1. - 12.09.2001 - Temat "Seria zamachów"
Nic ważniejszego, niż następstwa terrorystycznego ataku, jaki zdarzył się w Nowym Jorku. Nie specjalnie słuchałem i oglądałem to co non stop telewizja wczoraj pokazywała na wszystkich kanałach. Natomiast dziś od rana czytam komentarze w Internecie. Zacząłem od komentarza redaktora naczelnego "Gazety Wyboczej" Adama Michnika.
Ten rewolucjonista antykomunistyczny nic chyba nie rozumie z tego, co naprawdę zagraża światu i powtarza swe przebrzmiałe opowiastki o zwycięstwie "Solidarności" nad światowym imperium zła. Czyżby było ono winne ataku na USA? A może autor poczuwa się wreszcie do odpowiedzialności za to, że jego epokowe zwycięstwo owocuje nowymi apokalipsami?..
Wyraźnie cieszą się Palestyńczycy w ich Autonomii i ekstremiści żydowscy w Izraelu. Jedni, że to zemsta za terroryzm izraelski, drudzy, że ich konflikt z Arabami został jakby zglobalizowany i że teraz Stany Zjednoczone A.P. jeszcze bardziej pomogą im w walce z terrorystami palestyńskimi. Najgorsze są żądania odwetu w samej Ameryce na kraju, który atak zorganizował, czy chronił terrorystów. Najbardziej sensowne i obiektywne są natomiast komentarze zachodnioeuropejskie.
Od kilku godzin wiadomo już kto jest sprawcą wczorajszych zamachów w USA, bo przyznała się do nich dzisiaj islamska organizacja Laszkar-e-Taiba, mająca swe bazy w Pakistanie, która działań przeciwko USA dotąd nie podejmowała.
Lecz politycy amerykańscy jakby nie dowierzali paryskiemu oświadczeniu przedstawicieli tej organizacji i sugerują, że atak był dziełem terrorystycznej organizacji islamskiej Osama bin Laden, działającej w Afganistanie i Pakistanie. Można to zrozumieć, wobec zadeklarowania przez George'a W. Busha ukarania tych, którzy chronią terrorystów. Jednakże jak tu karać Pakistan, który obok Arabii Saudyjskiej i Japonii jest od lat najwierniejszym sojusznikiem USA w Azji.
Trudno więc będzie Amerykanom zdecydować się na bombardowanie baz islamskich w Pakistanie, które zresztą sami finansowali i organizowali dla mudżahedinów arabskich, sposobionych ongiś do walki z Rosjanami w Afganistanie. Ciekawe jak poradzą sobie z tym dylematem, może poszukają jeszcze innego winnego?
Absolutnym papierkiem lakmusowym dla amerykańskiej drogi w XXI stulecie będzie kontynuacja, lub rezygnacja z budowy "parasola antyrakietowego". Kontynuacja zaświadczy, że imperium to tkwi nadal w okopach jałowej, zimnej wojny pomiędzy Wschodem i Zachodem, zaś rezygnacja, że zaczyna dostrzegać prawdziwe, gorące zagrożenia, narastające obecnie szybko w globalizującym się świecie.
2. - 14.09.2001 - "Jak odpowie Ameryka?"
Oceniam, że zamach w NY to symboliczny początek globalnej "wojny" między bogatą
Północą a biednym Trzecim Światem. Wojny w cudzysłowie, bo będzie ona inna niż
wszystkie dotychczasowe, gdy walczyły między sobą określone narody, państwa
i koalicje. W jej pojęcie wpisuje się też fanatyzm islamski, determinacja gnębionych
od półwiecza Palestyńczyków, chęć odwetu bombardowanych Irakijczyków, terroryzm
talibów. Natomiast niedawna Międzynarodowa Konferencja w Durbanie w RPA. przeciwko
dyskryminacji kolorowej ludności świata była pierwszym dyplomatycznym ultimatum
w tej globalnej konfrontacji Północ-Południe.
