Wielka gra
Podwodne szpiegostwo USA w zimnej wojnie z ZSRR

Po II wojnie światowej w ciągu kilku lat rozwinęła się „zimna wojna” między niedawnymi zwycięskimi sojusznikami. Świat podzielił się na dwa wielkie obozy: kapitalistyczny Zachód, pod egidą Stanów Zjednoczonych AP i socjalistyczny Wschód, któremu przewodził Związek Radziecki. Równocześnie rozpadały się imperia kolonialne Wielkiej Brytanii, Francji i Holandii, głównie na obszarze Azji, gdzie byłe kraje kolonialne, po wyzwoleniu się z okupacji japońskiej, ogłaszały kolejno swą niepodległość.
Zachodnie państwa kapitalistyczne czuły się zagrożone rozprzestrzenianiem się ideologii komunistycznej i ostro ją zwalczały. Np. w USA utworzona została specjalna Komisja ds. Badania Działalności Antyamerykańskiej, mająca na celu pacyfikację wszelkiej propagandy i działalności komunistycznej w kraju, oraz Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA), zajmująca się zewnętrzną dywersją antykomunistyczną.
Zaś przede wszystkim służby wywiadowcze sił zbrojnych USA prowadziły szerokie tajne działania szpiegowskie, mające na celu zbieranie wiadomości o zamiarach i możliwościach prowadzenie wojny przez przeciwnika. W dużym stopniu te operacje wywiadowcze prowadzono były przy użyciu okrętów podwodnych na morzach, okalających Związek Radziecki.
W 1998 r. ukazała się w Stanach Zjednoczonych książka pt. „Wielka gra”, autorów Sherry Sontag i Christopher Drew (wydanie polskie 1999, str. 356), która w 12 rozdziałach przedstawia operacje i epizody, związane z podwodnym szpiegostwem USA w zimnej wojnie z ZSRR po 1948 r. Przydługi podtytuł: „Nieznana historia amerykańskiego podwodnego szpiegostwa” uściśla jej tematykę: ...W ciszy i tajemnicy uderzeniowe okręty podwodne USA przeprowadziły niemal 2 tysiące rejsów szpiegowskich, śledząc z morza radzieckie porty i stocznie,nadzorując próby rakietowe, prowadząc i zakładając podsłuchy na kablach telekomunikacyjnych, a przede wszystkim śledząc nieustannie radzieckie atomowe okręty podwodne z rakietami balistycznymi.
Te tajne podwodne działania szpiegowskie prowadzone były od 1948 r. przez prawie pięć dekad.


Tragiczny początek

Miedzy innymi już w 1948 r. zorganizowany został wojskowy wywiad przeciwko siłom morskim ZSRR i na wody Morza Barentsa, gdzie stacjonowała największa radziecka Flota Północna, wysłane zostały w celach szpiegowskich 2 amerykańskie okręty podwodne USS Sea Dog i USS Blackfin. Były to stare okręty z demobilu, służące do obrony wybrzeży i nie były w stanie spełniać w pełni swych nowych zadań. To też w 1949 r. miały zostać zastąpione przez nowe okręty, jakie wyposażone zostały w tzw. chrapy do pobierania świeżego powietrza, umożliwiające przebywanie okrętu pod wodą przez całe tygodnie. Wyposażono je również w najnowocześniejsze urządzenia podsłuchowe, tj. pasywny sonar i cichobieżne śruby napędowe, sprawiające, że zanurzony okręt był praktycznie „niewidzialny”.
Nowe okręty USS Cochino, pod dowództwem komandora Rudolfa Benteza iUSS Tusk, dowodzony przez Roberta Worthingtona, udały się w swój rejs wywiadowczy na Morze Barentsa w sierpniu 1949 r. Znajdowały się już niedaleko celu swych działań, tj. rejonu Murmańska na Półwyspie Kola, gdy jeszcze na Morzu Norweskim nastąpiła awaria i pożar w przedziale transformatorów na Cochino. Ognia nie udało się ugasić, rozszerzał się on coraz bardziej i załoga zmuszona została do opuszczenia okrętu. Po jego wynurzeniu, w ciężkich warunkach pogodowych, wszyscy przedostali się na pokład Tuska. W ciągu kilkunastu tragicznych godzin Cochino zatonął, a Tusk zawinął do najbliższego norweskiego portu Hammerfest, gdzie ranni marynarze zostali umieszczeni w szpitalu. Było kilka ofiar śmiertelnych.

Pierwsze okręty atomowe.

