Paweł Jasienica
historyk pozytywista


Tak się złożyło, że przeczytałem ostatnio kilka książek Pawła Jasienicy, w tym "Pamiętnik" z własną biografią oraz książkę "Mój ojciec Paweł Jasienica", napisanej przez jego córkę Ewę Beynar-Czeczot. Mam też od 10 lat dziewięć głównych książek Jasienicy o tematyce historycznej i wydawało mi się, że to jest już komplet jego dzieł. Niespodziewanie natrafiłem w bibliotece na jego książkę z 1957 p.t. "Ślady potyczek", obejmującą ok 50 artykułów-felietonów, jakie drukowane były w latach 1953-56 w czasopismach: "Nowa Kultura", "Przegląd kulturalny", "Życie Warszawy", "Po prostu"," Świat" i " Tygodnik Powszechny". Zostały one wszystkie zebrane i ujęte w książce p.t. „Ślady potyczek", wydanej już w 1957 r. w nakładzie 3.200 egzemplarzy. Kolejny jej nakład ukazał się dopiero w 2009 r.
Gdy 10 lat temu kompletowałem książki Pawła Jasienicy, nie wiedziałem, że taka książka w ogóle istnieje. Nie było żądnej wzmianki o niej, gdy przy różnych, raczej dość częstych, okazjach martyrologicznych wspominano życiorys i twórczość pisarza historycznego Pawła Jasienicy. Dopiero po przeczytaniu tej książki zrozumiałem w czym rzecz.
Otóż bieżąca, oficjalna polityka w III RP przedstawia Pawła Jasienicę jako zdecydowanie dysydenckiego pisarza, więzionego i prześladowanego, a niezłomnego bojownika, zwalczającego PRL. Tymczasem jego artykuły-felietony, zamieszczone w książce "Ślady potyczek", odnoszące się do współczesnej rzeczywistości politycznej i społecznej lat 50-tych, świadczą o jej realistycznej i logicznej ocenie z pozycji pozytywnych dla Polski Ludowej i jedności narodu polskiego. Jak sam napisał, starał się by jego artykuły pomagały krajowi w walce o lepsze jutro.
Swój pozytywny stosunek, zwłaszcza do polityki społecznej i gospodarczej władzy ludowej, Jasienica często prezentował także w swojej książce biograficznej "Pamiętnik". Opisał też w niej dokładnie aresztowanie go w 1948 r. za udział w 1945 r. w "leśnym", po-akowskim oddziale "Łupaszki". Oficer śledczy, który powiadomił go potem o bezwarunkowym zwolnieniu z aresztu, dodał: …„czas pokaże, czy się to Polsce Ludowej opłaci". Charakterystyczne, że po 20 latach, w ostatnich zdaniach "Pamiętnika" Jasienica nawiązał do tych słów, stwierdzając, że zwłaszcza czytelnicy jego książek mogą wiarygodnie poświadczyć, że rzeczywiście jego zwolnienie Polsce się opłaciło.
Poniżej skróty-pigułki kilku artykułów z książki "Ślady potyczek":

W felietonie "Podła jest ta mowa" Jasienica przytoczył szereg artykułów z emigracyjnej prasy polskiej, w których autorzy krytykowali i drwili z polityki biednej Grecji na Cyprze i Krecie, także z ustępstw Francji w Indochinach, Tunisie i Maroku. Lew Sapieha pisał o swym udziale w polowaniach na terrorystyczne bandy "Mau-Mau", w których zmuszany był do strzelania uciekającym (bezbronnym) Murzynom w plecy.
Te imperialistyczne postawy arystokratycznej elity polskiej emigracji, Jasienica zganił bardzo ostro. Udział Polaków w wyprawach przeciwko tubylczej ludności w koloniach porównał z udziałem Ukraińców i Litwinów w niemieckich pacyfikacjach Polaków w czasie wojny.
Do tej generacji bałwochwalców brytyjskiego imperium nie należał Ksawery Pruszyński, o którym Jasienica napisał, że nie był on pewien zgodności polityki brytyjskiej z honorem brytyjskim. Nie mógł być też pewny swego życia. Faktycznie zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w wypadku drogowym w Belgii.

