Migawki wspomnień
Mieczysława Pruszyńskiego

Książka „Migawki wspomnień” jest ostatnią, szóstą książką, jaką napisał Mieczysław Pruszyński mając już 90 lat. Jest to książka autobiograficzna, opisująca bardzo barwne życie autora na tle polskiej historii prawie całego XX wieku. Ilustrowana jest bogato współczesnymi zdjęciami, zawiera 399 stron, a wydana została w 2002 roku.
Mieczysław Pruszyński urodził się 18 września 1910 r. w ziemiańskiej rodzinie w powiecie Starokonstantynowskim na Wołyniu. Ojciec Edward Mikołaj zmarł w następnym roku i na matkę Annę z d. Chodkiewiczów spadł ciężar utrzymania i wychowania dwóch synów, Mieczysława i starszego o trzy lata Ksawerego. Mieczysław miał 4 lata gdy wybuchła I wojna światowa. Front wojenny do dworu Pruszyńskich jednakże nie dotarł, w 1916 r. zatrzymał się w zachodniej części Wołynia. Ale po lutowej rewolucji 1917 r., upadku caratu i następnie po październikowej rewolucji bolszewickiej, na Ukrainie zapanował chaos, zapoczątkowany chłopskimi pogromami dworów i pałaców szlachty i magnatów. Pruszyńska z synami opuściła wówczas swój rodzinny dwór i majątek ziemiański i zamieszkała w Żytomierzu. Wkrótce rozszalała się wojna domowa, w której walczyły ze sobą na Ukrainie wojska carskie gen. Denikina, bolszewickie, ukraińskie, petlurowskie, także galicyjskie.
W grudniu 1919 r. Pruszyńska ze swymi synkami przedsięwzięła wielce ryzykowną wędrówkę do niepodległej już wtedy Polski. Przez trzy fronty, częściowo pieszo, ale głównie wagonami towarowymi, w ciągu miesiąca dotarli do Lwowa, a następnie Chyrowa pod Przemyślem. Tam zamieszkali, Mieczysław przyjęty został do ostatniej klasy szkoły powszechnej, a Ksawery do I klasy gimnazjalnej w Zakładzie Zakonu Jezuitów. Gdy wojska Piłsudskiego w kwietniu 1920 r. zajęły Kijów i całe terytorium Ukrainy do Dniepru, Pruszyńska pojechała za wojskiem do Żytomierza. Poczym niezwłocznie wróciła z kilkoma kuframi rodzinnego dobytku, w tym ze srebrami, jakie potem przez lata, pozwalały przetrwać rodzinie.
W zakładzie o.o. Jezuitów panowała ostra dyscyplina, uczniom nie wolno było się kontaktować ze sobą, cenzurowano ich korespondencję, uczono głównie łaciny i greki, nie uprawiano żadnych dyscyplin sportowych, marnie też było z higieną. Ojcowie namawiali uzdolnionych Ksawerego i Mieczysława do wstąpienia do zakonu, kusząc darmowym wyżywieniem. Dochodziło jednakże między Jezuitami i oboma braćmi do scysji na skutek różnicy poglądów na zabójstwo prezydenta Narutowicza, działalność endeków, stosunek do Piłsudskiego i tp. Matka nie interesowała się nauką synów, z trudem zdobywała pieniądze na opłatę ich nauki w Zakładzie Jezuitów. Gdy Mieczysław miał 15 lat przeniosła go do korpusu kadetów, gdzie nauka była bezpłatna.
Od września 1925 r. Mieczysław uczęszczał do Lwowskiej Szkoły Kadetów im. Marszałka J. Piłsudskiego. Wykładowcami byli w większości oficerowie, a kadeci również w dużej liczbie wywodzili się z rodzin oficerskich. Zaprzyjaźnił się z wieloma, później często spotykał ich na swej drodze życiowej. Wraz z kilkoma kolegami założył i redagował czasopismo „Orlęta”, między innymi zamieścił w nim artykuł na temat wyprawy kijowskiej Piłsudskiego, której poświęcił potem swą pierwszą książkę. W szkole kadetów uprawiano rozliczne sporty, Mieczysław ćwiczył zwłaszcza jazdę konną i pływanie. Po jej skończeniu i uzyskaniu matury poprosił o przydział do lotnictwa lub kawalerii. Nie otrzymał go, gdyż komisja poborowa orzekła, ze jest niezdolny do służby wojskowej. Natomiast w 1929 r. rozpoczął studia na Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, wpierw na Wydziale Prawa, potem także na Wydziale Ekonomii.
W okresie pobytu w Chyrowie, Lwowie i Krakowie, Pruszyńscy utrzymywali liczne znajomości i przyjaźnie z rodzinami ziemiańskimi w Małopolsce, zwłaszcza wywodzącymi się z Kresów. W książce wiele opisów historii tych rodzin, m.in. księcia Hieronima Radziwiłła, mieszkającego w Balicach pod Krakowem, b. magnata z Podola Orłowskiego, którego synów Mieczysław przygotowywał do matury, Meysztowiczów w Meysztach nad Dźwiną i wielu innych oraz licznych krewnych Pruszyńskich. Przy czym Ksawery Pruszyński, brat Mieczysława, ożenił się z Marią Meysztowiczówną córką Oskara,ich ślub odbył się w rodzinnym majątku Oskara Meysztowicza, Rohoźnicy pow. Wołkowysk.
