Publicystyka Nieznany książę Poniatowski
Życiorys w pigułce


Po śmierci króla Augusta III Wettyna, sejm elekcyjny w dniu 6 września 1764 roku wybrał na jego następcę stolnika litewskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego. Był on synem podskarbiego litewskiego Stanisława i Konstancji Czartoryskiej. Nowy król reprezentował obóz polityczny zwany „Familią”, jaki skupiał głównie dwa rody magnackie Czartoryskich i Poniatowskich. Dążyli oni do wprowadzenia szerokich reform społeczno-ustrojowych, m. in. zniesienia liberum weto na sejmach, a w swej polityce zagranicznej opierali się na Rosji i Prusach.
W ostrej opozycji do Familii występował „Obóz Patriotyczny”, skupiający m. in. rody Potockich, Branickich, Rzewuskich i Radziwiłłów, opowiadających się za utrzymaniem istniejącego ustroju i przywilejów szlacheckich, a popierany przez Francję i Austrię. Spory i kłótnie między oboma obozami dominowały w życiu politycznym szlacheckiej Rzeczypospolitej przez cały okres rządów Stanisława Augusta do 1795 roku i były znaczącym powodem upadku państwa polskiego i jego trzech rozbiorów pomiędzy ościenne mocarstwa.
Stanisław August miał trzech braci. Byli to Kazimierz, Michał i Andrzej.
Najstarszy Kazimierz był przez 30 lat Podkomorzym Wielkim Koronnym. Ożeniony z ks. Apolonią Ustrzycką, kasztelanką przemyską, mieli dwoje dzieci: córkę Konstancję i syna Stanisława. Kazimierz był właścicielem kilku starostw na Żmudzi, które otrzymał od brata-króla oraz kilku domów, pałaców i reprezentacyjnych ogrodów w Warszawie. Niczym szczególnym się nie wyróżnił i nie zasłużył dla Rzeczypospolitej, ogólnie uznawany był za utracjusza i hulakę.
Michał był prymasem w Warszawie, zasłużonym w rozwoju edukacji narodowej i znany przez swe polityczne kazania. Krytykowany był za chciwość i konszachty z wrogiem w czasie oblężenia Warszawy. Popełnił samobójstwo w trakcie rewolty mieszczan w Warszawie. Najmłodszy Andrzej był austriackim generałem. Ożeniony z hrabianką Kinsky, czeską arystokratką, związany był z dworem cesarskim we Wiedniu, gdzie przyjaźnił się z młodym cesarzem Józefem II Habsburgiem.
Król Stanisław August miał też dwóch znaczących bratanków, Józefa i Stanisława. Książę Józef, syn ks. Andrzeja, zrobił również wielką karierę wojskową. Dowodził wojskiem polskim w wojnie z Rosją i Targowiczanami w 1792 roku. Dowodził też wojskami Księstwa Warszawskiego w wojnie 1809 r. przeciwko Austrii. Zaś w 1812 roku, u boku Napoleona Bonaparte poprowadził 32-tys. Korpus Polski na Moskwę. Po klęsce Wielkiej Armii Napoleona, jako marszałek Francji, dowodził w Bitwie Narodów pod Lipskiem, gdzie zginął w nurtach Elstery. Tak więc o bohaterze narodowym, księciu generale Józefie Poniatowskim, wiemy wiele, jego życiorys opisany został w licznych książkach i przedstawiany jest w podręcznikach szkolnych.
Natomiast nic, lub prawie nic, nie jest nam znany życiorys księcia Stanisława Poniatowskiego, drugiego, nieco starszego od Józefa, bratanka króla Stanisława Augusta. Do nielicznych, opracowań w temacie należy książka Mariana Brandysa pod tytułem „Nieznany książę Poniatowski”, wydana w 1996 roku w Krakowie.
Poniżej skrót-pigułka książki o nieznanym księciu Poniatowskim, przedstawiona na tle życia politycznego epoki.

