Forum WPROST
Żydzi są najlepsi ...

1. - 10.06.2002
Waldek i Dreczypupka.
Po raz pierwszy zaglądnąłem na ten wątek i przeczytałem Wasze posty z ostatnich 3 dni. Są jak szczerozłota moneta, której awers rzeźbi Waldek, a rewers Dreczypupka. Kapitalne oceny historyczne diaspory żydowskiej w I Rzeczypospolitej. A wiem co mówię, bo moją specjalnością jest historia I RP w XV-XVIII w.
Pozwólcie więc, że włączę się z tegoż tytułu do tematu. Na początek ściśle do tytułu wątku. Otóż moje “szperanie” w historycznej literaturze pozwoliło mi m.in. na dojście do pewnych własnych "odkryć". Np., że Krzysztof Kolumb miał żydowskie pochodzenie. Chyba jestem pierwszym, który tak twierdzi.
Pradziadkowie Krzysztofa mieszkali prawdopodobnie na Półwyspie Iberyjskim, ok. 1391 zostali przymuszeni do chrztu (maroni, neochrześcijanie). Rodzice 1444 uciekli z Kastylii przed narastającymi prześladowaniami (w 1449 wielkie pogromy Żydów i Morysków w Toledo). Jak większość uciekinierów udali się do Italii, zmienili przy tym nieco swoje nazwisko i imiona, zatajając swe pochodzenie, co Żydzi szeroko praktykowali (do dzisiaj zresztą). W Genui 1451 urodził im się syn, Krzysztof. Mieli ich trzech. Wszyscy znali i porozumiewali się w języku kastylijskim, używanym w domu, a nie znali dobrze języka włoskiego. Ojciec Domingo prowadził szynk, co było częstym zajęciem Żydów. W 1477 r. Krzysztof osiedlił się w Lizbonie, gdzie jego młodszy brat Bartolomeo był kartografem i prowadził drukarnię map. Przy czym opracowywanie map morskich było wówczas też prawie wyłączną domeną Żydów.
Krzysztof, już jako kapitan żeglugi, ogarnięty był ideą dotarcia do Indii drogą zachodnią, szukał początkowo "sponsorów" wyprawy na dworze królewskim w Lizbonie. Lecz król Portugalii, Jan II, miał na głowie realne wyprawy do Indii wokół Afryki i nie interesowały go mrzonki Kolumba. Dopiero wtedy udał się do Kastylii, by znaleźć mecenasów dla swej idei na dworze hiszpańskim. Po początkowej odmowie, po 6 latach starań, przy wysokiej protekcji, Izabela Katolicka wyraziła zgodę na sfinansowanie wyprawy. Było to tuż po euforii podbicia Grenady. Gdy doszło do umowy, Kolumb nie miał żadnej taryfy ulgowej dla królowej kraju swych rodziców, gdzie znów zaczynał się nowy holocaust, i żądał olbrzymich pieniędzy, szlachectwa, tytułów admirała i wicekróla na ewentualnie zdobytych terytoriach itd. itd.
Nie mam żadnych zamiarów i ambicji, by próbować dotrzeć do jakichś materiałów źródłowych, które pozwoliłyby mi na ewentualne podbudowanie tej tezy o żydowskim pochodzeniu Krzysztofa Kolumba. Nie wystąpię więc też z żadną publikacją w tej materii. Ale przytaczam swe domniemanie w tym wątku, jako mój przyczynek do potwierdzenia tezy w nim zawartej.