Na drugim roku studiów za pracę naukową, dotyczącą górnictwa węglowego, Mieczysław otrzymał nagrodę 500 zł od firmy Solvay w Krakowie, fundowaną co roku studentom UJ. Został też wtedy asystentem u profesora Estreichera oraz redaktorem czasopisma „Czas”. Brat Ksawery w 1930 r. wybrany został prezesem Koła konserwatywnej organizacji piłsudczykowskiej „Myśl Mocarstwowa”, Mieczysław też został jej członkiem. Ich organizacja występowała w obronie studentów żydowskich podczas burd antysemickich, organizowanych przez korporacje endeckie na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie policja nie mogła interweniować. Mieczysław pisywał w tym okresie w konserwatywnym czasopiśie „Czas”, m.in. krytycznie ustosunkował się do uwięzieniu przywódców opozycji parlamentarnej, Witosa, Korfantego i innych. Otrzymał wtedy propozycję zamieszczania artykułów w piśmie „Bunt Młodych”, redagowanym w Warszawie przez Jerzego Giedroycia.
W książce wiele o politycznym zaangażowaniu Mieczysława w okresie studiów: o wizycie w ramach delegacji studenckiej u J. Piłsudskiego w Belwederze, o obozie dyskusyjnym studentów „Myśli Politycznej” w pałacu Raczyńskich w Rogalinie nad Wartą, o mityngu politycznym koła w Krakowie, dotyczącym spraw ukraińskich i innych. Ta działalność polityczna obfitowała licznymi znajomościami np. z Jerzym Gedroyciem, Adolfem i Aleksandrem Bocheńskim, Stanisławem Mackiewiczem, Maciejem Popielem, Ludwikiem (Lulu) Łubieńskim, Antonim Mańkowskim, z którymi przyjaźnił się potem przez wiele lat.
Po ukończeniu studiów w 1933 r. Mieczysław Pruszyński zamieszkał w Warszawie, gdzie przy wykorzystaniu swych znajomości arystokratycznych zatrudniony został w Ministerstwie Przemysłu i Handlu na stanowisku sekretarza wiceministra oraz dyrektora gabinetu ministra. Praca była nudna, ale pozwalała poznać wielu ludzi, ministrów i posłów, rządzących Polską.
W 1934 r. odbył sześciomiesięczną służbę wojskową w 19. Pułku Piechoty im. „Odsieczy Lwowa”, stacjonującym we Lwowie. Rekrutami w pułku byli robotnicy i bezrobotni z Zagłębia Dąbrowskiego oraz chłopi ukraińscy, przeważnie analfabeci. On jeden miał wyższe wykształcenie, stąd zwierzchnicy zwracali się do niego per „pan”. Po zakończeniu służby otrzymał stopień kaprala-podchorążego. W tym czasie, na fali krytyki „obozu odosobnienia” w Berezie Kartuskiej Ksawery Pruszyński utworzył nowe czasopismo „Problemy”, zamieszczali w nim swe artykuły również Mieczysław i Adolf Bocheński.
Od stycznia 1935 r. Mieczysław zaczął pracować w biurze kartelowym Centralnego Związku Przemysłu, Handlu i Finansów, popularnie zwanym „Lewiatanem”. Praca była zgodna z jego kwalifikacjami, nabytymi na studiach i dobrze płatna. Współpracował z T. Lipkowską, siostrą żony generała Kazimierza Sosnkowskiego. W maju 1935 r. wziął udział w pogrzebie J. Piłsudskiego, szedł w orszaku żałobnym od Katedry św. Jana na Pola Mokotowskie tuż za rodziną zmarłego, stąd później niektórzy uważali go za krewnego Marszałka.
Wobec kontynuowania krytyki Berezy Kartuskiej przez czasopismo „Problemy”, sponsor wycofał się z jego finansowania i pismo upadło, Mieczysław wrócił wówczas do czasopisma „Bunt Młodych”. Opublikował w nim szereg wywiadów, jakie przeprowadził z twórcami II Rzeczpospolitej: regentem Królestwa Polskiego księciem Zdzisławem Lubomirskim, Romanem Dmowskim i przewodniczącym delegacji na konferencję pokojową w Rydze, Stanisławem Grabskim.
Niektóre szczegóły rokowań w sprawie traktatu ryskiego Mieczysław ujawnił dopiero w „Migawkach Wspomnień”. Mianowicie Rosjanie byli bardzo ulegli, zgadzali się nawet na federację Białorusi z Polską, lecz sprzeciwili się temu endeccy członkowie polskiej delegacji. Rokowania ślimaczyły się długo, ale traktat został nagle podpisany, gdy Piłsudski zapowiedział swój przyjazd do Rygi. Obaj przewodniczący, Dąbski i Joffe, obawiali się bowiem, że Piłsudski zerwie rokowania. Nawet po ratyfikacji traktatu, Piłsudski zorganizował we Lwowie sztab i agenturę wywiadowczą, przygotowujące powstanie na Ukrainie. W tym celu w październiku 1921 r. przeszły na Ukrainę 3 grupy wojskowe po kilkuset żołnierzy. Gdy zostały rozbite, Piłsudski jeszcze kontaktował się z przedstawicielami Kozaków, Tatarów, Ukraińców i krajów kaukaskich w sprawie wspólnej walki z Rosją Radziecką. W tym też celu zatrudnił pewną ilość oficerów petlurowskich oraz Gruzinów i Ormian jako oficerów kontaktowych w wojsku polskim.
