Forum WPROST
Różne - polska historia




1. - 29.05.2002 - "Pomnikowy skandal"
Wiele tu na forum już napisano o Janie Kiepurze, zwłaszcza negatywnie. Ale chyba nikt nie napisał, że w latach 35-38 był on przedstawiany jako symbol przyjaźni polsko-niemieckiej. Po nastaniu władzy Adolfa Hitlera w 1933 r. faszyzm niemiecki był w oficjalnej Polsce prawie powszechnie chwalony i prezentowany jako wzór do naśladowania. Głoszono też wieczystą przyjaźń narodów polskiego i niemieckiego. Za znaczący przykład, jakby symbol tej przyjaźni, przedstawiany był przez prasę i radio ślub uwielbianego przez polskie społeczeństwo “chłopca z Sosnowca", Jana Kiepury z piękną niemiecką śpiewaczką sopranową Martą Egerth. Po ślubie zamieszkali oni do 1939 r. w Berlinie, gdzie nakręcono z ich udziałem kilka “śpiewających” filmów (oczywiście po niemiecku), cieszących się potem wielką popularnością w całym świecie.
Byłem niedawno w Busko-Zdroju na b. interesującym monologu Bogusława Kaczyńskiego o J. Kiepurze, głównie o jego wybiciu się na szczyty kariery, jako światowej sławy tenora operowego. Między innymi B.K. mówił o tym, że często w filmach, czy w operetkach, Kiepura przemycał fragmenty piosenek i arii po polsku. Często w okresie wojny śpiewał w USA na cele charytatywne na rzecz Polaków, wojska polskiego itp. Po wojnie o Kiepurze nie wiele pisano, gdyż pozostał na emigracji w USA i boczył się na PRL za znacjonalizowanie jego "Patrii" w Krynicy. Z kolei po 1990 r. prezentowany jest ostentacyjnie jako patriota polski.
Ja sądzę, że najważniejszym jest to, że mieliśmy rodaka, najwyższej światowej klasy tenora operowego. A cała reszta jego życiorysu to małe piwo, którego smaku po dziesięcioleciach nie warto lustrować. I jestem za pomnikiem, choćby pozłacanym, jak pomnik twórcy wiedeńskich tańców i operetek J. Straussa we Wiedniu.



2. - 30.05.2002 - "Pomnikowy skandal"
Z zacytowanego z biogramu Kiepury fragmentu, wyszczególniającego jego nowojorskie opery, nie wynika, że śpiewał w nich w 1938 r. To jego dorobek wielu lat, niektóre z tych oper wystawiane były przez całe miesiące. W czasie wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. przebywał w Paryżu, skąd już nie powrócił do Polski. A jakby przewidując napaść Rzeszy na Francję, wcześniej wyjechał, już na stałe, do USA.
W bieżącym 20. numerze "Polityki" jest duży artykuł o J. Kiepurze pióra D. Szwarcman pt. "Tenor lubił pofałszować". Sporo w nim różnych ciekawostek z biografii tenora. Przerzucam fragment:
....- "Podkreślić trzeba, że przy całej swej zachłanności Kiepura był przez całe życie uczynny, dzielił się swoim sukcesem, pomagał polskim instytucjom, rodzinie i przyjaciołom. Nie było w nim złości ani zawiści. Po prostu uwielbiał pieniądze i uważał, że mu się należą. Od samego początku żądał wszędzie maksymalnych honorariów nawet wówczas, gdy jeszcze było to bezczelnością. Miał przy tym głowę do interesów; już jako chłopak zajmował się handlem, a w czasach rozkwitu kariery śpiewaczej lokował zarobki głównie w nieruchomościach. Biedę miał w nieskończonej pogardzie. Na rok przed wojną na konferencji prasowej oświadczył, że jeśliby miał otrzymywać takie pensje, jakie pobierają artyści warszawskiego Teatru Wielkiego, wolałby pasać świnie. A gdy po raz pierwszy po wojnie odwiedził ojczyznę w 1958 r., zapytany, co sądzi o Pałacu Kultury i Nauki, powiedział: – Mam taki w Ameryce, tylko większy. Na wysokość zaś swego polskiego honorarium zareagował: – Mój służący w Nowym Jorku zarabia lepiej.".
Nawiasem mówiąc w 1958 r. Kiepura wyśpiewał w moim Krakowie w hali "Wisły", częściowo w duecie z Martą Eggerth, ponad 20 pieśni i arii operowych i operetkowych, przy ogromnym aplauzie i niekończących się bisach. Byłem, widziałem, choć pamiętam jak przez mgłę, a stałem na końcu sali.



