Pakt z diabłem

Po upływie 50 lat od zakończenia II wojny światowej w wielu państwach, biorących w niej udział, odtajnione zostały prawie wszystkie dokumenty czasów wojny, gromadzone w archiwach, do­tąd niedostępnych dla opinii publicznej. Wykorzystywane są one obecnie skwapliwie, głównie przez młod­szych historyków i publicystów, do opracowania licznych książek, artykułów lub prac naukowych wyja­śniających tajemnice i zagadki działań wojskowych, dyplomatycznych czy szpiegowskich, prowadzo­nych przez państwa zaangażowane w wojnie. Jednym z najbardziej zasobnych w dokumenty, dotąd nie znanych ogólnie, a kryjących tajemnice wywiadów USA, jest Narodowe Archiwum NARA (Natio­nal Archiw Research Administration) w Waszyngtonie.
Głównie z tego archiwum korzystał włoski pisarz Fabrizio Calvi, niestrudzenie przeszukując szare pudła z archiwalnymi dokumentami, przywożonymi mu na wózkach przez personel instytucji. Interesowały go szczególnie najtragiczniejsze wydarzenia II wojny światowej tj. Holocaust, czyli za­głada europejskich Żydów przez nazistowskie Niemcy.
W wyniku swych wielomiesięcznych kwerend archiwalnych Calvi napisał książkę p.t. „Pakt z diabłem”, wydaną w 2005 r. (wydanie polskie w 2008 r.). Książka liczy 328 stron formatu A5 i zawiera 3 części, zatytułowane: SZOA, ZBRODNIE BEZ KARY i DROGI UCIECZKI. Szoa, po hebrajsku Shoah, to synonim słowa Holocaust – całkowita zagłada.
Pierwsza część obejmuje 144 strony. Zawiera rozważania dlaczego zachodni alianci bagateli­zowali informacje o obozach koncentracyjnych i zagładzie europejskich Żydów, realizowanej przez nazistów w czasie II wojny światowej. W drugiej części na 106 stronach autor opisuje w jaki sposób i dlaczego zdecydowana większość nazistowskich zbrodniarzy wojennych, wziętych do niewoli przez zachodnich aliantów, uniknęła sądów i kary za popełnione przez nich zbrodnie. Trzecia część zajmu­je 54 strony i zgodnie ze swym tytułem przedstawia kilka typowych przykładów w jaki sposób i jakimi drogami uciekali dygnitarze, SS-mani, gestapowcy niemieccy, zwłaszcza do krajów Ameryki Połu­dniowej oraz Kanady i Stanów Zjednoczonych.
Swą pracę badawczą Calvi rozpoczął w 1988 r. od zapoznania się z dostępnymi wówczas dokumentami wywiadu amerykańskiego OSS, dotyczącymi Francji. Przeprowadził też wówczas sze­reg rozmów-wywiadów z żyjącymi jeszcze świadkami zdarzeń, uzyskując uzupełniające straszne re­lacje o deportacji ludności żydowskiej do obozów koncentracyjnych i jej zagłady. Natomiast nie uzy­skał wówczas jeszcze dostępu do nadal utajnionych archiwów francuskich, ani angielskich i rosyj­skich, jakie dopiero po 1990 r. zostały częściowo odtajnione.
Również w USA dopiero w 1998 r. prezydent Clinton polecił sporządzenie wykazu dokumen­tów, dotyczących nazistów, w celu odtajnienia części zasobów archiwalnych. Specjalne komisje, zło­żone z wysokich funkcjonariuszy najważniejszych tajnych służb amerykańskich OSS, CIA, FBI, NSA i Pentagonu, dokonały inwentaryzacji ponad 8 milionów stron raportów, sprawozdań, telegramów i dokumenty te zostały odtajnione z wyjątkiem niewielkiej części najbardziej kłopotliwych i drażliwych, zwłaszcza tyczących już okresu zimnej wojny. Odtajnione archiwalia przekazane zostały do Archi­wum Narodowego „NARA” w Waszyngtonie.


Część I. SZOA
1. Co wiedzieli alianci?
Przez cały okres wojny alianci otrzymywali liczne fragmentaryczne relacje o prześladowa­niach ludności cywilnej, szczególnie narodowości żydowskiej, na teremach okupowanych przez III Rzeszę Niemiecką. Traktowano te relacje jako przejaw okrucieństwa nazistowskiego, nie podejrze­wając że Niemcy hitlerowskie prowadzą planową politykę eksterminacji ludności żydowskiej. Że w tym celu początkowo izolowali całą ludność żydowską w miejskich gettach, a następnie zamykali ją w specjalnie zbudowanych obozach koncentracyjnych, gdzie ich wyniszczano. Alianci bagatelizowali te informacje o zagładzie Żydów, skupiając się bez reszty na działaniach militarnych rozgromienia przeciwnika.
Faktycznie wywiad brytyjski od początku agresji niemieckiej na ZSRR, prowadził nasłuch ko­munikatów Wehrmachtu, SS, Einsatzgruppen i Orpo (policji porządkowej) o dokonywaniu masowych egzekucji ludności żydowskiej na zdobytych terytoriach. Możliwe to było, dzięki złamaniu przez Bry­tyjczyków kodów niemieckiej maszyny szyfrowej Enigma. Szczególnie premier brytyjski Winston Churchill korzystał z rozszyfrowanych, w specjalnym ośrodku pod Londynem, niemieckich komunika­tów frontowych. Już 24 sierpnia 1941 r. podzielił się tą wiedzą ze światem w przemó­wieniu radio­wym. Oskarżył mianowicie policję niemiecką o dokonywanie tysięcy egzekucji patriotów rosyjskich, broniących swej ziemi rodzinnej. Churchill rozmyślnie się cenzurował, mówiąc tylko o po­licji niemiec­kiej i patriotach rosyjskich, by nie zdradzić tajemnicy odkrycia przez Brytyjczyków ko­dów Enigmy.
Nie było jednak żadnych poważniejszych wystąpień ze strony aliantów wobec III Rzeszy, by zmusić nazistów niemieckich do przerwania Holocaustu, jakby ciągle nie byli oni świadomi prowa­dzenia przez nazistów planowej akcji zagłady ludności żydowskiej. Gdy w 1944 r. fala informacji o niemieckich obozach koncentracyjnych w Europie mocno się nasiliła, niektórzy członkowie wywiadu amerykańskiego OSS, zwłaszcza pochodzenia żydowskiego, odkryli ostatecznie, że to Holocaust, ludobójstwo ludności żydowskiej. Jednakże raportami tych analityków OSS nikt w ośrodkach władzy w USA się nie zainteresował.
Dzięki rozszyfrowaniu przekazywanych przez radio instrukcji i rozkazów, dotyczących gett i obozów śmieci na terenach polskich i transportów Żydów z całej Europy do tych obozów – Brytyjczy­cy zorientowani byli w metodach i skali, realizowanego przez nazistów Holocaustu, praktycznie na bieżąco. Było 5 gett w największych miastach polskich, jakie odgrodzono wysokimi murami od pozo­stałych dzielnic. Stłoczono w nich znacznie więcej ludzi, niż było dotychczasowych miesz­kańców.
Zdolni do pracy zatrudniani byli w różnych warsztatach rękodzielniczych, pilnowani przeważ­nie przez strażników Ukraińców i Litwinów, szczególnie bestialsko odnoszących się do ludności ży­dowskiej. Pracujący otrzymywali m.in. przydział 75 gramów chleba dziennie, czyli 2 raza mniej niż Polacy, a 5 raza mniej niż Niemcy. To też codziennie śmiercią głodową umierało w w gettach po kil­kaset osób. Równocześnie Niemcy organizowali systematyczne transporty kolejowe z gett do obo­zów koncentracyjnych, gdzie w specjalnie zbudowanych komorach gazowych uśmiercano przywie­zionych, a następnie i palono ich zwłoki w specjalnych piecach kremacyjnych.
Wywiad brytyjski dysponował też ograniczoną informacją o przebiegu Holocaustu, uzyskiwa­ną od bezpośrednich świadków, którym udało się uciec z gett czy obozów śmierci. W książce kilka takich relacji na podstawie archiwalnych dokumentów.
Natomiast Amerykanie najwcześniej uzyskali informacje o Holocauście ze swego biura OSS w Bernie w Szwajcarii. Prowadził je Allen Dulles, formalnie zatrufniony jako doradca ambasadora USA. Faktycznie biuro to dysponowało siatką wywiadowczą na terenie III Rzeszy Niemieckiej i w krajach, przez nią okupowanych. Jednym z głównych źródeł informacji był pewien przemysłowiec niemiecki z Oświęcimia, który pierwszy przekazał informację o nazistowskim planie skupienia wszystkich europejskich Żydów w okupowanej Polsce, w celu ich ostatecznej eksterminacji.