W 1937 r. Mieczysław wyznaczony został w „Lewiatanie” sekretarzem podkomisji żeglugi morskiej, której zadaniem była ocena gospodarności trzech istniejących państwowych przedsiębiorstw żeglugowych: Gdynia-Ameryka Line, Żegluga Polska i Polsko-Brytyjskie Towarzystwo Okrętowe. Był autorem dodatkowej opinii, w której bardzo negatywnie ocenił finansowanie przez państwo dwóch transatlantyków „Batorego” i „Pułaskiego, których zakup zagranicą był bardzo kosztowny, a ich eksploatacja deficytowa. Statki zakupione zostały faktycznie tylko ze względów prestiżowych i propagandowych, miały świadczyć o potędze Polski. Wkrótce zakupiony został jeszcze jeden transatlantyk „Sobieski”, Mieczysław pracował już wtedy w Koncernie Węglowym „Robur”, na stanowisku doradcy ekonomicznego.
W marcu 1939 r. promowany został doktorem nauk ekonomicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, po czym z przyjaciółmi wybrał się do Zakopanego, zamieszkując w świeżo ukończonym hotelu na Kalatówkach. Był to jego ostatni urlop przed wojną.

W czasie wojennej kampanii wrześniowej 1939 r., Mieczysław dowodził plutonem piechoty w grupie armijnej gen. Kleeberga. Jego oddziały walczyły z Niemcami w rejonie Kocka najdłużej, skapitulowały dopiero w październiku, już po zajęciu Warszawy przez Niemców. W swych refleksjach o klęsce wrześniowej Mieczysław oskarża rządzących, że nie zapewnili dostatecznych środków finansowych na zbrojenia i obronę Polski. Że utrzymywano nadmiar kawalerii, a nie zapewniono szkolenia wojska do walki z czołgami, że zamiast kupować okręty podwodne (przed wybuchem wojny ewakuowane do portów brytyjskich) należało zakupić działka przeciwpancerne i przeciwlotnicze oraz samoloty myśliwskie.
Po powrocie z frontu do Krakowa, obaj bracia Pruszyńscy postanowili przedostać się do Francji, gdzie gen. Władysław Sikorski organizował nowe wojsko polskie. Pokonując wiele przeszkód i niebezpieczeństw przeszli przez Bieszczady i Karpaty do Słowacji, a następnie do Węgier. Po krótkim pobycie w obozie dla uciekinierów z Polski i w Budapeszcie, Mieczysław już sam, pociągiem przez Zagrzeb i Wenecję, dotarł do Rzymu, tam zatrzymał się na kilka dni, goszcząc m.in. w ambasadzie polskiej. Już w grudniu był w Paryżu. Znając język francuski porozumiewał się swobodnie z Francuzami. Był przerażony, że w większości obwiniali oni Anglików o wywołanie wojny, argumentując, iż najpierw przez 15 lat po I. wojnie wspierali Niemców pożyczkami, a gdy wyrósł Hitler, rzucili Polskę i Francję przeciw niemu.
W Paryżu od września powstał nowy rząd gen. Sikorskiego, w dużej części złożony z dotychczasowych opozycjonistów sanacji. Mieczysław zameldował się w Ministerstwie Spraw Wojskowych, gdzie otrzymał przydział do tworzonej Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich jako dowódca plutonu działek przeciwpancernych.
W kwietniu 1940 r. brygada przetransportowana została statkami z Brestu do Norwegii w pobliże portu Narwik. Niemcy wcześniej zaatakowali Norwegię i nad fiordami wokół Narwiku toczyła się bitwa brytyjskich oraz polskich okrętów wojennych i artylerii z bombowcami Luftwaffe. W walkach o Narwik działka przeciwpancerne plutonu Mieczysława Pruszyńskiego nie były wykorzystane, gdyż niemieckie statki z czołgami zostały zatopione na morzu.
Po ciężkich walkach w ostatnich dniach maja, uwieńczonych zdobyciem Narwiku, Brygada Podhalańska, jak również oddziały brytyjskie, zostały zaokrętowane i opuściły fiord zdobytego Narwiku, albowiem walki w Norwegii nie miały już żadnego znaczenia wobec najazdu niemieckiego na Francję, Belgię i Holandię. Brygada zeszła na ląd w porcie Brest w dniu kapitulacji Paryża. Na ich statki załadowały się oddziały brytyjskie, wracające do Wielkiej Brytanii. Armia francuska była w rozsypce, żołnierze francuscy rzucali broń. Zdekompletowana polska brygada, bez broni pancernej i samochodów, przewieziona została jednakże transportem kolejowym pod front. Akurat w tym dniu marszałek Petain zwrócił się do Niemców o zawieszenie broni. A za 3 dni zmotoryzowane patrole Wehrmachtu dotarły do miejscowości, gdzie brygada kwaterowała. Zaskoczeni żołnierze polscy wycofali się do okolicznych lasów, poczym gen. Szyszko-Bochusz rozwiązał brygadę. Dla żołnierzy, którzy dalej chcieli walczyć wyznaczył punkt zborny w pobliżu Nantes na wybrzeżu atlantyckim, ok. 200 km marszu przez Bretanię, którą zajmowali Niemcy.