Prawie od początku zimnej wojny amerykańskie łodzie podwodne były kręgosłupem wywiadu, głównym źródłem o postępach Rosjan w morskich zbrojeniach, którzy w latach 50. raczkowali dopiero w dziedzinie budownictwa swej podwodnej floty. Szybko ją rozwijali, realizując dwie serie okrętów typu Whisky i Zulu (według kryptonimów przyjętych przez NATO). Były one zaopatrzone już w chrapy powietrzne, ale bardzo głośne, stąd łatwe do wykrycia.
Tym bardziej amerykańscy szpiedzy zapuszczali się w głąb radzieckich wód terytorialnych, śledząc i podsłuchując wszelki ruch statków i okrętów przeciwnika. W sierpniu 1957 r. okręt USS Gudgeon znalazł się kilka mil od lądu w rejonie Władywostoku, gdzie akurat trwały ćwiczenia bojowe radzieckiej marynarki wojennej. Szpieg został dostrzeżony i przez 3 doby, zanurzony na maksymalnej głębokości 250 m, obrzucany był granatami ostrzegawczymi. Dowódca obawiał się najgorszego, to jest bomb głębinowych i zagłady okrętu. Gdy wreszcie musiał się on wynurzyć dla nabrania powietrza do oddychania, został wezwany do opuszczenie terytorialnych wód ZSRR i popłynął na powierzchni do swej bazy w Japonii.
W 1960 r. weszły na wyposażenie amerykańskich sil morskich pierwsze podwodne okręty. o napędzie atomowym. Kilka pierwszych prototypów wyposażonych było w rakiety Regulus. Kolejne, serii Georgie Washington, miały po 116 m długości i wyposażone były w 16 pocisków rakietowych typu Polaris z głowicami nuklearnymi, o zasięgu 1000 mil morskich. Jeden z tych okrętów, USS Nautilius, jako pierwszy okręt podwodny, przepłynął pod lodami Bieguna Północnego. W czasie kryzysu kubańskiego w 1962 r. Amerykanie dysponowali już 9 atomowymi okrętami podwodnymi, usytuowanymi na morzach wokół Związku Radzieckiego.
Atomowe okręty podwodne były większe i szybsze od dotychczasowych okrętów dieslowskich, ale przede wszystkim mogły przebywać w zanurzeniu nawet przez miesiące. Gdyż ich reaktory nuklearne pozwalały na produkowanie tlenu, słodkiej wody i usuwanie dwutlenku węgla z powietrza wewnątrz okrętu. Stąd wkrótce przejęły one z powodzeniem szpiegowskie misje na morzach wokół ZSRR.
Po kilku latach również Rosjanie przystąpili do budowy podwodnych okrętów z napędem atomowym. Były to trzy różne serie okrętów, nazwane przez NATO: Hotel, przenoszące 3 rakiety balistyczne, Echo, uzbrojone w przeciwokrętowe pociski manewrujące i November, okręty uderzeniowe.

Zejście w głębiny.

Podczas testowania eksperymentalnego zanurzenia atomowego okrętu podwodnego USS Thresher, na głębokości 400 m. wystąpiła awaria pęknięcia rury, doprowadzającej wodę do wytwornicy pary reaktora atomowego, która spowodowała zatonięcie okrętu z 129 osób załogi. Po katastrofie uruchomiony został szeroki program badawczy głębin oceanu w celu podniesienia bezpieczeństwa okrętów podwodnych. W jego ramach powstały specjalne pojazdy ratownictwa w głębinach wodnych, a także pojazdy do przeszukiwania dna oceanów i podnoszenia z nich przedmiotów. Szczególnie chodziło o działania wywiadowcze tj. podnoszenia z dna szczątków radzieckich rakiet i pocisków balistycznych, pozostałości po ćwiczeniach i manewrach wojskowych.
Dla celów tego programu przeznaczono dwa podwodne okręty atomowe, zbudowane przed wprowadzeniem na uzbrojenie marynarki amerykańskiej rakiet Polaris. W tym USS Halibut, który został gruntownie przebudowany jako baza dla małych pojazdów głębinowych, które miał przewozić na grzbiecie. Celem zachowania tajemnicy, okręt miał prowadzić swe prace poszukiwawcze i wydobywcze w zanurzeniu, niewidoczny na powierzchni.
Program został przyspieszony i znacznie dofinansowany po 17 stycznia 1966 r. W tym dniu nad wioską rybacką Palomares w Hiszpanii, w wyniku zderzenia się bombowca B-52 z samolotem-cysterną, z luków bombowych wypadły 4 bomby wodorowe. Trzy spadły na plaży i zostały od razu odzyskane, zaś czwarta utonęła w Morzu Śródziemnym, w kanionie podmorskim na głębokości 775 m. Po wielu komplikacjach została wydobyta przez zespół, pracujący nad programem badawczym głębin oceanicznych.

Pierwszy sukces.