Departament Stanu USA określił tę informację jako „dziką plotkę zainspirowaną przez żydow­skie lęki”. To też dalsze ścisłe raporty o pogromach ludności żydowskiej na Litwie, Łotwie, Ukrainie i w Polsce przyjmowane były przez szefów wywiadu i polityków amerykańskich sceptycznie. Prasa amerykańska poświęcała zagładzie Żydów nie wiele uwagi, Departament Stanu je jednak utajniał i nie zezwolił na ich przekazanie głównemu rabinowi Wise, przedstawicielowi Światowego Kongresu Żydów w No­wym Jorku, pod pretekstem, że nie były potwierdzone.
Jednakże informacje o realizowanych pogromach napływały z wielu źródeł, rabinowi Wise dostarczył je wywiad brytyjski. Na konferencji w Białym Domu prezydent Roosevelt zgodził się na wydanie komunikatu rządowego, ujawniającego masakry dokonywane przez nazistów. Mimo obiekcji Departamentu Stanu USA, Wielka Brytania i ich sojusznicy uznali w końcu publicznie Holocaust w dniu 17 grudnia 1942 r., czyli 18 miesięcy od rozpoczęcia pogromów na wschodnim froncie przez specjalnie w tym celu powołane wojskowe Einsatzgruppen, a 17 miesięcy od rozszyfrowania pierwszych rozkazów niemieckich, z tym związa­nych, przez nasłuch radiowy centrali wywiadu brytyjskiego pod Londynem.

2. Cisza bermudzka
Rozdział rozpoczyna się od przytoczenia kilku szczegółowych raportów, przedstawiających organizację i technikę masowych rozstrzeliwań ludności żydowskiej, stosowanych na Litwie. Łotwie, Ukrainie i Białorusi. Z przewiezionych transportami kolejowymi ludzi, formowano 50-osobowe grupy, jakie pod bagnetami strażników pędzono do przygotowanych na odludziu rowów, głębokich na 2,5 m., na brzegu których ustawiano grupę skazańców, twarzami do rowu. Wtedy pluton egzekucyjny złożo­ny z 20-25 żołnierzy niemieckich otwierał, na rozkaz oficera, ogień z karabinów maszynowych w gło­wy i plecy stojących.
Te egzekucje były podobne, zmieniały się tylko liczby zabitych. W Mińsku w ciągu kilku dni za­mordowano 80 tys. z pośród 100 tys. populacji żydowskiej w tym mieście. W Kijowie w styczniu 1942 r. było 52 tys. ofiar. Nawet te precyzyjne raporty o masowych masakrach nie zaalarmowały amery­kańskich agentów OSS. Nieco mniej wiadomo było o zastosowaniu później nowych metod mordowa­nia przy użyciu komór gazowych i wpuszczania prądu do basenów z wodą. Pierwsze komory gazo­we pojawiły się w obozach zagłady w Chełmnie, Bełżcu i Sobiborze.
Przez cały 1942 r. trwały deportacje ludności żydowskiej z III Rzeszy i okupowanych przez nią krajów zachodniej Europy na Wschód. Z Norwegii, Danii, Belgii na Litwę i Łotwę, z północ­nych Niemiec i Francji do północnej Polski, zaś z południa Niemiec i Francji, Austrii, Włoch , Grecji do Polski południowej. Chodziło oczywiście o maksymalne skrócenie tras transportów kolejowych.
W kilku przypadkach sojusznicy próbowali ratować deportowanych z niewoli, w drodze targów dyplo­matycznych. M.in. Amerykanie zabiegali wobec rządy Vichy o przejęcie kilku tysięcy dzieci żydow­skich, jakie zostały na terenie Francji po wywiezieniu ich rodziców do Auschwitz.
Po wielomiesięcznych rozmowach konsula i charytatywnych organizacji amerykańskich z rzą­dem Vichy, sformowano pierwszą grupę 350 dzieci, które przewieziono 8 listopada 1942 r. do Marsy­lii. Tam miały otrzymać wizy amerykańskie, a następnie statkiem udać się do Lizbony, stamtąd do Stanów Zjednoczonych. Lecz w tymże dniu siły alianckie wylądowały w Afryce Północnej, nastąpiło zerwanie stosunków dyplomatycznych między Vichy a Waszyngtonem, konsulat amerykański w Mar­sylii został zamknięty, a dzieci nie mogły odebrać swoich wiz.
Od 1942 r. prasa w Wielkiej Brytanii publikowała coraz więcej informacji o Holocauście, a 3 lutego 1943 r. parlamentarzyści brytyjscy zredagowali wniosek w sprawie przeprowadzenia operacji militarnej celem niesienia pomocy i zapewnienia azylu osobom, zagrożonym masakrami. Równocze­śnie w USA odbyła się 75-tys. manifestacja protestacyjna. Ich efektem było podjęcie decyzji o zorga­nizowaniu konferencji w sprawie eksterminacji Żydów w Europie, jaka odbyła się na Ber­mudach.
W tym czasie Niemcy rozpoczęli deportację 12 tys. Żydów bułgarskich do Rzeszy, więc Agencja Żydowska w USA zwróciła się do ambasady brytyjskiej w Waszyngtonie o otwarcie dla nich granic Palestyny. Anglicy odpowiedzieli, że mogą przejąć w Palestynie nawet do 60 tys. ludności ży­dowskiej, ale brak im statków na jej przewiezienie przez Morze Śródziemne, a Turcja nie godzi się na jej tranzyt. Przy tym rządy brytyjski i amerykański wzbraniały się z wysłaniem apelu do Hitlera o uwolnienie Żydów, przeznaczonych do eksterminacji. Jedynie Roosevelt mógłby je nakłonić do zmia­ny decyzji, ale tego nie zrobił.
Po skompletowaniu (z trudem) delegacji na konferencję bermudzką, rozpoczęła się ona19 kwietnia 1943 r., gdy akurat w Warszawie rozpoczęła się likwidacja getta i zbrojny opór jej mieszkań­ców. Obrady konferencji toczyły się przy drzwiach zamkniętych, przy akredytacji tylko 5 dziennikarzy wybranej agencji prasowej. W książce na wielu stronach cytowane są archiwalne stenogramy debat uczestników konferencji na tematy ilości ludności żydowskiej we Francji, Bułgarii, Rumunii, technicz­nych możliwości jej ewentualnego przewiezienia do Palestyny, Egiptu, Turcji, na Madagaskar, a na­wet do Indii, zapewnienia żywności oraz kosztów z tym związanych.
Ostatecznie dwustronna konferencja anglo-amerykańska na Bermudach w spawie ratowania Żydów europejskich przed eksterminacją z rąk hitlerowskich nazistów, zakończyła się 24 kwietnia całkowitym fiaskiem, gdyż nie podjęto jakichkolwiek praktycznych ustaleń i decyzji działań w tym kie­runku. Przede wszystkim nie zdecydowano się na podjęcie negocjacji Churchilla i Roosevelta z Hi­tlerem, ani nawet nie zwrócono się o pomoc do państw neutralnych i Watykanu, by wywarły nacisk na Hitlera, aby uwolnił przynajmniej dzieci. W dniu 7 maja 1943 r., gdy do prezydenta Roosevelta wpłynął protokół z konferencji bermudzkiej, w Warszawie Niemcy ostatecznie stłumili ogniem i ga­zem powstańczy zryw bojowników getta. 7 tys. Żydów zginęło z bronią w ręku, 30 tys. wywieziono do obozów pracy na Lubelszczyźnie.
W lipcu 1943 r. Roosevelt wysłuchał relację o Holocauście, realizowanym w największym obozie koncentracyjnych Auschwitz od młodego Polaka Jana Karskiego, który sam uciekł z piekła tego obozu. Najprawdopodobniej prezydent sądził, że Karski przesadza i nie podjął żadnych dzia­łań. Dopiero w grudniu 1943 r. wyjaśniło się, że kilku wysokich rangą urzędników Departamentu Sta­nu blokuje i cenzuruje informacje o eksterminacji Żydów europejskich, przed ich przekazywaniem dla prezydenta i prasy. Wówczas dopiero, 22 stycznia 1944 r., Roosevelt utworzył specjalny urząd do spraw pomocy ofiarom nazizmu, War Refugee Board (WRB). Urząd ten zajął się losem 200 tys. uchodźców i uratował tysiące ludzkich istnień.
Największym sukcesem była ewakuacja z Rumunii 1200 Żydów na pokładach kilku statków bułgarskich oraz uzyskanie zgody rządu rumuńskiego na wyrwanie z rąk nazistów 48 tysięcy Żydów.