Stanisław Poniatowski urodził się w 1754 roku w Warszawie. Od wczesnego dzieciństwa przebywał, wraz z siostrą Konstancją, w dobrach rodzinnych pod opieką matki, a z dala od ojca, który w związku z tym nie miał żadnego wpływu na ukształtowanie charakteru syna. Po skończeniu siedmiu lat, Staś rozpoczął swą edukację w Warszawie, w konwikcie włoskich zakonników, ojców teatynów, dotowanym przez „Familię”. Gdy miał lat dziesięć przejął tytuł księcia, podobnie jak wszyscy Poniatowscy z rodziny, którym świeżo obrany król Stanisław August nadał tytuły książęce.
W 1769 roku piętnastoletni ks. Stanisław został wysłany dla dalszej nauki do Wiednia, gdzie zaopiekował się nim jego stryj książę gen. Andrzej Poniatowski. Król August zamierzał najwidoczniej uczynić swego starszego bratanka wodzem naczelnym wojsk koronnych, przed wyjazdem mianował go awansem pułkownikiem gwardii i zapewne liczył, że stryj generał wzbudzi jego zainteresowanie karierą wojskową. Jak świadczą wspomnienia, spisane po latach przez ks. Stanisława, interesowały go przede wszystkim i podziwiał porządek, gospodarność i zgodną współpracę wszystkich Austriaków dla dobra swego państwa. Co ostro kontrastowało z anarchią i egoizmem szlachty oraz jej walką z królem oraz jego rządem o własne przywileje i władzę.
U boku stryja młody ks. Stanisław został przedstawiony królowi Prus, Fryderykowi II, w trakcie manewrów wojsk austriackich. Był w Nysie Śląskiej w czasie spotkania monarchów Prus i Austrii, oglądał rewię wojsk pruskich, zorganizowaną z okazji zjazdu. W swych wspomnieniach, napisanych 60 lat później, Stanisław zanotował: -„Wszystko byłoby bardzo przyjemne, gdyby nie to, że właśnie wówczas naszkicowano po raz pierwszy rozbiór Polski, który wkrótce potem wstrząsnął Europą”.
Wiosną następnego roku ks. Stanisław wrócił do Warszawy, poczym stryj-król wysłał go w kolejną podróż, dłuższą i bardziej samodzielną, do Paryża i Londynu. W Paryżu zabawił krótko, w Anglii bywał na balach i zebraniach towarzyskich na dworze królewskim, poznał wielu uczonych, geografów, podróżników. Sam odbył też konno wielomiesięczną wycieczkę po Anglii, zwiedzając miasta, zakłady pracy, kopalnie węgla, porty. Wszystko to wzbudzało jego wielkie zainteresowanie. Zdecydował się następnie na studia w uniwersytecie w Cambridge, zajęły mu one prawie cały 1772 rok. Opuścił Anglię wiosną 1773 roku po desperackim liście ojca, w jakim pomstował na dokonany (pierwszy) rozbiór Rzeczpospolitej i na króla, który odmówił przydzielenia mu buławy hetmańskiej, co zmusiło go do złożenia dymisji z funkcji Podczaszego Koronnego. Odtąd był on już tylko b. podczaszym koronnym. Gdy ks. Stanisław wrócił do Warszawy, trwał jeszcze sejm Poninskiego, który zatwierdził pierwszy rozbiór Rzeczpospolitej. Stolica okupowana była przez obce wojska, a na ulicach odbywały się manifestacje „patriotów” przeciwko królowi. Przerażony tą sytuacją 19-letni ks. Stanisław, wycieńczony dodatkowo intensywną nauką, rozchorował się. Wówczas stryj, król August Poniatowski zdecydował, że bratanek powinien znów wyjechać do Paryża, tym razem ze względów „zdrowotnych”.
W Paryżu Stanisław czuł się bardzo dobrze. Nawiązał wiele poważnych znajomości, interesował się życiem społecznym i gospodarczym Francji, wiele tańczył na balach w Wersalu i krytycznie obserwował beztroskę króla Ludwika XV wobec problemów swego państwa, przewidując nadejście rewolucji we Francji. W stolicy francuskiej przebywało wtedy wielu emigrantów polskich, głównie magnatów konfederatów barskich, którzy kontynuowali swe spory, nienawistne urazy, oskarżenia i intrygi. Wrogo odnosili się także do ks. Stanisława, jako członka rodziny królewskiej. Po pobycie w Paryżu Stanisław, przez rok zabawił jeszcze w Tuluzie, a następnie kilka miesięcy we Włoszech, najbardziej mu miłych. Wrócił do kraju wiosną 1776 roku, tym razem na stałe.
