Gustaw Holoubek
Wspomnienia z niepamięci


Przeczytałem ostatnio książkę pt. „Gustaw Holoubek - Wspomnienia z niepamięci”, bogato ilustrowanej, stron 204, wydanie 2009 r. Spodziewałem się, że znajdę w niej mnóstwo ciekawostek i informacji o jego życiu osobistym, edukacji w czasach II Rzeczpospolitej, przeżyciach w okresie II wojny światowej, oraz o znajomościach, przygodach, wojażach w Polsce Ludowej, a także o działalności opozycyjnej i politycznej po 1989 roku. Rozczarowałem się ogromnie, gdyż „Wspomnienia” nie stanowią autobiografii sławnego aktora, a składają się jedynie z „plam jego pamięci”, jak autor sam je określa, i pozbawione są też wszelkiej chronologii. Te plamy pamięci ujęte są w, mniej więcej wiernie z treścią, zatytułowane rozdziały: Ojciec – Zwierzyniec – Szkoła – Kościół – Wojna – Okupacja – Po wojnie. Tytuły są więc raczej pojemne, lecz treści w poszczególnych rozdziałach bardzo nie wiele.

Ojciec – Czech, oficer II Brygady Legionów Polskich w czasie I wojny światowej, uczył gimnastyki w Klubie Sportowym krakowskiego „Sokoła”. Z pierwszego małżeństwa miał dwoje dzieci. Matka Gustawa pochodziła z jakiejś wsi podkrakowskiej, też wcześnie owdowiała i z pierwszego małżeństwa miała troje dzieci. Po ich ślubie Gustaw urodził się w 1923 r. i był szóstym dzieckiem w rodzinie. W rozdziale są jeszcze opisy mieszkania, jakie zajmowali, jednej wigilii i kilka zdań podziwu dla ojca, który wychowywał swe dzieci w surowej dyscyplinie, a zmarł, gdy Gustaw miał 10 lat.

Zwierzyniec krakowski był atrakcyjną dzielnicą Krakowa z rozległymi Błoniami w środku miasta, rzeczką Rudawą, Klasztorem Norbertanek i Wzgórzem Salwatorskim z Kopcem T. Kościuszki. Rodzina Holoubków mieszkała obok Placu na Stawach.

Szkoła powszechna, do której przez 4 lata uczęszczał Gustaw mieściła się przy ul. Smoleńsk. Dwie ostatnie klasy powszechne przerabiał w szkole przy Al. Krasińskiego, mieszczącej się w barakach obok Mostu Dębnickiego. Z lat nauki w szkole powszechnej zapamiętał tylko księdza katechetę, który miał zwyczaj podpowiadania uczniom gestami. Zapamiętał też tytuły, przeczytanych w tych szkolnych latach, licznych książek Karola Maya, Kornela Makuszyńskiego, Dickensa, Coopera, Kiplinga, a głównie Henryka Sienkiewicza: „Krzyżacy”, „Quo vadis”, a zwłaszcza „Trylogia”. Ta Trylogia utkwiła mu w pamięci jako kodeks patriotyzmu, wiara w mocarstwowość Polski, niezwyciężoność naszego oręża.
Gimnazjum obejmowało cztery lata nauki. Gustaw chodził do Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego przy Placu Na Groblach. Było to najstarsze gimnazjum w Krakowie, uczęszczali do niego m.in. Jan Sobieski, Stanisław Wyspiański i Jan Matejko. O nim względnie sporo w książce, bo aż 4 strony, ale nic o profesorach, kolegach, o uzyskiwanych stopniach, o nauczanych przedmiotach – jedynie o zajęciach gimnastycznych i przysposobieniu wojskowym.

Kościół i religia towarzyszyły Gustawowi od zarania. Jego wiara zaczęła się od choinki i kolend. W szkole na lekcjach religii narodził się w nim strach przed grzechami, które skrzętnie zapisywał na karteczkach, jakie potem z radością spalał po uzyskanym rozgrzeszeniu w konfesjonale. W książce co nieco o pierwszej Komunii Świętej, Bierzmowaniu, kazaniach i kościołach krakowskich, rozważania o istocie życia i śmierci, o księdzu Nehayu, o największym dzwonie świata na wieży Katedry Wawelskiej, wreszcie o dwóch spotkaniach z papieżem Janem Pawłem II. Pierwsza osobista audiencja w Watykanie miała miejsce bodaj w 1979 r., druga w ramach pielgrzymki polskich aktorów do Rzymu 10 lat później.

