Sarmata Norman Davies
Z fobią antyrosyjską

Brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że ma trzy ojczyzny: Anglię, Walię i Polskę. Tę ostatnią z zamiłowania. W Polsce przebywał w latach 1962 -1971, w Krakowie się doktoryzował na Uniwersytecie Jagiellońskim, ożenił z Polką, urodził mu się syn, nauczył się mowy polskiej. Jego miłość do Polski, zapoznanie się z naszą historią oraz przyrodzony wielki talent pisarski sprawiły, że napisał potem wiele książek o Polsce i jej historii. Są to książki:
Orzeł biały, czerwona gwiazda - stron 302 (polskie wydanie 1997, 2002),
Boże Igrzysko. Historia Polski - 1184 (1998, 2002),
Serce Europy. Krótka historia Polski - 414 (1995),
Europa. Rozprawa historyka z historią - 1496 (1998),
Smok Wawelski nad Tamizą - 318 (2002),
Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Vratislavia, Breslau, Wrocław - 600 (2002),
Powstanie’44 - 960 (2004),
Jak powstało powstanie’44- 256 (2005),
Złote Ogniwa - Polska, Europa - 368 (2004). Łącznie stron 5898
Wszystkie te książki zostały napisane w języku angielskim i rozpowszechnione zostały przede wszystkim w krajach anglojęzycznych. Doczekały się wielu wznowień, także wydań w innych językach. Można powiedzieć że Brytyjczyk Norman Davies przybliżył Polskę społeczności światowej bardziej, niż jakikolwiek inny obcokrajowiec dotąd. Wymienione książki Davies’a przetłumaczone też zostały na język polski. Otrzymał za nie wiele polskich odznaczeń i honorowe obywatelstwa Krakowa, Lublina, Wrocławia oraz Warszawy.

Pierwszą książką, jaką Norman Davies napisał w 1971 r. była książka pt.Orzeł biały - gwiazda czerwona. Była to praca doktorancka, a dotyczyła wojny polsko-radzieckiej w 1920 r., o której wiele opowiadał mu teść, uczestnik tejże wojny. Autor korzystał w swym opracowaniu z obszernych materiałów źródłowych: polskich, rosyjskich i alianckich, głównie francuskich i brytyjskich. Starał się być jak najbardziej obiektywnym w relacji faktów i w komentarzach, co mu się faktycznie udało. Sam w przedmowie do wydania 2002 r. stwierdził: - „Powiadają, że pierwsza książka - tak jak pierwsze dziecko - jest zawsze tą ulubioną. Nie wiem czy na tej regule można zawsze polegać. W każdym razie mam powody przypuszczać, iż Orzeł Biały.... to jak dotąd najlepsza z moich książek. Jest zwięzła i ma tempo". Można się w pełni zgodzić z tym stwierdzeniem.
Książkę Orzeł biały... przeczytałem po lekturze dzieł Europa i Mikrokosmos, to też spodziewałem się że napisana została z piętnem fobii antyrosyjskiej, także antyradzieckiej. Faktycznie, ale te fobie snują się w książce bardzo bladym cieniem, ledwo zauważalnym. Najwidoczniej Davies jest w książce „do bólu” obiektywny. Jeśli z rzetelności historycznej cytuje jakieś oskarżenie, to przytacza też argumenty obrony. Dobrze ten rzetelny relatywizm historyczny autora odzwierciedlają np. dwa cytaty w zasadniczej sprawie sprawstwa wojny 1920 r. Cytat wypowiedzi ambasadora brytyjskiego D’Abernona: - „Gdyby Piłsudski i Weygand w bitwie pod Warszawą nie zdołali powstrzymać triumfalnego pochodu armii sowieckiej, to nie tylko Chrześcijaństwo doznałoby klęski, lecz i cała cywilizacja zachodnia znalazłaby się w niebezpieczeństwie”. I cytat komisarza wojennego Lwa Trockiego: - „...Pragnęliśmy uniknąć tej wojny za wszelka cenę, pragnęliśmy gorąco pokoju, nawet za cenę jak największych ustępstw. Właśnie ja ... zbyt dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, jak trudno nam będzie ją prowadzić po trzech latach nieprzerwanej wojny domowej”.