W artykule "Czyżby księga święta?" Jasienica zrecenzował książkę "Bierny opór czy wyzwolenie" amerykańskiego pisarza J. Burnhama. Napisał on w niej, że Stany Zjednoczone, do momentu wciągnięcia ich do II wojny światowej, nie miały w ogóle żadnej polityki zagranicznej. W trakcie wojny polityka USA polegała tylko na wygraniu wojny za wszelką cenę. Zaś po jej za­kończeniu prowadzą one politykę "biernego oporu" przed groźbą komunizmu, polegającą na zawieraniu sojuszy wojskowych przeciw ZSRR i otaczaniu tego państwa i jego sojuszników kordonem baz wojskowych.
Według Burnhama działania te nie mają agresywnego charakteru i są jedynie przejawem biernego oporu, nie prowadząc do rozbicia systemu politycznego między Łabą a Pacyfikiem. To też proponuje zmianę tej bezskutecznej polityki na politykę wyzwalania, która miałaby polegać na prowadzeniu dywersji i szpiegostwa, uznawaniu różnych emigracyjnych "komitetów" i rządów, aż do prowadzenia otwartych wojen. W ich wyniku powstałyby w Europie Wschodniej tuziny niezależnych państw.
Następnie dla utrzymania równowagi i pokoju w Europie należałoby je skupić w Federacji Wschodnioeuropejskiej, która skłócona z Niemcami i białą Rosją, wraz z innymi państwami narodowymi, stanowiłaby o "równowadze" w Europie, co dla USA jest celem najważniejszym, jak przez stulecia dla wyspiarskiej Wielkiej Brytanii. Główne role w tym "oswobadzaniu" Burnham wyznaczał Niemcom i Japonii, gratulując im, że nie zostały zniszczone i od 1945 r., przy pomocy amerykań­skiej, wzmocniły sie gospodarczo i społecznie najbardziej.
Jasienica bardzo ostro skrytykował książkę Burnhama, nawołującego USA do III wojny światowej i utworzenia w Europie nowej "równowagi" (w chaosie), by zapewnić sobie trwały pokój i bezpieczeństwo. Przy okazji rozprawił się również z publikacjami niektórych polskich polityków emigracyjnych, opowiadających się za tezami Burnhama.

W kolejnym felietonie "Między stołkami" Jasienica bardzo negatywnie ustosunkował sie do artykułu litewskiego polityka emigracyjnego, w którym oskarżał on Polskę o zajęcie ponoć litewskiej, południowej części Suwalszczyzny i wyciąganie rąk po Wilno, Lwów i Królewiec. W swym artykule litewski pisarz nawoływał też do utworzenia Federacji Litwy z Ło­twą i Estonią, oraz domagał sie wspólnej granicy Litwy z Niemcami, które mogłyby być gwarantem ochrony granic litewskich przed Słowianami.
Artykuł ten opublikowany został w paryskiej emigracyjnej "Kulturze". Skrytykowany został przez redaktorów czasopisma w szczegółach, ale akceptowany w zakresie wspólnego celu "zwycięstwa nad Moskwą" i wprowadzenia do Europy Środkowo-wschodniej hegemonii Stanów Zjednoczonych.
Jasienica zganił prymitywny, przebrzmiały nacjonalizm litewskiego polityka, a jeszcze bardziej głupotę jego polskich emigracyjnych dyskutantów, wykazując, że zwycięstwo nacjonalizmów niemieckiego, litewskiego, ukraińskiego i białoruskiego byłoby tragiczne w skutkach dla Polski. Bowiem Polska, naród polski miałyby najwięcej do stracenia, a nic do zyska­nia. Dlatego przede wszystkim Polacy winni głosić programy jedności i zgody narodowej.

W felietonie "Moralne zwłoki szlachcica kresowego", Jasienica skrytykował "patriotyczny kręgosłup" emigracyjnego publicysty-literata, Józefa Mackiewicza. Był mu on znany od przedwojnia, gdyż obaj zamieszkiwali w Wilnie i zajmowali się pisarstwem w lokalnej prasie. W czasie wojny Mackiewicz był współpracownikiem i filarem gazety "Goniec Wileński", hitlerowskiej gadzinówki, założonej jesienią 1941 r. Natomiast Jasienica w okresie okupacji niemieckiej służył w Armii Krajowej w sekcji wywiadu i propagandy, stąd pilnie czytał prasę niemiecką, w tym "Gońca", jedyną gazetę w języku polskim.
Za propagowanie faszyzmu naczelny redaktor gazety skazany został przez AK na kaęe śmierci. Zaś Józef Mackiewicz uciekł wiosną 1944 r. przed frontem rosyjskim do Kowna, później przedostał się do Londynu. Tam po wojnie był znaczącym filarem polskiej publicystyki emigracyjnej. Był bezkompromisowym antykomunistą. Swoje tezy i nienawiść do komunizmu przedstawił w książce "Droga do nikąd", wydanej w 1952 r. w Londynie.
Jasienica w swym felietonie ustosunkował się właśnie głownie do tej książki. Mackiewicz zamieścił w niej wiele ze swych artykułów, publikowanych 10 lat wcześniej w „Gońcu” na użytek niemieckiej propagandy. Jasienica przetoczył kilka cytatów z tej książki, m.in.: ….”Zakładam nawet, że teoretycznie w walce z bolszewizmem ginie cały naród polski bez reszty. Otóż …. wolę, żeby mego narodu wcale nie było, niż żeby był narodem bolszewickim i stał się instrumentem do rozpowszechniania zła na świecie!
” W książce Mackiewicz opisuje wyimaginowane przygody jej bohaterów na tle życia siedmiu różnych narodowości zamieszkujących Wileńszczyznę w latach 1940-41. Polaków przedstawił prawie wyłącznie jako tchórzy, donosicieli, karierowiczów, kanalii i wazeliniarzy. W ogóle brak w książce miłości do kraju, ludzi i miasta Wilna. Jasienica wykazał na tej podstawie frustrację, obłudę i świadome kłamstwa autora. Np. Mackiewicz napisał, że …. „jedynie porządni ludzie to ci, którzy strzelają w lesie (po wojnie).” Jasienica, który w 1945 r. był członkiem oddziału Łupaszki, drwi więc i dziwi się, że Mackiewicz sam uciekł z kraju, unikając okazji bycia porządnym człowiekiem.