Wojna utonęła autorowi, jak sam pisze, w niepamięci. Na drugi dzień po jej wybuchu zgłosił się do wojska na ochotnika, mając 16 lat. Otrzymał mundur i karabin i wcielony został do kompanii pomocniczej, z którą przemaszerował pod gradem bomb z Krakowa do Lwowa, raz biorąc udział w potyczce z patrolem niemieckim. Lwów go oczarował, ze względu na architekturę i polskość miasta, choć były w nim wtedy wielkie masy uciekinierów i wojska, kilkakrotnie więcej niż stałych mieszkańców. Nie pisze nic o oblężeniu niemieckim, walkach, zajęciu miasta przez Armię Czerwoną. Jedynie kilka zdań o ucieczce na zachód i przejściu z kilkoma żołnierzami z kompanii, już bez broni, przez płyciutki San, wprost do niewoli niemieckiej. Wywieziony został do jakiegoś obozu pracy pod Magdeburgiem, potem do Torunia, a następnie zwolniony w kwietniu 1940 r. z niewoli jako nieletni.

Okupacja to tytuł najdłuższego rozdziału książki „Wspomnieia z niepamięci” Gustawa Holoubka. Zaczyna się od dyskusji z rodakami w Zurychu, gdzie autor zaproszony został w 1983 r. przez lokalną Polonię. Uczestniczył w długich dyskusjach o losach Polaków i Polski w czasie i po II wojnie światowej. Na ich tle autor rozważa w ogóle stosunki rosyjsko–polskie w ostatnich 2 stuleciach, przedstawiając Rosję jako kolosa, opanowanego żądzą zawładnięcia Polski. Polacy, jako słabsi i biedniejsi, bronią się niechęcią i pogardą. Przy tym bogaty świat zachodni, w błogiej niewiedzy i naiwności, namawia nas do przyjaźni do wschodniego sąsiada, ale wszelkie kroki w kierunku ufności zderzają się ze ścianą starych urazów. Holoubek zaleca przede wszystkim podjęcie urządzania kraju we własnym zakresie, zaczynając od przyjęcia do wiadomości istnienie własnego państwa i uznania go za wspólne nadrzędne dobro. Następnie w poczuciu godności, honoru i odpowiedzialności za to państwo, należy budować jego dobrobyt materialny i kulturalny. Autor nie pisze tego wprost, ale można odnieść wrażenie, że sam uważa, iż w 1983 r. okupacja Polski jeszcze trwała, oczywiście przez komunistyczną ideologię.
Z okupacją niemiecką inna sprawa. Holoubek pisze o niej raptem na pół strony, stwierdzając, że Niemcy realizowali swą okupację w oparciu o prawa najeźdźcy, starając się przynajmniej te prawa przestrzegać. A ponieważ ....”po Rzeszy hitlerowskiej nic nie pozostało, więc Polacy pamięć o jej okupacji utopili w kloace”.
W dalszym ciągu rozdziału autor relacjonuje lata niemieckiej okupacji w Krakowie. On sam przez kilka miesięcy był w obozie jenieckim, po powrocie do domu rodzinnego długo chorował. Matka jeszcze w 1939 r. wyszła za mąż, po raz trzeci, za oficera Józefa Słysza, zaś w 1940 r. rodzina przeniosła się ze Zwierzyńca i zamieszkała przy Placu Dominikańskim. Gustaw zatrudniony został w straży fabrycznej Gazowni Miejskiej. Dzięki tej pracy miał pieniądze na życie i przepustkę, która zabezpieczała go przed wywózką na przymusowe roboty do Rzeszy.
Praca w systemie 12/24 godziny dawała mu dużo czasu na inne zajęcia. Do końca okupacji niemieckiej przyjaźnił się i często spotykał w grupie 8 równolatków (cztery pary). Przede wszystkim urządzali wspólne wycieczki latem do Lanckorony, jesienią i zimą spotykali się w willi jednego ze znajomych przy ul. Królowej Jadwigi na Zwierzyńcu w Krakowie. Na spotkaniach tych często urządzali różne deklamacje poezji i przedstawienia, które zwykle aranżował, i brał w nich udział, młody Gustaw Holoubek. Po opuszczeniu Krakowa przez Niemców, wszyscy się rozeszli, odeszła tez dziewczyna Gustawa. On sam pobiegł do szkoły teatralnej.