22-letni ks. Stanisław, wykształcony, energiczny, obyty w świecie, awansowany został przez stryja do rangi generał-lejtnanta Wojsk Polskich, obejmując dowództwo nad przybocznymi pułkami królewskimi. Został też członkiem Komisji Edukacyjnej i kandydatem na sejm z województwa warszawskiego. Po tragedii pierwszego rozbioru król August Poniatowski swą uwagę skupił na rozwoju społeczno-gospodarczym pozostałych mu ziem Rzeczpospolitej. Priorytetem dla jego rządu stały się rozwój oświaty dla ludu, dźwignięcie handlu i miast z upadku, budowa manufaktur przemysłowych i kodyfikacja praw w państwie.
Król zadbał też o rozwój gospodarczy swych licznych domen w okolicy Grodna. Zadanie to zlecił swemu przyjacielowi, energicznemu i postępowemu Inflantczykowi, Antoniemu Tyzenhauzowi, którego uczynił podskarbim litewskim. Tyzenhaus, dysponując finansami królewskimi, postanowił w krótkim czasie z zacofanych domen uczynić rozwinięty gospodarczo region. Sprowadził z zagranicy licznych budowniczych, fachowców i specjalistów od przemysłu i przy ich pomocy, z wielkim rozmachem, realizował swe plany. W ciągu 15 lat wybudowanych zostało w regionie 23 fabryk najróżniejszych artykułów i towarów, często luksusowych: sukna, płócien, dywanów, kobiercy, kapeluszy, pończoch, koronek, igieł i szpilek, kart do gry. Tyzenhauz uruchamiał cegielnie, tartaki, browary, olejarnie, huty żelaza i szkła, garbarnie, różnego rodzaju warsztaty. Do pracy w nich przymuszano chłopów, słabo opłacanych i wyzyskiwanych. Surowce w znacznej mierze sprowadzane były z zagranicy, przy czym na wiele towarów nie było zbytu. W efekcie część nowych zakładów nie przynosiła żadnych zysków, a tylko straty. Równocześnie przeciwko podskarbiemu zawiązała się koalicja, nienawidzącej go szlachty, wrogiej także królowi, która oskarżała i intrygowała przeciw Tyzenhauzowi.
Sejm rozbiorowy odebrał królowi, między innymi, prawo rozdawania starostw. Przyznał jednakże mu na własność cztery duże starostwa w południowo-wschodniej Polsce. Król rozdysponował je wg swej woli. Jedno przekazał hetmanowi Ksaweremu Branickiemu, by mu osłodzić ograniczenie władzy hetmańskiej, trzy pozostałe rozdzielił pomiędzy swych dwóch bratanków, Józefa i Stanisława, który stał się zarządcą największych starostw kaniowskiego i bohusławskiego. By nimi właściwie zarządzać, ks. Stanisław osiedlił się, wraz ze swym dworem i współpracownikami, niedaleko Kaniowa. Było to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie, gdyż na terenach tych osiem lat wcześniej rozegrała się „rzeź humańska”, w jakiej zginęło 200 tys. ludności polskiej i żydowskiej. A następnie krwawy odwet na ludności ukraińskiej, dokonany przez wojska koronne. Lecz ks. Stanisław był przyjazny chłopskiej ludności ukraińskiej, chciał uwolnić ją od pańszczyzny, przez zastąpienie jej oczynszowaniem, jakie dokonane zostało z powodzeniem wiele lat wcześniej w Zachodniej Europie.
Jednak w pierwszym rzędzie postarał się o znaczne powiększenie swych włości, wykupując bardzo tanio sąsiednie wsie z rąk szlachty polskiej, która uciekła z tych terenów i bała się powrócić. Uwłaszczenie przeprowadzał na uroczystych zgromadzeniach mieszkańców wsi, ogłaszając jej swą decyzję o zniesieniu pańszczyzny i przekazaniu w wieczystą dzierżawę ziemi i innego majątku w zamian za niewielkie roczne opłaty czynszowe. Równocześnie wprowadzał w swych starostwach sądy administracyjne z udziałem delegatów chłopskich oraz kasy zapomogowe dla pogorzelców, a w Korsuniu zorganizował szpital dla mieszczan i chłopów.