Odpowiedz forumowa (Dreczypupka):
Gratulacje za rzetelną robotę. Nie jesteś wprawdzie pierwszym co to wie. Hiszpanie i Włosi znają doskonale korzenie Christophera Colon i świetnie się z tym czują. Dorzucę Ci jeszcze kilka faktów. Notatki Kolumba niestety zaginęły, ale według relacji jego współczesnych często wspominał swoje korzenie żydowskie. Kryptyczny podpis Kolumba na jego listach nosi trzy litery hebrajskie aleph, mem i ajn. Jego ojciec Domingo był z zawodu tkaczem, potem prowadził szynk. Jest sporo dowodów na to, że Kolumb wiedział, że płynie odkryć nowy kontynent. Po odkryciu pierwszych wysp na Morzu Karaibskim pierwszy list Kolumba był nie do królowej Hiszpanii, ale do jego dwóch najlepszych przyjaciół, bankera Luis Sant Angelo i Gabriela Sanchez (oboje maranos w pierwszym pokoleniu), którzy zainwestowali ciężkie pieniądze w wyprawę. Przedtem Kolumb utrzymywał ożywione kontakty z żydowskimi astronomami z Salamanki, szczególnie z Abrahamem Zchut. Zchut, będąc poliglotą, interesował się normanami i wikingami i ich wyprawami do Grenlandii i do Ameryki Północnej około roku 950 ne. Zchut także obliczył dla Kolumba hipotetyczną odległość do Indii - 6.500 km. Trudno uwierzyć, żeby tak dobry astronom kropnął się o około 14.500 km. Można z tego tylko wyciągnąć wniosek, że Zchut obliczył odległość do Ameryki i to dość dokładnie i Kolumb wiedział, że płynie w kierunku nieznanego kontynentu. Są biografowie Kolumba, którzy twierdzą, że ta trójka przyjaciół - maranos planowała otwarcie kontynentu amerykańskiego dla emigracji żydowskiej z Europy, w której przymusowe chrzesty Żydów stawały się codzienną rzeczywistością. W 1492, kilka dni po wygnaniu ostatnich Żydów z Hiszpanii, Kolumb wypłynął do Ameryki na czele floty 3 statków. Jego załoga była złożona z 3 Żydów i ponad 50% maranos, przechrzczonych Żydów. Część z nich została na Wyspach Karaibskich i potem założyła pierwszą gminę żydowską w Kolumbii. Już w 16. wieku zaczęła się systematyczna emigracja Żydów do Kolumbii, a potem do Neuwe Amsterdam (potem New York). W 17. wieku Żydzi amerykańscy dostali pełne prawa obywatelskie i religijne, po raz pierwszy od zburzenia świątynni i wygnania z Izraela.


2. - 11.06.2002
Waldek
Magnaci, Kościół i Żydzi sprawcami upadku I Rzeczypospolitej i niedoli ludu polskiego? Teraz jak ongiś wespół okradają nasz słowiański naród? - Prosto i mocno powiedziane, ale faktycznie to też tak sądzę.
.......- "W XVI w. na arenie międzynarodowej Rzeczpospolita miała silną pozycję. Gdy w innych krajach europejskich rozwijał się absolutyzm, w Polsce tworzył się ustrój demokracji szlacheckiej. Panująca szlachta utożsamiała się z narodem, a pojęcie “Rzeczpospolita” oznaczało nie republikę, lecz monarchię parlamentarną szlacheckiej wspólnoty. Z praw stanowych najważniejsze były prawa nietykalności osobistej, nienaruszalności mienia, również wolności wyznania, ale tylko dla stanu szlacheckiego. Szlachta obejmowała 8-10 procent ludności, a składały się na nią: gołota - bez żadnej majętności, szlachta zagrodowa - pracująca na swych gospodarstwach, średnia - posiadająca do kilku, kilkunastu wsi, wreszcie magnateria - z posiadłościami nawet kilkuset wsi, osiedli i miast. Szlachta rządziła i wraz z duchowieństwem i bogatymi Żydami żyła i bogaciła się kosztem stanu mieszczańskiego i chłopstwa, pozbawionych jakichkolwiek praw politycznych i ekonomicznych." .......
To cytat z mojej książki "Dzieje świata"
http://www.republika.pl/tadbin/
Od kilkunastu lat też sądzę, że koło historii zrobiło nam psikusa i wykonało obrót o 300 lat wstecz.


3. - 12.06.2002
Ciąg dalszy o odkrywcy Ameryki, Kolumbie.
Z sugestią o pochodzeniu Krzysztofa Kolumba z rodziny hiszpańskich Żydów zwróciłem się kilka dni temu do prof. Janusza Tazbira, chyba aktualnie najlepszego znawcy historii powszechnej w Polsce. Poza tym napisał on książkę "Polska sława Krzysztofa Kolumba", którą wiele lat temu przeczytałem. Właśnie otrzymałem błyskawiczną odpowiedź, że nie jestem pierwszy z tym spostrzeżeniem. Podał 2 tytuły książek niemieckich, a nawet ich strony, gdzie o tym mowa. Dodał też, że - "hipoteza ta nie została dotąd ani potwierdzona, ani obalona, i jak wiele innych faktów z biografii Kolumba pozostaje nadal tematem spekulacji".
Nawiasem mówiąc, to dzięki "grzebaniu" w literaturze historycznej wydaje mi się, że rozszyfrowałem także kilka innych zdarzeń, zwłaszcza z bliższej historii. Między innymi tajemnicę gibraltarskiej katastrofy samolotu z gen. Wł. Sikorskim w 1942 r.; kto był głównym wnioskodawcą i decydentem przejścia Armii Andersa do Persji w 1943 r.; a także okoliczności (nie opublikowanych), bezpośrednio poprzedzających podjęcie przez Bora-Komorowskiego w dniu 31. lipca 1944 decyzji o Powstaniu Warszawskim. Ale to inne tematy.