W artykule p.t. "A my milczymy" Jasienica zamieścił krótką recenzję do książki "Pamiętnik", napisanej przez Alfreda Rosenberga, głównego ideologa nazizmu, w więzieniu, oczekując na wykonanie wyroku śmierci, orzeczonego w Procesie Norymberskim.
Rosenberg był Niemcem bałtyckim, pochodził z Tallina w Estonii. W czasie II wojny światowej, w latach 1941-43 zarządzał krwawo podbitymi przez III Rzeszę ziemiami Ukrainy i Białorusi. Chcąc się wykupić od kary śmierci, zaoferował Amerykanom pomoc niemiecką (i swoją) w zagospodarowaniu i urządzeniu przez USA terenów po ZSRR. Przewidywał bowiem, ze Stanom Zjednoczonym grozi ten sam "problem wschodni", z którym zmagał się Adolf Hitler i że dojdzie do III wojny światowej, w której Rosja i jej sojusznicy zostaną pobici i okupowani. O Polsce Rosenberg prawie nic nie napisał, traktując ją jako problem, z którym Niemcy sami sobie łatwo poradzą.
Jasienica przytoczył też szereg innych niemieckich publikacji na temat Polski i prowadzących przeciwko niej różne nieprzyjazne i oszczercze akcje. Apeluje, by wreszcie zacząć odpowiadać na te łgarstwa.

W felietonie „Wspomnienia” Jasienica poświęcił swą uwagę Polakom na emigracji, którzy pochodzili z kresów wschodnich i je znali, znali również Paryż, Rzym czy Londyn, a nigdy nie byli i nie znali Warszawy, Krakowa czy Poznania, w ogóle Polski w nowych powojennych granicach. Dla nich decyzja powrotu do kraju ojczystego, po zakończeniu wojny, była trudniejsza, gdyż nie mogli wrócić do swej kresowej ojcowizny. Zachowali ją oczywiście jednak w swej pamięci i uczuciach.
W 1956 r. wznowione zostały dyskusje i starania o powrót z emigracji tych ludzi. Jasienica zwracał uwagę, że w tych dyskusjach należy uwzględnić i uszanować tę pamięć i uczucia kresowe. Nie można było już jednakże liczyć na masowe powroty, gdyż emigranci wrośli w nowe warunki, pożenili się, znaleźli pracę, a część nowej emigracji szybko odchodziła od polskości.
Bardziej więc chodziło o utrzymanie polskości i przyjaźni dla swej ojczyzny, demonizowanej przez zapiekłych wrogów, typu Józef Mackiewicz. Oraz o zrozumienie, że nowe polskie granice to wynik długiego procesurozgrywki historycznej, trwającej ponad 500 lat, a polegającej na kolonizacji ziem wschodnich i Ich polonizacja, co ostatecznie okazało się nierealne. Także endecka polityka spolszczenia mniejszości narodowych: ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej przez sanacyjne rządy II Rzeczypospolitej tylko wzmogły ich wrogość do Polaków.
Ta epoka ekspansji jagiellońskiej na wschód skończyła się wraz z II wojną światową przesunięciem granic Polski w jej stare piastowskie rubieże między Odrą i Bugiem. Co jest korzystne dla Polaków również z tego powodu, że nowe ziemie zachodnie i północne są znacznie więcej warte gospodarczo i cywilizacyjnie od wschodnich kresów zabużańskich.

3 Kraków, 03.07.2014 r.

Powrót do poprzedniej strony