3. - 10.06.2002 - "Nie amnezja lecz endecja"
Eugeniuszu!
Twoje dywagacje, ze Eligiusz Niewiadomski do morderstwa prezydenta Narutowicza "podpuszczany" był (być może) przez Piłsudskiego czy lewicę jest czystą insynuacją. Wówczas geneza zabójstwa była dla wszystkich oczywista, a endecy nie kryli swej radości, Niewiadomskiego jakby okrzyknęli bohaterem, a jego grób mościli kwiatami. Przede wszystkim więc odpowiedz na pytanie Jonasza, czy dzisiejsza Endecja (Stronnictwo Narodowe) poczuwa się do odpowiedzialności starej Endecji za to zabójstwo.
Piłsudskiemu, jako Naczelnikowi Państwa bardzo zleżało na powołaniu prezydenta, choć sam odmówił kandydowania, czego wszyscy oczekiwali. Wybór Gabriela Narutowicza mu mniej więcej odpowiadał. Był on wybitnym uczonym, profesorem politechniki w Szwajcarii, związany z PPS, w Polsce był ministrem robót publicznych, potem ministrem spraw zagranicznych. Jednakże po wyborze przez Zgromadzenie Narodowe na prezydenta, Narutowicza wściekle zaatakowała cała prasa endecka. Przezywano go Żydem, a głównym jej hasłem, którym jątrzono w burdach ulicznych, było: "Nie będą Żydzi nami rządzili". To posądzanie, że należał do masonerii, jest wynalazkiem dopiero obecnych spadkobierców tamtej endecji.
Natomiast faktycznie już wówczas tu i ówdzie podszczypywano, że Piłsudski chciał śmierć Narutowicza wykorzystać na dokonanie zamachu stanu, by przejąć pełnię władzy. Mało to prawdopodobne, bo przecież nadal miał realną władzę w kraju, był m.in. przewodniczącym Ścisłej Rady Wojennej, a zakres władzy prezydenta określony nową konstytucją z 1922 r. był raczej niewielki. Do Sulejówka wycofał się dopiero w lipcu 1923 r. Zresztą jako jeden z powodów podał na bankiecie pożegnalnym w "Bristolu", że: "Jako żołnierz nie mógłby bronić tych, którzy obrzucili błotem prezydenta, a potem popełnili na nim morderstwo".
Jeszcze bardziej tandetną insynuacją jest, że to lewica "podpuszczała" do tego mordu. Jest to też nowym wymysłem obecnego Stronnictwa Narodowego, w którego imieniu się prezentujesz na tym forum. Wówczas takie sugestie byłyby uznane za czysty absurd. W sytuacji, gdy to na wniosek lewicy i głównie głosami lewicy, centrum i mniejszości narodowych Gabriel Narutowicz wybrany został prezydentem Rzeczypospolitej.



4. - 10.06.2002 - " Nie amnezja lecz endecja"
Eugeniuszu!
Te jątrzące próby wyzyskiwania nawet sportu do wyszukiwania zdrajców narodu, to radosne obwieszczenie, że dzięki przegranemu meczowi piłki nożnej Samoobrona i LPR mają wygraną w wyborach w kieszeni - jest bardzo smutne, żenujące, bałamutne, wprost chore.
Jeśli jesteś taki superpatriota, to ja się pytam: czyś coś zbudował dla Polski, pełnisz dobrze i ofiarnie jakiś pożyteczny zawód lekarza, nauczyciela, aptekarza, hydraulika, producenta guzików czy elektroniki? Czyś coś zrobił konkretnego dla kultury polskiej w dziedzinie muzyki, sztuki, czyś napisał może jakąś normalną książkę do czytania? itd. itp.
Tak mi się jednak wydaje, że jedynym Twoim dorobkiem jest ujadanie na wszystko i na wszystkich według klucza: ja (i klika podobnych narodowców) i oni, czyli cała reszta, z pianą jedynego pwtrioty narodu polskiego w gębie i zgodnie ze zwietrzałą już dawno spiskowo-masońską teorią dziejów. To już naprawdę po prostu jest śmieszne.
Więc proponuję byś zaprzestał tego jątrzenia oraz nieustannego szukania dziury w całym i lecz się u psychiatry. Świat od razu będzie lepszy i pogodniejszy. Zarówno dla Ciebie jak i dla niedoszłych czytelników twej pseudopatriotycznej publicystyki.