Obaj bracia Pruszyńscy, z całą kompanią, przybyli do rejonu Nantes po forsownym marszu przez siedem kolejnych nocy. Żadnych statków ewakuacyjnych nie zastali, natomiast gen. Bochusz zalecił żołnierzom zniszczenie broni i przedostanie się do nieokupowanej części Francji. Mieczysław po pełnym przygód kilkumiesięcznym pobycie w Pirenejach, Madrycie i Marsylii, przepłynął w listopadzie 1940 r., na statku towarowym „Athos”, w ukryciu, po przekupieniu jednego z marynarzy, do Bejrutu. Stamtąd przez granicę dostał się do Palestyny. Tam po raz trzeci został przyjęty do czynnej służby w wojsku polskim i wkrótce wcielony do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, stacjonującej w Egipcie, niedaleko Aleksandrii. Tu również, od 1 stycznia 1941 r., został dowódcą plutonu działek przeciwpancernych.
Wraz z całą brygadą pluton Mieczysława brał udział w walkach w Libii z Włochami i niemieckim korpusem pancernym gen. Rommla w oblężonym Tobruku, pod Bardii i Gazelą. W książce kilka barwnych opisów walk plutonu, w tym ataku 8 jego żołnierzy na obozowisko Włochów i Niemców, zdobycie dwóch szpitali wojskowych i wzięcie do niewoli 80 jeńców. Groźnymi przeciwnikami, prócz czołgów i piechoty nieprzyjaciela. były dla Polaków także burze piaskowe, żmije, a przede wszystkim miny. Podczas patrolu pod Gazelą w dniu 17 lutego 1942 r., samochód Mieczysława najechał na minę przeciwpancerną, kierowca został zabity, jemu samemu wybuch „połamał” obie nogi. Cztery następne miesiące spędził więc w szpitalach w Aleksandrii i Palestynie. Po wykurowaniu wrócił do brygady, która wtedy, rozbudowana do dywizji, stacjonowała i szkoliła się w Palestynie. Po dalszych 2 miesiącach, gdy dywizja skierowana została do Iraku, Mieczysław poprosił o przeniesienie go do lotnictwa, na co uzyskał zgodę brytyjskiej komisji lekarskiej Królewskich Sił Lotniczych w Kairze.
Będąc jeszcze w Jerozolimie spotkał się we wrześniu, na tydzień, ze swym bratem Ksawerym, który przez rok był attache prasowym ambasady polskiej w Kujbyszewie. Następnie pojechał do Teheranu na zaproszenie prof. Stanisława Kota, delegata premiera Sikorskiego na Bliski Wschód, który zaproponował mu przejęcie, po bracie, redakcji dwutygodnika, wydawanego w Kujbyszewie dla Polaków w ZSRR. Nie było to możliwe, ale przez cały listopad Mieczysław towarzyszył prof. Kotowi w trakcie jego pobytu w sanatorium w Palestynie, przy granicy z Libanem. Przeprowadzili wtedy obaj wiele rozmów, m.in. prof. Kot wyjaśniał, że Churchillowi potrzebne było wojsko do ochrony Bliskiego Wschodu i dogadał się ze Stalinem, poza plecami Sikorskiego, w sprawie ewakuacji polskich dywizji z ZSRR do Iranu. Obaj rozmówcy byli jednak zgodnie przekonani, że Polacy winni wziąć udział w walkach na froncie niemiecko-radzieckim. Mieczysław nawet uważał, ze wskazane byłoby wysłanie na front wschodni choćby jednego dywizjonu lotniczego z Anglii, jak to zrobili Francuzi, lub brygady pancernej, szkolonej w Szkocji już od dwóch lat. Prof. Kot zaproponował mu przygotowanie broszury propagandowej w temacie, do rozpowszechnienia w oddziałach polskich. Gdy Pruszyński próbował skonsultować gotową broszurę z gen. Andersem, podczas jego wizyty u prof. Kota, został ostro przez niego skrytykowany. Anders uważał bowiem, że Rosjanie wojnę przegrywają, że Anglia i Ameryka same pokonają Hitlera i zdecydowanie wykluczał jakąkolwiek współpracę z ZSRR. Według niego Polacy winni natomiast koncentrować się na Bliskim Wschodzie, by wraz z aliantami zachodnimi przez Bałkany dotrzeć do Polski.