4. - 14.06.2002
Do rzeczy - ten wątek Waldka jest po to by wykazać, że Żydzi są najlepsi, przynajmniej w wielu rzeczach. Kłopot spory w tym, że zwłaszcza liczący się prominenci pochodzenia żydowskiego skrywali od wieków i nadal skrywają b. często swe pochodzenie, używając pseudonimów lub zmienionych nazwisk. W tym temacie występuje multum opracowań rzeczowych, a także zafałszowań, uprzedzeń i prowokacji. Był więc prawdopodobnie Żydem Krzysztof Kolumb, a także Adam Mickiewicz, ponoć zwący się wcześniej Ickiem Adamkiewiczem.
Nie wdając się jednak w te grząskie, na ogół, wykazy nazwisk, przytaczam dobry, oryginalny przykład jednego żydowskiego intelektualisty, ideologa, polityka, wojskowego, a także literata (co jest prawie nieznane), "renegata socjalizmu", Lwa Dawidowicza Trockiego. Ściągnąłem niedawno z Internetu i przeczytałem jego biografię "Moje życie", którą napisał, mając 50 lat. W swej biografii ani razu nie przytoczył swego rodzinnego nazwiska Bronstein. Nawet pisząc o żonie pisał: N.I.Siedowa. O tym, że był Żydem, można jedynie domyślać się z książki, bo rodzina wpierw mieszkała w żydowskim miasteczku koło Połtawy, później ojciec kupił i prowadził gospodarstwo w żydowskiej kolonii rolniczej, poza tym krewni mieli żydowskie imiona itp.
Trocki właśnie może być też bardzo dobrym przykładem na uzasadnienie prawdziwości tytułu naszego wątku forumowego. Był on bowiem świetnym literatem i książka jest napisana doskonale. Pełno w niej kapitalnych skojarzeń i zwrotów, jak: -"wpijałem się wzrokiem w scenę", -"gwiazda na ponurym firmamencie życia", -"znów wkładałem szyję w jarzmo dyscypliny", -"chrobotliwa muzyka w skroniach", -"serce skakało z radości" itp. To też ciurkiem przeczytałem pierwszych ok. 80 stron życiorysu okresu młodości i nauki Trockiego. Potem o jego działalności w Socjal-demokracji, rozłamach, frakcjach, rewolucjach, zesłaniach, wojnie domowej czytałem już tylko wyrywkowo. Oczywiście dokładniej zainteresowała mnie wojna polsko-bolszewicka w 1920 r., którą częściowo Trocki (jako drugi po Leninie) kierował ze swego sztabowego pociągu. "Moje życie" napisał Trocki w 1929 r. w Konstantynopolu, gdzie, uznany za wroga ZSRR, został deportowany przez Stalina, po wcześniejszym rocznym zesłaniu do Ałma-Aty w Kazachstanie. Stąd np. jego ówczesną opinię, że wojna w 1920 r. została narzucona przez Piłsudskiego, można uznać za w pełni wiarygodną. Ale to na inny temat.