5. - 17.06.2002 - "Czy Śląsk może się oderwać."
Stojącyzboku
Mieszkałem do sierpnia 1939 r. na Górnym Śląsku, kończąc tam szkołę podstawową. Mój ojciec brał znaczący udział w II Powstaniu Śląskim, po wojnie maturę ukończyłem w Wałbrzychu, studia we Wrocławiu. Wszystko to sprawia, że czuję się Ślązakiem (i Górnym i Dolnym). To też odpowiadam na Twój post, że głupstwa pleciesz, a patriotą polskim (w tym temacie) jesteś, jak moja kotka hieną. Swe "śląskie" życie opisałem, więc przerzucam z książki fragmencik:
............"Po dwóch dniach wędrówki (w 1952 r.) tramwajami po Śląsku i pukaniu do kolejnych biur PUR i urzędów meldunkowych, uzyskałem wreszcie właściwą informację o adresie zamieszkania mej sympatii sprzed lat. Przy okazji odświeżyłem swą przedwojenną znajomość Śląska. Oczywiście domy, ulice wydawały mi się jakby mniejsze i bardziej szare. Zwłaszcza te moje Łagiewniki, Lipiny, Chropaczów i Świętochłowice. Wszystko bez śladów jakichkolwiek zniszczeń wojennych.
Cały istniejący przemysł, zwłaszcza huty i kopalnie węgla kamiennego pracowały na pełnych obrotach, na trzy szychty, z maksymalną wydajnością. Bez najmniejszej przesady Górny Śląsk w tamtych czasach był kuźnią, w której wykuwano przemysłowy kształt nowej Polski. Na pewno dziś cała Polska winna w jakiś sposób pomóc Śląskowi w obecnej reformowanej rzeczywistości, by spłacić choć cząstkę tego “długu pracy”, zaciągniętego wówczas w tym regionie."
...........



6. - 18.06.2002 - "Czy Śląsk może się oderwać."
Stojącyzboku
Fakt, Twój post z 17.06. godz. 17:33 zrozumiałem wprost, nawet się nie próbowałem doszukać ironii, od razu mnie wkurzył. Więc przepraszam. A Ślązacy dla mnie byli, od najmłodszych mych lat, wzorem pracowitości, prawości, godności, również religijności i o niebo lepszymi Polakami niż ci dzisiejsi jedyni "prawdziwi" Polacy-katolicy.

Kl
Śląsk przez 45 lat PRL funkcjonował całkiem dobrze, zasobnie, obrósł miastami i osiedlami, uczelniami wyższymi, szpitalami, wczasowiskami, parkami, autostradami. Zaś na przykład technika wydobycia węgla sprzed wojny, a jego mechanizacja po 45 latach, to skok niewyobrażalny dla kogoś, kto tego ongiś nie widział.
Dla dowodu - wycinek mych wspomnień książkowych:

................."Dla mnie dodatkowym walorem było to, że wraz z kolegami mogłem się bawić na pobliskim terenie kopalni. Znajdowała się tam bocznica wąskotorowa z licznymi, zdezelowanymi kolebami i nieczynny, wielki komin. Te koleby służyły wcześniej do transportu węgla w kopalnianych chodnikach. W ogóle urobek węgla wyglądał w ten sposób, że po wywierceniu świdrem otworów w ścianie wyd obywczej, założeniu i odstrzeleniu lasek z dynamitu - węgiel kamienny rozbijany był kilofami i ładowany łopatami do takich właśnie koleb. Następnie ręcznie przesuwano je po rozkładanych torach, przy pomocy obrotnicy, na główny tor w chodniku. Po zestawieniu kilku koleb napełnionych węglem w jeden pociąg, zaprzęgano do niego specjalnie oślepionego konia, który ciągnął wagoniki do szybu windowego. Pełne wędrowały do góry, na powierzchnię, zaś na dół zjeżdżały puste."...........
..............."Dopiero znacznie później, po latach, poznałem przyczyny tego, wielomiesięcznego zresztą, przestoju śląskich kopalń węgla kamiennego w 1937 r. Otóż należały one wszystkie do niemieckich koncernów, w których posiadaniu były również kopalnie na Śląsku niemieckim oraz w zagłębiu Saary i Westfalii na zachodzie Niemiec. Gdy w 1937 r. na rynkach europejskich spadło znacznie zapotrzebowanie na węgiel, koncerny te zmuszone były do obniżenia swej produkcji. Oczywiście zrobiły to kosztem swoich kopalń w Polsce, utrzymując w pełni produkcję w kopalniach niemieckich. Sytuacja ta wyraźnie obrazowała polską mizerię gospodarczą oraz zależność od kapitału zagranicznego.
W II Rzeczpospolitej nie wybudowano na Górnym Śląsku ani jednej nowej kopalni, ani nawet szybu wydobywczego. Nie uczyniono też prawie nic w zakresie mechanizacji robót górniczych. Nic więc dziwnego, że produkcja węgla kamiennego w Polsce w`1938 r., wynosząca 38 milionów ton, była niższa od wydobycia w istniejących kopalniach w 1913 r., tj. przed I wojną światową."
.................