Wojnę 1920 r. o granice między odrodzoną Rzeczypospolitą Polską a Rosją Radziecką Davies przedstawia na szerokim tle historycznym, społecznym i narodowościowym. Nie wspomina jednakże zupełnie, że już w styczniu 1918 r. rząd radziecki unieważnił traktaty rozbiorowe z lat 1772, 1793 i 1795. Czyli można było przyjąć, że uznał prawa Polski do powrotu do granic przedrozbiorowych. Józef Piłsudski później nigdy jednakże nie skorzystał z takiej argumentacji, ani w rokowaniach zewnętrznych, ani w dokumentach wewnętrznych. Najwidoczniej dlatego, że byłoby to równoznaczne z uznaniem Rosji Radzieckiej i z przyznaniem jej inicjatywy w uznaniu praw Polaków do niepodległego państwa. Tymczasem od początku nie wierzył w jej trwałość, obawiał się następstw rewolucyjnych w Polsce i realizował własną politykę wschodnią, która zakładała odbudowę państwa polskiego z granicami daleko na wschodzie, i prowadzenie polityki federacyjnej w stosunku do Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy.
Od początków swych rządów J. Piłsudski za najważniejsze zadanie uważał organizację i rozbudowę wojska polskiego. Już w listopadzie 1918 r. z nadania Rady Regencyjnej przejął zwierzchnictwo nad organizowanymi przez nią formacjami polskimi tzw. „Polnische Wehrmacht” (ok.. 9 tys. ludzi). Dołączyli do nich peowiacy, ochotnicy, legioniści i wojskowi z armii zaborczych. Bezpośrednio sprawy organizacyjne wojska należały do K. Sosnkowskiego, który musiał borykać się z problemami braku uzbrojenia, umundurowania, wyszkolenia. Po uchwalonym 7 marca 1919 r. przez Sejm poborze siedmiu roczników rekrutów, przybyciu dywizji gen. Czumy z Syberii i dywizji gen. Żeligowskiego z południa Europy, wojsko polskie na wiosnę liczyło już ponad 300 tys. ludzi. Dalszym poważnym jego wzmocnieniem było przejście pod dowództwo Piłsudskiego dotąd autonomicznej armii wielkopolskiej oraz powrót z Francji w kwietniu-czerwcu ok. 50-tys. „błękitnej” armii gen. J. Hallera, dobrze wyszkolonej i wyekwipowanej. Na koniec 1919 r. Wojsko Polskie stanowiło już poważną siłę, licząc ok. 650 tyś. żołnierzy.
Na terenach Białorusi i Litwy do początku 1919 r. stacjonowały wojska niemieckie, które przez wiele miesięcy wycofywały się z „Ober-Ostu” do Rzeszy. W ślad za nimi od wschodu postępowała radziecka Armia Zachodnia, która w styczniu doszła do Wilna i Grodna. Na terenach Białorusi i Litwy powstała wówczas Litewsko-Białoruska Republika Rad ze stolicą w Mińsku. Natomiast w próżnię, powstałą po odejściu Niemców, od strony zachodniej weszli Polacy. 14 lutego 1919 r. pod Berezą Kartuską na Polesiu doszło do pierwszej zbrojnej potyczki pomiędzy oddziałami polskimi i radzieckimi. Tę datę przyjmuje Davies za początek wojny polsko-radzieckiej o kształt wschodnich granic polskich, czyli, według niego, - „nie była to wojna roku 1920, lecz zaczęła się w lutym 1919”.
Piłsudski nie zamierzał czekać na ustalenie polskich granic na konferencji pokojowej w Wersalu i, realizując swą ekspansywną politykę na wschodzie, rozpoczął w połowie kwietnia 1919 r. ofensywę wojskową w kierunku wileńskim. Po skoncentrowaniu w tajemnicy dwóch dywizji piechoty i brygady kawalerii pod Lidą, w dniu 21 kwietnia Polacy zajęli Wilno. Po 3-miesięcznej przerwie ofensywa została wznowiona i, bez większych walk, wojsko polskie opanowało na północy Mińsk (8 sierpnia), Borysów, Bobrujsk (29 sierpnia), dochodząc do rzek Dźwiny i Berezyny, zaś na południu miasta Kowel, Sarny, Krzemieniec, Równe. Wtedy Piłsudski wstrzymał ofensywę na Białorusi. Na terenach Rosji trwała w tym czasie wojna domowa, rozgrywana między nową władzą rewolucyjną a wojskami zbuntowanych generałów carskich Judenicza, Denikina, Kołczaka, Wrangla i innych, wspomaganych przez interwencje wojskowe kilkunastu państw Europy, Ameryki i Japonii. Piłsudski nie chciał swymi działaniami wspierać kontrewolucyjnych generałów i nie udzielił bezpośredniej pomocy Denikinowi, obawiając się, że w „wielkiej Rosji” nie będzie miejsca dla niepodległej Polski. Poza tym prowadził swą własną politykę federacyjną.