Wg najnowszych informacji pasażerskie samoloty, użyte w zamachu, porwane zostały
i były pilotowane przez młodych islamistów pochodzących z Arabii Saudyjskiej,
a od pewnego czasu mieszkających na Florydzie. Tam przeszli szkolenie pilotażu
dużymi samolotami pasażerskimi. No więc może sprawcą terroru jest jakaś niewielka
islamska organizacja terrorystyczna w USA?
A terroryzm arabski jest świeższej daty i narodził się po wojnie żydowsko- arabskiej
w 1967 r. Otóż w latach 80. ujawniono fakt przeprowadzenia uzgodnień zamierzonej
wojny przez dyplomację Izraela ze swymi głównymi zachodnimi sojusznikami, to
jest USA, W. Brytanią i Francją. Izrael nie chciał bowiem powtórzyć błędu z
1956 r., gdy przygotowany wspólnie z W. Brytanią i Francją atak na Synaj, nie
został skonsultowany wcześniej ze Stanami Zjednoczonymi. W rezultacie potępiły
one potem agresję Izraela i twardo żądały wycofania jego wojsk z zajętych terenów
egipskich na półwyspie Synaj. Natomiast w 1967 r. USA i W.Brytania odniosły
się pozytywnie do zamiarów Izraela i wsparły go wydatnie i otwarcie propagandowo,
zaś skrycie militarnie. Jedynie prezydent Francji Charles de Gaulle zganił izraelskiego
ministra spraw zagranicznych A. Ebana, oświadczając mu, że wprawdzie "Izrael
zapewne wygra swą wojnę w ciągu tygodnia, ale Arabowie zjednoczą się i nie ustaną
w walce, dopóki nie odbiorą swych ziem". I ostrzegał proroczo, że przegrana
przez Arabów wojna spowoduje pojawienie się terroryzmu narodowego, przedtem
w świecie nieznanego.
3. - 15.09.2001 - "Kto zaatakował USA?"
Poprzednicy w dyskusji bardzo się wysilali przy typowaniu sprawców koszmaru
z 11 września w NY. Dziwne, ze nikt nie wskazał na podaną zresztą przez redakcję
"GW" organizację islamską Laszkar-e-Taiba, mającą swe bazy w Pakistanie,
która sama przyznała się do zamachu. Jeszcze dziwniejsze, że nie podjęły tego
tropu również amerykańskie służby śledcze. FBI i CIA jakby od pierwszych minut
wiedziały, że to robota Osama bin Ladena, choć przez miesiące przygotowań do
napadu nic się nie połapały.
Teraz już wszystkich 19 zamachowców w czterech porwanych samolotach znamy z
nazwiska i imienia. Gigantyczny aparat śledczy prowadzi bowiem swe prace w asyście
tłumu reporterów i kamerzystów TV, informujących natychmiast o wszelkich szczegółach
społeczność światową, w tym ewentualnych wspólników zamachowców. Wiemy już także
o krajach ich pochodzenia i miejscach pobytu: Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska,
Egipt, Pakistan, Hamburg, Francja, Floryda. Jak dotąd nie potwierdzono ich obecności
w Afganistanie, ani bezpośredniego kontaktu z Osamą bin Ladenem.
To jednak on ma odpowiedzieć głową i ukarane ma być państwo Afganistan. Dowiedzieliśmy
się też sporo o tym superbogatym fanatyku religijnym z Arabii Saudyjskiej. Również
to, że był organizatorem oddziałów arabskich mudżahedinów, szkolonych i wyposażonych
w najnowszy amerykański sprzęt wojskowy (m.in. przeciwlotnicze stingery) przez
amerykańskie służby wywiadowcze w latach 80. do wojny przeciwko Rosjanom w Afganistanie.
Tę wojnę za pieniądze Stanów zresztą 12 lat temu wygrali. Więc teraz stolica
"wolnego" Afganistanu ma być zbombardowana, bo rządzący talibowie nie chcą wydać
bin Ladena w ręce USA. Paranoja!
