Forum WPROST
Wielkie budowy socjalizmu




1 - 14.02.2003
Deadman
Tak czuję, że ten wątek założyłeś specjalnie dla mnie. Nie wyszła Ci "Jałta", więc próbujesz mnie sprowokować z pozycji prześmiewcy o "budowach socjalizmu". Faktycznie to śmiechu warta Twoja naiwność, mitomania, i ignorancja w temacie już na samym starcie. Choć jeden sukces masz, bo wchodzę w szranki, gdyż po prostu wyznaczyłem sobie rolę sikawkowego na tymże forum w tematach opluwania i obrzucania błotem ciężkiej pracy i dokonań dwu pokoleń Polaków w Polsce Ludowej.
Zapewne nie bez kozery zacząłeś swe bajeczki od Nowej Huty, bo wiesz, że swą karierę zawodową zacząłem właśnie na budowach miasta Nowa Huta, późniejszej dzielnicy Krakowa.
Piszesz o zatruwaniu przez kombinat nowohucki Starówki Krakowa, powtarzasz więc starą śpiewkę solidarnościową z 1980 r., a wiesz cokolwiek więcej o samym Kombinacie? Napiszę o tym co nieco.

Ale najpierw o micie - że huta jest przyczyną zanieczyszczenia środowiska ekologicznego Krakowa, mając zwłaszcza zgubny wpływ na przyspieszone niszczenie zabytków krakowskiej Starówki. Zarzut ten jest z gruntu chybiony. Projektanci kombinatu usytuowali go celowo na wschód od Krakowa, kierując się rutynowo tak zwaną "różą wiatrów". Według tego wykresu w Krakowie tylko kilka procent wiatrów, a więc jedynie przez kilka dni w roku, wieje z kierunku wschodniego (zwykle zimą przy wyżowej pogodzie, dymy wtedy idą bardzo wysoko). Tak więc faktycznie dymy huty zniszczyły tereny na wschód od niej, zwłaszcza Puszczę Niepołomicką. Natomiast na obiekty starego Krakowa w niepomiernie większym stopniu niż kombinat nowohucki oddziaływują dymy np. elektrowni w Skawinie i z dalekiego Śląska. Ale i te "dymy" mają się obecnie nijak do zanieczyszczania Krakowa spalinami, wyziewanymi przez setki tysięcy samochodów w kanionach ulic, na placach i podwórkach. Dziwne, że krytycy usytuowania wielkiej huty obok Krakowa, nie piętnują bynajmniej wynalazców samochodów, ich producentów, lub firmy je sprzedające.

Już w 1946 r. władze państwowe podjęły zamiar budowy nowej dużej huty stali, jako wstępny, podstawowy krok do planowanego, szerokiego uprzemysłowienia kraju. Miała być ona zbudowana w Gliwicach w oparciu o licencje i dostawy amerykańskie. Potem z wielu różnych powodów przyjęta została oferta ZSRR z 1948 r., zaprojektowania, wyposażenia, pomocy w budowie i szkoleniu załogi kombinatu hutniczego o docelowej produkcji 1,5 miliona ton stali. Budowę kombinatu na polach pod wsią Mogiła rozpoczęto w 1950 r., wcześniej zaś, 24 czerwca 1949 r., budowę miasta Nowa Huta na 100 tys. mieszkańców. Produkcja w Hucie była kompleksowa, od aglomeracji rudy po produkcję blach, kształtowników i innych gotowych wyrobów. Na jej terenie funkcjonowały duże elektrownia, cementownia, wytwórnia cegły szamotowej, wytwórnie konstrukcji stalowych itp.
W 1978 r. w Hucie wyprodukowano 7,4 mln ton stali, czyli 6 razy więcej niż w Polsce w 1938 r., zatrudniała ponad 34 tys. pracowników, zaś dzielnica nowohucka liczy dziś ponad ćwierć mln. mieszkańców. Obecnie produkcję zmniejszono do ok. 2,6 mln ton stali, zlikwidowano cementownię i wiele innych wydziałów, zatrudnienie spadło do ok. 8 tys. osób, bezrobocie w dzielnicy przekracza 20 %, miasto zamiera. Możecie więc się cieszyć, swój cel zniszczenia nienawistnej Wam Nowej Huty prawie osiągnęliście i mało który komin w kombinacie dymi. Tylko proponuję nie szydzić z pracy tych ludzi.