Fragment książki Trockiego (nie zamieszczony w wątku internetowym).
....- "Ostatni konflikt (między Trockim i Leninem - tb), niewątpliwie najważniejszy, dotyczył losów frontu polskiego w lecie 1920 roku.
Ówczesny premier angielski, Bonar Law, przytaczał w izbie gmin mój list do komunistów francuskich na dowód, że na jesieni 1920 roku mieliśmy rzekomo zamiar zniszczyć Polskę. To samo utrzymuje w swej książce były polski minister spraw wojskowych, Sikorski, ale powołuje się przy tym na moja mowę, wygłoszoną w styczniu 1920 roku, na kongresie międzynarodowym.
Wszystko to od początku do końca jest absolutnym nonsensem. Rozumie się, że dotychczas nie nadarzyła mi się okazja do ujawnienia mych sympatii do Polski Piłsudskiego, czyli do Polski ucisku i gwałtu, przysłoniętego płaszczykiem frazesu patriotycznego i bohaterskiego samochwalstwa. Bez zbytniego trudu można zebrać sporo moich oświadczeñ, w których uprzedzałem, że nie zatrzymamy się w połowie drogi, jeżeli Piłsudski narzuci nam wojnę. Podobne oświadczenia wynikały z sytuacji ogólnej. Ale wyciągać z nich wniosek, żeśmy pragnęli wojny z Polska, albo przygotowywali się do takiej wojny, znaczy tyle, co zadawać kłam faktom i zdrowemu rozsądkowi.
Pragnęliśmy uniknąć tej wojny za wszelką cenę. Nie zaniedbaliśmy żadnego środka, któryby mógł się do tego przyczynić. Sikorski przyznaje, żeśmy nadzwyczaj ,,zręcznie ”prowadzili propagandę pokojową. Nie rozumie tylko, albo udaje, że nie rozumie, iż tajemnica owej zręczności była zresztą bardzo przejrzysta i nieskomplikowana: pragnęliśmy gorąco pokoju, nawet za cenę jak największych ustępstw. Właśnie ja pragnąłem może bardziej, niż ktokolwiek inny, aby do tej wojny nie doszło, gdyż zbyt dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, jak trudno będzie nam ją prowadzić po trzech latach nieprzerwanej wojny domowej. Rząd polski, jak to znów niewątpliwie wynika z książki Sikorskiego, rozpoczął wojnę świadomie i z premedytacją, nie bacząc na nasze niezmordowane wysiłki zachowania pokoju, które czyniły z naszej polityki zagranicznej jakąś mieszanin cierpliwości z wychowawczą wytrwałością. Myśmy szczerze pragnęli pokoju. Piłsudski narzucił nam wojnę. Wojnę tę mogliśmy toczyć tylko dzięki temu, że najszersze warstwy ludu z dnia na dzień obserwowały nasz pojedynek dyplomatyczny z Polską, były głęboko przekonane, że wojna została nam narzucona i nie myliły się pod tym względem zupełnie"
........


5. - 15.06.2002
Waldemar
Proponuję, byś swój wczorajszy post przerzucił również do tematu "Prawo Żydów do własnego państwa", gdzie omawiany jest szerzej konflikt żydowsko-arabski w Palestynie-Izraelu.
Tu pasuje konstatacja, że Żydzi należą do najbardziej mściwych i bezwzględnych nacji na świecie. Podam jeden ostry przykład. Po "wycięciu" 10.04.1948 wszystkich 254 arabskich mieszkańców wioski Deir Yassin w pobliżu Jerozolimy (potem były dalsze), Monachem Begin, ówczesny dowódca terrorystycznej organizacji Irgun Cwai Leumi, a późniejszy premier, określił te mordy jako "wielkie zwycięstwo, bez którego nie byłoby Izraela". No bo po tych "czystkach" ze świeżo ustanowionego Izraela uciekło do ościennych krajów ok. 300 tys. jego arabskich mieszkańców.


6. - 16.06.2002
Mało kto wie, że prawie wszyscy główni twórcy i konstruktorzy amerykanskiej bomby atomowej byli Żydami. A więc Einstein, Fermi, Oppenheimer, Ulam i wielu innych.
Tak więc właściwie bomby atomowe można by z powodzeniem i prawdziwie nazwać także "żydowskimi". A przyczynił się do tego nie kto inny, jak sam fuehrer III Rzeszy Adolf Hitler, który spowodował, że wszyscy oni zmuszeni zostali do ucieczki z Niemiec i Europy do USA, przed prześladowaniami rasistowskimi ze strony hitleryzmu. Reasumując, można powiedzieć, że na pewno w pierwszej połowie XX wieku najlepszymi fizykami w świecie byli Żydzi. Wielu z nich zresztą otrzymało Nagrody Nobla.