Przystosowanie okrętu USS Halibut do penetrowania głębin i dna oceanu kosztowała 70 milionów dolarów i ukończone zostało w 1967 r. W pierwszej połowie 1968 r. okręt wykonał dwa kilkumiesięczne rejsy na Pacyfiku, szukając szczątków rakiet balistycznych jakie Rosjanie wystrzeliwali podczas ich prób i manewrów. Nic jednak nie znaleźli.
USS Halibut przebywał w Pearl Harbur na Hawajach, gdy z Władywostoku wyszło na morze 12 podwodnych okrętów radzieckich celem odszukania zaginionego okrętu podwodnego typu Golf, w trakcie jego patrolu na Pacyfiku. Rosjanie podejrzewali, ze zderzył się z amerykańskim okrętem podwodnym, jaki w tym czasie zawinął do portu w Japonii z uszkodzonymi peryskopami. Szukali więc swego okrętu na trasie okrętu amerykańskiego w rejonie Wysp Kurylskich.
Do poszukiwań włączyli się tajnie również Amerykanie. Po odsłuchaniu zapisów nagrań swych wielkich stacji nasłuchowych, rozmieszczonych w strategicznych punktach wybrzeża Oceanu Spokojnego, udało się im zlokalizować miejsce przypuszczalnego zatonięcia radzieckiego Golfa (echo wybuchu). W ten rejon posłano więc Halibuta. Faktycznie po kilku dniach „rybka”, czyli pojazd poszukiwawczy, spuszczony w głąb oceanu, odkryła leżący na jego dnie, na głębokości 5040 m., kadłub zaginionego okrętu radzieckiego. Kamery „rybki” wykonały wówczas setki zdjęć Golfa: kadłuba z wyrwą po wybuchu, zerwanych pokryw dwóch wyrzutni rakiet balistycznych, uszkodzonego kiosku, nawet ciał marynarzy, leżących na zewnątrz okrętu.
W dowództwie marynarki w Waszyngtonie wybrano 40 zdjęć z tej kolekcji i pokazano prezydentowi Johnsonowi, na którym zrobiły wielkie wrażenie. Gdy w styczniu 1969 r. prezydentem został Nixon, pokazano je również jemu i Kissengerowi oraz kierownictwu CIA. Z podziwu, jakim wszyscy potraktowali fotografie, narodził się wniosek zbudowania statku, który byłby w stanie podniesić z głębin morskich zatopiony okręt. Programowi temu nadano kryptonim Jennifer, a statek miał się nazywać Glomar Explorer.

Śmierć okrętu.

W maju 1968 r. atomowy uderzeniowy okręt podwodny USS Scorpion, mający 3500 ton wyporności i 99 członków załogi, po dwumiesięcznym przebywaniu na Morzu Śródziemnym, otrzymał rozkaz powrotu do swej bazy w Norfolk w Stanie Wirginia. Przez dwa dni śledził jeszcze radziecki okręt podwodny i ratowniczy, przebywające w pobliżu Wysp Kanaryjskich, w czasie przerwy w obserwacji ich przez samoloty. 21 maja Scorpion opuścił ten teren, i płynąc cały czas w zanurzeniu, obrał kurs do USA. W tym też dniu nadał meldunek, że do Norfolk przypłynie 27 maja. Był to ostatni kontakt z okrętem, który potem nie odpowiadał na żadne radiowe zapytania, czy polecenia. To też już po 3-4 dniach uznano okręt za zaginiony i rozpoczęto jego poszukiwania, a rodziny oczekujące w porcie informowano, ze przyjazd okrętu się opóźnia.
W trakcie poszukiwań podejrzewano przede wszystkim atak okrętu radzieckiego. Lecz po odtworzeniu lokalizacji wszystkich okrętów radzieckich na Atlantyku, wykluczono taką możliwość. Wykluczono także możliwość zderzenia się okrętu z naturalną przeszkodą, gdyż na jego kursie nie było żadnych gór podwodnych. Po długich dociekaniach, analizie wszelkich dokumentów i wywiadów dotyczących produkcji, napraw i testowań poszczególnych urządzeń okrętu, ustalono ostatecznie, że Scorpion zatonął wskutek wybuchu jednej z torped bojowych, spowodowanego przez pożar wadliwie skonstruowanego akumulatora, jaki, z uwagi na pośpiech produkcji, nawet nie był testowany. Śmierć okrętu była gwałtowna, implozje ośmiu przedziałów okrętu następowały kolejno w odstępach kilkusekundowych. Potwierdziły je echa nagrań sonarów na dwóch odległych bazach marynarki USA na Atlantyku. Ale te fakty ujawnione zostały dopiero 25 lat po katastrofie.

Pochwała prezydencka dla okrętu.

W 1969 r. Rosjanie wprowadzili na uzbrojenie marynarki wojennej atomowy okręt podwodny, wyposażony w rakiety balistyczne o zasięgu ponad 1000 mil. Pokonali w ten sposób, w kilka lat po kryzysie kubańskim, swe techniczne zapóźnienie w stosunku do Stanów Zjednoczonych. Te nowe okręty, określone przez Amerykanów kryptonimem Yankee, miały 130 m długości, prawie 12 m. szerokości i wyporność 9600 ton. Swą konstrukcją podobne były do amerykańskich okrętów typu George Washington.
Dla ściślejszego rozpoznania technicznych walorów okrętów serii Yankee, dowództwo marynarki USA wysłało kilka swych podwodnych jednostek na Morze Barentsa, będącym głównym akwenem bazowym i ćwiczebnym Floty Północnej ZSRR. Miały one za zadanie śledzenie, obserwację i podsłuch okrętów radzieckich, w czym największe zasługi miał okręt podwodny Lapon, dowodzony przez komandora Chester M. Macka. Jego szpiegowski okręt wyposażony był w najnowocześniejsze na świecie urządzenia podsłuchowe. Dowódca działał energiczne i ryzykownie. Faktycznie już w pierwszym swym rejsie udało mu się z odległości 300 m. dokonać przez peryskop serii zdjęć całej sylwetki Yankee.
Okręt miał 16 silosów rakietowych, osłoniętych pokrywami, a jego silniki i śruby pracowały prawie tak samo cicho, jak amerykańskich okrętów podwodnych. Miały tylko znacznie gorsze sonary do penetrowania głębin morskich. Największym wyczynem Lapona było śledzenia radzieckiego Yankee przez 47 dni, w czasie jego patrolu na Atlantyk, prowadzonego 1000 mil od brzegów USA. Stąd wnioskowano, że zasięg rakiet balistycznych okrętu przekracza 1000 mil. Mack uzyskał też wiele informacji o charakterystycznych szumach silników, możliwościach manewrowych, prędkości okrętu itp. W nagrodę za ten szpiegowski rejs na „ogonie” radzieckiego okrętu, Lapon otrzymał pochwalę prezydenta, zaś dowódca Mack udekorowany został Medalem Za Wybitną Służbę, najwyższe odznaczenie marynarki w czasie pokoju.