2 - 14.02.2003
Prefix
Stal była jest i będzie długo jednym z podstawowych wskaźników rozwoju ekonomicznego państw. Produkcja stali w świecie generalnie ciągle rośnie, w 1980-716 mln ton, 1900-770, 1999-799 mln t. W tym rośnie szybko w krajach szybko się rozwijających np. Chinach, Korei Płd., wzrost jest także w USA, w. Brytanii. Zahamowanie, spadek nastąpił w niewielu najwyżej uprzemysłowionych krajach, jak Francja, Niemcy, Włochy, które tańszą stal importują. A my z największym powodzeniem mogliśmy być wśród tych tańszych krajów i przynajmniej utrzymać i uszlachetnić istniejąca produkcję. Tymczasem na własne życzenie zmniejszyliśmy sobie produkcje do połowy, importujemy już więcej niż eksportujemy i dajemy się jak dzieciaki ogrywać przez konkurencję. Właśnie takim gadaniem, że nic się w Polsce nie opłaca produkować, nic - nawet wódkę, miedź i srebro, .... nawet banki są deficytowe.

HUTA KATOWICE została pomyślana w ramach wielkiego kompleksowego planu uporządkowania całego hutnictwa stali. Mianowicie Huta Katowice miała być główną hutą surowcową, dostawy rudy szerokimi torami z Kurska i z importu zamorskiego (Brazylia, Szwecja) przez nowy port węglowo-rudny w Gdańsku. wszystkie inne huty w aglomeracji śląskiej miały być przebudowane na przetwórstwo stali specjalistycznych, częściowo zlikwidowane ze względów ekologicznych. Zrealizowano tylko fragmenty planu: hutę, jakieś przebudowy hut na Śląsku (Siemianowice?), tor szeroki i port węglowy w Gdańsku.
Plan przerastał swój czas, załamał się i nie został dokończony. W tym sensie, i w kalkulacjach znaczenia stali w ogóle, był więc zdecydowanie chybiony. Zwłaszcza, że po 1989 r. przyszedł czas "restrukturyzacji" gospodarczej Polski, czyli likwidacji całego państwowego przemysłu i przebudowy gospodarki kraju jako rynku zbytu na towary zachodnie. Produkcja stali wynosząca 19,5 w 1980 zmniejszona została do 10,5 mln ton i nadal jest zbyt wysoka. Na konieczne modernizacje (ciągłe odlewanie stali) wydane zostały ostatnio wielkie pieniądze, więc jest nadzieja, że jakiś Austriak lub Niemiec kupi hutę za ćwiartkę jej wartości i nie będzie już żadnego problemu ani tematu dla forum.

Czaplak
Obwodnica Trójmiasta to nie największa i najważniejsza powojenna inwestycja komunikacyjna w Trójmieście. Taką była na pewno elektryczna ŚRÓDMIEJSKA SZYBKA KOLEI (tak to się mówiło) i szosa, integrujące oddzielne miasta Gdańsk, Gdynię i Sopot w jedno Trójmiasto. Zrealizowano je już w latach 1947-49 mimo istnienia wielkich braków i trudności w odbudowie zrujnowanej gospodarki kraju. Właśnie jako jedną z propagandowych budowli socjalizmu.

Ewik
Szukasz nieustannie dziury w całym. Ale nie dam Ci pardonu i odpowiadam prawie na wszystkie pluskwy.
Nie szydzisz z Nowohucian w pierwszych zdaniach, gdy piszesz, że nie szydzisz. Ale szydzisz dalej, gdy cytujesz szyderczo dobrane wypowiedzi na WWW Nowej Huty.
Rzeczywiście papieru toaletowego w latach 40. i 50. w Nowej Hucie nie było, zresztą może w całej Polsce. Ten towar pojawił się chyba dopiero w latach 60. razem z telewizorami. Nie buduj jednak na tym jakichś szyderczych dowodów na PRL. Nie było wiele innych rzeczy, które dzisiaj istnieją.
Przydziałów węgla w NH nie było, były natomiast przydziały mieszkań, ogrzewanych przez c.o., przy normatywie 11 m2 pow. użytkowej na osobę. Ciepłą wodę mieliśmy wszyscy w nowych mieszkaniach, bo były obowiązkowo wyposażane w gaz hutniczy (potem ziemny).
Kartki skończyły się w 1948 r., potem przez 30 lat ich nie było.
Dziś bardziej chorują niepracujące mieszczuchy, niż tamci wiejscy chłopcy do roboty, bitki i wypitki w kufajkach i gumiakach (ja miedzy nimi).