7. - 20.06.2002 - "Chetman St. Czarnecki"
I chodzi nie tylko o hetmana (zamiast chetmana), ale i Czarnieckiego (zamiast Czarneckiego), co to przeprawił się przez morze i walczył ze Szwedami w Danii i był autorem powiedzenia "Jam nie z soli, ani z roli, tyko z tego, co mnie boli". A na dodatek poniżej wąsów miał długą brodę, zaś funkcji hetmana nigdy nie sprawował. Został nim mianowany dopiero tuż przed śmiercią w 1655 r.



8. - 21.06.2002 - "Goralenvolk"
Mam w swej książce wspomnieniowej deko o Gorallenvolk więc kopiuję fragmencik:

..............W Jordanowie w latach wojny nic szczególnego się nie działo. My też, po zamieszkaniu wiosną 1944 r. półlegalnie w Jordanowie, nie byliśmy niepokojeni przez jakieś rewizje, czy choćby pisma urzędowe. W ogóle spokojnie było w całym regionie. Z perspektywy czasu można to wytłumaczyć liberalnym stosunkiem władz niemieckich do ludności Podhala. Niemcy starali się wmówić Góralom, że nie są Polakami, lecz stanowią odrębny naród Gorallenvolk. Poza tym ten region, o słabym rolnictwie i pozbawiony przemysłu, nie przedstawiał większej wartości pod względem gospodarczym. Niemców interesowało jedynie wykorzystanie górskich kurortów na wypoczynek dla swych rannych, i utrudzonych rzemiosłem wojennym, żołnierzy.
Sytuacja zmieniła się znacznie w zimie 1944/45 r., kiedy na tereny Podhala przeniknęła i rozwinęła się partyzantka antyfaszystowska, gdy front wschodni był już na linii Wisłoki i Wisły. Wówczas pojawiło się wojsko niemieckie, zwalczające oddziały partyzanckie. Doszło do szeregu krwawych pacyfikacji górskich wiosek, w wyniku czego ucierpiała znacznie miejscowa ludność góralska. Najbliższa taka pacyfikacja miała miejsce we wsi Osielec, odległej około 10 kilometrów od Jordanowa, gdzie czołgami rozrywano schwytanych partyzantów.
...............



9. - 28.06.2002 - "Wypędzeni - wypowiedź Stoibera"
Bardzo dużo tu namiętności, argumentów z pierwszej ręki i teoretycznych kontrargumentów, gdybań i faktów, demagogii i szczerej prawdy. Świetny wg mnie jest Henryk w swym "historycznym" poście z 27.06 g.16:44. Ale dodam do jego wywodów jedno istotne stwierdzenie: - Nie byłoby w ogóle Polski, gdyby nie wielowiekowe rozdrobnienie dzielnicowe Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego (I Rzeszy), dokonane w XII w. Kilka zdań uzasadnienia do tej tezy: - W 1648 r. było 300 suwerennych państw i państewek niemieckich, w których władza należała do panujących książąt.
Dopiero w XVIII w. wyklarowały się z tej magmy dwa mocarstwa, a to Cesarstwo Austriackie Habsburgów i Królestwo Prus (po wojnie 7-letniej). No i w 1772 r. mieliśmy już z tegoż powodu I rozbiór I RP. I od tego czasu trwa już nieustanny niemiecki "Drang nach Osten". Gdy w 1871 r. powstało Cesarstwo Niemieckie (II Rzesza) to szybko wyrosło na największą potęgę Europy. Realizacja podboju Wschodu Europy załamała się wszak dwukrotnie w ogniu I i II wojen światowych, które nawet zakończyły się cofnięciem granic wschodnich (III Rzeszy).
Spór na tym forum można by więc z powodzeniem sprowadzić do dwóch syntetycznych pytań: - Czy UE jest kamuflażem trzeciej próby opanowania przez Niemcy (IV Rzeszę) wschodniej Europy, tym razem środkami pokojowymi? I drugie: - Jak powinni Polacy postępować w związku z taką ewentualnością?
Nad tymi odpowiedziami jakby trudzili się właśnie dyskutanci tegoż forum. Ale jest w tych dyskusjach pewne dno, mianowicie wszyscy (prawie wszyscy?), zabierający dotąd głos, reprezentujecie światopoglądy prawicowe. Od umiarkowanych (Henryk) po skrajne (ASendecki). Taki to zresztą urok całego forumu WPROST.
Ja więc (lewica oczywista) nie włączę się do dyskusji, bo nie chcę walczyć jak Don Kichot z Panczy z całą kolonią prawicowych wiatraków. Nieskromnie tylko zauważę, że na Wasze również szczęście, to do Lewicy, z wyboru historii, należeć będzie rozwiązanie dylematu wstąpienia do UE i pokierowanie losami Polaków na dziesięciolecia. Niestety prawica jak dotąd w tej materii wiele naknociła, z czym będą wielkie problemy. O czym myślę - napiszę jutro, mamy wszak trochę czasu do UE.