W styczniu 1943 r. Mieczysław wypłynął na dużym transatlantyku z Suezu do Wielkiej Brytanii, trasą wokół Afryki. W maju przyjęty został przez premiera Sikorskiego w jego gabinecie w Londynie. Naczelny wódz planował bowiem inspekcję II Korpusu Andersa w Iraku i chciał zorientować się w nastrojach politycznych polskich żołnierzy. W drodze powrotnej w dniu 4 lipca Generał zginął w katastrofie samolotu w Gibraltarze. Pruszyński w książce nie wyklucza, że był to zamach i analizuje komu mogło zależeć na jego śmierci. Uzasadnia szeroko, że na pewno nie Churchilowi, Stalinowi, ani nawet Hitlerowi. Jedynych ewentualnych sprawców zamachu upatruje w istniejącej wówczas tajnej organizacji wśród lotników polskich, zdecydowanie wrogiej Sikorskiemu, a kierowanej przez podwójnego agenta brytyjsko-niemieckiego Romana Czerniawskiego. Generałowie Sosnkowski i Anders tolerowali tę organizację. Gdy po Sikorskim nowym premierem został „patriota” Tomasz Arciszewski, polska emigracja w Londynie była zachwycona. Niestety ani Churchill, ani Roosevelt, nie chcieli z nim rozmawiać.
Po dwóch wstępnych kursach w Anglii, Mieczysław zasadnicze szkolenie pilotażu odbył w Kanadzie w dwóch kursach. Pierwszy w Szkole Bombardierów i Strzelców Pokładowych trwał do 17 listopada 1943 r. Miał wtedy możliwość i czas na odwiedzanie znajomych i przyjaciół, także na działalność polityczną w Stanach Zjednoczonych. Namówiony przez b. przywódcę opozycji przeciw Sikorskiemu w USA, Ignacego Matuszewskiego, wygłaszał odczyty w Detroit na polonijnych mityngach przedwyborczych partii konserwatywnej. Ale władze szybko zabroniły lotnikom polskim wjazdu z Kanady bez paszportów, a Roosevelt zaprosił i przyjął po królewsku premiera Stanisława Mikołajczyka i dał mu kilka milionów dolarów dla okupowanej Polski. Polonusi w Ameryce zagłosowali więc na Roosevelta, który pozostał prezydentem na kolejną kadencję. Jednakże nadal też nie interesowało go Wilno ani Lwów, chciał tylko zwycięstwa w wojnie, a do tego bardzo potrzebny był mu Stalin. Drugi kurs w Szkole Nawigatorów skończył się 18 maja 1944 roku.
Po powrocie z Kanady do Anglii, Mieczysława czekał jeszcze kolejny kurs zgrywania pilotów, jaki trwał 3 miesiące. Uczono też na nim latania na nowoczesnym dwusilnikowym samolocie Mosquito o bardo dużej szybkości 670 km na godz., pułapie 12 tys. metrów i zasięgu 2 tys. km. Był to samolot myśliwsko-bombowy z dwuosobową załogą. Wreszcie w ostatnich dniach września Mieczysław Pruszyński rozpoczął czynną służbę w Dywizjonie 305 („Ziemi Wielkopolskiej”), stworzonym jeszcze w czasie bitwy o Anglię w 1940 roku. Dywizjon liczył 24 dwuosobowych załóg i 20 samolotów.
Pierwszym zadaniem bojowym Mieczysława był nocny lot patrolowy nad dwie wyspy u ujścia rzeki Skaldy w Holandii, zajęte jeszcze przez Niemców. Bombardowanie i ostrzeliwanie pojazdów, zauważonych na drogach obu wysp, trwało godzinę. Kolejne loty bojowe Mieczysława miały miejsce w Holandii, Ardenach, nad Morzem Północnym, Zagłębiem Ruhry, nad drogami i liniami kolejowymi III Rzeszy aż po Berlin. Były to głównie loty nocne, moskity wyposażone były m.in. w instalacje radarowe, pozwalająca na precyzyjne lokalizowanie pozycji samolotu i naprowadzanie na cel.
Z początkiem grudnia, na wniosek ministra informacji prof. Kota, Mieczysław miał być zwolniony ze służby w RAF i zatrudniony na stanowisku radcy prasowego w Ministerstwie Informacji londyńskiego rządu RP. Nie przyjął jednak tej cywilnej propozycji i do końca wojny nadal latał jako nawigator nad III Rzeszą Niemiecką. Było tych lotów łącznie 47. W dniu 3 maja na wieczornej odprawie pilotów odlot samolotu Mieczysława Pruszyńskiego na akcję bojową wyznaczony został na godzinę 2:00 w nocy. Ale o północy odwołane zostały wszystkie loty, gdyż Niemcy poprosili o przyjęcie kapitulacji. Akt kapitulacji podpisany został na froncie północno-zachodnim po południu 4 maja, a za cztery dni wojna w Europie w ogóle się skończyła.
Do zwycięstwa sprzymierzonych w wojnie w niemałym stopniu przyczynili się polscy lotnicy, którzy w latach 1940-45 walczyli w Wielkiej Brytanii. Zapłacili wielką za to cenę – spośród trzech i pół tysiąca polskich lotników zginęło prawie dwa tysiące. Lecz dla wielu ocalałych zwycięstwo było połowiczne. Nie mogli wrócić do swych przedwojennych miejsc zamieszkania, gdyż Polska zmieniła granice. Nie mógł też Mieczysław Pruszyński wylądować na lotnisku w Krakowie, gdzie mieszkała jego matka, jak cały czas marzył.