Ostatecznie pogodzę więc wszystkich dotychczasowych dyskutantów internetowych
stwierdzeniem, że to, kto zaatakował USA nie ma bynajmniej jakiegoś większego
znaczenia. Dedukuję mianowicie, że Ameryka, ten faktyczny największy terrorysta
państwowy na świecie, w swej pysze, poczuciu militarnej i gospodarczej siły,
będzie nadal ochoczo kontynuować swe kowbojskie "Pax Americana XXI w.". Będzie
wyznaczać sobie dowolne cele na kuli ziemskiej do zniszczenia, wg własnego widzimisię
i interesów. A pięknym uzasadnieniem dla tych poczynań będzie na dziesięciolecia
koszmarna tragedia w NY z 11 września 2001 r. Obyśmy my nie znaleźli się na
ich celowniku.
4. - 16.09.2001 - "Jak odpowie Ameryka?"
CZŁOWIEKU
Mam, na swe nieszczęście, trochę czasu, więc postaram się odpowiedzieć na Twoje
pytania z 15 bm., zakochany beznadziejnie w Ameryce, CZŁOWIEKU.
1. - Ilu gnębionych Amerykanów wyjechało z USA i osiedliło się w innych krajach?
-
Nie wiem, nie ma takich danych. Zapewne nie wielu gnębionych (politycznie),
ale dziesiątki tysięcy wojskowych do baz zagranicznych, doradców, dyplomatów,
specjalistów i pracowników różnych specjalności, oczywiście nie z powodów jakichś
represji politycznych.
2. - W USA w ciągu ostatnich lat osiedliły się miliony obcokrajowców, w tym
wielu Muzułmanów.
Rzeczywiście, część z nich w ramach reglamentowanej polityki migracyjnej, w
tym jednak raczej niewielu Muzułmanów. Większość nielegalnie, zwłaszcza mieszkańców
krajów latynoskich. Był w tym także jakiś niewielki procent emigracji politycznej.
Trzeba jednak wiedzieć, że osadnictwo napływowej ludności z poza kontynentu
to główny rys historii Stanów Zjednoczonych A.P. Gdy w 1775 r. w 13 angielskich
koloniach żyło ok. 3 mil. ludności, to w 1865 r. Stany liczyły już 31,5 mil.
mieszkańców. Dominowali europejscy imigranci z Irlandii, Anglii (wojny religijne),
Włoch, Grecji, Niemiec i Polski (emigracja ekonomiczna). Natomiast tubylcza
ludność indiańska została bezwzględnie eksterminowana i zepchnięta do rezerwatów
na płn.- zachodzie kraju.
3. - Kto każe oglądać amerykańskie filmy, kupować towary itd.?
Można odpowiedzieć wielorako, że jest to przymus nachalnej reklamy, mody, konkurencji
cenowej itp. Ale sprzeciw przeciwko zalewowi amerykańskiej subkultury dotyczy
głównie ich negatywnego wpływu na rodzime tradycje, obyczaje, religie, gdyż
jest nosicielem nihilizmu społecznego, przemocy, pornografii, wyzysku ekonomicznego,
nierówności społecznych itp. Z drugiej strony amerykańskie towary, konkurencyjna
działalność koncernów amerykańskich, ich doktryny ekonomiczne, niszczą lokalną
gospodarkę, przemysł, rzemiosło, zwiększają bezrobocie itd.
4 - Kto każe nosić brody, zakazuje pracy kobiet itd. - dzieje się tak tylko
w krajach arabskich.
Różnie to jest z tymi krajami arabskimi. W niektórych obowiązuje świeckie prawodawstwo,
przyrównywalne do zachodnioeuropejskich. Ale faktem jest, że od dziesięcioleci
w wielu krajach postępuje integryzm religijny. Obejmuje głównie właśnie niektóre
państwa arabskie, ale np. również Polskę. Jest on źródłem nietolerancji, dyktatu
obyczajowego, przymusu politycznego, prześladowań odmieńców, agresywności zewnętrznej
itp. Prym w kolejności wiodą tu Afganistan talibów, Arabia Saudyjska, Czeczenia,
Iran, Pakistan, Algeria i Palestyna fundamentalistów, Rwanda, Irlandia. Odrębnym
tematem byłoby, jak do tego rozwoju fundamentalizmu religijnego przyczyniły
się USA. Na przykład jej interesy globalne powodują, że współpracują one ściśle
z Arabią Saudyjską i Pakistanem i same wykreowały, ściganego dziś listami gończymi,
Osama bin Ladena. To jemu w latach 80. CIA przekazywała najnowszy sprzęt wojskowy
i miliardy dolarów na organizację oddziałów mudżahedinów afgańskich, sposobionych
do wojny z Rosjanami w Afganistanie, a szkolonych w obozach utworzonych przez
Amerykanów w Pakistanie.