3 - 15.02.2003
Tylko z częścią pryszczów będę mógł polemizować, bo za dużo ich, żeby pisać o nich nieco szerzej, na poważnie, z cyframi, datami. Bo takie są moje posty, w Waszych nie ma żadnych liczb, porównań, tylko hasła, chorągiewki, krytyki, slogany, prawie pustosłowie. Chyba tylko u ewik czytam konkretne dane w cytacie o kolektywizacji w rolnictwie w latach 1951-55, ale to "eksperymenty" nie mające żadnych kontynuacji.
A jak w ogóle wyglądało rolnictwo w 1960-70-80? Mechanizacja, specjalizacja, wysokość plonów, przetwórstwo rolne, oświata, spożycie i poziom życia na wsi. ... I jak dzisiaj po 12 latach restrukturyzacji i modernizacji w epoce ślicznego kapitalizmu wolnorynkowego?
Faktycznie COP to była świetna inauguracja budowy państwowego przemysłu w Polce centralnej (głównie metalurgicznego i obronnego). Ale może ktoś dorzuci jakieś liczby i porównania z PRL, która takich COP-ów wybudował - no ile? Obliczcie, podajcie. Wg mnie, strzelam - 40. A więc wg Was 1 to cacy, a ok. 40 to be?

O niektórych wielkich budowach socjalizmu:
ELEKTROWNIA ŻARNOWIEC miała zapoczątkować w Polsce uzyskiwanie energii elektrycznej z reaktorów atomowych. Prawie wszystkie kraje europejskie miały już od lat 60. swe elektrownie atomowe, w niektórych stawały się one najważniejszym źródłem energii (Francja). Polska nie musiała się spieszyć, mieliśmy wielką produkcję węgla kamiennego, rozwinęliśmy znacząco wydobycie węgla brunatnego. Do roku 1986 co kilka lat oddawano więc do użytku wielkie elektrownie pracujące na węglu brunatnym: Turoszów, Konin, Połaniec, Pątnów, Adamów, Kozienice. Ale bardzo szybko rosło zapotrzebowanie i produkcja energii elektrycznej, w roku 1950 -9,4 TWh, w 60-29,3, 70-64,5, 80-122, 89-145 TWh (33 razy więcej na 1 mieszkańca niż w 1938 r.). Przewidując dalszy wzrost zapotrzebowania bodaj w 1983 r. rozpoczęto budowę wielkiej elektrowni atomowej, która celowo usytuowana została w Żarnowcu na północy kraju, gdyż prawie wszystkie elektrownie węglowe są na południu Polski.
Przeciwko jej budowie rozpętało się wówczas piekło protestów. Opozycja (tego słowa wtedy jeszcze nie używano) wytoczyła wszelkie możliwe argumenty przeciw, od ekologii do ideologii. I mimo zainwestowania miliardów w inwestycję, w 1989 ostatecznie budowę elektrowni atomowej wstrzymano. Mówiono wtedy obłudnie, że powstaną tam jakieś inne obiekty przemysłowe, wytwórnie, składy. Chciałbym dziś zobaczyć jak te solidarnościowe obiecanki-cacanki wyglądają.
Obarczanie zaś teraz PRL za utopienie miliardów w inwestycji jest faktycznie częściowo słuszne, bo wyłożyła je PRL, ale wykasowanie inwestycji to już odpowiedzialność nowych solidarnościowych elit władzy. Tylko czy oni przyznali się i przyznają do odpowiedzialności za jakiekolwiek swoje poczynania? Z wyjątkiem J. Kuronia. Chociaż właściwie "Solidarność" mogła by się nawet pochwalić swą decyzją wstrzymania budowy elektrowni w Żarnowcu, bo zapotrzebowanie na energię elektryczną od lat, dzięki likwidacji przemysłu, już nie wzrasta. W 2000 r. wyniosło 142 TWh, więc nawet mniej niż w 1989 r., ostatnim roku niesławnej PRL.



4 - 15.02.2003
Deadman
Jesteś nierówny jak te stare drogi w Trójmieście. Najpierw zapraszałeś do dyskusji, zaś powyżej się zżymasz na moje dywagacje. A zważ, że właściwie to ja głównie piszę w temacie tj. o wielkich inwestycjach socjalizmu, a inni przede wszystkim opowiadają o swym trudnym życiorysie, przytaczają różne wierszyki i owszem co nieco tylko piszą o tychże budowach, najczęściej wszak od strony mitów.
Nie czytałem żadnego dokumentu Krajowego Konserwatora Zabytków na temat Krakowa. Z jakiego okresu , gdzie ten dokument można znaleźć? Nawet pierwszy raz słyszę o takim urzędzie. Formalnie w Polsce funkcjonuje Główny Konserwator Zabytków - Warszawa, ul. Ksawerów 13 i Miejscy Konserwatorzy Zabytków przy Urzędach Miejskich miast wojewódzkich. A gdzie ich krajowy dubler?