7. - 17.06.2002
Powstająca na pobojowisku II wojny światowej Polska Ludowa borykała się w pierwszych latach swego istnienia z bardzo ostrym brakiem kadr inteligenckich, niezbędnych dla celów zarządzania i odbudowy kraju. Ta, już przed wojną niezbyt liczna, klasa społeczna, w czasie jej trwania ucierpiała szczególnie. Trudności w tworzeniu nowych struktur administracyjnych i gospodarczych dodatkowo pogłębiane były faktem wzbraniania się części inteligencji, czysto polskiego pochodzenia etnicznego, która nie identyfikowała się i nie chciała współpracować z nowymi władzami ze względów ideologicznych, zwłaszcza za ich nastawienie na współpracę i przyjaźń ze Związkiem Radzieckim. Wszak po prawdzie dotyczyło to bardzo niewielkiej ilości przypadków, choć obecnie wiele na ten temat się mówi i pisze (w aspekcie kombatanckim).
W każdym bądź razie żadnych takich obiekcji nie mieli inteligenci pochodzenia żydowskiego. Nawet wręcz przeciwnie: nowy kiełkujący w Polsce ustrój polityczny z wielu powodów, w tym również ideologicznych, bardzo im odpowiadał. Jednakże po holocauście, jaki Żydom zgotował faszyzm niemiecki, w Polsce ocalała niewielka część przedwojennej społeczności żydowskiej. Razem z powracającymi z emigracji do ZSRR stanowiła ona jedynie ok. 1 % ogółu ludność. Lecz właśnie spośród niej bardzo duży odsetek liczyła inteligencja humanistyczna, także techniczna. I oto ci wykształceni Żydzi masowo zasilili kadry nowopowstającej administracji państwowej, zwłaszcza na jej wysokich szczeblach, w ministerstwach i zjednoczeniach gospodarczych. W tym, chyba w większości, opanowali np. czołowe stanowiska w kluczowym, zwłaszcza w tamtych czasach, Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego.
Nie silę się na zaprezentowanie dokumentujących to zestawień, czy wymienianie nazwisk itp. Napisano w tym temacie multum artykułów i książek, w ogóle jest to obecnie jeden z głównych argumentów propagandowych naszych antysemitów i "prawdziwych" Polaków.
Sam jestem skłonny dopatrywać się w tym ponad proporcjonalnym udziale inteligencji pochodzenia żydowskiego w polskich władzach i instytucjach po wojnie - przede wszystkim w zaistniałych potrzebach kadrowych, a następnie także wiele osiągnięć, zwłaszcza na niwie kultury, nauki i literatury. Co by nie powiedzieć, w Polsce powojennej przez bez mała dwie dekady Żydzi byli faktycznie najlepsi w wielu dziedzinach.
Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na pomijany na ogół fakt, że to współrządzenie, współdziałanie i identyfikowanie się tychże elit inteligenckich pochodzenia żydowskiego z Polską Rzeczypospolitą Ludową skończyło się i odmieniło o 180 stopni po wojnie żydowsko-arabskiej w 1967 r.


8. - 18.06.2002
W II Rzeczpospolitej znakomita część handlu wewnętrznego znajdowała się w rękach kupców żydowskich. Było to wynikiem rozwoju historycznego, koncentracji kapitałów, ale także po prostu Żydzi byli w handlowej profesji najlepsi.
Przytaczam prosty przykład to ilustrujący. Z własnego życiorysu i książki wspomnieniowej:
......"Latem 1937 r. na Górnym Śląsku ogłoszony został przez polskie prawicowo-nacjonalistyczne organizacje bojkot handlu żydowskiego. Na naszej ulicy polegało to na tym, że ludzie przestali kupować w sklepiku żydowskim, obawiając się szykan i przezwisk typu "bolszewik”, "żydokomuna” itp. Wzrosły natomiast obroty w drugim na naszej ulicy sklepiku, należącym do Niemca. Moja mama zdecydowała się jednak nadal zaopatrywać w tym sklepie żydowskim. Z tym, że zakupy należały teraz wyłącznie do mnie. Chodziłem o zmroku z karteczką, na której były wypisane zamawiane towary.
Sklep był mały, wąski, z jedną szybą wystawową (w czasie bojkotu wybitą), ale wszystko w nim można było kupić. O takich sklepikach mówiło się poglądowo, że jest tam "szwarc-mydło-powidło”. Największe obroty dotyczyły cukru, mąki, kasz różnego rodzaju, mydła, soli i innych przypraw, nafty, zapałek, octu oraz tytoniu. Sypkie towary były w przeróżnych szufladach, pakowało się je do papierowych tytek. Ogórki kiszone, kapusta i solone śledzie były w beczkach; marmolada, cukierki w słoikach; masło w osełkach; nafta w bańkach; ocet, oliwa we flaszkach.
Nie płaciłem za otrzymane towary, jedynie właściciel sklepu odnotowywał ich wartość w odpowiednim zeszycie. Należność za cały miesiąc regulowała mama po otrzymaniu pensji. Niezależnie od tego kredytowania, za całomiesięczne zakupy mama dostawała jeszcze spory rabat. I to było też jedną z przyczyn, obok solidności i absolutnej uczciwości właściciela sklepu, że, mimo bojkotu, zaopatrywaliśmy się w tym sklepiku."
.......

Powrót do poprzedniej strony