3. Stracone okazje
W rozdziale autor przedstawił kilka relacji z działalności nazistowskich obozów zagłady w Treblince i Auschwitz, ujawnionych zachodnim aliantom przez bezpośrednich świadków wydarzeń, którym udało się z tych obozów uciec. Jednym z nich był młody Żyd Dawid Milgrom, który wraz z 900 współrodakami na początku 1943 r. przewieziony został transportem kolejowym do Treblinki. Tam pędzeni byli przez kordon strażników ukraińskich, uzbrojonych w broń palną, a dowodzonych przez kilku oficerów SS z psami, do pobliskich drewnianych baraków, gdzie byli zabijani przy użyciu gazów trujących. Następnie ich zwłoki palono w wielkim dole. Milgrom, wraz z kilkoma innymi więź­niami wykorzystany został do jakichś prac fizycznych, przez co uniknął śmierci. Po czterech dniach, wykorzystując zmianę warty, udało mu się uciec z obozu. Przebywał krótko w Warszawie, następnie w Krakowie, skąd przedostał się do Bratysławy w Słowacji. Tam w sierpniu spisał zeznanie o gazo­wych komorach śmierci w Treblince, jakie 5 miesięcy później znalazło się w konsulacie amerykań­skim w Stambule, który przekazał je różnym osobistościom rządu amerykańskiego.
Opracowanie raportu z zeznaniami Milgroma i dostarczenie go do konsulatu USA w Stambu­le, było dziełem jednej z komórek siatki szpiegowskiej, zorganizowanej i prowadzonej przez amery­kański wywiad wojskowy OSS w czasie II wojny światowej w krajach środowej Europy, okupowanych przez III Rzeszę Niemiecką. Autor książki, korzystając z materiałów archiwalnych, odtajnionych przez CIA dopiero w 2001 r., przedstawił strukturę i działalność OSS w zakresie Szoa Szefem komórki OSS, gromadzącej informacje o Szoa, był czeski inżynier Alfred Schwarz, mieszkający od 15 lat w Turcji, gdzie zajmował się sprzedażą i instalacją urządzeń portowych, górni­czych i młynarskich różnych firm czeskich. Po otrzymaniu z Głównej Kwatery OSS w Waszyngtonie zadania zorganizowania siatki szpiegowskiej w centralnej Europie, werbowano do niej głównie ludzi z Czech, Austrii, Węgier i Rzeszy Niemieckiej, którzy mogli poruszać się po Niemczech i poza nimi.
Jednym z pierwszych agentów był przemysłowiec austriacki, antyfaszysta, który przekazywał interesujące dane o tajnej broni Hitlera, rakietach V-1 i V-2, oraz o miejscowości Peenemünde na wyspie Uznam na Bałtyku, gdzie były produkowane i testowane na doświadczalnym poligonie. Prze­kazał też wiele informacji o obozie koncentracyjnym w Auschwitz, potwierdzając wcześniejsze infor­macje polskiego ruchu oporu i nasłuchu radiowego w Londynie. Ale aliantów interesowały głównie zakłady produkcji sztucznego kauczuku w Auschwitz, a nie obóz zagłady.
W zimie 1943 r. agentem OSS został hrabia Helmut von Moltke, ekspert przy Sztabie Gene­ralnym Osi, współpracownik szefa Abwehry, admirała Canarisa. Moltke powiadomił 17 grudnia 1943 r. Amerykanów o istnieniu spisku antyhitlerowskiego, mającego na celu zgładzenie Hitlera i obalenia systemu nazistowskiego. Spiskowcy zamierzali spowodować wycofanie oddziałów niemieckich z Wału Atlantyckiego na wybrzeżach Francji, by umożliwić lądowanie zachodnich aliantów, poddać się im i zawrzeć z nimi separatystyczny pokój, a następnie walczyć razem przeciwko Związkowi Ra­dzieckiemu. Wszystkie te zamiary spisku generałów niemieckich znane były rządowi ZSRR dzięki doniesieniom dyrektora 5 sekcji kontrwywiadu amerykańskiego, Kima Philby'ego, będącego agen­tem KGB. Szef OSS w Bernie w Szwajcarii, Allen Dulles był przekonany o ważności spisku i starał się go wesprzeć. Ale prezydent Roosevelt odmówił jakiegokolwiek wsparcia spisku niemieckich ge­nerałów.
Faktycznie 20 lipca 1944 r. płk. von Stauffenberg, członek spisku, kierowanego przez hrabie­go von Moltke, podłożył bombę w Głównej Kwaterze Hitlera pod Kędzierzynem, w trakcie konferencji prowadzonej przez Hitlera. Przeżył on jednakże zamach, po którym 55 wyższych oficerów niemiec­kich, członków sprzysiężenia spiskowego, zostało osądzonych i skazanych przez specjalny Trybunał Ludowy na śmierć przez ścięcie lub powieszenie.
Na początku września 1943 do OSS w Stambule zwerbowany został młody syjonistę Kollek. Dano mu 35 kg złotych monet dla Żydów w środkowej Europie, którzy dzięki tym pieniądzom mogli­by przedostać się do Turcji, lub Szwajcarii. Kollek korzystał z usług węgierskiego przemytnika Ban­diego Grosza, który był tajnym agentem węgierskim. Przybył on do Stambułu, wraz z węgierskim at­tache wojskowym w Turcji, który ujawnił Schwarzowi, że węgierski Sztab Generalny, działając z upo­ważnieniem regenta Horthy'ego, polecił mu nawiązanie kontaktu z Amerykanami, gdyż Węgry chcia­ły wynegocjować z zachodnimi aliantami separatystyczny pokój.
Rozmowy w sprawie separatystycznego pokoju się przedłużały, to też Roosevelt zdecydował o zrzuceniu 3 agentów OSS wprost na terytorium Węgier, celem poprowadzenia bezpośrednich ne­gocjacji. Lecz w tym czasie, w marcu 1944 r. Węgry zostały opanowane przez wojska niemieckie, a owi agenci OSS dostali się do niewoli.
Do tego czasu we wszystkich krajach, okupowanych przez Niemców, zakończony już został Holocaust ludności żydowskiej, od Norwegii po Grecję i od Francji po Rosję. Tylko na Węgrzech około 700-tysięczna społeczność żydowska nie doznała losu wywózek do obozów zagłady w okupo­wanej Polsce. Wszak wraz z oddziałami Wehrmachtu do Budapesztu wkroczyły również oddziały Sonderkomanndo Eichmanna, odpowiedzialnego za realizację Szoah.
Okazało się też wówczas, że wielu agentów amerykańskiego OSS jest podwójnymi agenta­mi, służącymi również III Rzeszy. Należeli do nich m.in. Schwarz, Grosz, Laufer. Wkrótce, w kwietniu 1944 r., Gestapo aresztowało wszystkich pozostałych, przebywających na Węgrzech i Słowacji. Nie­których z nich zmuszono do służby agenturalnej w SD lub Abwehrze.
Już po kilku dniach po inwazji niemieckiej na Węgrzech, Żydzi w północno-wschodnich Wę­grzech zostali zamknięci w gettach. Równocześnie kilku oficerów ekipy Eichmanna prowadziło per­traktacje z przedstawicielami OSS, którzy chcieli wykupić i uzyskać zgodę na wyjazd do Palestyny jak największej liczby Żydów. Niemcy żądali wielkich pieniędzy, do 300 tys. dolarów od osoby, w znacznej części w formie przedpłaty. Doszło też do bezpośredniego spotkania Branda, szefa grupy amerykańskiej, z Eichmannem, który przedstawił szczegóły swej propozycji transakcji „towar za krew”. W szczególności oferował uwolnienie miliona Żydów za dostarczenie do Budapesztu lub wy­znaczonych punktów granicznych 10 tys. ciężarówek, które Wehrmacht wykorzystałby tylko na fron­cie wschodnim, ponad to 800 ton kawy, 200 ton kakao, 8 ton herbaty, milion pudełek mydła i pewnej ilości wolframu. Brand miał uzyskać zgodę aliantów na tę transakcję.
Następnego dnie, na kolejnym spotkaniu, Eichmann oświadczył Brandowi, że nie może dłu­go czekać, gdyż już w najbliższych dniach rozpocznie się deportacja Żydów z Węgier, po 12 tys. lu­dzi dziennie. Obiecał tylko, że przez dwa tygodnie przetrzyma ich w Austrii i na Słowacji. Lecz fak­tycznie deportacje rozpoczęły się w dniu ich spotkania, przy czym transporty kolejowe z ludnością żydowską udawały się wprost do Auschwitz.
Również Grosz otrzymał w Budapeszcie misję pilnego zorganizowania konferencji w Stambu­le z udziałem pełnomocnych przedstawicieli Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i niemieckiego Urzędu Bezpieczeństwa SD, celem zawarcia separatystycznego pokoju między aliantami zachodni­mi a SD.
Po przylocie samolotem na lotnisko w Stambule obaj agenci OSS, Brand i Grosz, mieli w ogóle problemy z uzyskaniem wiz tureckich. Ostatecznie przedstawili obie propozycje-misje przede wszystkim konsulowi amerykańskiemu. Potraktował je z niedowierzaniem i podejrzliwie. Podobnie przyjęły je centrale wywiadowcze i koła rządowe w Londynie i Waszyngtonie, gdzie np. uważano, że propozycje te mają na celu poróżnienie Amerykanów z ich sojusznikami.