Po wojnie, która dla Gustawa Holoubka skończyła się w marcu 1945 r., rozpoczął naukę w Szkole Dramatycznej, jaka zorganizowana została przy Teatrze J. Słowackiego na Placu Świętego Ducha w Krakowie. Gustaw miał wówczas 22 lata, teatr stał się dla niego powołaniem, celem życia. Życzliwie wspomina swych profesorów Zygmunta Leśnodorskiego, Artura Malawskiego, Karola Frycza, Władysława Woźniaka, Wiesława Góreckiego, Teofila Trzcińskiego i aż 9 stron książki poświęca swemu największemu autorytetowi, profesorowi Julianowi Osterwie, i granym przez niego rolom. Następnie deklaruje swe absolutne oddanie się sztuce teatralnej i poświęcenie jej bez reszty swych sił i talentu.
Snuje też szerokie rozważania o sensie sprawowania sztuki na przestrzeni dziejów, twierdząc, że wyrasta ona z poczucia piękna oraz z potrzeby oderwania się od rzeczywistości w krainę wyobraźni i iluzji. Aktorstwo jest też wymianą myśli i uczuć między aktorami a widzami. O skuteczności tej wymiany decyduje osobowość aktora, na którą składają się jego wrażliwość i smak artystyczny, kształtowane przez wyznawany światopogląd, przyjęte wartości oraz postrzeganie rzeczywistości przez aktora.
Gdy po kilku latach przeniósł się z Krakowa do Warszawy, rozpoczęło się jego świadome uczestnictwo w pracy artystycznej. Z pomocą literatury współczesnej Gombrowicza, Różyckiego, Witkacego, Mrożka, a także wielkiej literatury klasycznej, stał się dla większości społeczeństwa źródłem prawdy, wiary, godności i nadziei. To jego ideowe zaangażowanie w 1989 r., w III RP, przestało być już dla niego kryterium jakości aktorstwa. Uznał się więc za zwolnionego od odpowiedzialności, jaka na nim ciążyła w PRL i ze swej misji politycznej, jaką dotąd realizował.
Autor książki „Wspomnienia z niepamięci” nic nie napisał o teatrach, w których występował i którymi kierował, o swych rolach teatralnych, o swej pracy w radiu, filmie i telewizji, o współpracownikach, kolegach, znajomościach, o wyjazdach zagranicznych, sukcesach czy porażkach i konfliktach w życiu zawodowym i osobistym. Nic nie napisał nawet o swoich trzech żonach. Zaś imiona trojga dzieci Ewy, Magdaleny i Jasia oraz wnuka Piotra wymienił tylko na ostatniej stronie książki, stwierdzając, że napisał ją, ... „by się im przedstawić, bo tak strasznie mało z nimi rozmawiał”. Przytacza tylko, że uwielbiał jeździć na wypoczynek urlopowy do Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie kwaterował w domu zaprzyjaźnionej rodziny góralskiej, o czym kilka stron. Tam ogarniały go spokój i poczucie bezpieczeństwa.
To też na dwóch ostatnich stronach książki Holoubek tłumaczy się, że nie jest ona jego pamiętnikiem, gdyż po prostu niewiele pamięta ze swej przeszłości. Stąd zresztą tytuł „Wspomnienia z niepamięci”. Zapamiętał jedynie jak z wewnętrznej potrzeby doszedł do aktorstwa. Poza tym nic, lub prawie nic nie zapamiętał. Czarna dziura. Dodatkowo tę niepamięć uzasadnia szokująco na ostatniej stronie książki w sposób ideologiczny. Cytat:
....”Większość mego życia, mojego pokolenia, upłynęła w czymś, co tego życia było zawieszeniem, przerwą dzielącą dwa krańce: wstępującą młodość i czas odchodzenia. Jeśli przyjmiemy, że z wybuchem wojny życie się zatrzymało i powróciło dopiero w 1989 roku, ogromny czas pomiędzy tymi datami był tylko czasem oczekiwania, bierności, czymś, co można porównać z rzeką, przepływającą pod mostem, łączącym dwa jego przeciwległe brzegi, rzeką, której nie mogliśmy zawrócić. Nie mogło to nie mieć znaczenia. Kształtowało nasz charakter, nasz sposób bycia, naszą wrażliwość. I jak to na ogół bywa, w biedzie, skłaniało do oglądu świata nie tylko z perspektywy własnej egzystencji. Zdaję sobie sprawę, że obciążony tym nawykiem, nie sprostałem oczekiwaniom niektórych Czytelników, którzy w pamiętnikach aktora spodziewają się znaleźć informacje o jego karierze i wszystkich związanych z nią przygodach”....
Oczywiście, ja tez tych informacji w książce szukałem. Żeby więc coś więcej dowiedzieć się o Gustawie Holoubku zaglądnąłem do internetowej encyklopedii, Wikipedii. Też w niej niewiele, ale przynajmniej wzmianki o jego żonach, dzieciach, funkcjach społecznych, nagrodach i odznaczeniach, a przede wszystkim długie spisy tytułów sztuk i utworów, w których występował i grał zwykle romantyczne oraz dramatyczne i tragiczne role.

Książka „Wspomnienia z niepamięci” rzeczywiście nie jest więc żadną miarą biografią wybitnego aktora okresu PRL, Gustawa Holoubka. Zapewne niedługo takową ktoś napisze, ale ja jej nie wezmę do ręki, żeby nie ubliżać samemu sobie, gdyż też żyłem i pracowałem w tej ponoć „czarnej dziurze” PRL.

Grudzień 2013 r.

Powrót do poprzedniej strony