Wcześniej, już w listopadzie 1918 r. w dniach rozpadu Austro-Węgier, problem polskiej granicy wschodniej ujawnił się w Galicji Wschodniej, gdy Ukraińcy galicyjscy proklamowali Zachodnioukraińską Republikę Ludową, obejmującą Wschodnią Galicję, Ruś Zakarpacką i północną Bukowinę. Rozpoczęły się wówczas krwawe walki polsko-ukraińskie o Lwów. Całkowite uwolnienie miasta nastąpiło 22 listopada, po przybyciu polskiej odsieczy z Krakowa i Przemyśla. Lwów pozostał jednak w okrążeniu i walki o miasto trwały, z przerwami rozejmowymi, jeszcze przez 7 miesięcy. Dopiero w czerwcu-lipcu 1919 r. regularne wojska polskie, dowodzone przez gen. J. Hallera, wyparły oddziały ukraińskie za rzekę Zbrucz. Zmaganiom polsko-ukraińskim Davies nie poświęca jednak szczególnej uwagi.
Pod koniec 1919 r. wygasły bezpośrednie interwencje państw zachodnich przeciw Rosji Radzieckiej. Wtedy też szerokim strumieniem popłynęła do Polski broń francuska i angielska. Rząd francuski przyznał Polsce kredyt w wysokości 375 mln. franków, a rząd amerykański kredyt 56 mln dolarów na zakup sprzętu wojskowego, pozostawionego we Francji przez armię amerykańską. Rząd brytyjski m.in. podarował Polsce 50 samolotów, z których VII eskadra im. Kościuszki pilotowana była przez ochotników amerykańskich.
Natomiast Radzieckiej Rosji bardzo zależało na zawarciu pokoju, kraj był zniszczony, panował głód w miastach, szerzyła się epidemia tyfusu. To też po krótkich rokowaniach zawarła układy pokojowe z Finlandią, Łotwą, Estonią i Litwą, na dogodnych dla tych państw warunkach. Szerzej Davies zrelacjonował rokowania polsko-radzieckie. Mianowicie już w kwietniu, a następnie w czerwcu 1919 r., bezpośredni wysłannik Lenina, Julian Marchlewski, proponował Piłsudskiemu przeprowadzenie rokowań pokojowych. Piłsudski 18 czerwca zgodził się, i w lipcu doszło do spotkania Marchlewskiego z jego przedstawicielem w Białowieży, a następnie w październiku rozpoczęły się tajne rokowania pokojowe w Mikaszewiczach na Polesiu. Ze strony polskiej padały zapewnienia, że Polska nie wesprze militarnie Denikina, zaś delegacja radziecka naciskała na zawarcie pokoju. Ostre warunki polskie, m.in. ustalenia granicy na aktualnej linii frontu (po letniej ofensywie polskiej), zostały przyjęte. Ale z powodu sporu o Petlurę, rokowania zostały zawieszone.
W styczniu 1920 r., Rada Komisarzy Ludowych Radzieckiej Rosji wystąpiła z jednostronną deklaracją, potwierdzającą uznanie suwerenności Polski i gotowość uznania aktualnej linii frontowej za linię demarkacyjną. Lecz Piłsudski, licząc jeszcze na swe plany federacyjne wobec Białorusi i Ukrainy, nie dał się wciągnąć w jakiekolwiek decyzje przed planowanymi przez siebie działaniami wojennymi, a ugodowe inicjatywy radzieckie w ogóle zatajał przed opinią publiczną.