5 - Że Żydzi nie nawracają innowierców na judaizm, a robią to (w domyśle)
Muzułmanie.
Faktycznie judaizm jest religią bardzo hermetyczną, obejmuje tylko Żydów. To
fenomen w skali światowej, podobnie jak w ogóle sam naród żydowski i jego wielka
rola w świecie.
Ale nieprawdą jest, by Mahometanie przymuszali do swej religii, oni ją szerzą,
lecz przez zachęty moralne i ekonomiczne. Najbardziej humanitarną i pacyfistyczną
religią jest niewątpliwie buddyzm. Natomiast najbardziej agresywną katolicyzm
chrześcijański. Jego to epokowymi doświadczeniami historycznymi jest ewangelizacja
Ameryki Płd., powiązana z krwawym podbojem przez Hiszpanów w XVI w.; średniowieczne
wyprawy krzyżowe do Ziemi Świętej; działalność Świętej Inkwizycji, powstałej
w XV w. w Hiszpanii, gdzie już w pierwszych 18 latach jej istnienia spalono
na stosach 90 tys. ludzi.
Natomiast od swych narodzin w VII w. Islam był bardzo tolerancyjny dla obcych
ludów i religii. Historia uczy, że Arabowie wymagali od podbitej tubylczej ludności
tylko skrupulatnego płacenia umiarkowanych podatków, a przyzwalali na kultywowanie
lokalnych religii, obrządków i obyczajów. To też ludność podbitych terytoriów
przyjmowała ich niejednokrotnie jako wybawców od rodzimych ciemiężycieli i jako
gwarantów sprawiedliwości społecznej. Tym jedynie można wytłumaczyć fenomen
szybkich podbojów arabskich i stworzenie przez nich w VIII w. imperium, przewyższającego
obszarem Cesarstwo Rzymskie.
To by było na tyle, nieco za dużo. jak na forum, ale i tak bardzo starałem się
streszczać. Poza tym CZŁOWIEKU, zamiast prezentować swą beznadziejną miłość
do Ameryki w Forum (miłość zawsze ogłupia), przełącz się na serwery historyczne.
Disco, puer, historie!
5. - 22.10.2001 - "O co chodzi Amerykanom w Afganistanie"
Wtrąciłem się na początku dyskusji w tym wątku (jako trzeci w szeregu) - wtrącę
się i teraz, bogatszy o ok. pół setki wypowiedzi internautów.
Najwięcej z nich napracował się Janusz K., chyba nadający z samych Stanów Zjednoczonych
A.P. W każdym bądź razie, starał się on gorąco uzasadnić odwet wojenny USA na
Afganistanie za atak terrorystyczny na WTC 11 września br. Przy czym robił to
słowami z taką samą gracją słonia, poruszającego się w składzie porcelany, jak
piloci amerykańscy zrzucają swe zabawki w Afganistanie. Nie ważne są przyczyny,
dowody, prawo, dialog, refleksja moralna i inne podobne głupstwa. Liczy się
tylko sam fakt terroryzmu (chyba dobrze, w jego rozumieniu, że taki koszmarny)
i możliwość zrobienia porządku na świecie pod świętym hasłem walki z terroryzmem.