Likwidację pańszczyzny, przez zamianę jej na czynsz dzierżawny, nieco wcześniej przeprowadził w swych włościach także magnat Andrzej Zamoyski. Zgłosił on też w sejmie projekt ustawy Wielkiego Planu Czynszu Generalnego dla całej Rzeczpospolitej. Plan ten został jednakże odrzucony przez zdecydowaną większość sejmowej szlachty, która poczuła się zagrożona w swych prawach i przywilejach przez ciemne chłopstwo. W obronie projektu Zamoyskiego wystąpił jedynie książę Stanisław Poniatowski, który został w sejmie zakrzyczany i nieomal zlinczowany, a projekt Planu zadeptany butami rozwścieczonych szlacheckich posłów.
W Korsuniu i innych miastach ks. Stanisław organizował i budował fabryki sukna, zamszu, jedwabiu, saletry, huty szkła i inne manufaktury. Likwidacja pańszczyzny na wsiach sprawiła, że łatwiej było o siłę roboczą dla tych fabryk. Ponad to potrzebne mu na te przedsięwzięcia kredyty uzyskiwał od wdzięcznego, a bardzo bogatego Andrzeja Zamoyskiego. W ten sposób również na polityce książę Stanisław Poniatowski robił dobre interesy i wartość jego majątku szybko się powiększała.
Wzbogacił się również na klęsce podskarbiego litewskiego Tyzenhauza. Mianowicie w 1780 roku król został zmuszony do dymisji Tyzenhauza i zastąpienia go przez magnata Franciszka Rzewuskiego. Przejął on, ze swymi ludźmi, istniejące fabryki w Grodnie, część z nich unieruchomił, zaś inne potraktował jako źródło swej prywatnej fortuny. Po dwóch latach jego rabunkowej gospodarki, i niepłacenia rat dzierżawnych, król odebrał Rzewuskiemu zarządzania królewskimi ekonomiami i wydzierżawił je swemu bratankowi, ks. Stanisławowi. Nowy zarządca potrafił właściwie poprowadzić powierzone mu fabryki z korzyścią dla króla, który regularnie otrzymywał opłaty dzierżawne, a także dla siebie samego, gdyż po niedługim czasie majątek ks. Stanisława się podwoił.
Książę Stanisław przebywał głównie w swych majętnościach na Ukrainie, na Mazowszu w Nowym Dworze, później także w Grodnie. Lecz do Warszawy przyjeżdżał regularnie jesienią, by wziąć udział w zimowych posiedzeniach sejmu. Mieszkał wtedy na Zamku Królewskim, zgodnie z życzeniem stryja-króla, mimo posiadania dwóch prywatnych rezydencji w stolicy. Zajmował się wtedy także, jako generał-lejtnant, podległymi mu trzema pułkami ułańskimi i reprezentacyjnym Pułkiem Gwardii Piechoty. Król wykorzystywał również bratanka w sprawach dyplomatycznych, dwukrotnie wysyłając go do cesarzowej Katarzyny II, do Petersburga i Mohylewa, gdzie spotkała się z austriackim cesarzem Józefem II. Król August Poniatowski swatał także bratanka z księżniczką z francuskiej rodziny królewskiej, lecz bez skutku, głównie wobec sprzeciwu Katarzyny II, wrogiej Francji.
W maju 1784 roku, na polecenie króla, ks. Stanisław, wraz z liczną świtą, udał się do Niemiec. Miał do spełnienia trzy podstawowe zadania. Jako generał miał wziąć oficjalny udział w obserwacji wielkich manewrów wojskowych, organizowanych prze króla pruskiego Fryderyka II. Po drugie miał przeprowadzić rozmowy dyplomatyczne z Fryderykiem w sprawach ulg celnych dla polskich towarów i zniesienia blokady Gdańska, jaką od lat Prusy prowadziły. Wreszcie zaś miał poczynić starania o uzyskanie kredytów od niemieckich bankierów na bankrutujące fabryki tyzenhauzowskie.