Pierwsze miesiące po wojnie Mieczysław spędził w Londynie i Paryżu. Otrzymywał nadal żołd pilota, odwiedzał znajomych i przyjaciół, zabawiał się beztrosko. W czasie pobytu w Paryżu zapoznał w Biurze Urlopowym oficerów brytyjskich i nawiązał romans z 19-letnią Francuską Marie Lise. W czerwcu w Londynie odwiedził prof. Kota, który zaproponował i zorganizował mu spotkanie z premierem Stanisławem Mikołajczykiem. Wybierał się on do Polski, gdzie miał wziąć udział w tworzeniu nowego rządu koalicyjnego, zgodnie z ustaleniami w Jałcie. Namawiał też Mieczysława do rychłego powrotu do kraju. Obaj bracia, Ksawery i Mieczysław już się wtedy przygotowywali do wyjazdu do Polski Ludowej. Równocześnie gen. Anders, jako dotychczasowy dowódca Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, prowadził szeroką kampanię utrudniania zdemobilizowanym żołnierzom polskim powrotu do kraju, głosząc przekonanie, że niebawem wybuchnie III wojna światowa Zachodu przeciw komunistycznej Rosji.
Na jesieni 1945 r. obaj bracia Pruszyńscy wrócili do swej ojczyzny po 6-letniej wojennej tułaczce po świecie. W książce wiele opisów spotkań Mieczysława z jego przedwojennymi kolegami, znajomymi i krewnymi. Na początku 1946 r. na krótko pojechał znów do Paryża. W dniu 6 kwietnia wziął ślub z Marią Lise, występując jeszcze w galowym mundurze pilota brytyjskiego, z krzyżem Virtuti Militari na piersi. Tuż przed powrotem swym willysem (z demobilu) do Polski, otrzymał od prof. Kota, mianowanego świeżo ambasadorem we Włoszech, propozycję objęcia stanowiska pierwszego sekretarza i szefa służby prasowej w polskiej ambasadzie w Rzymie. Propozycja została przyjęta, Mieczysław został dyplomatą i młodzi małżonkowie Pruszyńscy spędzili dwa lata w Rzymie.
Na zaproszenie sycylijskich pisarzy, Mieczysław w marcu 1947 r. wygłosił w Palermo odczyt o stratach kultury polskiej w czasie wojny. Tam zupełnie przypadkowo natknął się na ofertę zakupu po bardzo niskiej cenie 3.000 dolarów piętrowej willi w sąsiedniej wsi Taorminie. Willa położona była w odosobnieniu na stoku wzgórza, z widokiem na malowniczą zatokę i morzę z jednej strony i ośnieżony wulkan Etnę z drugiej. Pruszyńscy kupili tę willę, która na pewien czas odmieniła ich życie. Przyjeżdżali do niej z Rzymu co miesiąc, urządzili skromnie w podstawowe meble i zajęli się niewielkim ogródkiem. Jednakże po kilkunastu miesiącach Mieczysław odwołany został z ambasady rzymskiej do Polski. Potem, wobec trudności w uzyskaniu paszportu, do swego domu letniskowego w Taorminie przyjechał dopiero w październiku 1956 r. Z żalem sprzedał go, zresztą za niezłą cenę, wysokiemu dyplomacie włoskiemu.
Do zburzonej Warszawy Pruszyńscy przyjechali swoim wysłużonym willysem w listopadzie 1947 r. Niezwłocznie wynajęli mieszkanie w Konstancinie, gdzie potem mieszkali przez kilka lat. Mieczysław zatrudnił się w Ministerstwie Handlu Zagranicznego, w Wydziale Węglowym Departamentu Eksportu. Była to jakby kontynuacja jego przedwojennej pracy w Koncernie Węglowym „Robur”, tylko na znacznie większą skalę. Jego brat Ksawery, uznany pisarz i publicysta, pracował w dyplomacji. Zginął w 1950 r. w katastrofie samochodowej na terenie NRF, w drodze powrotnej ze swej placówki poselskiej w Holandii do Warszawy.
Na wiosnę 1948 r. Wielka Brytania zdewaluowała swoją walutę o ok. 30%. W związki z tym Centrala Zbytu Węgla w Katowicach chciała obniżyć również ceny polskiego węgla eksportowego na rynek Europy Zachodniej, by utrzymać jego konkurencyjność. Ministerstwo się wahało z decyzją, gdyż wiązało się to ze stratą kilkudziesięciu milionów dolarów dla budżetu. Natomiast Pruszyński zdecydowanie uważał, ze cenę należy utrzymać, gdyż Anglicy produkowali niewiele i nie mogli zagrozić zbytowi polskiego węgla. Ceny więc nie zmieniono, popyt na węgiel polski nie zmniejszył się, a budżet utrzymał wysokie wpływy za czarny węgiel. Pruszyński odegrał też decydującą rolę w podniesieniu ceny zbytu węgla do Czechosłowacji, NRD i ZSRR i zbliżenie ich do cen światowych. Mimo stosunkowo niskiego stanowiska służbowego delegowany był do stolic tych państw na wszystkie negocjacje handlowe na dostawy polskiego węgla. M.in. w 1956 r. w Paryżu, wykorzystując konflikt sueski oraz mroźną zimę,
wynegocjował podwyżkę ceny o 4,5 dolara za tonę dla miliona ton dodatkowo zamówionego węgla. Za swą działalność w MHZ otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi, ale nie doczekał się awansu na stanowisko kierownicze, a to ze względu na swe arystokratyczne pochodzenie, jak sądził.