FABRYKA SAMOCHODÓW OSOBOWYCH na Żeraniu to pierwsza duża wytwórnia samochodów osobowych w kraju. Pierwszym produkowanym modelem była pękata "Warszawa" na licencji "Pobiedy". Pierwszych kilkanaście aut pokazało się na pochodzie 1-majowym w 1951 r. A miały jeszcze boczne kierunkowskazy na linkę. "Warszawy" stały się samochodami służbowymi, dyrektorskimi, a następnie taksówkami, eliminując w kilka lat konne dorożki w miastach, zresztą bodaj również w Bułgarii, Rumunii i Wietnamie. Produkowano ich raptem po kilka tys. rocznie, w 1960 - 12,2 tys. Potem fabrykę rozbudowano, a "Warszawę" zastąpił włoski "Fiat 125p", w 1970 -64,2 tys egz. Ale masowa motoryzacja przyszła dopiero za Gierka przez budowę w ciągu 2 lat fabryk w Bielsku-Tychach małolitrażowego Fiat-126p., w 1980 - 351 tys.

JML i inni
Zapytujecie co się stało z przedwojenną budowlą COP-u fabryką samochodów ciężarowych STAR w Starachowicach. W latach PRL rozbudowana, tak mniej więcej 5-krotnie, produkowała całą serię samochodów ciężarowych, w tym różne wersje specjalistyczne np. dla straży pożarnej, chłodnie itp. Razem z innymi nowymi fabrykami jak LUBLIN - dostawczy "Żuk", ciężarowe, głównie dla wojska, SANOK, JELCZ - autobusy, NYSA, "TARPAN" w Poznaniu - samochody dostawcze, wyprodukowały np. w 1975 r. 94 tys pojazdów. Razem też po 1989 r. przeszły solidarnościową restrukturyzację, prywatyzację i modernizację. To znaczy zostały albo wprost zlikwidowane, albo sprzedane za 15-25 % wartości zagranicznemu kapitałowi i zlikwidowane po kilku latach.
Niejasna jest tylko, jak dotąd, sytuacja koreańskiej FSO na Żeraniu, nie wiadomo czy przetrzyma kryzys właściciela, czy też splajtuje.
Zaś FSM w Bielsku-Tychach, jako bardzo udana "sztandarowa" inwestycja gierkowska wypłaciła się do 1988 r. z zaciągniętych kredytów na budowę i jako dobrze prosperująca została sprzedana już w 1991 r. koncernowi FIAT-a w Mediolanie za kwotę niewiele przewyższającą koszty licencji FIATA z 1970 r. Odtąd produkuje nadal ok. 250 tys małolitrażowych samochodów rocznie, tyle że nie płaci podatków w Polsce, a tylko we Włoszech. Po prostu sprzedaje pośrednikowi włoskiemu swą produkcję poniżej kosztów własnych, nie wykazując w Polsce zysków, które uzyskuje dopiero od pośrednika we Włoszech, po eksporcie samochodzików do zachodniej Europy, oczywiście po właściwej cenie.
Tak myślę, że losy przemysłu motoryzacyjnego w III RP są bardzo dobrym przykładem wielkiego zwycięstwa ducha wolności i demokracji nad dyktatorską i materialistyczną PRL. Przykład ten pokazuje, że rzeczywiście możecie być dumni i cieszyć się ze swych dotychczasowych osiągnięć w likwidacji wstrętnej Wam Polski Ludowej.



5 - 16.02.2003
Panslavista
Inwestycje gierkowskie to właśnie, odwrotnie niż piszesz, przede wszystkim przemysły przetwórcze, produkcja dla ludności - samochody osobowe, telewizory, elektronika, chemia gospodarcza, leki, kosmetyki, papier, budownictwo mieszkaniowe, ośrodki wczasowe, maszyny rolnicze, trudno wyliczać wszystkie. W ciągu 5-latki 1971-75 nastąpił 6-krotny wzrost dochodu narodowego, gdy na świecie wyniósł 3,4 razy, też bardzo dużo. Dostawy artykułów rynkowych wzrosły realnie o 81 %, produkcja przemysłowa powiększyła się o 64%, rolnicza o 19%, budownictwo o 90%, eksport roczne rósł o 11,1%, import o 16,8%.
Prawdziwym największym zarzutem pod adresem władz gospodarczych to może być ten, że doprowadzili do "przegrzania" gospodarki. Należało wtedy "schłodzić" ją nieco, przyhamować, a tymczasem następna 5-latka kontynuowała trendy inwestycyjne, importowe, kredytowe, podwyższania zarobków. M. in. niepotrzebnie rozpoczęto budowę Huty Katowice, ale także rozbudowę URSUS-a na licencji Fergusona, produkcję polskich magnetowidów, autobusów Berliet i in.