Zderzenie.

Od 1968 r. bezpośrednie śledztwo radzieckich okrętów podwodnych przez podwodne okręty amerykańskie było głównym zadaniem marynarki wojennej USA. Na skutek różnych pomyłek te „podjazdy” były przyczyną szeregu groźnych zderzeń okrętów obu pastw. Ponieważ miały one przeważnie miejsce na radzieckich wodach wewnętrznych, mogły być powodem oskarżeń rządu USA o agresywność i fałsz, gdy np. kolizja zdarzyła się na dwa dni przed rozpoczęciem w Helsinkach rokowań rozbrojeniowych. Lecz siłom radzieckim nie udało się ani razu złapać sprawców kolizji tj. amerykańskich okrętów szpiegowskich, które szybko uciekały. Zaś marynarka USA w swych raportach zatajała przypadki kolizji.
Do jednej z poważniejszej kolizji doszło 24 czerwca 1970 r. na Pacyfiku, niedaleko portu wojennego Pietropawłowsk na Kamczatce. Zdarzyła się ona podczas śledzenia przez amerykański okręt podwodny Tautog, dowodzony przez kapitana G. Balderstona, radzieckiego okrętu atomowego typu Echo-II, z rakietami manewrującymi. Oba okręty płynęły w zanurzeniu, gdy okręt amerykański przejechał z dużą szybkością pod radzieckim, uderzając kioskiem w zewnętrzny kadłub i wyrywając jedną z dwu jego śrub napędowych. Kiosk i peryskopy zostały częściowo odcięte, ale woda nie dostała się do kadłuba Tautoga i okret amerykański płynął dalej.
Natomiast radziecki oddalał się przy zwiększonych obrotach drugiej śruby, dały się słyszeć trzaski i zgrzytania, jakby pękały blachy, poczym nastąpiła cisza w sonarze. Kapitan Mack uznał, że zatopił śledzony okręt, lecz zamiast zawrócić, by ratować ewentualnych rozbitków z 99-osobowej załogi Echa, zarządził powrót swego okrętu do Pearl Harbur. Do portu wpłynęli nocą. Wszystkie raporty o kolizji składane były zwierzchnikom tylko ustnie, prezydent Nixon wysłuchał raportu z kamienną twarzą. Nie było żadnych oficjalnych komunikatów o kolizji, ani ze strony amerykańskiej, ani rosyjskiej.
Dopiero w latach 90-tych tajemnica zderzenia obu okrętów została ujawniona światu przez media. Okazało się, że okręt radziecki nie zatonął, wynurzył się na powierzchnię i z jedną śrubą powrócił do swej bazy w Pietropawłowsku. Dowódca Bagdasarian przekazał reporterom amerykańskim pełne informacje o kolizji i jej następstwach. Kiosk amerykański wyrwał wielką jak autobus dziurę w zewnętrznej obudowie kadłuba jego okrętu, części kiosku utkwiły w niej i Rosjanie sądzili, że okręt amerykański stracił cały kiosk i zatonął. Z tego też powodu utrzymali w tajemnicy wydarzenie. Bagdasarian został ukarany tylko naganą, a po remoncie swego okrętu K-108, wysłany został na najryzykowniejszy wielomiesięczny patrol w pobliże San Francisco.

„Pluskwy” na dnie morza.

