Moje złote lata
Wspomnienia Krystyny Libiszowskiej-Dobrskiej


Przeczytałem kolejną książkę biograficzną pt. „Moje złote lata” (str.368, wyd. 1997 r.), napisaną przez Krystynę Libiszowską-Dobrską, mającą arystokratyczne pochodzenie. Urodziła się w 1913 r. w zubożałej szlacheckiej rodzinie, ale jej dziadkowie – po stronie ojca Jan Libiszowski, a po stronie matki Konstanty Russocki – byli ziemianami o starych arystokratycznych rodowodach, obaj stracili swe majątki pod koniec XIX wieku. Ojciec był z zawodu lekarzem, do I. wojny światowej prowadził samodzielnie punkt medyczny we wsi Przysucha w powiecie Opoczno na Mazowszu. W 1915 r., jako zmobilizowany lekarz wojskowy, przeniesiony został, wraz z rodziną, do Smoleńska, gdzie został ordynatorem dużego szpitala.
Wrócili do odradzającej się Polski w 1918 r., zamieszkując z powrotem we dworze w Przysuchej. Krystyna, przebywając od 11-ego roku życia na stancji w Warszawie, ukończyła tam gimnazjum i w 1932 r, studia w Wyższej Szkole Handlowej. Brała żywy udział w organizacjach studenckich, a zwłaszcza w zabawach i hucznych balach karnawałowych. W lipcu 1934 r. wyszła za mąż za podpułkownika Władysława Hellera, dowódcę I Pułku Lotniczego na Okęciu. Był on wdowcem, starszym od Krystyny o 15 lat, był bardzo zaangażowany w rozwój polskiego lotnictwa wojskowego. Wkrótce awansował na stopień pułkownika, z perspektywą uzyskania szlifów generalskich, w 1939 r. został dowódcą całego lotnictwa bombowego w Polsce.
W miesięczną podróż poślubną Hellerowie udali się samolotem do Wiednia, skąd po 2-dniowm pobycie pojechali pociągiem do Wenecji, a następnie do Jugosławii, poczym statkiem wycieczkowym przez Adriatyk wrócili do Austrii, zwiedzili Alpy Austriackie i ponownie Wiedeń, skąd znów mały samolot pasażerski przewiózł ich do Warszawy. Podczas podróży wiele czasu poświęcili na zwiedzanie zabytków, muzeów, galerii malarskich i innych miejscowych atrakcji, a gościli w najlepszych hotelach i wykwintnych restauracjach. W książce autorka opisuje szczegółowo i z zachwytem tę pierwszą wspaniałą wycieczkę zagraniczną. Potem jeździli już co roku, na równie atrakcyjne, miesięczne urlopy do Grecji, Palestyny, nad Morze Czarne do Bułgarii i Rumunii, do Szwajcarii, Belgii i kilkakrotnie do Francji, którą zwiedzili dokładnie od Paryża po Lazurowe Wybrzeże. Poruszali się nowiutkim samochodem marki Fiat w kolorze zielonym, jaki był jej ulubionym kolorem.
Prócz wyjazdów prywatnych pułkownik Heller odbywał również różne wyjazdy służbowe do zachodnioeuropejskich stolic, na które jechał swym samochodem wraz z żoną. Brała ona wówczas udział w przyjęciach i wizytach oficjalnych, jakich sporo było podczas tych delegacyjnych konferencji czy kursów. Krystyna spotykała się wówczas z ludźmi z wierzchołków władzy, wojskowości i arystokracji. Była dobrym obserwatorem i w książce wiele ciekawych opisów prominentnych osób, których poznała, ich zachowań, charakterystyki, polityki i rządów. Ale przede wszystkim opisów miast, regionów, krajów, w jakich przebywała oraz obyczajów i życia tubylczej ludności. Nie brak w nich krytycznych uwag i negatywnych obrazów. Bardzo nie podobały jej się wszechobecne oddziały w brunatnych koszulach, paradujące na ulicach miast niemieckich, kłótliwość i prywata polityków francuskich, chmary żebrzących dzieci na ulicach Aten, którym dawał cukierki i drobne monety.