JML
Oczywiście Twój wykaz dużych inwestycji (trafionych) jest dalece niepełny. Wyliczenie wszystkich to duża książka. W przemyśle w całych 45 latach to ok. 8 tysięcy średnich i dużych zakładów przemysłowych. Wymienię tylko niektóre koncerny przemysłowe: POLFA, POLLENA, CEFARM, IGLOOPOL, HORTEX, skórzano-obuwniczy, celulozowo-papierniczy, cementowo-wapienniczy, rafineryjno-petrochemiczny, elektroniczny .. nie sposób wszystkiego wymienić. Dziś to zrujnowane, lub sprzedane za bezcen.
Zasoby mieszkaniowe w 1950 wynosiły 5,9 mln mieszkań, a w 1990 - 11 mln, całkiem nieźle 1 izba na osobę. W całym kraju była przyzwoita sieć tysięcy szkół wszystkich typów, przedszkoli, żłobków, przychodni, także szpitali (inwestycje lat 80.), ośrodków wczasowych i sanatoryjnych, kin, teatrów, bibliotek, domów kultury, wiejskich klubów. To wszystko dziś wisi na dziadowskich budżetach lub już nie istnieje.
W rolnictwie setki dużych wysoko zmechanizowanych rolniczych gospodarstw państwowych, kilkanaście tysięcy średnich, w sporym stopniu specjalizowanych "farm", głównie hodowlanych i warzywniczych oraz milion archaicznych drobnych gospodarstw nie towarowych, ale dwuzawodowych (chłoporobotnicy). Te pierwsze wraz z tysiącami kombajnów, obiektów hodowlanych, szklarni, ośrodków maszynowych zostały zlikwidowane ideologicznie, średniacy wegetują, pozbawieni możliwości zbytu swych produktów, a chłopororobotnicy przerobieni zostali na chłopodziadów.
Czego brakowało? Telefonizacji, mikroelektroniki, regulacji Wisły, zapoczątkowania energetyki jądrowej - do tego zabrano się w latach 80.; autostrad - te mielibyśmy w latach 90., jak w Czechach. Ale oczywiście takie gdybanie jest teraz bez sensu.

Caraydriel
Przed 1989 PKB w wolnorynkowych państwach zachodnich liczyło się wraz z usługami, stanowiącymi znaczną część całości, zaś w KDL bez usług (tak zdaje się jest i teraz). Poza tym wszelkie porównania dolarowe wówczas, a i dzisiaj, w zróżnicowanych gospodarkach świata, są bez większego sensu. Wg dolarowych przeliczników bodaj połowa populacji świata żyje dziś za poniżej 2 $ miesięcznie. Przy takim dochodzie w bogatych krajach zachodnich czekałaby ich nieuchronna śmierć głodowa.

Powyższe pisałem wieczorem, a do nocnych postów Ewik i Deadmana ustosunkuję się popołudniu.



6 - 16.02.2003
Ewik
Piszesz bardzo emocjonalnie. O okropnych eksperymentach kołchozowych w latach do 1954, zakończonych wywiezieniem "kułaków" - nie dopisałaś tylko gdzie? O setkach tysięcy ofiar eksperymentów gierkowskich? O tym, jak to ja łykałem pisemka propagandowe i jakie sama masz zamiłowania do wierszyków, piosenek, anegdot, a także umiejętności strawnego przekazywania swych codziennych radości i smutków. Nie przesadziłaś w tym martyrologiczno-sentymentalnym kogel-mogel troszeczkę? Doceniam Twe pióro, ale pisz po prostu spokojniej, a będzie OK.
Piszesz też o żałosnym poziomie życia na wsi w PRL-u w swych ojcowiznach i państwowych gospodarstwach rolnych, gdzie mechanizacja, specjalizacja, oświata były tylko w czerwonych podręcznikach. Ale przecież sytuacja już od 12 lat całkowicie się odmieniła, więc raczej cieszmy się, że już nie ma tych gospodarstw państwowych i nikt nie musi w nich pracować. Zresztą nigdzie.
Co do Krajowego Konserwatora Zabytków, to naprawdę myślałem, że jest takowy i właściwie pytałem jedynie gdzie on funkcjonuje. Ostatecznie tyle jest dublujących się urzędów. Sądziłem, że deadman podeśle mi jakiś link. Natomiast żebym ja chodził do Wydziału Ochrony Zabytków i pytał o stan zabytków w Krakowie? - Nie mam najmniejszej ochoty. A dymów z Nowej Huty nad Śródmieściem nie widziałem od zeszłej zimy, takie to w Krakowie mamy zakisłe niże zachodnie.
Obiecuję jakiś ładny wierszyk. Może następnym razem