Wobec nie uzyskania wiz, obaj agenci deportowani zostali przez władze tureckie do Syrii, skąd ekspediowani zostali do Kairu. Tam przez pewien czas przebywali w więzieniu, zresztą w kom­fortowych warunkach, ciągle indagowani pytaniami. Między innymi brytyjski minister do spraw Bli­skiego Wschodu pytał Branda, jaką ilość Żydów Niemcy mogą uwolnić. Gdy usłyszał, ze milion, od­rzekł wtedy: „ A co ja niby mogę zrobić z milionem Żydów?
” Tylko przywódcy syjonistów potraktowali propozycje Eichmanna bardzo poważnie. Sekretarz polityczny Agencji Żydowskiej po wielu tarapatach spotkał się z Brandem w Syrii. Udał się następnie wraz z kilkoma syjonistami do wysokiego komisarza Palestyny, który odrzucił ofertę niemiecką, jako intrygę nazistowską. Również rząd brytyjski odniósł się do nich wrogo. Przywódcy syjonistyczni żą­dali też zbombardowania komór gazowych w Auschwitz. Rzeczywiście, z baz włoskich dokonano wkrótce nalotu bombowego, ale jego celem była fabryka paliw syntetycznych w Auschwitz, a nie ko­mory gazowe, jako obiekty nie wojskowe.
Później dostępne archiwa i zeznania funkcjonariuszy SD potwierdziły, że propozycje Eich­manna o uwolnieniu miliona Żydów były elementem planu podzielenia i skłócenia aliantów, realizo­wanym w szerszym zakresie przez szefa SD, Schellenberga.
Po nieudanej misji Branda i jego izolacji we więzieniu kairskim, pertraktacje w sprawie uwol­nienia Żydów węgierskich trwały jednakże nadal. Głównym rozmówca, reprezentującym amerykań­ską OSS, był syjonista Kersztner, który nawiązał kontakt z Eichmannem, gdy Brand nie wracał do Budapesztu. Kersztner zebrał pokaźną fortunę w złocie, srebrze i biżuterii, za co uzyskał zgodę nazi­stów na uwolnienie 1600 Żydów z transportu, jadącego do obozu koncentracyjnego w Bergen-Bel­sen. Skierowany on został do Szwajcarii, gdzie przyjęty został przez wielką charytatywną organiza­cję żydowsko-amerykańską. Tą drogą uwolnionych zostało następnie jeszcze wiele tysięcy ludności żydowskiej z kilku dalszych transportów deportacyjnych i z samego obozu Bergen-Belsen.
Te kontakty przedstawicieli wywiadu amerykańskiego z nazistowską SD ujawniły, że wielu na­zistów chętnie współpracowało z Amerykanami, tworząc jakby antyfaszystowski ruch oporu. Pozwoli­ły też na sporządzenie listy nazistów, którzy brali aktywny udział w prześladowaniach i eksterminacji Żydów. Po skończonej wojnie Amerykanie wykorzystali te listy, ale nie po to by tych nazistów karać, lecz by wykorzystać ich wiedzę i doświadczenie w walce z nowym wrogiem, ZSRR.


Część II. ZBRODNIE BEZ KARY
1. Gehlen i CIA
W ostatnich tygodniach II wojny światowej wojska amerykańskie w swym marszu w głąb III Rzeszy Niemieckiej, zajęły kilka obozów koncentracyjnych. Między innymi w dniu 29 kwietnia 1945 r. obóz zagłady w Dachau, a 5 maja w Mauthausen-Guzen, w których komory gazowe i piece kremato­ryjne czynne były prawie do dnia wyzwolenia. W ten sposób Amerykanie zetknęli się bezpośrednio z Holocaustem, realizowanym przez nazizm w Europie od 4 lat, ale nie po to by ich ukrać, lecz żeby wykorzystać ich wiedzę i doświadczenie w walce ze wspólnym wrogiem, z komunistycznym Związ­kiem Radzieckim.
Prawie cały pierwszy rozdział II części książki autor poświęcił opisowi w jaki sposób nawiąza­na została współpraca wojskowego wywiadu amerykańskiego z generałem Gehlenem, będącym do­wódcą niemiskieg wywiadu wojskowego na froncie rosyjskim. Pierwszy kontakt nawiązał z Gehle­nem kapitan John Boker, który przesłuchiwał niemieckich oficerów w obozie dla jeńców wojennych w Wiesbaden. Wywodził się z bogatej rodziny w Nowym Jorku. Po zakończeniu II wojny światowej, był przekonany, ze wkrótce wybuchnie nowa wojna światowa między Stanami Zjednoczonymi a Związ­kiem Radzieckim i ich sojusznikami. Przesłuchując pilotów Luftwaffe, którzy realizowali loty rozpo­znawcze nad Rosją, uświadomił sobie, że dawni naziści niemieccy mogliby przydać się Ameryce w wojnie z komunizmem. Swe spostrzeżenia przedstawiał w raportach do dowództwa, co spowodowa­ło, że stał się ekspertem w obozie w Wiesbaden w sprawach szpiegowskich.
Do jego kompetencji należało też przesłuchanie gen. Gehlena, dowódcy Armii Wschód, pro­wadzącej wywiad na froncie wschodnim. Przyjął go z wielką kurtuazją. Obaj zgodni byli, że do wojny między USA i ZSRR dojdzie w niedługim czasie. Gehlen chętnie przystał na współpracę z Ameryka­nami. Oświadczył Bokerowi, ze przygotowywał się do niej już od 1944 r. W kwietniu 1945 r. archiwa dywizji ukryte zostały w kilku miejscach na terenie południowych Niemiec, zaś agenci częściowo po­zostali na terenach wschodniej Europy i w każdej chwili mogli być zaktywizowani.
Postanowiono więc zebrać wszystkich ludzi i archiwa Gehlena w jednym miejscu, w bazie 3. Armii Amerykańskiej w Toelz, Na podstawie listy żołnierzy dywizji Gehlena, sporządzonej przez nie­go, Boker przeczesał obozy jenieckie, zabierając ich stamtąd, po wykreśleniu w ogóle z ewidencji, do Toelz.W połowie lipca 1946 r. sztab główny Gehlena był już zrekonstruowany i odzyskano więk­szość archiwów. Odnaleziono również Hermanna Bauna, dowódcę głównej sekcji wywiadu Gehlena, posiadającego setki uśpionych agentów we wschodniej Europie.
Sztab Generalny armii amerykańskiej zaproponował wówczas przekazanie Gehlena z jego ludźmi w gestię OSS, t.j. tajnych służb amerykańskich. Lecz OSS znajdowała się wtedy już w likwi­dacji. a poza tym byłaby to decyzja ryzykowna politycznie, ujawniająca posługiwanie się nazistami niemieckimi przeciw sojuszniczemu Związkowi Radzieckiemu. Pentagon zdecydował więc o przerzu­ceniu Gehlena wraz z jego ludźmi i archiwami do Stanów Zjednoczonych. Ulokowano ich w Aleksan­drii w stanie Wirginia. Operacja była fragmentem znacznie szerszej, ściśle tajnej, akcji wywiadowczej i archiwizacyjnej na terytorium USA, w której zaangażowano 400 niemieckich więźniów wojennych, w tym znaczną ilość wyższych oficerów. Gehlen i jego ludzie odgrywali w tej operacji kluczową rolę. Boker podał się wtedy do dymisji.
Lecz w czerwcu 1946 r. na podstawie dekretu Departamentu Stanu wszyscy niemieccy jeńcy wojenni powrócili do swego kraju. Gehlen ze swym sztabem osiadł w Oberursel, zajmując w mia­steczku tzw. Błękitny Dom. Tylko Baun, którego ekstradycji domagali się Rosjanie, opuścił Błękity Dom i skrywał się. Rosjanie aresztowali też szereg jego agentów, oskarżanych o zbrodnie wojenne i Holocaust. Zimna wojna już trwała w najlepsze i utworzona w lipcu 1947 r., w miejsce wywiadu woj­skowego oSS, Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) zadbała o połączenie agentów Bauna i Geh­lena (głównie z Waffen SS, i SD) w jedną organizację „Rusty”. Werbowano też do niej setki nowych agentów z antykomunistycznych emigrantów i Rosjan z armii Własowa. Trudno było panować nad nimi i kontrolować, gdyż trudnili się oni też handlem na czarnym rynku i przemytem.