10. - 29.06.2002 - "Wypędzeni - wypowiedź Stoibera"
Przeczytałem w niedawno wydanej książce znanego profesora-filozofa polskiego, jak następuje:

...- "Trzeba mieć na uwadze, że Unia Europejska jest niemiecką Unią, a Niemcy są pilnie zainteresowane w naszym do niej wstąpieniu, by bezkrwawo i względnie spokojnie przeprowadzić piąty Rozbiór Polski (mówię i piszę o tym od dawna, ... stwierdzam jednak ze skruchą, że popełniałem przy tym błąd. A mianowicie twierdziłem, że oni chcą nas wykupić, a okazuje się ostatnio, że się namyślili i chcą zwrotu Ziem Zachodnich za darmo, ale również za odszkodowaniem). Nie można więc wykluczyć, że się to zdarzy, choć ze względu na opór różnych innych członków Unii jest to mało prawdopodobne." .......

Cenię tego profesora i mocno mnie ta jego opinia zaszokowała. Chyba rzeczywiście trzeba brać pod uwagę możliwość zaistnienia opisanego scenariusza praktycznej likwidacji III RP. Zapewne będziemy mieli w tym sporze o rewindykację naszych granic państwowych i majątków po naszej stronie pozostałe państwa Unii. Natomiast rewizjoniści niemieccy będą za to mogli podpierać się wydatnie stanowiskiem i stwierdzeniami polskiej prawicy, zwłaszcza różnych ratajów, prezentowanymi konsekwentnie i publicznie od 1990r. Mianowicie: że PRL była niesamodzielna, że wszystkie jej akty prawne nie mają mocy prawnej, że konieczne jest przywrócenie stanu prawnego II RP sprzed wojny, że niezbędny jest zwrot zagrabionych majątków, ziemi, kamienic, wypłata odszkodowań dla byłych ich właścicieli i ich spadkobierców. Ewentualne tłumaczenia, że chodziło tylko o właścicieli Polaków (to znaczy ich samych), a bynajmniej nie o Niemców, czy Żydów, nie będzie mogło być nawet brane pod uwagę w UE, głoszącej równe prawa dla wszystkich obywateli unijnych.
A co właściwie mieli Polacy w II RP? - Mówiąc nieładnie, ale prawdziwie: wielkie gówno z małymi rodzynkami. Wychodzi na to, że nasza kochana prawica jest gotowa utrupić nawet swe własne państwo dla tych rodzyneczek (vide liczne powyższe posty). Powodzenia, mnie już to nie będzie dotyczyć, bo ten wyżej wymieniony scenariusz może potrwać ładnych paręnaście, czy nawet, jak źle pójdzie, kilkadziesiąt lat.



11. - 13.08.2002 - "Polacy narodem niewdzięczników?"
Gdyby opinie prezentowane w tym wątku dotyczyły większości społeczeństwa, także elit władzy, to świadczyłyby, że Polacy nie są niewdzięcznikami. Co do społeczeństwa myślę, że tak nawet jest, ale aktualne władze państwowe, miast, gmin, są polityczne i takiż jest ich stosunek do grobów, pomników, nazw ulic i placów itp. Stąd obecnie ten pomnik niemieckiego kolaboranta NSZ, o którym wyżej napisał Candyman. Ale też jedna z większych ulic w Łodzi od lat nosi imię i nazwisko dowódcy bandy terrorystyczno-rabunkowej mjr. "Ognia" z Podhala, Józefa Kurasia, który ma na sumieniu w latach 1946-50 kilkaset mordów i napadów. No, bo on dziś jest właśnie bohaterem.
Na czasie jest też dbałość o cmentarze poniemieckie. Np. w Nadolicach Wielkich pod Wrocławiem groby esesmanów, wartowników z Oświęcimia, i wielu gestapowców prezentują się superelegancko. Natomiast groby oficerów Armii Czerwonej we Wrocławiu i pomnik żołnierzy radzieckich na Brochowie są upstrzone farbą i swastykami.
Bodaj w 1970 r., marszałek Iwan Koniew, za swój manewr okrążenia i zdobycia bez czołgów i artylerii Krakowa, dzięki temu niezniszczonego, otrzymał honorowe obywatelstwo Krakowa (przyjechał wówczas do Krakowa). Potem, nie pomnę jednak dat, jedna z nowych znaczących ulic w zach. części miasta została nazwana jego imieniem i przy niej postawiony został jego duży pomnik. To było już po śmierci marszałka, przyjechała wówczas jego żona, czy córka (?). Pomnik został zdemontowany w latach 90., zmieniono nazwę ulicy i wykreślono też nazwisko Koniewa z listy honorowych obywateli miasta. Natomiast na tejże liście umieszczono dyrektora Radia "Wolna Europa", Nowaka-Jeziorańskiego, prezydenta USA Ronalda Reagana i płk. Ryszarda Kuklińskiego, szpiega na rzecz USA, choć żaden z nich nie był nawet w Krakowie.
W Krakowie przy Barbakanie wśród drzew na Plantach od 1945 r. znajdowała się mogiła kilku oficerów radzieckich, którzy zginęli 18 stycznia 1945 r. w czasie walk w mieście, i mały pomnik kamienny, przedstawiający grupę żołnierzy z pepeszami. W połowie lat 90. te mogiły i pomnik bezczeszczone były farbą i odbywały się tam manifestacje pod wodzą prawicowego radnego Bukowskiego w proteście przeciw tym sarkofagom. Prasa podawała ochoczo argumenty jakie oni głosili, że pijani żołnierze sami strzelali do siebie, że w grobach pochowane są szczątki końskie i tym podobne brednie. Groby więc zlikwidowano chyba w 1998 r. Tak to w dużym stopniu polityka decyduje o losach grobów, pomników itp.