Deadman
Może i Gomułka chciał z PZL w W-wie zrobić fabrykę śrub, ale ostatecznie mieliśmy w PRL niezły przemysł lotniczy: tysięczne serie samolotów na eksport, kilkanaście typów różnorakich samolotów od rekordowych szybowców do odrzutowych myśliwców i helikopterów. Sam projektowałem hotel i osiedle mieszkaniowe dla WSK-Krosno, zwiedzałem zakłady - jedna wielka hala sprzed wojny i 10 nowych naokoło. Ale mego osiedla nie zdążyli wybudować, zaś dyrektor w 1990 powiedział mi, że ciężkie czasy naszły i nie wiadomo co w ogóle będzie z fabryką.
Piszesz, że komunistyczni sługusi winni są zbrodni rozbicia IŁ-62 w Lesie Kabackim, bo zabronili kupować maszyn amerykańskich. Zaglądnąłem do kroniki wypadków lotniczych. Faktycznie 9 maja 1987 zginęło 187 osób w tragicznej katastrofie pasażerskiego IŁ-62 M pod Warszawą. Lecz myślałem, że wypadek miał miejsce w 1985, a tam 12 sierpnia japoński Boening 747 rozbił się pod Tokio, grzebiąc 509 osób. Br, chyba to jednak nie była zbrodnia rządu japońskiego, że nie kupili IŁ-62.
Ja w ogóle bardzo lubię bujać w powietrzu. W 1973 to leciałem pierwszym na świecie odrzutowym pasażerem TU-104, potem wielekroć trzysilnikowym Tu-154. Czułem się znakomicie, nawet nie pomyślałem, że na dole rząd knuje na moje życie. Zaś niedługo latem, bez żadnych podejrzeń, wybieram się odrzutowym duPa ryża.
Fabryka kineskopów kolorowych w Piasecznie zbudowana została ponoć na najnowszych technologiach USA. O jakości jej produkcji świadczy, że bodaj zdążyła spłacić kredyty na budowę i że już w 1990 została opylona, zdaje się licencjonodawcy.

Jak widać nie uciekam od poruszanych przez Was tematów, jak mi wytykacie. Staram się, choć z trudem, nawiązać dyskurs z każdą Waszą rewelacją antyPRLowską, upraszam jedynie abyście je formułowali bardziej rzeczowo i logicznie.



7 - 17.02.2003
Zbylutek
Rzecz w tym, że teraz jest ustrój wolnorynkowy, w którym państwo gra rolę liliputa. Budżet oparty prawie wyłącznie na indywidualnych podatkach starczyć może tylko na pensje dla pracowników państwowych, podtrzymywanie infrastruktury państwowej i na łatanie ogólnych potrzeb socjalnych. Żaden rachunek ekonomiczny do tego nie jest potrzebny, gdyż ani państwo ani samorządy prawie nic nie inwestują. Co najwyżej sprzedają to, co jeszcze jest własnością ogólnospołeczną i kalkulują, żeby jak najwięcej przy tym zgarnąć dla swoich.
Np. w Krakowie magistrat za cząstkę wartości opylił w ramach prywatyzacji państwu francuskiemu super elektrociepłownię (ukończona na szczęście w 1989 r.), grzejącą pół miasta. I były plany, żeby pozbyć się zajezdni i taboru autobusowego i tramwajowego oraz sieci wodociągowych, zbiornika na Rabie z ujęciem wodnym, magistral tranzytowych itp. Nowa władza to zastopowała. A budują u nas globalni kapitaliści supermarkety, multikina, centra rozrywkowe, banki, bo Polska stała się niezłym rynkiem zbytu dla ich towarów.

Cyraydriel
Oczywiście, że Polska ze swą gospodarką w 1945 r. startowała mocno opóźniona w stosunku do zachodnich krajów rozwiniętych. Mimo przyłączenia bogatszych Ziem Zachodnich, ale za to z wielkimi zniszczeniami wojennymi. Stopień polskiego uprzemysłowienia w 1938 takie państwa jak Francja i Włochy osiągnęły już w pierwszych latach XX w, a Niemcy, USA, W.Brytania jeszcze w wieku XIX.
Przy czym tak duży kraj jak nasz nie miał innej alternatywy niż industrializacja. Jak np. Liban, który postawił na handel, tranzyt i banki (a dziś nic nie znaczy). I została ona w zasadzie zrealizowana w zakresie podstawowych wyrobów jak en. elektr., stal, cement, kwas siarkowy itp. do końca lat 60. Gierek to już przede wszystkim produkcja dla ludności, infrastruktura. Faktycznie w 1980 byliśmy już prawie porównywalni z zachodem także w dziedzinach: odzież i obuwie, urządzenie mieszkań w AGD, higiena i ochrona zdrowia, kultura, oświata, sport, turystyka ........
Import konsumpcyjny był bardzo ograniczony, nie importowało się w ogóle papieru toaletowego, ciut bananów itp, głównie import to były surowce i komponenty przemysłowe, po 70 r. technologie itp. To był mankament gospodarki zamkniętej, bo np. należało trochę tego papieru sprowadzić i sprzedawać choćby po wysokiej cenie, żeby ustabilizować podaż z popytem itd.