W kąt przy tym poszły wszystkie dotychczasowe hasła-wytrychy takie, jak prawa
człowieka, wolność jednostki, wolny rynek, prawa do samostanowienia narodowej
itp. Wszystkie one miały wartość względną, hasło antyterroryzmu jest globalne
na miarę naszych czasów. Kto nie z nami, ten przeciw nam. Wojna będzie długa
i krwawa, niech drżą wszyscy, którzy mogą znaleźć się na celowniku super nowoczesnych
samolotów i rakiet i w ogóle najcudowniejszej techniki wojennej wszechczasów.
Najsilniejszy ma zawsze rację, a nawet obowiązek oczyszczenia światowej stajni
Augiasza wg swego widzimisię i interesów. W tej sytuacji rozważania przez dyskutantów
w tym forum o jakichś prawach, dowodach, jest naiwnością, dziecinadą i złudzeniami,
jak zgrabnie pouczał swych rozmówców Janusz K. i jemu podobni.
Faktycznie mnie interesuje już tylko, które kraje i państwa będą uznane przez
USA za terrorystyczne po Afganistanie, oraz jak długa jest ta lista i czy znajdzie
się na niej także Polska. Niech mi tylko nikt nie próbuje replikować, że Polska
nie kwalifikuje się do niej. Chyba, że będzie to ktoś z najwyższych sfer władzy
w USA, a ewentualnie Janusz K., który zapewne też potrafiłby odpowiednio zdemonizować
Polskę, sformułować wiarygodne oskarżenia nas o sprzyjanie zamachowcom na WTC
oraz uzasadnić, że żadne prawa nie mogą w tej sytuacji bronić zbrodniczych Polaków.
6. - 28.08.2002 - "Jaki to Bliskowschodni kraj?"
DP
Dręczysz tu Teksika w takt swojej aktualnej kołysanki: "Piękny Izrael i wstrętni
terroryści palestyńscy". Ale w ostatnim poście zarzucasz mu krótką pamięć i
piszesz coś o 1949 r., o utworzeniu Izraela itp. Taki temat to już tu był na
forum pt. "Prawo Izraela do istnienia". Tam sobie "przypominaliśmy" to i owo
w tym temacie. Ale po pewnym czasie się zgubiłeś i dyskusja toczyła się niestety
bez Ciebie. Więc teraz przychodzę w odsiecz wiedeńską Teksikowi i co nieco powtórzę
z tamtych historycznych refleksji:
1. W Palestynie w 1917 r. żyło 55 tys. ludności żydowskiej wobec 700 tys. innej,
więc mniej niż 10 % ogółu.
2. Dzięki działalności organizacji syjonistycznych, utworzonych po 1900 r. ludność
żyd. w Palestynie szybko wzrastała, np. w latach 1922-40 ludność wzrosła ogółem
o 128%, a liczba ludności żyd. o 452 %., tj. do 40 % ogółu.
3. Ten napływ ludności żyd. przed II wojną świat. powodował napięcia i protesty
Palestyńczyków, głównie na tle ekonomicznym, gdyż Żydzi przybywali z kapitałami
i wykupywali ziemię, domy, wszystko.
4. Wojny lat 1948, 1956, 1967, 1982 (Liban), z wyj. 1973 r. inicjowane były
z premedytacją przez Izrael. Wszystkie one poprzedzone były szerokim propagandowym
nagłaśnianiem niecnych zamiarów Egiptu, Syrii itd.. o "utopienia Żydów w morzu"
itp., a realizowane poprzez brutalne agresje armii izraelskiej, wcześniej doskonale
przygotowanej i uzbrojonej.
5. Potępiały to rezolucje ONZ, która też z musu i bardzo niechętnie przejmowała
opiekę nad tworzonymi "przejściowymi" obozami w ościennych krajach dla wypędzonych
przez Izrael setek tys. Palestyńczyków.
6. Od czasu Olimpiady w Monachium narodził się terroryzm palestyński, jako świadectwo
słabości i bezradności Palestyńczyków w swych staraniach o byt niepodległy.
7. Po 11 września 2001 r. propaganda Izraela, jak tylko może, a może bardzo
wiele bo ma wsparcie USA, dmie w te trąby indywidualnego terroryzmu palestyńskiego,
swój własny terroryzm państwowy nazywając obroną. No właśnie w tym jest Izrael
podobny do Hitlera, który też się tylko bronił przed komunizmem i światowym
żydostwem. I w metodach traktowania podbitych.