W pierwszych dniach stycznia gen. Rydz-Śmigły, operując dwoma dywizjami, zajął miasto Dynaburg nad rzeką Dźwiną, które następnie przekazał Łotyszom, zapewniając sobie z ich strony bezpieczną granicę wzdłuż Dźwiny na północy. W tej samej intencji 20 lutego zawarty został, przy mediacji francuskiej, układ z Republiką Litewską o przebiegu granicy polsko-litewskiej. Zaś na początku marca dywizja, dowodzona przez Sikorskiego zajęła Mozyrz, strategiczny węzeł kolejowy na linii Orsza-Żytomierz. Po czym 20 kwietnia Piłsudski zerwał pozorowane rokowania polsko-radzieckie w Mikaszewiczach. Ukończona też już została w wojsku polskim reorganizacja dowodzenia i szeroka akcja awansowa, przy czym sam Piłsudski, wydanym przez siebie dekretem, mianował się Pierwszym Marszałkiem Polski. W ten sposób zakończone zostały wszystkie przygotowania do wojny na wielką skalę. Ze względu na wcześniejszą wiosnę na południu, Piłsudski postanowił uderzyć na Ukrainie.
Południowo-wschodnie granice Polski sięgały wówczas po rzekę Zbrucz, za nią rozciągały się terytoria Ukraińskiej Republiki Rad, obejmującej całe południowe dorzecze Dniepru. Istniejąca tam wcześniej, od rewolucji październikowej, Ukraińska Republika Ludowa została zlikwidowana wraz z ewakuacją wojsk niemieckich. Jej rząd tzw. Dyrektoriat, kierowany przez atamana Symena Petlurę, uciekł do Wiednia i tylko sam Petlura, z częścią swego wojska, pozostał w Polsce. Piłsudski zawarł z nim 21 kwietnia w Warszawie tajny układ, zobowiązujący Polskę do pomocy w przejęciu przez niego z powrotem władzy nad całą Ukrainą Naddnieprzańską, gdzie miał wzniecić postanie ludności. W rewanżu Petlura wyraził w umowie zgodę na ustalenie granicy polsko-ukraińskiej na Zbruczu.
Po tych wszystkich przygotowaniach, 25 kwietnia 1920 r. rozpoczęła się na Wołyniu i Podolu ofensywa wojsk polskich. Jej bezpośrednim celem militarnym było rozbicie Armii Czerwonej, zajęcie Kijowa i przywrócenie Ukraińskiej Republiki Ludowej z 1917 roku. Ofensywa, przy bardzo słabym oporze przeciwnika, trwała tylko 15 dni i zakończyła się zajęciem terenów ziem ukraińskich do rzeki Dniepr. Sam Kijów zajęty został bez walk 7 maja. Nie został jednakże zrealizowany cel polityczny utworzenia samodzielnej nacjonalistycznej Ukrainy. W odezwach do ludności ukraińskiej Polacy przedstawiali się jako wyzwoliciele narodu ukraińskiego przed najazdem bolszewickim. Nie było wszak żadnego współdziałania ze strony ukraińskiej ludności, która bała się powrotu „polskich panów” i odebrania im dopiero co przyznanej ziemi po rozparcelowanych dworach. Nie było więc żadnego powstania ani ochotników do wojska Petlury, który okazał się być bankrutem politycznym.
Wyprawa kijowska Piłsudskiego była też szeroko krytykowana przez zachodnie rządy i opinię społeczną, a zwłaszcza prasę socjalistyczną i liberalną („ręce precz od Rosji”), jako przejaw imperializmu polskiego. Między innymi, na skutek strajku dokerów londyńskich, miały miejsce zakłócenia w dostawach broni i amunicji z Wielkiej Brytanii do Gdańska. Davies zaś szczególnie obszernie rozprawia się z mitem radzieckiej historiografii, według której wojna w 1920 r. określana jest jako „Trzeci pochód Ententy” i że Kołczak, Denikin i Piłsudski byli kolejno nakłaniani do ataku na Rosję. Że tak nie było udowadnia m.in. na przykładzie premiera brytyjskiego Lloyd George’a, który już we wrześniu 1919 r. odmówił Paderewskiemu sfinansowania (milion funtów dziennie) wyprawy na Moskwę i był jej przeciwny. Stwierdził on wtedy, że woli „...by Rosja przyjęła bolszewizm, niż Brytania ogłosiła bankructwo”. Również premier Francji Clemenceau wyrażał obawy, że cała Rosja stanie przeciw. Wszelka pomoc w postaci stosunkowo niewielkich kredytów, dostaw broni, szkoleniowych misji wojskowych, udzielana była przez państwa Ententy jedynie w celach obronnych Polski. Odpowiedzialność za rozpoczęcie wojny spoczywa wyłącznie na Piłsudskim i Polakach.
