de Gaulle'a, też jest on moim idolem politycznym z wielu powodów. W dekadzie 1959-68 był mężem opatrznościowym Francji - odciągnął państwo z nad przepaści wojny domowej i w ciągu 10 lat uczynił światowym mocarstwem, zaś skończył marnie i to głównie właśnie z powodu wojny żydowsko-arabskiej w 1967 r.
Mianowicie po napaści Izraela na Egipt w czerwcu 1967 r. de Gaulle zdecydowanie ją potępił. Podobnie postąpiły jeszcze, obok państw arabskich, tylko Polska i ZSRR (częściowo wraz z krajami demokracji ludowej), podczas gdy przez pozostałe państwa Europy i całą Amerykę przelała się euforia zwycięstwa małego Dawida nad wielkim Goliatem, który chciał go zniszczyć. To odrębne stanowisko trójki państw spotkało się z bardzo ostrą krytyką wszystkich światowych ośrodków przekazu, będących w gestii i zależnych od finansjery żydowskiej i USA. Państwa te odtąd stały się wrogami dla społeczności żydowskich, a elity pochodzenia żydowskiego w tych 3 państwach, stały się zdecydowanymi wewnętrznymi opozycjami.
W przypadku wielkiego ZSRR krytyka ta była (tymczasem) bezsilna. Natomiast reprezentujący Francję i Polskę, “pryncypialni” politycy Charles de Gaulle i Władysław Gomułka rychło ponieśli konsekwencje swego lekkomyślnego wypowiedzenia się przeciwko żydowskiemu państwu.
Wobec obu rozpoczęła się wówczas ostra światowa i lokalna nagonka. Obwiniano ich o antysemityzm, choć akurat obaj całą swą dotychczasową działalnością świadczyli, że był on im absolutnie obcy, a Gomułka miał nawet żonę Żydówkę. Zarzucano im despotyzm, nacjonalizm, antyklerykalizm, wrogość do demokracji w ogóle.
Gdy Charles de Gaulle w 1969 r. przestał byc prezydentem i przeniósł się znów do swej rodowej posiadłości w Colombey pod Paryżem, może nawet nie zdawał sobie w pełni sprawy z tego, że głównym powodem jego obalenia, było potępienie przez niego Izraela za czerwcową wojnę 1967 r. A w kolejce czekali Władysław Gomułka i socjalistyczne imperium ZSRR.



8. - 14.06.2002
Assasin
Aktualnie Palestyńczycy stanowią najliczniejszą grupę gastarbeiterów od Pakistanu po Egipt, w tym również w samym Izraelu. I to pozostanie na długie lata, dając największy dopływ "dewiz" do macierzystego kraju. Nawet jeśli znaczna część Palestyńczyków (uchodźców) pozostanie na obczyźnie, bo nie będzie warunków do powrotu i zgody na to ze strony Izraela.
Oczywiście, że zwykłym palestyńskim Kowalskim zależy i zależeć będzie przede wszystkim na pracy, spokoju dla swych rodzin, zapewnieniu im egzystencji. A po przyznaniu niepodległości państwowej zarówno obywatele jak i rządy palestyńskie będą zainteresowane i same zmuszone (dla własnego dobra) do ukrócenia działalności organizacji ekstremalnych i wszelakiego terroryzmu.
Gwarancją dla Izraela będzie przede wszystkim zaniechanie przez nich samych rajdów czołgów po Palestynie, blokad ekonomicznych, dyskryminacji handlowej, szykan rasowych, zgoda na dostęp do portów morskich, ogólnie - normalne traktowanie się wzajemnie jako równoprawnych partnerów. Wobec druzgocącej przewagi Izraela: wojskowej, gospodarczej, finansowej, medialnej, cywilizacyjnej - wytworzy się i tak absolutna zależność Palestyny od Izraela, podobnie jak np. Polski od Niemiec, a nawet w jeszcze większym stopniu. Byłoby więc dodatkowo wskazane, by Izrael samoograniczał się np. w wykupywaniu ziemi i dóbr Palestyńczyków, nadmiernych własnych inwestycjach, opanowaniu bankowości Palestyny itd. Inaczej mówiąc, by nie próbował zamienić agresję wojskową na gospodarczą, bo w dłuższym okresie czasu, może to stać się źródłem nowych zatargów.



9. - 14.06.2002
Leon
Niepotrzebnie wchodzisz w dyskusję prowadzoną o Izraelu-Palestynie z jakąś insynuacją, że Polacy akceptowali holocaust, obawiając się, że Żydzi stworzą w Polsce swe państwo. Bzdura. Normalni Polacy nigdy nie słyszeli, ani czytali o jakichś takowych planach. Osobiście, a żyję długo i zajmuję się historią, dopiero z tego wątku dowiedziałem się o zamiarach utworzenia w czasie I wojny światowej tzw. "Judeopolonii" pod patronatem niemieckim na wschodnich kresach ziem polskich. Ale ileż to różnych planów wymyślono po kątach. Zostawmy więc te dywagacje, a tym bardziej nie budujmy na nich pokrętnych teorii i tez.