8. Skończyć ten burdel może tylko utworzenie niepodległej, samoistnej Palestyny,
gdy do tego dojrzeją i sobie zażyczą Stany Zjednoczone AP. A najlepiej napisał
o tym wszystkim niedawno historyk brytyjski Norman Davies w wykładzie "Miejsce
dla Europy".
7. - 21.09.2002 - "Doktryna Bush'a"
Wg dzisiejszej prasy:
USA: Nowa doktryna wojenna.
Prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush przedstawił nową amerykańską doktrynę
wojenną.
W przesłanym Kongresowi dokumencie amerykański prezydent zapowiada obronę pozycji
Stanów Zjednoczonych w świecie poprzez stosowanie "ataków wyprzedzających".
Zamiast obowiązującej w okresie zimnej wojny polityki odstraszania, Amerykanie
mają z wyprzedzeniem atakować grupy zbrojne i kraje, które im zagrożą. Celem
takich działań ma być nie tylko obrona mieszkańców Stanów Zjednoczonych, ale
również utrzymanie amerykańskiej dominacji w świecie.
"Nie pozwolimy jakiemukolwiek obcemu mocarstwu na nadrobienie ogromnej przewagi,
jaką Stany Zjednoczone uzyskały od czasu rozpadu Związku Radzieckiego" - czytamy
w dokumencie. George Bush zapewnia w nim, że amerykańskie siły zbrojne będą
wystarczająco silne, by odwieść potencjalnych przeciwników od prób przewyższenia,
bądź zrównania się z potęgą Stanów Zjednoczonych".
Bush pisze również, że choć Amerykanie będą się starać o uzyskanie międzynarodowego
poparcia dla swoich działań, to w razie konieczności, korzystając z prawa do
samoobrony, nie zawahają się działać samodzielnie. Samoobrona zdefiniowana jest
w dokumencie nie tylko jako odpowiedź na atak, ale również jako możliwość uderzenia
w przeciwnika, zanim osiągnie zdolność do zaatakowania Stanów Zjednoczonych.
Mam bardzo mizerną "satysfakcję" ze swego tekstu PAX AMERICANA 2000, jaki napisałem
30 kwietnia 1999 r. po rozpoczęciu bombardowań Jugosławii przez USA. Opisałem
w nim, że USA zamierzają siłą zapanować i "uporządkować" świat wg swych interesów,
wzorując się na starożytnym PAX ROMANA. Zgłosiłem go wówczas, z pewnym rozszerzeniem,
do kilku gazet - nie opublikowali. Zamieściłem go tylko potem na swych stronach
w internecie. Wczoraj Bush ogłosił tę doktrynę oficjalnie całemu światu. W Izraelu
zapewne ten dzień ogłoszą świętem narodowym.
8. - 12.11.2002 - "Prawdziwy cel wojny z Irakiem"
Dobrze dywagujesz, maupa, co najmniej jak Aleksander I Macedoński, który też
po Mezopotamii zabrał się za Persję. Ale Iran, stosując kryteria kulinarne,
to jak obfity obiad w karczmie "Chłopskie jadło", w stosunku do irackiego śniadania
w Barze Mlecznym na Kleparzu. Zaś mówiąc liczbami to: 63 mil. mieszkańców, powierzchniowo
3 Francje, góry od Kaukazu po Pakistan, no i ten fanatyzm muzułmański. Więc
jest to oczywiście kolejny, ale raczej perspektywiczny, cel dla PAX AMERICANA
XXI w., którego konsumpcja, jak sądzę, nie nastąpi po Iraku.
Osobiście wróżę z bushowskich fusów, że kolejnym celem będzie raczej mały Jemen,
niejako w charakterze przedobiadku. Ma on też wielkie walory strategiczne, można
liczyć na opozycje wewnętrzną, no i łatwiej tam zmanipulować Al-kaidę.
Albo Libia, tam łatwo będzie można zaczarować światową opinię tyranią Kadafiego.