12. - 15.08.2002 - "Polacy narodem niewdzięczników?"
Stasia.
Co do marszałka Iwana Koniewa to był on dowódcą I Frontu Ukraińskiego i do niego autentycznie należały decyzje operacyjne tegoż Frontu, związane z użyciem wielkich jednostek: armii, dywizji, brygad. Stalin wydawał decyzje strategiczne, ponaglał, krytykował dowódców, ale do szczegółów się nie wtrącał. Zamysł wyjścia do Krakowa od zachodu to własny pomysł Koniewa. Mówił i pisał o tym. Również to, że w walkach w mieście brała udział tylko rosyjska piechota, bez udziału artylerii i czołgów, jedynie przy niewielkim wsparciu samolotów szturmowych. Chodziło mu oczywiście o to, aby zaoszczędzić miastu zniszczeń. Ta dbałość o zabytki Krakowa spowodowała jednakże stosunkowo duże straty wśród nacierających piechurów.
Wszelkie większe linie obronne zbudowane przez Niemców, usytuowane były od strony wschodniej. Mieli oni autentyczne zamiary bronić miasta, ogłaszając je wcześniej jako "Festung Krakau". Ale faktycznie to załoga niemiecka skwapliwie skorzystała z pozostawionej jej przez Koniewa drogi odwrotu w kierunku Skawiny i Wadowic oraz rozsądnie i szybko wycofała się bez poważniejszych walk. Podobny manewr chciał Koniew zastosować we Wrocławiu. Już 22 stycznia, 4 dni po zajęciu Krakowa, czołówki I Frontu Ukr. dotarły do Odry na półn.-zach. od Wrocławia. Potem Koniew próbował wyprzeć garnizon niemiecki, liczący ok. 65 tys. wojska, ostrzeliwując miasto, ale zostawiając Niemcom drogi odwrotu na Sudety. Fanatyczne dowództwo Festung Breslau na rozkaz Hitlera zdecydowało się jednak na twardą obronę. Dopiero 15 lutego Rosjanie zamknęli więc pierścień okrążenia wokół miasta, a główne siły Frontu Koniew skierował na Nysę Łużycką, przygotowując bitwę o Berlin.
Po czym oszczędzając własnych żołnierzy (zginęło ich jedynie ok. 8 tys w 3-miesięcznych walkach), oraz nie mogąc użyć na większą skalę sprzętu pancernego, zastosował metodę ognia. W szczególności ostrzeliwanie punktów oporu artylerią rakietową (katiusze) i nocne bombardowania lotnicze (kukuruźniki) z użyciem bomb zapalających. Sprzyjał temu fakt, że prawie wszystkie budynki miasta miały stropy i dachy konstrukcji drewnianej. Więc faktycznie Koniew zostawił nam Wrocław w postaci wypalonych szkieletów domostw. Więc Wrocławiacy nie mają szczególnych powodów wdzięczności do marsz. Koniewa, ale zburzenie pomnika, usunięcie nazwy ulicy i wykreślenie nazwiska I.Koniewa z listy zasłużonych dla Krakowa to faktycznie czarna niewdzięczność, a właściwie głupota i nienawiść prawicowego magistratu Krakowa.