Assasin
Nigdzie nie powiedziałem o pomocy Izraela Palestynie, a jedynie o uznaniu jej prawa do samostanowienia i o współpracy, normalnie jak między sąsiadami. Pisząc o portach myślałem o tranzycie, bo Palestyna nie ma dostępu do morza (podobnie jak np. Czechy, które wożą swój eksport przez Niemcy i Polskę).
Ja też nie spodziewam się, że Żydzi sami od siebie zgodzą się na niepodległość Palestyny i normalną z nimi współpracę. Za bardzo się zacietrzewili, za wiele mają siły, buty, nienawiści, pogardy do Arabów. Uważają przy tym , że Izrael to ich "Ziemia Obiecana", dla której warto nawet zmienić swe dotychczasowe ideologie, okrzyczeć wrogami wszelkich przeciwników, nawet wśród przyjaciół, oraz wyrzec się ich i zniszczyć, wreszcie dopuścić się wszelkich kłamstw i zbrodni. Osobiście jestem przeświadczony, że Żydzi dokonaliby ochoczo holocaustu na Palestyńczykach, gdyby świat nie patrzył im na ręce (gdyby np. wybuchła III. wojna świat.).
Pisałem już, że wymusić powołanie niepodległej Palestyny, wprowadzić ład i pokój w regionie, może tylko USA, ściślej jej prezydent G. Bush. Przez proste zażądanie tego od władz Izraela. Patrz mój pierwszy post z 12.06 g.11:42
Gadanie o późniejszym zagrożeniu ze strony niepodległej Palestyny - a cóż może mały kociak z procą wobec lwa z arsenałem jądrowym? Nie wygłupiajcie się i nie róbcie z siebie małego Srulcia, bo nikt rozsądny w to nie uwierzy. A indywidualny terroryzm? Pisałem już, że sama niepodległa Palestyna będzie jak najżywotniej zainteresowana w jego likwidacji.

Zbylutek
A ja jestem filosemita i uważam jak wyżej, akurat odwrotnie niż Ty.



10. - 15.06.2002
Doskonale rozumiem wszystkich wypowiadających się na tym forum dyskutantów pochodzenia żydowskiego, że żaden z nich nie przyzna jakichś równych praw dla wstrętnych palestyńskich Arabów do niepodległości. To ich ogólnonarodowy amok. Dyskutowałem już też z kilkoma dużej rangi prominentami w Polsce, którzy również "klepali" swe obecnie jedyne, absolutne argumenty o terroryzmie, czyli o samobójczych, desperackich atakach młodzieży palestyńskiej. Nie chcą, nie próbują, zrozumieć skąd bierze się ta desperacja u Palestyńczyków, zresztą nie większa niż u żydowskich powstańców w getcie warszawskim w 1944 r. No, bo im bardzo ona odpowiada. To jest jeszcze ten doskonały, ostateczny argument dla ich działań wobec świata, zwłaszcza wobec USA, zwłaszcza po 11 września 2001r.
Natomiast rozumowanie, że po przyznaniu niepodległości państwowej Palestyńczykom - oni sami będą najbardziej zainteresowani w likwidacji tego terroryzmu (śmierci swej "bohaterskiej" młodzieży) - takiego jak najbardziej logicznego argumentu nie są w stanie pojąć. Powtarzam swój wczorajszy post: - bo Żydzi uważają, że Izrael to ich święta, oczekiwana przez 2 tys. lat "Ziemia Obiecana", dla której warto ponieść największe ofiary i koszty, a także popełnić największe kłamstwa i zbrodnie.
Więc również się już powtarzam:
Porządek i pokój w tym palestynsko-żydowskim burdelu zaprowadzić można będzie tylko wtedy, gdy taką wolę okaże i zdecydowane polecenie wyda USA, ściślej prezydent Stanów Zjednoczonych A.P. Oczywiście przy chórze Unii Europejskiej, Rosji i wielu innych orkiestrantów, ale liczących się jedynie jako tło. Ale czy zdobędzie się on na to w sytuacji, gdy dotąd Stany Zjednoczone, niemal bezkrytycznie i bezwarunkowo, popierały politycznie, moralnie i militarnie państwo Izrael we wszystkich jego działaniach antypalestyńskich?

Kończę swój odział w temacie, bo dyskusja jest już nudna, wobec jedynych "terrorystycznych" argumentów mych adwersarzy.Natomiast piszę list do największego (mym zdaniem) filozofa żydowskiego, przebywającego aktualnie w Polsce. Od dawna bowiem nurtuje mnie ciekawość: jak on zapatruje się na kwestię niepodległości dla Palestyny? Jeśli potępi "muskularne" stanowisko Izraela, to powrócę.

Powrót do poprzedniej strony