W książce, prócz wspomnień dotyczących pracy zawodowej, w rozdziale „W Polsce Ludowej”, autor zamieścił jeszcze kilka migawek ze swych pobytów w Paryżu i Tokio, o księciu Januszu Radziwille, rodzinie Czartoryskich, a najwięcej o ... ubekach: przesłuchania, rozmowy, kawały, plotki. Nic o Warszawie, gdzie pracował i mieszkał, o odbudowie kraju, nawet o swych dzieciach (Beata i Erazm). Jeszcze strona o podróżach do „bratnich” krajów. Mianowicie od połowy lat 60-tych Mieczysław Pruszyński co roku jeździł z wycieczkami do Słowacji, Węgier i krajów bałkańskich. W książce wspomina jednak tylko o trudnościach administracyjnych z nimi związanych: że kierownicy wycieczek wydawali paszporty dopiero na granicy i trzeba je było zostawiać w depozycie w recepcji hotelu, że polską walutę można było wymieniać na miejscową dopiero w banku w pierwszym miejscu docelowym wycieczki i nic więcej. Dziwne, ja też jeździłem co roku z rodziną na wycieczki turystyczne do Rumunii, Bułgarii. Lecz w swej książce wspomnieniowej na wielu stronach opisałem miejsca pobytu, obiekty, krajobrazy, przygody, imprezy, kulinaria, znajomości. Natomiast nawet nie zauważałem problemów paszportowych. Zaś do Warszawy starałem się jeździć przynajmniej raz w roku, żeby zobaczyć odbudowane ulice i nowe dzielnice, interesowało i cieszyło mnie to i pisałem też o tym w swych wspomnieniach.
Z MHZ Mieczysław przeszedł w 1956 r. do pracy w Przedsiębiorstwie Handlu Zagranicznego „Uniwersal” na stanowisko pełnomocnika handlowego. W związku z podejrzeniami NIK o pobraniu łapówki przy zawarciu transakcji na dostawę rowerów do Kanady, prowadzone było śledztwo, w którym Mieczysław powołany został na świadka. Sprawa miała też aspekt polityczny, dotyczyła antysemityzmu, gdyż kierownik w dziale rowerów był Żydem. Pruszyński świadczył w jego obronie, potem w 1967 r. został zwolniony z pracy. Po krótkim okresie, przy pomocy ministra MHZ, zaangażowany został do pracy w Centrali Eksportowej „Polcoop”. Również w ramach pracy w tej firmie wyjeżdżał, od czasu do czasu, w sprawach handlowych za granicę, był m.in. w Japonii i Kanadzie. W 1973 r. po zmianie dyrektora naczelnego, współpraca z nim 63-letniemu Mieczysławowi nie układała się dobrze. Uzyskał więc odpowiednie zaświadczenie lekarskie i przeszedł na rentę zdrowotną. Po kilku tygodniach wyjechał do Francji, by odwiedzić rodzinę i znajomych.

Pierwszy rok na rencie Pruszyński przebywał w połowie w kraju, a w połowie we Francji i Szwajcarii, zaś następne prawie dwadzieścia lat głównie w Szwajcarii i na wojażach po Europie. Opisuje w książce ten okres czasu w rozdziale „Znowu w świat”, który prawie w całości poświęcił znajomości, przyjaźni, wspólnym podróżom oraz interesom finansowym z Gabriele Bentinck, zwanej przez niego Gabi. Była to Węgierka, pochodząca z bogatej rodziny ziemiańskiej Thyssenów, która w czasie rewolucji na Węgrzech w 1918 r. emigrowała z kraju. W czasie II wojny światowej Gabi przebywała w Kairze, gdzie jej mąż był ambasadorem Holandii. Mieczysław Pruszyński poznał ją w Palestynie i odwiedzał w Kairze, gdy był żołnierzem Brygady Karpackiej. W 1974 r. jej mąż był zastępcą sekretarza NATO, ona milionerką po spadku rodzinnym, mieszkali w Szwajcarii.
W książce przede wszystkim migawki kilkunastu wspólnych z Gabi wojaży do Włoch, Paryża, Londynu, Białowieży, na Majorkę i Sardynię. Kupowali i sprzedawali ziemię, obrazy, złoto, grali na giełdach. Gdy Gabi utworzyła „Gabrielle Bentinck Trust” w Zurychu, Pruszyński został członkiem zarządu tego trustu. W rozdziale wiele też migawek ze spotkań i rozmów Gabi m.in. z Churchillem, prezydentem Francji Giscardem d’Estaign, kanclerzem Niemiec Schmidtem, członkami rodzin królewskich Wielkiej Brytanii i Księstwa Lichtenstein. Część tych rozmów tyczyła spraw polskich, historycznych i politycznych.