Pod koniec 1947 r. organizacja Rusty przeniosła się z Oberrusel do Pullach koło Monachium, przybył też nowy prowadzący oficer pułkownik Willard Liebel, ktry nie znał języka niemieckiego i nie­nawidził Niemców. Po roku został jednakże dyscyplinarnie zwolniony, a nowym komendantem ame­rykańskim w Pullach został płk. Phillip. W dniu 1 lipca 1949 r. oficjalną kontrolę nad organizacją Ru­sty, liczącą wtedy ok. 4 tysiące ludzi, przejęła Agencja wywiadowcza CIA. Rok później rząd zachod­nich Niemiec, wprawdzie uzależniony jeszcze od władz okupacyjnych, był już uprawomocniony do utworzenia własnej służby kontrwywiadowczej, Bundesamt. Jako kandydata na jego kierownika kanclerz Konrad Adenauer zaproponował władzom okupacyjnym gen. Gehlena. Francja i Wielka Brytania nie godziły się na tę kandydaturę, zaś Amerykanie byli niezdecydowani.
Sytuacja zmieniła się po wybuchu wojny koreańskiej w 1950 r. i przyjęciu planu ponownego zmilitaryzowania Niemieckiej Republiki Federalnej oraz po wizycie Gehlena w USA i spotkaniu się z szefem CIA w październiku 1951 r. Kryzys pełnego uznania organizacji Gehlena wtedy został zaże­gnany. Pogodzono się z faktem, że skupiała ona licznych nazistów niemieckich, członków SS, Ge­stapo, SD i innych formacji i organizacji hitlerowskich, w tym zbrodniarzy wojennych i oprawców, re­alizujących Holocaust. Ostatecznie w maju 1955 r., wraz z zakończeniem stanu okupacyjnego, NRF uzyskała w pełni suwereny rząd, który 20 lutego 1956 r., przy zgodzie aliantów zachodnich uznał wreszcie oficjalnie istnienie Organizacji Gehlena. Uzyskała ona publicznie statut tajnych służb RFN i nazwę Bundesnachrichtendienst (BND), z siedzibą w Pullach pod Monachium.

2. W cieniu Eichmanna
Po zakończeniu II wojny światowej alianci zachodni nie zwracali szczególnej uwagi na wojen­ną przeszłość, zatrudnianych przez siebie Niemców. Podobnie, gdy emigrowali oni do Stanów Zjed­noczonych. Między innymi austriacki nazista, baron Otto von Bolschwing, bez trudności uzyskał oby­watelstwo amerykańskie i odniósł szybki sukces w USA, jako zastępca dyrektora dużego laborato­rium farmaceutycznego. Dopiero w 1960 r. CIA odkryła jego ścisłe powiązania i współpracę z Adol­fem Eichmannem, głównym twórcą Holocaustu.
Wówczas, 23 maja 1960 r., premier Izraela Ben Gurion ujawnił w Knesecie, że Eichmann, je­den z największych zbrodniarzy wojennych, znajduje się w izraelskim więzieniu, porwany i przewie­ziony z Brazylii, gdzie przebywał pod zmienionym nazwiskiem.
Eichmann poszukiwany był przez CIA dopiero od 1953 r., po naciskach amerykańskich śro­dowisk żydowskich. Lecz ściganie zbrodni wojennych nie leżało w kompetencji CIA, więc ewentual­ne dane o pobycie Eichmanna miały być przekazane władzom NRF. W rzeczywistości to gen. Geh­len, szef tajnych służb zachodnioniemieckich, poinformował 17 marca 1958 r. przedstawiciela CIA, że Eichmann przebywa w Buenos Aires w Argentynie pod fałszywym nazwiskiem Ricardo Klemens. Dwa lata póź­niej porwany on został przez agentów Mosadu, wywiadu izraelskiego, i przetransporto­wany do Izra­ela.
Podczas procesu Eichmanna w Jerozolimie, zdobyto wiele nowych dowodów, które pozwoliły rządowi NRF na aresztowanie pewnej liczby dawnych nazistów, podejrzanych o zbrodnie wojenne. Eichmann, w czasie przesłuchań, wskazał też na barona von Bolschwinga, który kilka lat po 1936 r. zajmował się w wywiadzie SD problemem usunięcia Żydów z III Rzeszy. Jego raporty i propozycje stanowiły podstawę ustawodawstwa antysemickiego i w ogóle polityki nazistowskiej, realizowanej później przez Himmlera i Eichmanna. Wielu Żydów zmuszonych było wówczas do sprzedaży swych dóbr i przymusowej emigracji. Mogli wywieźć tylko ograniczoną ilość marek. Dalsze marki mogli wy­mienić na waluty obce po znacznie zawyżonym kursie. Uzyskane w ten sposób zyski zasilały partyj­ne kasy NSDAP.
Baron von Bolschwing zaczął swą karierę agenturalną w SD, przebywając w Palestynie w la­tach 1934-36. Anglicy, po odkryciu jego przynależności do SD, nie przedłużyli mu wizy pobytowej w Palestynie i Bolschwing wrócił do Berlina. W 1938 r.m wraz z Eichmannemm stworzyli we Wiedniu Centralne Biuro Emigracji Żydów, uzyskując zagraniczne dotacje na wyjazd emigrujących. Współ­praca obu trwała do końca 1939 r., gdy Eichmann przejął wydział spraw żydowskich w Gestapo. Od tego czasu stał się on głównym ideologiem i organizatorem Holocaustu. Natomiast Bolschwing awansowany został przez Himmlera na szefa SD w Rumunii. Tam związał się z najbardziej zagorza­łymi faszystami rumuńskimi z Żelaznej Gwardii. Kolejno w marcu 1941 r. mianowany został szefem wywiadu na Grecję zachodnią, a w sierpniu przeniesiony di Holandii.
Pod koniec wojny, dzięki swemu szwagrowi, nawiązał kontakt z austriackim ruchem oporu. Pozwoliło mu to nawiązać współpracę z, wkraczającymi do zachodniej Austrii, Amerykanami i zdenu­cjować kilkudziesięciu ukrywających się oficerów niemieckich. Pod koniec lat 40. dołączył do Organi­zacji Gehlena, będącej pod opieką wywiadu amerykańskiego, podobnie jak wielu innych esessma­nów, gestapowców, agentów SD, czy członków partii nazistowskiej. Został też agentem CIA, co stało się powodem zaplanowania przez niego wyjazdu do USA, celem uzyskania obywatelstwa amerykań­skiego, które pozwoliłoby mu na uzyskanie wyższej rangi w CIA.
Nie było to proste, gdyż od 1950 r. przepisy imigracyjne zabraniały wjazdu do USA byłych członków NSDAP, dowódców SS i SD itp. Odpowiednie referencje CIA sprawiły jednak, że Bol­schwing, wraz z zona i synem, przybyli do Nowego Jorku 2 lutego 1954 r. Po pewnym czasie zdołał zatrudnić się na stanowisku wiceprezesa dużej firmy farmaceutycznej. W 1959 r. otrzymał obywatel­stwo amerykańskie, zatajając, że należał do NSDAP i SD.
Lecz w 1979 r. Bolschwing był przesłuchiwany prze Departament Sprawiedliwości w procesie przeciwko jednemu z b. dowódców Żelaznej Gwardii, w związku z jego działalnością w USA. Bol­schwing nie przyznał się, że znał go w czasie swego pobytu w Rumunii. To też Departament Sprawie­dliwości wszczął postępowanie przeciw Bolschigowi. Szybko okazało się, że był ongiś członkiem partii nazistowskiej i SD. Groziło to utratą obywatelstwa amerykańskiego i deportacją do Europy. Był jednakże wówczas ciężko chory i jego adwokat wynegocjował ugodę z rządem USA. Zgodnie z nią Bolschwing sam zrzekł się obywatelstwa amerykańskiego i mógł pozostać w USA do śmierci. Fak­tycznie zmarł po trzech miesiącach.

3. Złoty pociąg
Rozdział książki traktuje o kolejnym tajnym agencie RSHA, Wilhelmie Hőttl, który uniknął kary za swe zbrodnie wojenne, związane z Holocaustem na terenie Węgier w 1944 roku. W ostatnich ty­godniach wojny Hőttl, z polecenia őswego szefa RSHA Kaltenbrunnera, miał nawiązać kontakt z księ­ciem Aloisem Amerspergiem, byłym attache austriackim w Bernie. Książę był jednym z przywódców zamachu na Hitlera w Kętrzynie w czerwcu 1944 r. To też utrzymywał on kontakt z Allenem Dulle­sem, szefem wywiadu amerykańskiego OSS na Europę, rezydującego w Bernie w Szwajcarii. Hőttl miał właśnie uzyskać odpowiednie informacje o działalności OSS i samego Dullesa, by móc z nim później prowadzić negocjacje kapitulacyjne.