Pod koniec 1970 r. gen. Jammes Bradley, kierujący w Pentagonie szpiegowskimi operacjami okrętów podwodnych, przystąpił do realizacji swego pomysłu założenia podsłuchu na radzieckich podmorskich wojskowych kablach telekomunikacyjnych. Pierwsza operacja podsłuchowa dotyczyła kabla morskiego na Morzu Ochockim, łączącego wojenny port Pietropawłowsk na Kamczatce z Władywostokiem, podłączonym zapewne z kablami lądowymi z Moskwą. Do wykonania tajnego przedsięwzięcia wyznaczony został i odpowiednio przygotowany podwodny okręt atomowy USS Halibut, o wyporności 3850 ton i 120 ludzi załogi. Wyposażono go w najnowocześniejsze urządzenia do prowadzenia poszukiwań na głębokościach morskich: reflektory, kamery, monitory telewizyjne, sonar itp. Zaś na rufie okrętu zamocowana została komora dekompresacyjna, służąca do adaptacji nurków do pracy na dużych głębokościach morskich.
Podwodny przejazd okrętu z San Francisco przez cały ocean Spokojny do Wysp Aleuckich i przez Cieśninę Beringa do Wysp Kurylskich oraz na Morze Ochockie trwał prawie miesiąc. Następnie Halibut przystąpił do poszukiwania kabla, płynąc w zanurzeniu i z wysuniętym peryskopem, wzdłuż wybrzeży Kamczatki. Po jego zlokalizowaniu i wyszukaniu odpowiedniego, płaskiego miejsca, okręt osadzony został na dnie morza, tuż przy kablu, na głębokości ok. 100 metrów. Prace nurków, związane z zainstalowaniem „pluskwy”, czyli urządzeń do rejestracji i nagrywania na taśmach magnetofonowych rozmów, prowadzonych przez kabel, trwały również około miesiąca. Po zakończeniu pracy nurków Halibut, popłynął dalej na północ wzdłuż Kamczatki, odszukując cmentarzysko szczątków radzieckich rakiet, pozostałości po ćwiczeniach. Załadowano część z nich do wielkiego kosza, jaki zamontowany był pod dnem okrętu. Drogę powrotną do bazy w San Francisco okręt przebył również w zanurzeniu i bez żadnych istotnych przeszkód.
Doświadczenie związane z zainstalowaniem podsłuchu kablowego na Morzu Ochockim wykorzystane zostało do konstrukcji nowej aparatury podsłuchowej, znacznie większej i sprawniejszej, pozwalającej na nagrywanie przez okres roku do 20 linii równocześnie. W dniu 4 sierpnia 1972 r. Halibut wyruszył z nowym urządzeniem w drugą swą podróż na Morze Ochockie. Ponownie bez trudu odnaleziono tam kabel i założono na nim nową „pluskwę”.
Podsłuchiwany kabel stał się nieocenionym źródłem informacji dla wywiadu. Na taśmach znajdowały się rozmowy dowódców na temat taktyki operacyjnej, planów, trudności zaopatrzeniowych, usterek technicznych na okrętach, meldunki o wyjściu w morze okrętów na patrole, sprawozdania z tych patroli itp. Żaden samolot, stacja nasłuchowa, nawet satelita kosmiczny, nie były w stanie dostarczyć takiej ilości informacji.

Pół miliarda w błoto.

W 1973 r., w trakcie afery „Watergate”, która doprowadziła do dymisji prezydenta Nixona, CIA podjęła operację wydobycia z głębi Pacyfiku radzieckiego okrętu podwodnego Golf, przy tym chodziło głównie o głowice pocisków rakietowych, sprzęt łączności i maszyny szyfrujące na okręcie. Operacja oznaczona została kryptonimem Jennifer i była ściśle utajniona.
Plan miał silne poparcie prezydent Nixona i sekretarza stanu Kissingera. W celu wydobycia zatopionego okrętu zbudowano specjalny statek, wyposażony w potężne dźwigi ze spuszczanymi na dno oceanu chwytakami, sterowane „rybki” tj pojazdy głębinowe, wyposażone w reflektory, kamery i inne specjalistyczne urządzenie. Producentem statku, nazwanym Glomar Explorer, był miliarder Hughes, właściciel koncernu, obejmującego przemysł lotniczy i farmaceutyczny oraz zajmujący się wydobyciem ropy, a planujący też wydobycie manganu z dna oceanu.
Opuszczona na głębokość 5000 m „rybka” wykazała, że na pokładzie zatopionego okrętu znajduje się jedna cała rakieta z głowicą jądrową, i dwie inne poważnie uszkodzone. Po kilku próbach chwytaki, spuszczone na linach w głębiny, objęły kiosk radzieckiego okrętu podwodnego, który zaczęto powoli podnosić do góry. Po 9 godzinach, jego kadłub, na głębokości 3,5 km, przełamał się i większa część okrętu, wraz z zawartością opadła z powrotem na dno. To co wydobyto, ok. 10 m części dziobowej okrętu, nie przedstawiało żądnej wartości wywiadowczej.
W tym czasie, gdy statek wydobywczy przebywał na Pacyfiku, Nixon 8 sierpnia złożył dymisje z urzędu prezydenta. Prasa rozpisywała się o nielegalnych operacjach CIA wewnątrz kraju, w których inwiligowano 10 tysięcy Amerykanów, aktywistów ruchu antywojennego i organizatorów protestów przeciw wojnie w Wietnamie. Dopiero w lutym 1975 r., w dzienniku Los Angeles Times” ukazał się artykuł pt.: „CIA poszukuje radzieckiego okrętu wojennego, zatopionego w 1968 r.”. Według prawa międzynarodowego zatopiona jednostka stanowi własność kraju, pod którego banderą zatonęła. Więc było to jednoznaczne działanie bezprawne i tak zostało przez media amerykańskie skrytykowane.
Lecz CIA szykowała drugą próbę wydobycia z dna oceanu rakiet i innych ważnych elementów wyposażenia zatopionego okrętu Golf. W tym celu przeprowadzono przebudowę statku wydobywczego i jego lepsze wyposażenie. Prasa ujawniła wszystkie szczegóły z tym związane, ale na te enuncjacje nie było żadnych oświadczeń i wyjaśnień oficjalnych. Również dyplomacja radziecka nie wystąpiła z żadnymi zarzutami wobec USA, by nie spowodować pogorszenia wzajemnych stosunków, po świeżo zawartych układach o ograniczeniu zbrojeń nuklearnych.
Z kontynuacji planu Jeniffer jednak zrezygnowano. Najoczywistszym rezultatem tego planu było więc tylko wydanie przez Pentagon ponad 500 mln dolarów na wydobycie ok. 10 metrów rufowej części przestarzałego już radzieckiego okrętu podwodnego, nie przedstawiającej żadnej wartości wywiadowczej, czy wojskowej.