Podróż do Berlina odbył z przystankami w Poznaniu i Frankfurcie nad Odrą. W Berlinie książę z zainteresowaniem oglądał musztrę, parady i manewry wojskowe, notując liczne uwagi do swego diariusza, jaki prowadził skrupulatnie na bieżąco przez cały czas podróży. Nie zanotował w nim jednak wyników rozmów z Fryderykiem II w sprawie ceł i Gdańska, o czym niewątpliwie informował króla przez pocztę dyplomatyczną. Nie udało mu się także namówić bankierów niemieckich na udzielenie kredytów na manufaktury w Grodnie.
Z Berlina ks. Stanisław wybrał się w dalszą długą podróż przez miasta niemieckie: Rheinsberg, Magdeburg, Brunszwik, Hannower, Kassel. Wszędzie interesował się fabrykami, stosowanymi metodami produkcji, analizował możliwości nawiązania handlowej współpracy i zbytu polskich produktów. W Górach Harzu zwiedził kopalnie srebra i miedzi oraz hutę metali, potem także Halle, Lipsk i Drezno, mające wiele pamiątek z czasów unii z Rzeczpospolitą. Następnie jeszcze miesiąc zajęła ekipie polskiej okrężna droga powrotna do kraju, przez Śląsk, Czechy, Bawarię i Austrię. W Pradze spotkał się z rodziną: wdową po stryju Andrzeju, z domu Kinski, i swym stryjecznym bratem, Józefem. Stanisław miał wtedy 30 lat, był generałem, ministrem, milionerem, ambitnym politykiem, dyplomatą. Józef, młodszy o 9 lat, swawolny ułan, dowodzący szwadronem, mógł wtedy marzyć co najwyżej by być generałem austriackim. Nikt nie mógł wówczas przewidzieć, że Stanisław zostanie zupełnie zapomniany przez historię, zaś Józef zostanie narodowym bohaterem Rzeczpospolitej, znanym szeroko i czczonym przez pokolenia Polaków.
Po powrocie z trzymiesięcznej podróży do Niemiec, książę. Stanisław, jako podskarbi wielki litewski, musiał zająć się organizacją sejmu, który miał odbyć się w Grodnie. Na życzenie króla sejm rozpoczął się od wielkiego polowania w Puszczy Białowieskiej, przy udziale całego warszawskiego korpusu dyplomatycznego. Trwały one 10 dni i kosztowały księcia bardzo wiele. Obrady sejmowe w Grodnie były spokojne, nie rozstrzygnęły żadnego problemu Rzeczpospolitej, przysłużyły się tylko królowi, gdyż jego długi miały być spłacone przez skarb państwa. Wiosną 1785 roku ks. Stanisław chorował przez dwa miesiące na epidemiczną grypę. Po niej wyjechał na kurację klimatyczną do Włoch, gdzie przebywał w Rzymie i zwiedził też Kalabrię i Sycylię. W Rzymie bawiła wówczas wielka rzesza arystokracji polskiej, wśród której rej wodziła księżna Elżbieta Lubomirska z domu Czartoryska, zwana „polską Madame de Pompadour”. Ona oraz ks. Stanisław byli największymi polskimi maniakami kolekcjonerstwa. W Rzymie dokonywano wtedy wiele wykopalisk starożytnych, sprzedawanych Polakom. Miedzy innymi ks. Stanisław nabył urnę z prochami rzymskiego wodza Scypiona Afrykańskiego. Przesłał ją do kraju i dopiero wówczas okazało się, że w urnie są prochy ofiarnego cielęcia. W Rzymie Stanisław obraził się też na papieża Piusa VI, za przyjęcie poza kolejką Karola Stuarta, pretendenta do tronu brytyjskiego. Obrócił się wtedy plecami do papieża i wyszedł z sali audiencyjnej.