13. - 16.09.2002 - "Pomnik dla Hitlera?"
Walduś.
To znowu ja z kubełkiem zimnej wody na Twój zakuty łeb, tym razem w odpowiedzi na kubeł Twoich plwocin na rząd polski i SLD z okazji "afery z Turkiem" w Białej Podlaskiej. Coś tam zasłyszałeś i gadasz, jak dupa wołowa, nie wiadomo co i nie wiadomo o czym. Napiszę więc w czym właściwie rzecz z tym "Turkiem", nie dla Ciebie, bo i tak nic z tego nie zrozumiesz, lecz dla innych internautów, ogłupianych twymi postami.
Otóż kilka lat temu biznesmen turecki, bodaj architekt, Vahap Toy wybudował duży biurowiec Reform Plaza na Ochocie w Warszawie. Sprzedał go potem Francuzom, zarobił chyba na tym nieźle i założył spółkę Epit & KRWZ, z częściowym udziałem kilku Polaków, niestety nie prawiczków (i o to w gruncie rzeczy tylko chodzi). Od 2-3 lat kręci się wokół Białej Podlaskiej, snując księżycowe pomysły wybudowania cywilnego portu lotniczego w okolicy za 1,3 mld $ i jeszcze innych związanych z tym przedsięwzięć. Kwota szokuje, ale pomysł ma swe realne umocowanie, bo lotnisko, jako takie, już istnieje. Jest to jedno z największych wojskowych lotnisk Układu Warszawskiego, od lat nieczynne.
Projekty zostały już częściowo opracowane za 65 mln $, bez najmniejszego udziału skarbu państwa polskiego. Teraz ministerstwo infrastruktury zadecydowało, że wyda zgodę na przekazanie 508 ha lasów, które otaczają lotnisko, pod warunkiem oficjalnego ujawnienia wiarygodnych źródeł finansowania kapitałowego. Częściowo to nastąpiło w ostatnich dniach, bo zgłosili się dalsi inwestorzy, jak amerykańska firma Delphos International i konsorcjum 25 firm zagranicznych, które mają też brać udział w pracach budowlanych. Na mój nos to w tle jest jeszcze Michael Jackson, ale mam akurat nos zakatarzony.
Oprócz tych 508 ha lasu cała strefa inwestycji ma zająć jeszcze ok. 2,5 tys. ha gruntów rolnych i nieużytków. Wycinki drzew będą niewielkie: tylko pod budynki, drogi dojazdowe i parkingi. Gdyby inwestycja nie została sfinalizowana, to opłaty karne za wycięte drzewa (tak obłudnie opłakiwanych przez Ciebie i innych) pozwolą na zalesienie 20-krotnie większego lasu.
Z budową tego międzynarodowego lotniska na skraju UE, wiążą się jeszcze budowa autostrady i szybkiej kolei do Warszawy, a także strefy gospodarczej (w II etapie). Ta strefa to też zamiary jakby księżycowe - ale pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem ani skarb państwa, ani samorządy w ten "Disneyland" się nie angażują finansowo. Ale też nie zamierzają przeszkadzać w "szaleństwach" zagranicznego kapitału.
A plwociny prawicowych oszołomów doskonalę rozumiem. Bo złodzieje zawsze najgłośniej krzyczą "łapać złodzieja!". Bo jedynie "prawdziwi" Polacy od lat praktykują z powodzeniem rwanie poły własnej RP III na swój prywatny użytek i nie zrozumieją, że można inaczej.



14. - 17.09.2002 - "Pomnik dla Hitlera?"
Nawiązuję do pytania Rudi'ego o "Turka" w Białej Podlaskiej. Tak naprawdę to nikt jeszcze nie wie co "Turek" wybuduje pod Białą Podlaską. Może w ogóle nic tam nie powstanie, bo równocześnie kręci się on także wokół Częstochowy. Tam też jest lotnisko powojskowe i rozważa on możliwość budowy Disneylandu. Choć władze kościelne może zaprotestują, bo ostatecznie pielgrzymki chodzą na piechotę, a nie latają samolotami, zaś wesołe miasteczko i kasyna trudno będzie pogodzić z klasztorem.
Ja sam akurat nie ufam "Turkowi", jak zresztą w ogóle wszystkim zagranicznym i rodzimym rekinom kapitalistycznym, dla których Polska od 12 lat jest jednym wielkim żerowiskiem. Tu w Nowej Hucie (inny) Turek też kupił za półdarmo w 1992 r.(?) cementownię o wydajności miliona ton cementu rocznie, a po kilku latach ją zlikwidował. Takich przykładów w Polsce setki.
Inny rodzaj przekrętów, to wysokie lewe kredyty pod księżycowe zastawy. Ktoś, też bodaj w 1992 r., kupił za bezcen nieukończony biurowiec NOT-u przy Rondzie Mogilskim (najwyższy budynek w Krakowie), potem po wpłaceniu pierwszej raty wziął wielomilionową pożyczkę pod zastaw tego szkieletu i ... zniknął z pieniędzmi. Taka to już uroda pazernego kapitalizmu, który sobie zafundowaliśmy w 1989 r.
Więc zagrożenia istnieją, ale premier Miller już powiedział, ze skarb państwa nie będzie w żaden sposób angażować się w te podlaskie inwestycje. Nie będzie im przeszkadzać, wyda odpowiednie formalne pozwolenia, ale całe ryzyko kasowe po stronie "Turka". Samo miasto Biała Podlaska bardzo na nie liczy, ze swym 20 % bezrobociem, gdyż ostatecznie nie ma nic do stracenia, a wizja pobliskiego Las Vegas jest bardzo kusząca.
Mierzwi mnie w tym wszystkim jedynie ta wściekła, obleśna, okazjonalna nagonka na lewicowe władze zafajdanych politykierów PO, PIS, także na tym forum, którzy jak wrony kraczą nie do rzeczy.