Po przejściu na rentę Pruszyński wielokrotnie pomnożył swój majątek. Pierwsze większe pieniądze uzyskał ze sprzedaży obrazu Picassa, posiadanego od czasu wojennego pobytu we Francji. Pieniądze te zainwestował, z dobrymi wynikami, na giełdach Zurychu i Nowego Jorku. Uzyskane dochody lokował na założonej przez siebie „Fundacji Kulturalnej Rodziny Pruszyńskich” w Lichtensteinie, gdzie nie musiał płacić podatków.
W 1980 r. zafascynowała Mieczysława Pruszyńskiego „Solidarność:, odwołująca się do ideałów i wartości przedwojennej II Rzeczypospolitej. To były także jego ideały i postanowił wesprzeć, niezależną od wydawnictw państwowych i wolną od prewencyjnej cenzury, publicystykę w Polsce. W tym celu ufundował prywatną doroczną „Nagrodę publicystyczną im. Adolfa Bocheńskiego”. Bocheński był jego przyjacielem z „Myśli Mocarstwowej” oraz walk w Narwiku i Tobruku, poległ we Włoszech w 1944 roku. Przez kilkanaście lat była to jedyna nagroda literacka ustanowiona przez prywatną osobę w Polsce. Pierwszą nagrodę przyznano w grudniu 1980 r. St. Bratkowskiemu. W ciągu 18 lat działalności funduszu przyznano 25 nagród i wyróżnień.
Kontynuując tradycje sprawowania mecenatu kulturalnego przez arystokrację, w 1988 r. Mieczysław stworzył jeszcze doroczną „Nagrodę dziennikarską im. Ksawerego Pruszyńskiego” oraz „Nagrody PEN-Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego”, jakie finansowane są z „Fundacji Kulturalnej Rodziny Pruszyńskich”. Ogółem w latach 1981-2000 nagrody z tych trzech źródeł przyznane zostały 55 autorom. Natomiast w 1999 r. Mieczysław zainicjował „Fundusz stypendialny im. prof. Stanisława Estreichera” dla studentów i „Fundusz im. prof. Adama Krzyżanowskiego” dla pracowników naukowych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był przedwojennym studentem obu tych profesorów. Łąćznie w latach 2999-2002 przyznano 192 takich stypendiów. Tymi fundacjami stypendialnymi Pruszyński, jak sam wyjaśniał, spłacał dług społeczeństwu za otrzymywanie przez niego samego stypendium w czasie studiów. Fundacja Kulturalna Rodziny Pruszyńskich wsparła też finansowo w 2001 r. także program „Funduszu Królowej Jadwigi” z przeznaczeniem na stypendia dla pracowników naukowych i doktorantów na Ukrainie.
Zniesienie cenzury, po likwidacji PRL, 80-letni Mieczysław potraktował jako impuls do napisania i wydawania własnych książek na tematy najnowszej historii Polski. Napisał potem jeszcze 4 książki:
„Dramat Piłsudskiego. Wojna 1920", Warszawa, Polska Oficyna Wydawnicza "BGW", 1995
„Tajemnica Piłsudskiego”, Warszawa, Polska Oficyna Wydawnicza "BGW", 1997
„Mojżesz i Ksawery”, Warszawa, Wydawnictwo Książkowe „Twój Styl”, 1999
„Migawki Wspomnień”, Warszawa, Wydawnictwo "Rosner i wspólnicy", 2002
Dwie książki wspomnieniowe z czasu wojny: „Od Kocka do Źródła Gazeli” i „W Moskicie nad III Rzeszą” wydane zostały wcześniej w latach 80-tych przez Wydawnictwo MON.
W marcu 2000 r. Mieczysław znalazł się w prywatnej klinice w Paryżu, gdzie założono mu nową protezę sztucznego biodra. Operacja była udana, lecz po niej przeziębił się, miał wysoka gorączkę, groziło mu zapalenie płuc. W klinice nie było lekarza pulmonologa i b. kiepskie posiłki. Przeniósł się więc do prywatnego mieszkania, gdzie nie mógł sprowadzić lekarza i był tylko pod opieką pielęgniarki. Okazało się bowiem, że w Paryżu lekarze nie odwiedzają pacjentów w domu. Tymczasem gorączka trwała, więc - za radą i staraniem asystentki - z Polski przyleciał samolot odrzutowy z lekarzem i sanitariuszem. Po półtora godzinie lotu pacjent był w swym mieszkaniu w Warszawie, gdzie oczekiwali go znakomity chirurg z pulmonologiem i pielęgniarką. Mieczysław był uratowany. Wkrótce potem przystąpił do pisania swej ostatniej książki „Migawki wspomnień”, którą ukończył po kilkunastu miesiącach.

Mieczysław Pruszyński, polski ziemianin z urodzenia, bodaj najstarszy neokonserwatysta i piłsudczyk, zmarł 13 kwietnia 2005 r. w Warszawie, w wieku 95 lat.

Lipiec 2011 r.

Powrót do poprzedniej strony