Tryumf i kryzys.

Po zakończeniu wojny w Wietnamie, społeczeństwo amerykańskie było niechętne i mocno krytyczne wobec polityki wojennej Pentagonu i rządu USA, a nowy prezydent Carter szukał oszczędności budżetowych w wydatkach wojskowych. Tymczasem stratedzy wojskowi nieodmiennie planowali dalsze znaczne rozszerzenie operacji szpiegowskich na morskich akwenach ZSRR. Po udanym zainstalowaniu, przez atomowy okręt podwodny Seawolf podsłuchu na wojskowych kablach telekomunikacyjnych na Morzu Ochockim, które stanowiło bazę wyjściową dla radzieckich okrętów na Ocean Spokojny, zaplanowali założenie podobnego podsłuchu także na wojskowych kablach na Morzu Barentsa, będącym bazą wyjściową radzieckiej floty na Atlantyk. Było to zadanie o wiele trudniejsze, wobec dużej intensywności ruchu statków i okrętów na tym morzu.
Przede wszystkim autorzy tego planu zadbali o przekonanie prezydenta Cartera do celowości takiego przedsięwzięcia. Był zachwycony, więc rozpoczęto realizację planu, przygotowując do tego celu w San Francisco najnowszej generacji podwodny okręt atomowy Parche. Jego wyjazd z San Franciso miał miejsce dwa tygodnie po szczycie Carter-Breżniew, na którym podpisany został układ SALT II o redukcji wyrzutni rakiet balistycznych po obu stronach. Wysłano go trasą przez Pacyfik, wokół Alaski, przez Cieśninę Beringa i pod lodami Bieguna Północnego ma Morze Barentsa do wybrzeży Półwyspu Kola.
Główny kabel teletechniczny łączył Murmańsk z Siewierodwińskiem, niedaleko Archangielska. Większa część tego kabla biegła wzdłuż wybrzeży Półwyspu Kola w pasie 12 milowym wód terytorialnych. Po wybraniu odpowiedniego miejsca, najbardziej bezpiecznego przed odkryciem, okręt osiadł na dnie i nurkowie w ciągu dwu tygodni założyli „pluskwę” czyli 7-tonowe urządzenia rejestrujące i nagrywające rozmowy prowadzone przez kabel.
Po powrocie do bazy w San Francisco za pomyślne wykonanie swego szpiegowskiego zadania, okręt Parche otrzymal prezydencką pochwałę, a każdy z członków załogi dyplom uznania z pieczątką i podpisem prezydenta Cartera. Po roku Parche powtórzył ten sam kurs, by zabrać „pluskwę” z nagraniami z całego roku i założyć nową.
W tym czasie Jimmy Cartera zastąpił Ronald Reagan. Nowy prezydent zapowiedział zwiększenie sił marynarki wojennej USA z 450 do 600 okrętów, by pokrzyżować komunistyczne plany zdobycia panowania na oceanach świata. Faktycznie satelity szpiegowskie stwierdziły rozpoczęcie budowy pierwszego radzieckiego lotniskowca i większych okrętów podwodnych. Reagan zaakceptował też kolejną serię szpiegowskich rejsów okrętów podwodnych.
W kolejnym rejsie, na Morze Ochockie wyszedł okręt podwodny Seawolf. Był on po dłuższym remoncie, ale wiele jego urządzeń było już przestarzałych. W czasie patrolu na Morzu Ochockim zaatakowany został przez dwa bliźniacze sztormy. Mimo zanurzenia 130 m pod powierzchnią, wiry wodne miotały okrętem, który nie mogąc zejść niżej, osiadł ma płozach na dnie morza. Płozy ugrzęzły w piasku, jaki dostał się też do środka okrętu przy pobieraniu wody zaburtowej do chłodzenia reaktora. Ostatecznie okręt z pogniecionym kadłubem i uszkodzonymi silnikami wrócił do bazy, płynąc częściowo na powierzchni oceanu. Tym razem nie było żadnych nagród, ani dyplomów pochwalnych, a okręt wrócił na dłuższy remont do doku. Co gorsza, okazało się wkrótce, że Rosjanie odkryli podsłuch na kablu na Morzu Ochockim i go zlikwidowali.