Sejm, jaki rozpoczął się jesienią 1786 roku był bardzo burzliwy. Rozgrywały się na nim kłótnie między poszczególnymi obozami politycznymi. Krytykowano i występowano głownie przeciwko królowi, w czym zjednoczyły się obóz „patriotyczny” i Czartoryscy z „Familii”. Równocześnie nastąpiła zmiana na tronie pruskim, na którym, po śmierci Fryderyka II, zasiadł jego bratanek Fryderyk Wilhelm II. Zanosiło się również na nową wojnę między Turcją i Rosją. W związku z tym Katarzyna II zaproponowała cesarzowi Józefowi II spotkanie w Chersoniu, gdzie miała zatrzymać się w kwietniu, w drodze na inspekcję Krymu, świeżo zdobytego przez Rosję. Zamierzała tam zjednać Austrię do wspólnej wojny z Turcją.
Król August Poniatowski postanowił wówczas zaproponować Katarzynie II zawarcie sojuszu przeciwtureckiego i udział w wojnie 20-tys. polskiego korpusu posiłkowego, po jego dozbrojeniu przez Rosję. W zamian liczył na wsparcie cesarzowej w zwalczeniu magnackiej opozycji i na jej zgodę na reformy w Rzeczypospolitej, w tym dziedziczność tronu. Spotkanie miało nastąpić w Kaniowie nad Dnieprem po wyjeździe dworu carskiego z Kijowa, Przygotowanie zjazdu organizował ks. Stanisław z wielką energią i nakładem kosztów, gdyż o unowocześnienie wojska dopominał się od wielu już lat, poza tym wiedział, że stryj-król jego upatrywał na swego dziedzicznego następcę.
W kwietniu spotkanie obojga monarchów odbyło się na rosyjskiej galerze, zakotwiczonej na środku Dniepru. Przy wystrzałach armatnich, uczcie, toastach i innych grzecznościach, cesarzowa nawet nie dopuściła do rozmów dyplomatycznych. Propozycje króla Augusta zostały jej doręczone jedynie na piśmie. Ostatecznie je odrzuciła, zgadzając się tylko na utworzenie 12-tys. korpusu kawaleryjskiego, składającego się z trzech brygad, jakie miały być rozdzielone między armie rosyjskie. Na ich dowódców zaproponowała ks. gen. Stanisława Poniatowskiego i dwóch wrogów króla: hetmana Ksawerego Branickiego i gen. artylerii Szczęsnego Potockiego.
Król polski był zdruzgotany, a ks. Stanisław odtąd sam stał się przeciwnikiem sojuszu. Jedynie Ksawery Branicki zgłosił się do służby rosyjskiej pod rozkazy Potiomkina, brużdżąc przeciw swemu królowi. W wojnie z Turcją, jaka wkrótce wybuchła, armie austriackie ponosiły dotkliwe klęski, również Rosjanie nie potrafili zdobyć oczakowskiej twierdzy nad Morzem Czarnym na Ukrainie. Wygrywała na tym opozycja magnacka, która wspierana przez Prusy, protestowała przeciwko sojuszowi antytureckiemu z Rosją i chciała siłą odebrać Austrii Galicję. Ostatecznie o rezygnacji z koncepcji sojuszu pierwsza zadecydowała Katarzyna II, po otrzymaniu noty rządu berlińskiego, że zawarcie tego przymierza potraktuje jako casus belli wobec Prus.
6 października 1788 roku zebrał się kolejny sejm w Warszawie. Zawiązany został na nim węzeł konfederacki, by nie dopuścić do jego zerwania przez liberum weto, marszałkiem został umiarkowany Stanisław Małachowski. Pierwszą decyzją sejmu była uchwala o utworzeniu 100-tys. armii. Była to decyzja całkowicie nierealna, przekraczająca możliwości skarbu państwa. Lecz nad tym się nie zastanawiano, natomiast opozycja antykrólewska żądała uniezależnienia armii od rządu, wnioskując likwidację Departamentu Wojskowego. Wniosek przyjęty został w tajnym głosowaniu, co przedstawiono jako zwycięstwo narodu nad rządem, którego formalnym gwarantem były mocarstwa rozbiorowe. W tej sytuacji ambasador rosyjski Stackelberg złożył w sejmie notę, w której Katarzyna II ostrzegała, że dalsze łamanie form rządu będzie traktować jako zwolnienie od obowiązku przyjaźni do Polski. Natomiast ambasador pruski Bucholtz przekazał notę króla pruskiego, że ten rezygnuje z praw gwaranta, nie będzie się mieszać w sprawy wewnętrzne Polski, a w razie zamachu z zewnątrz na Rzeczpospolitę, dostarczy pomocy wojskowej.