15. - 10.10.2002 - "Pomnik dla Hitlera?"
Politzer.
Właściwie to szkoda mi czasu na włączanie się do tych insynuacji, jakie tu kreujesz pod hasłem pomnika dla Hitlera. Jeśli znów wysilam się na replikę wobec twych obsesji, to tylko ze względu na twój wiek. Ostatecznie nie dane ci było doświadczyć i przeżyć ani jednego dnia w Polsce Ludowej, choćby w epoce Gierka, którego tak tu opluwasz z jakimś sadystycznym upodobaniem. Jesteś w kraju raptem kilka lat, doradzę ci więc: pojedź na Śląsk, pogadaj tam np. z górnikami i "sprzedaj" im swe plwociny. Tu ich nie wyczytają, w internecie są oni nieobecni, nie stać ich na to.
Np. pojedź do Jastrzębia, które było wsią, a przed 1980 liczyło już ponad 100 tys mieszkańców; do Boryni, która przed wojną była punktem na mapie; do Ustronia, czy Wisły, gdzie w dekadzie Gierka zbudowano grubo ponad setkę hoteli, ośrodków wczasowych itd. W ogóle w Polsce w tamtych dziesięciu latach produkcja przemysłowa (sprzedana, w cenach stałych) wzrosła ponad dwukrotnie, przybyło ok. 2,5 mln nowych miejsc pracy, głównie w nowoczesnych zakładach przemysłowych. Nawet dziś produkcja większości znaczących wyrobów przemysłowych, także rolniczych, jest niższa od wskaźników z roku 1980.
Ale oczywiście wartości materialne, gospodarcze, kulturalne, społeczne nie mają dla ciebie większego znaczenia, choć co chwilę obwieszczasz, że "komuna zniszczyła" kraj. Liczą się tylko najwidoczniej określone wartości duchowe, martyrologia, kombatanctwo, dominacja rosyjska? To jest to poletko, z którego wygrzebujesz podgniłe argumenty dla swych obsesji. Więc przestępcza PZPR, ZMP, ZMS, ZSP, ORMO, PSL i co tam jeszcze. Jakbyś tak pomyślał chwilkę i zechciał podliczyć to przez tamte dwa pokolenia te "zbrodnicze" organizacje skupiały ok. 15-20 mil. Polaków. Reszta to zresztą też hołota, jak już zadeklarowałeś kilka razy. Sam jeden tylko, w swym zadufaniu i zatrzeciewieniu, jawisz się jako niepokalany, sprawiedliwy, prawdziwy patriota Polak, no razem jeszcze z wianuszkiem forumowiczów, którzy ochoczo ci tu klakierują, jak mirmatel, nemezis, Waldemar, Henryk, b14, Gabriel ... innych sobie dopisz. Tu uznanie - faktycznie swym wigorem antyPRLowskim, najwidoczniej wyssanym z mlekiem ojca, przebiłeś ich stare skamieniałe frustracje.
Wracając do twego pomnika, to miał to być pomnik na cześć Hitlera, jeśli dobrze czytam tytuły postów. No to zbuduj mu ten pomniczek i wymyśl jakieś pochwalne napisy na jego cokole. Pisząc o Gierku popełniasz wobec forumowiczów najzwyklejsze oszustwo i matactwo umysłowe. Ostatecznie u podnóżka monumentu Adolfa mógłbyś sam przykucnąć. Wtedy miałbym propozycję napisów na obsikany cokolik. O treści dokładnie odwrotnej, jak twe pomysły gierkowskie: - Nikomu nigdy nie pomógł - Niczego zauważalnego nie stworzył - Nie chodził do żadnych szkół - Pozbawiony wszelkiej ludzkiej wdzięczności i praw - Zapatrzony w pustkę nieba - Zwolennik powrotu do epoki kamienia łupanego.


Powrót do poprzedniej strony