Z palcem na cynglu.

W latach 80-tych Rosjanie budowali wielkie atomowe okręty podwodne typu Delta (kryptonim NATO) z wyrzutniami 16 rakiet balistycznych o zasięgu 3500 mil. Zastosowali też nową taktykę chowania tych okrętów pod lodami Arktyki, uniemożliwiając ich lokalizację przez wywiad USA. Od 1982 r. pojawiły się jeszcze większe atomowe okręty podwodne Tajfun, budowane w Siewierodwińsku. Wyposażone były w 20 pocisków balistycznych SS-N-20, o długości 16 m, uzbrojonych każdy w 10 głowic jądrowych, które mogły być zaprogramowane na różne cele, odległe o 4500 mil morskich. Okręty te miały potrójne kadłuby i w Arktyce, przy wynurzaniu się, mogły przebić kilkumetrową warstwę lodu. Chowały się też z reguły pod lodami Arktyki, zaś na Półwyspie Kola budowano dla nich, wykute w skałach, hangary-schrony przeciwatomowe.
Amerykanie potrzebowali pilnie szczegółowych informacji o nowych okrętach radzieckich, więc w połowie 1982 r. na Morze Barentsa wysłany został wyspecjalizowany w pracach szpiegowskich, podwodny okręt Parche. Jego nurkowie założyli na kablu łączącym Murmańsk z Siewierodwińskiem, nową, udoskonalona „pluskwę” i przez tygodnie „uchole” podsłuchiwali rozmowy prowadzone przez ten kabel. Po powrocie z 137-dniowego rejsu, okręt otrzymał kolejną pochwałę prezydenta Reagana, który do pochwały dołączył paczkę cygar dla kapitana okrętu.
W 1983 r. nastąpiło znaczne pogorszenie stosunków międzynarodowych USA-ZSRR. Prezydent Reagan określił Związek Radziecki jako imperium zła i ogłosił przystąpienie do realizacji planu Inicjatywy Ochrony Strategicznej (SDI), polegającej na rozmieszczeniu w przestrzeni kosmicznej dział laserowych do niszczenia rakiet balistycznych. Zaś w Europie Zachodniej przystąpiono do rozmieszczania pocisków manewrujących Cruise i rakiet średniego zasięgu typu Pershing-2, z ładunkami atomowymi. W proteście Rosjanie wycofali się z rozmów o kontroli zbrojeń.
Najgorzej sytuacja przedstawiała się w pierwszej połowie listopada 1983 r., gdy NATO prowadziło manewry pod kryptonimem „Able Archer”, ćwicząc użycie taktycznej broni atomowej. Przez cały ten czas radzieckie wojska rakietowe i wyrzutnie rakiet balistycznych postawione były w stan ostrego pogotowia bojowego. Przywódcy radzieccy bowiem poważnie obawiali się, że manewry NATO mogą przekształcić się w agresję nuklearną na ZSRR.
Stan wysokiego napięcia trwał nadal po zakończeniu tych manewrów i z kolei Rosjanie wzmocnili okręty Yankee, patrolujące na Atlantyku, nowszymi okrętami Delta, z rakietami o zasięgu obejmującym całe Stany Zjednoczone. Wówczas agresywna retoryka Reagana została nieco wyciszona i Waszyngton zaproponował wznowienie rozmów rozbrojeniowych, co też nastąpiło po marcu 1985 r., gdy kierownictwo nad partią i państwem w ZSRR przejął 54-letni M. Gorbaczow.
W połowie 1984 r. podwodny okręt Parche znów wysłany został na wiele tygodni na miejsce podsłuchu u wybrzeży Półwyspu Kola. Przywiózł wiele informacji o gotowości bojowej radzieckich sił morskich w trakcie politycznych napięć, w tym dowody, że Rosjanie nie planowali pierwszego uderzenia atomowego ze swej strony, a troszczyli się głównie o zabezpieczenie i schowanie pod lodami Arktyki swych atomowych okrętów uderzeniowych przed amerykańskim atakiem.
Od tego czasu stratedzy amerykańscy marynarki wojennej główne swe wysiłki skupili na planach zniszczenia radzieckich okrętów podwodnych na Morzu Barentsa, zanim dotrą do swych arktycznych kryjówek lodowych. W ramach testowania tego planu przerzucili na Morze Barentsa jednocześnie 25 amerykańskich okrętów podwodnych, by poznać radziecką reakcję na to posunięcie. Jednakże Rosjanie nie zareagowali, jakby w ogóle okrętów tych nie zauważyli. W 1985 r. zdemaskowani zostali dwaj szpiedzy, pracujący w marynarce wojennej USA, którzy przekazywali Rosjanom różne tajne informacje i plany technologiczne, m.in. o założeniu podsłuchu na Morzu Ochockim, o rejsach amerykańskich okrętów szpiegowskich, o konieczności wyciszenia pracy śrub okrętów podwodnych. Pozwoliło im to zlikwidować w krótkim czasie przewagę USA w budownictwie strategicznych okrętów podwodnych o napędzie atomowym.
Z początkiem września USS Parche wypłynął w swój siódmy rejs na Morze Barentsa, by zmienić założone tam przed kilkoma miesiącami urządzenia podsłuchowe. Gdy znajdował się już niedaleko wybrzeży Półwyspu Kola dowódca okrętu otrzymał 17 października prezydencki rozkaz zatrzymania okrętu na pełnym morzu. W tym dniu rozpoczęło się w stolicy Islandii spotkanie na szczycie Reagan-Gorbaczów. Gorbaczow zaproponował rozbrojenie i zgodę na jego kontrolę, pod warunkiem ograniczenia planu wojen gwiezdnych SDI, ogłoszonego przez Reagana, tylko do prac laboratoryjnych. Zgody nie osiągnięto i załoga okrętu Parche otrzymała rozkaz kontynuowania swej misji szpiegowskiej. Po powrocie okrętu do San Francisco, jego dowódca Buchmann, wezwany został do Waszyngtonu. Przyjęty został przez prezydenta Ronalda Reagana, który pogratulował mu osiągnięć szpiegowskich i nazwał go współczesnym Johnem Weine.