Patriotyczna opozycja przyjęła z euforią gwarancje Prus. Tym bardziej atakowano i oskarżano stronnictwo królewskie o zaprzedanie się Rosji. Główną ofiarą tych ataków stał się ks. Stanisław. Przerywano tumultem jego wystąpienia w sejmie, obśmiewano w pamfletach, wymawiano mu obronę Departamentu Wojskowego, piętnowano mianem zdrajcy. Po awanturze, jaką mu zgotowano w sejmie, dumny książę się rozchorował, dopiero po paru miesiącach wrócił do sejmu. Wytrzymał jeszcze do wiosny 1790 roku. Wtedy złożył dymisję ze wszystkich swoich funkcji cywilnych i wojskowych. Przekazał też dowództwo nad Gwardia Pieszą bratu stryjecznemu, Józefowi, który świeżo przyjęty został do wojska polskiego w stopniu generała-majora.
Po wycofaniu się z życia politycznego, jeszcze przez półtora roku przebywał w Warszawie. Uchwalenie Konstytucji 3 Maja przyjął z uznaniem, ale był zawiedziony, że tron po stryju miała przejąć wnuczka Augusta III Sasa. Krytykował brak pełnego zrównania mieszczan ze szlachtą, ponadto, znając politykę Rosji i Prus, przewidywał ich zbrojną interwencję celem zniszczenia konstytucji majowej.
Następnie dla podreperowania zdrowia i nerwów wyjechał do Rzymu. Zamieszkał tam w swej willi przy via Flaminia i odnowił znajomości z dawnymi przyjaciółmi włoskimi. Latem 1792 roku doszły do Włoch wiadomości o wojnie rosyjsko-polskiej, Targowicy i drugim rozbiorze Rzeczpospolitej przez Rosję i Prusy. W wojnie wyróżnił się sławą i popularnością ks. Józef, jakby rehabilitując rodzinę Poniatowskich.
W Rzymie wnet zaroiło się od uchodźców z Polski, Książę spotkał się niektórymi, także z Tadeuszem Kościuszko, który potem wrócił do kraju i stanął na czele Powstania Kościuszkowskiego. Po jego upadku, i trzecim rozbiorze, przestały do ks. Stanisława napływać pieniądze z jego ekonomii i znalazł się on w tarapatach finansowych. Na listy-petycje o przywrócenie mu majątków, jakie znalazły się w zaborze rosyjskim, odpowiedziano mu, że w tym celu musi osobiście przyjechać do Petersburga. Nie mając innego wyboru, wybrał się w tę podróż w kwietniu 1795 roku.
W drodze do Rosji zatrzymał się w Warszawie, by zobaczyć się z ojcem. W jego pałacu kwaterował sam Suworow, który przygotowywał armie rosyjskie do wojny z rewolucyjną Francją. W Grodnie odwiedził stryja-króla, pilnowanego przez liczną straż, by nie uciekł zagranicę przed abdykacją. W Petersburgu był częstym gościem na dworze cesarzowej, Katarzyny II. Oboje przeprowadzili wiele rozmów. Gdy cesarzowa zaproponowała mu poślubienie jej wnuczki, Aleksandry, odmówił, tłumacząc się, że nie jest jej godzien. Dopiero po kilku miesiącach wyczekiwania otrzymał decyzję o zwrocie jego dóbr. Były one w bardzo złym stanie i ks. Stanisława postanowił je wszystkie sprzedać.
Gdy cesarzowa nagle zmarła, na tronie zasiadł jej syn, Piotr, który zadeklarował wielką przyjaźń do Polaków, podejrzewając zresztą, że sam jest synem Augusta Poniatowskiego. Zaprosił króla do Petersburga na swój dwór, zwolnił też szybko więzionych w twierdzy Pietropawłowskiej powstańców polskich, w tym Tadeusza Kościuszkę. Księciu Stanisławowi przedstawił szereg propozycji: objęcia funkcji wielkiego przeora Zakonu Maltańskiego, zarząd nad kilku guberniami, stopień marszałka w armii rosyjskiej. Na wszystkie propozycje ks. Stanisław odpowiedział odmownie, zajmując się przede wszystkim sprzedażą swych dóbr ukraińskich. Udało mu się to nadzwyczaj korzystnie i po przerzuceniu pieniędzy zagranicę, wyjechał z Rosji do Warszawy, zajętej przez Prusy. W ciągu rocznego tam pobytu prowadził charytatywną akcję dla Warszawiaków, opiekował się też swym 80-letnim ojcem b. podkomorzym, który nadal mieszkał w swoim pałacu.