Ewik
Zgodnie z obietnicą załączam wierszyk Boya-Żeleńskiego
OPOWIEŚĆ DZIADKOWA
Straśna okropność w Warsiawie się stała,
Jak opisuje nasza prasa cała,
Zjadły hrabinę jakieś ludożerce,
Srogie morderce.
Coś upatrzyły sobie te bandyty
Do nieszczęśliwy, bezbronny kobity,
Nic jej nie pomógł bilet pirszy klasy:
Okropne czasy!
Wlazła ci za nią jedna z drugą świnia:
Jak zacznie kurzyć paskudne Wirdżinia,
Za małą chwilę syćko w kupie spało:
Tak ci śmierdziało!
Dalejże zbóje do onyj niebogi,
Bidną hrabinę wywlekli za nogi,
Nos jej skrwawili, podbili jej oka:
Płynie posoka.
Wnet ułatwiwszy sprawę bez hałasu,
Tak po kamieniach wlekli ją do lasu,
Ledwie że czasem który okiem łypie,
Czy jeszcze zipie ...
Potem te zbójce znalazły się brzyćko:
Ściągnęły ci z niej do koszuli syćko
I nie baczęcy na płacze i jęki,
Wzięni na męki ...
Takie historie pisały gazety -
Myślałek sobie: szkoda ci kobiety;
Naraz się wielga oschodzi nowina,
Że jest hrabina!
Syćko się pyta, jak beło w tym lesie?
Beło - nie beło, nikt dziś nie dowie się,
Bo swojej krzywdy ta kobita święta
Nic nie pamięta.
Diabeł nie dońdzie, jak ta sprawa ma się,
Może i prawda, co pisało w "Czasie",
Że to pewnikiem beł socjalistyczny
Gwałt polityczny ...

Deadman
Cały post poświęciłeś katastrofie Ił-62 w Lasach Kabackich. Coś może też napiszę w tym temacie, ale następnym razem, bo tu i tak za dużo tekstu.



8 - 18.02.2003
Deadman
To Ty wyskoczyłeś w poście 15.bm o "zakazie zakupu nowoczesnych samolotów ... w wyniku czego w Lesie Kabackim zginęło 252 ludzi ...sługus komunistyczny..." itp. Z kolei miałeś pretensje, że pomijam niektóre Twoje zarzuty. Więc wysiliłem się i zaglądnąłem do Lasu Kabackiego, a wieczorem napisałem, że to był IŁ-62, kiedy się rozbił, i że nieco wcześniej rozbił się japoński Boeing 747, ale że ja nie oskarżam rządu japońskiego o tę katastrofę.
Temat Ci znany i miły, bo wczoraj napisałeś już metrowy post w ogóle o samolotach, a w szczególności o katastrofalnych IŁ-62, które "... musieliśmy kupować u towarzyszy radzieckich".
Żebyś nie myślał, że ignoruję Twe posty, na dobranockę podałem, że może w temacie jeszcze coś napiszę. Ale masz poprzesuwane zegary, bo mi dziś po północy profilaktycznie napisałeś, bym nic o IŁ-62 nie pisał, bo się na tym nie znam. Lecz ja już przed rewelacjami Wołoszańskiego w TVP-1 (o śmierci Hitlera i o ocaleniu Ewy Braun), miałem gotowy tekst. Teraz nie chce mi się nic nowego pisać, więc jednak wbrew cenzurze go zamieszczam. Możesz łaskawie nie czytać.
O innych wątkach o 19,30 (czasu polskiego).