Tymczasem Hőttl zaoferował Amerykanom swoje usługi agenturalne, na co się zgodzili. Po czym skierowali swego nowego kompetentnego agenta z powrotem do Austrii z zadaniem zebrania informacji o czynionych przez nazistów przygotowaniach do obrony i organizacji ruchu oporu w Al­pach Bawarskich i w Austrii, gdzie uchodziły wojska niemieckie z rozbitych frontów. Faktycznie uzy­skane przez Hőttla informacje nie miały już większego znaczenia, lecz dzięki nim uniknął on w ogóle oskarżeń o zbrodnie wojenne, jakie popełnił, organizując deportację węgierskiej ludności żydowskiej do obozu zagłady w Auschwitz w 1944 r., o czym Amerykanie wiedzieli. Nie wiedzieli jedynie o jego udziale w zrabowaniu pociągu ze złotem, jaki zaginął gdzieś w górzystych okolicach środkowej Euro­py w ostatnich tygodniach wojny.
Wilhelm Hőttl już w 1937 r., jako 22-letni student we Wiedniu, był zatwardziałym nazistą au­striackim. Po ukończeniu uniwersyteckich studiów został członkiem SS, a po zaanektowaniu w 1938 r. Austrii przez III Rzeszę, zatrudnił się w SD, niemieckim wywiadzie wojskowym, gdzie był odpowie­dzialnym za stosunki z Kościołem katolickim. Po kilku miesiącach przeniesiony został do departa­mentu zagranicznego SD. Ślub z węgierską hrabiną Dorothy Polffy pozwolił mu na kontakty z arysto­kracją węgierską, która przez lata była dla niego bardzo cennym źródłem informacji wywiadowczych. Po kilku awansach, był jednym z głównych organizatorów Holocaustu w Austrii, po jej okupacji przez Niemców w marcuu 1944 r.
Mianowicie Na początku 1944 r. , gdy państwa Osi przegrywały na wszystkich frontach wo­jennych, Hitler obawiał się, że Węgry podejmą jednostronne rokowania i skapitulują wobec aliantów. Poza tym w tym kraju znajdowali schronienie zbiegowie antynazistowscy, a licząca 725 tysięcy spo­łeczność żydowska żyła spokojnie. To też Hitler zamierzał Węgry zbrojnie okupować. Realizację tego planu powierzył Walterowi Schellenbergowi, szefowi wywiadu SD. Specjalnie dużą role w jego realizacji odegrał również jego zastępca, Hőttl, dzięki swym kontaktom z arystokracją węgierską. Ostatecznie okupacja Węgier odbyła się bezkrwawo, gdyż według ugody z regentem Horthym, utwo­rzony został nowy rząd, całkowicie uległy nazistom.
W marcu jednostki SS i Gestapo przejęły kontrolę nad najważniejszymi urzędami w Buda­peszcie. A równocześnie na Węgrzech rozpoczęło swą pracę Sonderkomando, pod rozkazami Adol­fa Eichmanna, której celem było ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej na Węgrzech, po wcze­śniejszym zagarnięciu ich majątku. Hőttl sprawował w tym zakresie rolę doradcy politycznego. Prze­bywał w Budapeszcie od marca do października i w rym czasie deportowano do obozów zagłady prawie 500 tys. ludności żydowskiej. Następnie udał się do Austrii, gdzie zajmował się rozdyspono­waniem olbrzymiego majątku, jaki został Żydom zagrabiony.
Kilka miesięcy później Hőttl wyjechał do Szwajcarii, nawiązując tam kontakt z wywiadem amerykańskim OSS w Bernie. Jako agent OSS przekazywał swe raporty szpiegowskie Allenowi Dul­lesowi, głównie tyczyły one fortyfikacji, budowanych w Alpach Bawarskich przez Niemców celem sta­wienia Amerykanom twardego oporu. Przyjmowali oni poważnie te ostrzeżenia o górskich fortecach i oddziałach 100 tysięcy wilkołaków-partyzantów, przygotowywanych do walki z wojskami okupacyjny­mi. Ale równocześnie podejrzewali Hőttla o działanie z polecenia Kaltenbrunnera, lub Himmlera. Otrzymał więc polecenie udania się w rejon fortec alpejskich, z zadaniem informowania o liczebności żołnierzy. Lecz w trakcie przejazdu został zablokowany przez oddziały francuskie, po czym trafił do obozu jeńców wojennych w Dachau, nadzorowanym przez amerykański wywiad CIC. Był cennym więźniem, chętnie przekazującym obszerne informacje o realizacji Holocaustu na Węgrzech, w któ­rym sam brał znaczący udział.
Majątek ruchomy, skonfiskowany Żydom przed ich deportacją do Auschwitz-Birkenau złożony został przez Węgierski Urząd Majątku Żydowskiego w izbie sprzedaży Kasy Oszczędności w Buda­peszcie. Były to tysiące zegarków, aparatów fotograficznych, lornetek, futer oraz tony biżuterii, srebr­nych świeczników szabasowych, przedmiotów kultu religijnego. Następnie majątek ten przewie­ziony został koleją do zamku w pobliżu miejscowości Zirc, kilka dni przed abdykacją regenta Horthy­ego i przejęcia władzy na Węgrzech przez strzałokrzyżowców.
Kilka tygodni później do zamku przybył drugi pociąg, złożony z 9 wagonów, ze złotem, biżute­rią i dywanami perskimi. Oba pociągi połączone zostały w jeden konwój, który 20 grudnia 1944 r. pojechał do górniczego miasta Bremberg, przy granicy ze Szwajcarią, gdzie część skarbów została przepakowana do skrzyń, jakie ukryto w nieczynnej kopalni węgla kamiennego. Wydobyte one zo­stały 30 marca 1945 r. i wywiezione w konwoju kolejowym, liczącym 39 wagonów. Lecz dalszych lo­sów „złotego pociągu” nie udało się autorowi książki po 50 latach w pełni odtworzyć. Bowiem część dokumentów archiwalnych nie została dotąd odtajniona.
Przy tym pociąg z zagrabionym majątkiem Żydów węgierskich był rozdzielany, zawartość przeładowywana na ciężarówki, zakopywana w le­śnych kryjówkach, przechodziła z rąk do rąk, część przekazana Amerykanom, przewożona przez granice Francji i Włoch, oraz w dużej mierze rozkradziona przez ludzi, którzy dysponowali i transporto­wali te skarby. Na przykład Kaltenbrunner, sądzony w Norymberdze, powiedział żonie, żeby nie mar­twiła się o swoją i dzieci przyszłość i skontaktowała się Wilhelmem Hőttlem. Z kolei sam Hőttl, po od­siedzeniu 3 lat we więzieniu, prowadził wystawny tryb życia, na jaki nie pozwoliłyby nu oficjalne do­chody. W zamian za uwolnienie z więzienia Hőttl zaoferował Amerykanom swoją siatkę agentów. Sam został kierownikiem dwóch siatek agenturalnych, skierowanych na komunistyczne Węgry. Pierwsza jego siatka reaktywowana została 10 lipca 1948 r. Jej szefem operacyjnym został oficer węgierskiego SS, który brał udział w Holocauście i odpowiadał za rozstrzelanie 5 amerykańskich skoczków spadochronowych. Hőttl urzędował w Salzburgu, z którego uczynił wielki rynek wywiadu na południowo-wschodnią Europę.
On sam i jego ludzie za swą pracę wywiadowczą dla USA żądali bardzo dużych pieniędzy. Gdy Amerykanie zwrócili się do nich o rozliczenia się z wydatków, wówczas Hőttl wraz z całą organi­zacją podali się do dymisji. Lecz wnet w 1950 r. zatrudnieni zostali w nowotworzonych służbach spe­cjalnych Bundeswehry przez Konrada Adenauera. Hőttl został znów szefem siatek wywiadowczych na południowo-wschodnia Europę, włącznie z Włochami i na Bliski Wschód. Miał znów pełne ręce roboty a jego siatki zatrudniały wielu znanych mu agentów faszystowskich i nazistowskich, w tym b. funkcjonariuszy SD, SS i Gestapo. Hőttl cały czas prowadził bardzo wystawny tryb życia i wielkie były wydatki jego organizacji. CIA podejrzewała więc, że korzystał ze skarbu, ukrytego przed końcem wojny, ze złotego pociągu. Sprawdzano jego działalność, utrudniano mu wyjazdy, zwłaszcza do Włoch. Wreszcie we wrześniu 1952 r. został aresztowany pod zarzutem pracy dla rosyjskiego KGB. Został jednakże zwolniony po czterech miesiącach, gdyż nie potrafiono mu tego udowodnić. Potem przez wiele lat był dyrektorem pewnej szkoły w małym miasteczku w Austrii, zmarł w 1999 roku. Zaś CIA odtajniła jego dokumenty archiwalne dopiero w 2000 roku.