Pobory pułkownika Hellera wynosiły, wraz z licznymi dodatkami, 2 tysiące złotych miesięcznie. Ponad to Krystyna od matki, z dochodów rodzinnego majątku, otrzymywała 250 zł na własne drobne wydatki. To tez stać ich było na wynajem 5-pokojowego mieszkania, jego bogatego wyposażenia, zakupy cennych obrazów i biżuterii, dobre restauracje, zagraniczne wojaże i inne rozrywki, jak teatry, zabawy i bale. Tych ostatnich dostarczała wprost praca Władysława, jako wysokiej rangi oficera lotnictwa wojskowego. W sferach rządowo-wojskowych było bowiem wielkie zapotrzebowanie na imprezy i bale dyplomatyczne, patriotyczne, charytatywne, czy towarzysko-integracyjne. Krystyna spotykała się więc i opisała sylwetki i zachowanie się, a nawet rozmowy z ministrami Beckiem, Kasprzyckim, Wieniawą-Długoszowskim, marszałkiem Rydzem-Śmigłym, a także politykami obcymi, jak Gőring, Rűbbentrop, Ciano. Najwięcej balów i innych imprez na wierzchołkach władzy było wiosną i latem 1939 roku.
24 sierpnia utworzona została Brygada Bombowa, złożona ze wszystkich dywizjonów bombowych w Polsce. Jej dowódcą mianowany został pułkownik Władysław Heller. Ta zmiana organizacji sił lotniczych kraju i niespodziewane powołanie nowych dowódców i sztabów, sprawiły, że w dniu wybuchu wojny 1 września 1939 r., nowe sztaby nie opanowały jeszcze zaopatrzenia swych jednostek, a dywizjony lotnicze były rozproszone na nowych lotniskach, niekiedy bez obsługi naziemnej i łączności. Ten chaos był główną przyczyną braku aktywności w obronie przed niemieckimi samolotami Luftwaffe.
W ostatnich dniach sierpnia zagrożenie wojenne rysowało się już bardzo wyraźnie. Wskazywały na to napięte, wciąż pogarszające się stosunki polsko-niemieckie, kolejki przed sklepami, kopanie w ogrodach rowów przeciwlotniczych, odroczenie daty rozpoczęcia roku szkolnego. Ale Krystyna przytacza też rozmowę z wyższym oficerem, ze żadnej wojny nie będzie. Gdyż Hitler tylko bleffuje, bo wie, ze Polska jest dla niego niezastąpionym partnerem w ewentualnej rozgrywce ze wschodem. Jedynie jej ojciec przepowiadał, że wojna wybuchnie niedługo i Polska zostanie pokonana przez III Rzeszę w kilka tygodni. Zaś mąż wysłał ją, wraz z 6-letnią córką Mają, z zagrożonej bombardowaniami Warszawy do domu jej rodziców w Przysuchej.
Faktycznie wybuch wojny zastał Krystynę w dworku rodzinnym na wsi Przysucha pod Opocznem, daleko od Warszawy. Przyszła ona, to znaczy wojna, do Przysuchej, jednak nawet wcześniej niż do Warszawy, a konkretnie bombardowanie dworku przez 3 Junkersy, rozbite oddziały polskie i zmotoryzowane kolumny wojsk niemieckich. Nie zobaczyła Krystyna tylko ani jednego samolotu polskiego. Bardzo ją to gnębiło i czuła się tak, jakby to ona sama była winna, że ich nie ma i nie bronią polskiego nieba, przed niemieckimi samolotami.
Biogram Krystyny Libiszowskiej-Dobrskiej w jej książce „Moje złote lata” urywa się w miesiącu październiku 1939 roku. Ostatni krótki rozdział „Epilog” autorka poświęciła losom swego męża, pułkownika Władysława Hellera, dowódcy Brygady Bombowej. Przede wszystkim ujawniła bezsens rozkazów Naczelnego Dowódcy Lotnictwa, które użycie ponad 3 eskadr, czy np. przebazowanie samolotów na lotniskach, uzależniały od jego osobistej zgody. Tymczasem od pierwszych dni wojny, poważnie szwankowała wszelka łączność z nim, a po kilku dniach sztab Naczelnego Dowództwa przeniósł się do Brześcia nad Bugiem, co praktycznie przerwało w ogóle wszelką z nim łączność. Dowódca Brygady Bombowej w ślad za Naczelnym Dowódcą Lotnictwa 9 września przeniósł się do Brześcia, 13. do Włodzimierza Wołyńskiego, 18. przekroczył granicę rumuńską w Kossowie nad Prutem. Z Rumunii przez Jugosławię przedostał się do Francji, a po jej kapitulacji znalazł się w Anglii, Latał w brytyjskiej jednostce lotniczej, jako strzelec pokładowy. Zginął zestrzelony nad Anglią w październiku 1943 roku.

Kraków, 25.07.2013 r.

Powrót do poprzedniej strony