"Tadeusz Kościuszko"
Uwziąłeś się na te IŁy-62. Uparłeś się udowodnić, nie wiedzieć po co, że to konstrukcja nieudana, a kto te samoloty kupował i używał (zamiast samolotów USA) to na rozkaz i sługus. Nie znałem oczywiście szczegółów, ale doszukałem się, że samolot IŁ-62 M, który rozbił się w Lesie Kabackim miał znak rejestracyjny SP-LBG "Tadeusz Kościuszko", został wyprodukowany w styczniu 1984 roku, do momentu katastrofy w 14.III.1987 wylatał 6972 godziny i wykonał 1752 lądowania. Nie wiem czy to dużo, czy mało i czy to dowód dla oskarżenia, czy obrony?
Był to samolot pasażerski dalekiego zasięgu, czterosilnikowy, odrzutowy, całkowicie metalowy dolnopłat". Kadłub półskorupowy, kabina pasażerska hermetyzowana, wersja projektowa z 1971 r. Samolot był wyposażony w radar pogodowy, autopilota, komputer nawigacyjny, odbiorniki ADF, VOR, ILS, RMI oraz radiostacje pracujące w zakresie HF i UHF. Miał więc raczej wszystkie parametry nowoczesności. Wyprodukowano tylko 200 egzemplarzy
Przeglądnąłem także listę 100 największych katastrof dużych pasażerów (do 2000 r.). Faktycznie rozbiło się, z najbardziej różnych powodów, aż 5 IŁ-62. Znacznie więcej Boeing'ów, bo też ich najwięcej lata. Ale najbardziej pechową była seria DC-8 i DC-9, aż 11 katastrof. Bodaj dlatego zostały wycofane.
Wnosisz oskarżenia pod adresem władz PRL, obwiniasz je za katastrofy, bo nie kupowano lepszych (?) samolotów zachodnich. Bardzo łatwo wykoncypować dziesięć prostych powodów, dlaczego tego nie robiono: Wszelkie zakupy dolarowe kalkulowały się bardzo drogo, z ZSRR mieliśmy kooperację przemysłów, bezpłatne licencje, duży wzajemny import i eksport samolotów i części, łatwy dostęp do serwisu, żadnego embarga, no i była to jednak potęga lotnicza. Czy samoloty USA były lepsze, niezawodniejsze itp.? Zapewne różnie to bywało w przeszłości, choć teraz raczej tak. Ale Twoje radykalne wnioski nie da się inaczej potraktować, jak tylko obsesję na temat PRL, niestety.
Tak jak choćby twierdzenie, że te licencyjne serie tysięcy samolotów bojowych MIG-15 i MIG-17 oraz rolniczych AN-2 to produkcja nie polska. Czyli nie mieliśmy też przemysłu samochodowego? - bo WARSZAWY, FIATY to również była tylko licencja. Rozumiem, że to takie przejęzyczenie.



9 - 18.02.2003
Cyradriel
Faktycznie Grecja i Hiszpania w szeregu dziedzinach gospodarczych wyprzedziła nas, zwłaszcza w ostatnim dwudziestoleciu. Nobilituje ich głównie turystyka, Hiszpanię także przemysł samochodowy. Hiszpania buduje teraz np. 4 razy więcej mieszkań niż my, ale my sami tylko 1/3 tego co w 1990 r. I prześcignęła Polskę w niektórych dziedzinach produkcji (np. energia elektr.), ale nie tyle na skutek wzrostu u nich, a raczej z powodu spadku u nas. Polska prześcignęła ich natomiast w bezrobociu, choć też u nich bardzo duże.
O spożyciu osobistym decydują wielkość produkcji danego wyrobu na rynek, czyli podaż, ceny i możliwości nabywcze ludności, czyli popyt. A nie koniecznie obfitość towarów za szybą wystawową. W Polsce spożycie mięsa kartkowego w 1980 r. wynosiło 74 kg/osobę, dziś ok. 56 kg przy nadmiarze mięsa u rolników, którego nie mogą sprzedać, bo miliony obywateli nie ma żadnych dochodów pieniężnych.
Były wielokrotne próby regulacji i urealnienia cen artykułów spożywczych, głównie mięsa, ale kończyły się w 1970-76-80 "rewolucjami" szwaczek, stoczniowców, czy górników. Udała się dopiero regulacja z 1 lutego 1982, pod skrzydłami stanu wojennego, ale była ona połowiczna i nieudolna. Dopiero Balcerowicz w 1989/90 ciął jak trzeba i złotówka stała się wymienialna, a wszystkie ceny urealnione.
Ale i w gospodarkach centralnie planowanych też może być równowaga podaży z popytem, przykładem mogły być np. Węgry, dziś Chiny Ludowe, a ostatecznie i u nas przez 30 lat bonów towarowych nie było (1948-78).
Oczywiście dziś te wszystkie rozważania, to już niewiele warte gdybanie. Ważne, że mamy obecnie wprawdzie rynkowy raj, ale po drodze do tej szczęśliwości wyparowała co najmniej połowa państwa polskiego. W tym mniej więcej 2/3 wielkich budów socjalizmu, które fizycznie przerobiono na gruzy, lub zaksięgowano na zagranicznych kontach.
I właściwie tylko o to się tu spieraliśmy, kto za ten obecny stan I RP ponosi odpowiedzialność (oraz zasługi) - czy PRL, która to zbudowała, czy "rewolucja" solidarnościowa, która tylko rzucała kamieniami, pluła i nadal pluje na tą zaprzeszłą już PRL.


Powrót do poprzedniej strony