>
Część III. DROGI UCIECZKI
1. Hacke
Jednym z najważniejszych ludzi w III Rzeszy był Martin Bormann. Był on szefem kancelarii partii nazistowskiej NSDAP i osobistym sekretarzem Hitlera. Był brutalny i chamski, ale Hitler cenił go za uległość i ideowość nazistowską. Pochodził z wiejskiej rodziny, do NSDAP wstąpił już w 1925 r., pełnił w niej funkcję skarbnika, a także administrował dochodami Hitlera, w tym zajmował się sprzedażą jego książki „Mein Kampf”. Po dojściu nazistów do władzy, został szefem gabinetu Rudol­fa Hessa, zastępcy Hitlera. Po samolotowym przelocie Hessa do Szkocji, gdzie został aresztowany, przez Brytyjczyków, Bormann zajął jego stanowisko, stając się oficjalnym sekretarzem i doradcą Hitlera.
Z biegiem czasu wszystkie sprawy bezpieczeństwa, praw, dekretów i awansów III Rzeszy przechodziły przez jego ręce. Władza Bormanna obejmowała także armię, SS i Gestapo. Pod koniec wojny Hitler powierzył mu organizacje obrony cywilnej Rzeszy. Był obecny na ślubie fűhrera z Ewą Braun i przy ich samobójstwie 1 maja 1945 r. w bunkrze Kancelarii Rzeszy. W następnych dniach Bermann starał się opuścić płonący Berlin, zdobywany przez Armię Czerwoną, lecz wówczas wszel­ki ślad po nim zaginął. Prawdopodobnie zginął w gruzach stolicy Rzeszy, ale brak było na to wów­czas jakichkolwiek dowodów. To też sędziowie Trybunału Norymberskiego skazali go potem zaocz­nie na kare śmierci.
Wszak później, co pewien czas, pojawiały się głosy, że Martin Bormann zdołał jednakże wy­dostać się z płonącego Berlina i wyjechać poza granice Niemiec. Wskazywano, że ukrywał się i przebywał we włoskim Tyrolu, Austrii, Portugalii, Kalifornii i Argentynie, gdzie w Patagonii leczył go doktor Mengele, który eksperymentował na więźniach w Auschwitz-Birkenau. Poszukiwały go przez lata tajne służby aliantów, także prywatni detektywi, wszystko na próżno. Natomiast tuż po wojnie, zwłaszcza amerykańskie i brytyjskie służby wywiadowcze, podejrzewały, że Bormann żyje i kieruje tajną, podziemną organizacją nazistowską „Hacke” („Topór:”), jaką stworzył jeszcze w 1943 r., opartą na zasadzie lóż masońskich. Pod koniec 1944 r. jej kadrowe zręby ulokowane zostały poza III Rze­szą w Hiszpanii, Portugalii, Włoszech i Argentynie. Dysponowała ona olbrzymim skarbem w złocie i biżuterii, pochodzącym z obozów koncentracyjnych.
Nawet Hitler i reszta najwyższych władz Rzeszy nie wiedzieli o istnieniu Hacke. Jej członko­wie rekrutowali się głównie spośród gauleiterów, podległych bezpośrednio Bormannowi oraz nielicz­nych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, RSHA i SD. Organizacja współpracowała z przemy­słowcami, wśród których wyróżniał się argentyński multimilioner Ludwik Freude, który między innymi zarządzał nazistowskimi kontami w bankach w Buenos Aires, co powierzył mu Bormann jeszcze przed końcem wojny.
Autor książki poświęcił aż 22 strony na opisy struktury i działalność Hacke, a także działalno­ści i miejscach pobytu Martina Bormanna. Przytacza przy tym głównie dokumenty, artykuły prasowe, raporty wywiadowcze i wypowiedzi agentów wywiadów amerykańskiego i brytyjskiego, którzy przez kilkadziesiąt lat zajmowali się tropieniem powojennych losów nazistowskiego zbrodniarza wojennego Martina Bormanna i jego dywersyjnej organizacji Hacke. Ich opis obejmuje kilkanaście wątków, wszystkie zagmatwane, sensacyjne, często wprost niewiarygodne, ale w pierwszych latach powojen­nych, zwłaszcza Amerykanie przesadnie obawiali się mitycznej organizacji Hacke, szacowanej na 120 tysięcy ludzi dobrze uzbrojonych, jako niebezpiecznej siły partyzanckiej, mogącej podjąć dywer­sję gospodarczą i walkę zbrojną z okupacyjnymi wojskami aliantów zachodnich. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Z drugiej strony CIA oceniała, że Hacke ujawni się i będzie interweniować u boku Amerykanów w starciu ze Związkiem Radzieckim, które wydawało się im wówczas nieuchronne i które bardzo sobie życzyli. Jej nowym Fűhrerem byłby Martin Bormann. Jeszcze bardziej niedo­rzeczne było podejrzenie śledczych amerykańskich, że jest on sterowany, manipulowany i chroniony przez rosyjskie KGB. Taki też raport FBI przedłożyła prezydentowi Trumanowi, który polecił szefowi FBI, Edgarowi Hooverowi, ujęcie Bormanna. Lecz Hoover nie wierzył w jego powiązania z Kremlem i nie interesowały go zbrodnie wojenne.
Również łowca nazistów, Szymon Wiesenthal, jeszcze w 1967 r. był przekonany, że Bormann przeżył wojnę i zamieszkał w Argentynie. Lecz już wcześniej w 1964 r., jakby ostatecznie, potwier­dzona została śmierć Martina Bormanna w nocy z 1 na 2 maja 1945 r. w Berlinie. Mianowicie pod­czas robót budowlanych, prowadzonych w miejscu, wskazanym jeszcze w 1945 r. przez świadka zdarzenia, gdzie miał zginąć Bormann, znaleziono dwa szkielety. Pobrane próbki DNA z jednego z nich potwierdziły, że były to faktycznie szczątki Bormanna. Odkrycie to powinno zamknąć tajemnicę jego zniknięcia, ale tak się nie stało.
Zaistniały nowe wątpliwości i media oraz agenci służb specjalnych tropili Bormanna i jego Hacke nadal. Śledztwa te ujawniniły też kilka innych tajemnic agenturalnych, związanych z II wojną światową. Jedną z nich było wyjaśnienie, że to szef niemieckiej policji, Reinhard Heydrich, spreparo­wał fałszywą informację o współpracy gen. Tuchaczewskiego, i wielu innych wysokich oficerów Armii Czerwonej, z hitlerowską III Rzeszą, a następnie przekazał ją do Moskwy (przez Benesza). Na jej podstawie podejrzliwy Stalin zdziesiątkował kadry dowódców ZSRR w 1938 r. Drugą ujawnioną ta­jemnicą było, że legendarny niemiecki dowódca Otto Skorzeny, który w 1943 r, uwolnił Mussoliniego z górskiego wiezienia, był od 1942 r. agentem KGB. Trzecią, że również część członków organizacji Hacke pracowała dla rosyjskiego KGB.

2. Długie polowanie na Gestapo Műllera.
Po egzekucji głównych nazistowskich zbrodniarzy wojennych w Norymberdze, tajne służby alianckie koncentrowały się na poszukiwaniach trzech ludzi, blisko z nimi związanych, którzy pocho­wali się w różnych miejscach. Należeli do nich: szef Kancelarii Rzeszy Martin Bormann, szef Gesta­po Heinrich Műller i Adolf Eichmann, główny realizator Holocaustu. Jednak Amerykanie bardzo śla­mazarne tropili Bormanna, Eichmanna prawie zupełnie ignorowali, jedynie intensywnie ścigali Műlle­ra, gdyż według danych CIA. był on równocześnie agentem rosyjskiej KGB.
Heinrich Műller był inspektorem, a następnie szefem tajnej policji w Republice Weimarskiej, później szefem Gestapo w III Rzeszy, po dojściu do władzy Hitlera w 1933 r. Podlegał ministrowi Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), Heinrichowi Himmlerowi, a bezpośrednim jego zwierzchnikiem był Reinhard Heydrich, szef Wywiadu Zagranicznego SD i Gestapo.
W 1939 r., na rozkaz Hitlera Heinrich Műller przygotował, a Alfred Neuaks, oficer Gestapo do specjalnych poruczeń, zrealizował 30 sierpnia prowokacyjny, sfingowany napad na niemiecką radio­stację w Gliwicach, co posłużyło za pretekst do napaści III Rzeszy na Polskę. Wydarzenie to zostało później zrelacjonowane przed Trybunałem Norymberskim przez gen. Heydricha
. Po agresji niemieckiej 22 lipa 1941 r. na Związek Radziecki, Műller nadzorował organizację Einsatzgruppen, jakie w ślad za Wehrmachtem wchodziły na opanowane tereny Białorusi i Ukrainy, urządzając tam masowe pogromy ludności żydowskiej. Do końca 1941 r., wg raportów czterech ko­mendantów Ainsatzgruppen, sporządzanych dla Himmlera, zabitych zostało 300 tysięcy Żydów.