Zanik szpiegostwa podwodnego.

W grudniu 1987 r. prezydenci Gorbaczow i Reagan spotkali się ponownie w Waszyngtonie i zawarli traktat o wyeliminowaniu z arsenałów obu mocarstw pocisków rakietowych średniego zasięgu. Usunięte zostały w ten sposób także obawy Rosjan o dążeniu Amerykanów do zadania pierwszego ciosu atomowego. Lecz przekonanie, że zimna wojna dobiega końca, dojrzewało jeszcze przez kilka lat.
Rosjanie zaprzestali rajdów swych atomowych okrętów podwodnych ku brzegom amerykańskim w 1987 roku. Mieli bowiem już wtedy wielkie problemy ze sfinansowaniem modernizacji swej floty, szkoleniem załóg, budową dalszych jednostek i ich użytkowania. Natomiast Amerykanie wciąż wysyłali swe okręty podwodne na Morze Barentsa, Karskie, Ochockie i inne, okalające Związek Radziecki.
W styczniu 1991 r. doszło do wybuchu wojny USA z Irakiem, po agresji Saddama Husajna na Kuwejt. W tej wojnie Związek Radziecki opowiedział się po stronie Stanów zjednoczonych. Wtedy USA także wreszcie zakończyły, trwające przez 32 lata, patrole bombowców z ładunkami nuklearnymi wokół granic ZSRR.
Przez wszystkie lata zimnej wojny atomowe podwodne okręty uderzeniowe i rakietowe były główną siłą Ameryki na morzach. Miały potężnego przeciwnika, przeciwko któremu działały, otaczając i blokując jego główne porty wojenne, śledząc na morzach jego okręty podwodne i prowadząc podsłuchy wojskowych kabli podmorskich przeciwnika. Dopiero niespodziewany upadek Związku Radzieckiego w 1991 r. spowodował zmianę kierunku amerykańskich podwodnych operacji dozorowych. Pentagon znalazł sobie nowych wrogów i okręty podwodne USA zaangażowane zostały na Morzu Śródziemnym, na wodach Jugosławii, Libii, Libanu, a także w Zatoce Perskiej przeciw Iranowi. Na morzach rosyjskich pozostała już tylko 1 część okrętów amerykańskich.
W dniu 20 marca 1993 r., krótko po objęciu urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych przez Billa Clintona i przed jego spotkaniem „na szczycie” z prezydentem Rosji Jelcynem, w rejonie Murmańska doszło do kolizji amerykańskiego okrętu podwodnego USS Graylink z okrętem rosyjskim typu Delta-III. Clinton przeprosił oficjalnie za incydent Jelcyna na spotkaniu obu prezydentów w Vancouver, jednakże realnie szpiegostwo na morzach rosyjskich było nadal kontynuowane. Równocześnie przeprowadzona została modernizacja całej floty USA i wymiana okrętów z lat 70. na nowsze udoskonalone jednostki. Przy czym liczba uderzeniowych okrętów podwodnych spadła z 98 pod koniec lat 80. do 66 w 1998 roku.
W książce przedstawiona jest działalność wywiadowcza podwodnych okrętów USA do 1998 r., w którym ukazało się pierwsze jej wydanie. W tym czasie najbardziej zasłużony w szpiegostwie okręt Parche, po gruntownym remoncie i unowocześnieniu, nadal wykonywał swe zwiadowcze rejsy na Morze Barentsa, gdzie w międzyczasie zlikwidowane zostały „pluskwy” na kablu pod Murmańskiem. Brak jednak w książce wzmianki o szczegółach nowych wyczynów tego okrętu (i innych podobnych szpiegów), otoczonych znów ścisłą tajemnicą wojskową.

Kraków, 03.06.2013

Powrót do poprzedniej strony