Początkowo książę Stanisław postanowi wyjechać na stałe do Wiednia. W tym celu zakupił pod Wiedniem piękny zamek Lichtenstein, w którym umieścił część swych wielkich zbiorów starożytności. Gdy w lutym 1798 roku zmarł w Petersburgu król Stanisław August Poniatowski, książę Stanisław wziął udział w procesie spadkowym po zmarłym stryju. Część odziedziczonych dóbr umieścił w swym zamku Lichtenstein. W 1800 roku, gdy zmarł jego ojciec, znów wybrał się do Warszaw na proces spadkowy, który przyniósł mu znaczny majątek. Nie powrócił już potem do Wiednia, jaki zajęty został przez wojska Napoleona Bonapartego, lecz do Włoch, zamieszkując znów w Rzymie w swej willi przy via Flaminia. Dokupił jeszcze jeden pałac i willę na swe zbiory kolekcjonerskie, a także kilka folwarków i majątków ziemskich. Gospodarując na nich z rozmachem, dbał o swych poddanych. O ich zdrowie i warunki życiowe, troszczył się o ofiary powodzi czy pożarów, wspomagał szpitale, opłacał artystów i studentów. Przyczyniło mu to wielką popularność i uznanie wśród Włochów, którzy nazwali go „dobrym Polakiem” – „Il buono Polacco”.
Jednakże 50-letni książę czuł się osamotniony, nie otrzymywał żadnej korespondencji z kraju, nie odwiedzali go rodacy. Zgorzkniały, z daleka obserwował kariery i sławę swych kuzynów: generała Józefa Poniatowskiego i Adama Jerzego Czartoryskiego. Lecz po osiągnięciu 52 lat swego kawalerskiego żywota – niespodziewanie zakochał się w urodziwej żonie hiszpańskiego szewca, mającego swój zakład naprzeciw pałacu samotnego księcia. Bita przez swego często pijanego męża, piękna Kasandra zatrudniona została z litości jako gosposia w pałacu księcia. Lecz wkrótce stała się wszechwładną panią tego pałacu, a książę Poniatowski za pomocą pieniędzy załatwił jej rozwód z mistrzem szewskim Luci. Wielce przyjaźni dotąd arystokraci rzymscy nie mogli strawić potwornego mezaliansu polskiego księcia z plebejką. Nie mógł tego również tolerować Watykan, gdzie wzywany był przez papieża i kardynałów, którzy proponowali zerwanie konkubinatu. Uparty książę opuścił wówczas Rzym i przeniósł się wraz z Kasandrą i małym synkiem do Florencji.
Przyjęto go tam z otwartymi ramionami. Urządził się na nowo, zakupując w pobliżu Livorno książęce dobra Monte Rotondo. We Florencji doczekał się dalszych potomków: Józefa, Helenę i Konstancję. W wyniku starań księcia rząd toskański nadał jego dzieciom tytuły książęce i rodowe nazwiska książąt di Monte Rotondo. Na wiele lat życie księcia Stanisława ustabilizowało się jako bogatego mieszkańca Florencji, otoczonego liczną rodziną i szacunkiem miejscowej ludności. Od czasu do czasu publikował swe uwagi o niedawnej historii Rzeczpospolitej, której był aktywnym uczestnikiem. Zaś, po upadku Powstania Listopadowego, przez wiele miesięcy dyktował swe wspomnienia, jakby przewidując, że rodacy, piszący historię Polski, przemilczą o nim i postarają się, by jego osoba pozostała nieznana przyszłym pokoleniom. Zmarł we Florencji 13 lutego 1833 roku, przeżywszy 79 lat.

Kraków, 20.12.2011 r.

Powrót do poprzedniej strony