W rym też czasie Hitler powierzył Műllerowi misję likwidacji tzw. Czerwonej Orkiestry (Rote Kapelle), jak Gestapo określało największą komunistyczną organizację wywiadowczą, działająca na terenie III Rzeszy, Francji, Belgii i Holandii od lat 30-tych. Liczyła ona tysiące członków, dysponowała 400 radioaparatami nadawczymi, a kierowana była przez polskiego Żyda Leopolda Treppera. Po jego ujęciu przez Gestapo, był on wykorzystywany do dezinformacji Moskwy. Według odtajnionych przez CIA i FBI dokumentów, Muller manipulował Trepperem, który udawał współpracę z Gestapo. Z drugiej strony szef wywiadu SD Shellenberg podejrzewał, że Muller jest agentem i pracuje na rzez NKWD, rosyjskiego wywiadu wojskowego.
Rzeczywiście Gestapo Műller nawiązał kontakt radiowy z Moskwą, ale jego celem było złoże­nie propozycji zawarcia separatystycznego pokoju między Rzeszą i ZSRR. Równocześnie gen. Schellenberg, miał w Bernie przekazać podobną propozycję aliantom zachodnim. Była to gra Himm­lera, a jej właściwym celem było zasianie nieufności i skłócenie aliantów Wschodu i Zachodu. Fak­tycznie odpowiednie propozycje separatystycznego pokoju złożyli ludzie Mullera, ale dopiero w kwietniu 1944 r., gdy Armia Czerwona znajdowała się 50 km od Berlina Nic z tego nie wyszło.
Gestapo-Műller widziany był po raz ostatni w dniu 1 maja 19444 r. w Kancelarii Rzeszy w Berlinie, po czym wszelki ślad po nim zaginął. Amerykańska CIA, która prowadziła potem wieloletnie śledztwo w sprawie jego zaginięcia, zdołała odtworzyć szczegółowo tylko gdzie był i co robił Műller 1 maja. Wieczorem przebywał w jednym z pomieszczeń bunkra piwnicznego budynku Kancelarii Rze­szy z dwoma innymi oficerami Gestapo, gdy do pomieszczenia wdarli się żołnierze rosyjscy. Później znaleziono tam dwa ciała, ale nie Műllera. Na tej podstawie CIA domniemała, że został wzięty do niewoli. Następne informacje o nim, wg odtajnionych protokołów śledztw, uzyskano głównie od agen­tów Gehlena i dysydentów ze wschodniej strefy Berlina i Moskwy. Były to różnorodne opowieści i hi­potezy na ogół bardzo zawiłe, sensacyjne i raczej mało wiarygodne.
Jedna z nich głosiła, że Műller skazany został przez wojskowy trybunał na karę śmierci, ale Stalin zmienił ją na 25 lat więzienia, ze względu na pewne zasługi skazanego. Przebywał w więzieni u „Władymir”, należącym do KGB, w skrzydle, gzie więzieni byli gestapowcy. Wg innej wersji zginął od bomby w gruzach Kancelarii Rzeszy w Berlinie i pochowany został na miejskim cmentarzu. We wskazanej mogile jednakże jego ciała nie było. Wg trzeciej legendy znalazł schronienie w Tiranie, stolicy Albanii, i tam później zmarł. W CIA rozważano też hipotezę, że Gestapo-Műller przeszedł na stronę kontrwywiadu rosyjskiego „Smiersz”, zabierając przy tym wiele tajnych dokumentów RSHA.
Ostatecznie w 1971 r. CIA zrezygnowała z dalszego poszukiwania Gestapo-Műllera, którego nadal uważano za zaginionego zbrodniarza wojennego. Lecz legendy o domniemanych jego losach nadal pojawiały się w mediach i książkach. Wreszcie w 1993 r. objawione zostały czeskie losy Műlle­ra, które przez część zachodnich ośrodków wywiadowczych i opinii publicznej uznane zostały za prawdziwe. Mianowicie przedstawił je b. czeski minister spraw wewnętrznych Czech, Rudolf Barak, dosłownie na łożu śmierci. Skończyła się zimna wojna i kończyło jego życie, więc nie czuł się zwią­zany tajemnicą państwową.
Według Baraka Gestapo-Műller został aresztowany w Kancelarii Rzeszy przez KGB i przeby­wał we więzieniu do śmierci Stalina w 1953 r. Wkrótce potem zniknął i był intensywnie poszukiwany, głównie przez czeskie służby wywiadowcze, które odnalazły go w Kordobie w południowej Hiszpanii. Po kilku miesiącach został porwany z kawiarni, po oszołomieniu narkotykiem, dodanym skrycie do kawy, a następnie przewieziony samochodem na lotnisko, skąd, po zastrzyku usypiającym, w skrzy­ni towarowej przewieziony do Pragi i osadzony we więzieniu. Protestował i nie godził się na żadne przesłuchanie, żądając kontaktu tylko z Rosjanami. Przybył więc oficer KGB, Korotkow, którego ser­decznie powiał. Tenże kazał założyć Műllerowi kajdanki, żeby go moralnie złamać i odtąd przesłuchi­wany był przez Czechów, Węgrów, Polak\ków i Niemców z NRD. W odtajnionych archiwalnych doku­mentach amerykańskich nie ma wszak żadnych informacji o dalszych losach Gestapo-Műllera.


Pakt(y) z diabłem w świetle dziennym.
Na początku ostatniego rozdziału książki autor przyrównuje zaślepienie państw zachodnich wobec zagłady Żydów w Europie do obecnego ludobójstwa w Afganistanie, Iraku, czy Syrii Podob­mie też obecne użycie agentów irackich służb specjalnych przez Amerykanów przypomina masowe pozyskiwanie esesmanów z jeszcze dymiących ruin III Rzeszy. Również ludzie działający w służ­bach wywiadowczych pozostali ci sami i działali podobnie. Przykładem może być Allan Dulles, był przedstawicielem OSS w Bernie (1943-1945), potem szefem CIA (1953-1961). Zmienił się tylko wróg.
Po zamachu 11 września 2001 r. w Nowym Jorku, Amerykanie pilnie zatrudniali w CIA agen­tów z państw arabskich, podobnie jak na początku zimnej wojny nazistówskich oprawców, działają­cych w czasie wojny na terenach ZSRR. Amerykanie nie mieli jednakże większych korzyści z zatrud­nienia nazistowskich zbrodniarzy wojennych w Organizacji Gehlena. Byli oni dobrzy w organizowa­niu tajnych służb w państwach arabskich, gdzie nazistowską przeszłość bardzo ceniono. Natomiast byli kiepskimi tajnymi agentami.
Przepisy imigracyjne Stanów Zjednoczonych nie pozwalały na wjazd byłym nazistom, podej­rzanym o zbrodnie wojenne.. Lecz w 1949 r. Kongres przyznał dyrektorowi CIA limit 100 osób, jakie mogły przybyć rocznie do USA, bez sprawdzania warunków migracyjnych. Ten limit został szybko przekroczony i w USA znalazły schronienie tysiące nazistowskich zbrodniarzy wojennych. W lipcu 1945 r. armia amerykańska przeprowadziła operację przetransportowania do USA 350 niemieckich i austriackich naukowców wraz z rodzinami. W ciągu 1946 r. ich ilość wzrosła o dalsze 1000 naukow­ców, wśród nich Werner von Braun, późniejszy ojciec amerykańskiego programu kosmicznego.
Wg odtajnionych dokumentów CIA był on oficerem SS, nadzorował produkcję rakiet V-1 i V-2 w obozie koncentracyjnym Dora, w którym zginęło 20 tysięcy więźniów. Wg dokumentów FBI nie Braun, lecz inny naukowiec, Paul Schrőder, był autorem rakiet V-1 i V-2. On też emigrował do USA i w 1957 r. zgłosił to w Departamencie Obrony w Waszyngtonie. Stracił wtedy pracę, a sprawa została utajniona przez Pentagon.
Dopiero w 1987 r. Kongres amerykański utworzył specjalny urząd do ścigania nazistów zbie­głych do Stanów Zjednoczonych., których szacowano na 10 tysięcy osób. Jeszcze w w 2005 r. urząd ten miał do zbadania sprawy 250 nazistów. Ujawniono też współpracę firm i korporacji amerykań­skich z III Rzeszą nawet w okresie wojny. Dotyczył to szczególnie firm Forda i IBM, także licznych banków, o czym w książce kilka stron przykładów z wkorzystaniem pieniędzy skonfiskowanych przez nazistów ludności żydowskiej.
Pakt z diabłem faszyzmu, zaczęty w latach 30-tych, trwał przez cały okres II wojny światowej, następnie rozkwitł po wojnie. Przetrwał też Holocaust jako ludobójstwo i obojętność opinii światowej wobec niego. Jednym z przykładów może być ludobójstwo w Sudanie północnym, gdzie po odkryciu złóż ropy naftowej w grudniu 2004 r. armia zabiła 80 tysięcy ludzi, a dwa miliony zmuszono do ucieczki do Sudanu południowego.

Powrót do poprzedniej strony