Po zajęciu Kijowa, Piłsudski 18 maja wrócił do Warszawy, gdzie witany był owacyjnie. W kościele św. Aleksandra w Warszawie odprawione zostało dziękczynne Te Deum, przy obecności rządu, parlamentu i tłumów publiczności, w Sejmie odbyło się uroczyste posiedzenie z udziałem Marszałka. Społeczeństwo po latach niewoli odczuwało potrzebę błyskotliwego sukcesu, przekonania o własnej sile i znaczeniu. Entuzjazm panował więc ogólny, nawet wówczas, gdy Polacy zaczęli się w czerwcu wycofywać z zajętych ziem.
Mianowicie jeszcze przed powrotem Piłsudskiego do Warszawy, w dniu 14 maja miała miejsce próbna ofensywa Armii Czerwonej nad Berezyną na Białorusi, dowodzona przez Michaiła Tuchaczewskiego. Zmusiło to Piłsudskiego do przerzucenia części wojsk z Ukrainy na białoruski front. Wtedy, 26 maja, rozpoczęła się kontrofensywa Armii Czerwonej w rejonie na południe od Kijowa, gdzie I Armia Konna, dowodzona przez Siemiona Budionnego, przybyła forsownym marszem z Kaukazu, przerwała 5 czerwca front i wyszła na tyły wojsk polskich, co zmusiło Rydza Śmigłego do pośpiesznego opuszczenia Kijowa (10 czerwca) i wszystkich świeżo zajętych ziem. W ciągu miesiąca Armia Czerwona zajęła Podole i Wołyń na froncie południowym. Zaś na północnym froncie wojska Tuchaczewskiego rozpoczęły ofensywę 4 lipca znad Dźwiny oraz Berezyny i do końca tegoż miesiąca zajęły Mińsk (11 lipca), Wilno (14), Grodno (19), ziemię białostocką i Polesie.
W obliczu zagrożenia klęską wojenną gabinet Leopolda Skulskiego podał się 9 czerwca do dymisji, w jego miejsce utworzony został rząd koalicyjny Władysława Grabskiego, na którego wniosek powołana została Rada Obrony Państwa z Piłsudskim na czele. Wówczas premier Grabski zwrócił się do konferencji alianckiej w mieście Spa w Belgii o pośrednictwo w nawiązaniu rokowań pokojowych. Wkrótce z takimi propozycjami wystąpił minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, lord G.N. Curzon, zwracając się do Moskwy o zatrzymanie ofensywy i ustalenie linii demarkacyjnej na Bugu i Sanie, którą to granicę, określaną jako tzw. „Linia Curzona”, proponował już zresztą w 1919 r. Rosja pośrednictwo Anglii odrzuciła, deklarując jedynie gotowość bezpośrednich rokowań z Polską. Równocześnie Rada Aliancka wysłała do Polski 300-osobową wojskową misję brytyjsko-francuską, której przewodniczył gen. Maxime Weygand. Natomiast mocarstwa zachodnie nie chciały, ani nie były w stanie włączyć się do wojny bezpośrednio. Dotyczyło to zwłaszcza Francji, wykrwawionej na frontach wojny światowej.
Kontrowersje wokół przyjęcia „linii Curzona” spowodowały dymisję rządu Grabskiego i 24 lipca został utworzony przez Radę Obrony Państwa nowy koalicyjny rząd z premierem ludowcem Wincentym Witosem i wicepremierem socjalistą Ignacym Daszyńskim. Przeprowadził on szereg akcji represyjnych celem zabezpieczenia kraju przed rewolucją wewnętrzną. Zdelegalizowane zostały najbardziej lewicowe związki zawodowe włókniarzy i metalowców oraz żydowski „Bund”, aresztowano 600 i internowano ok. 3 tys. osób, w większości narodowości żydowskiej. Davies nie napisał, że wtedy też, by uzyskać jak najszersze poparcie ludności chłopskiej, Sejm podjął 15 lipca ustawę o wykonaniu reformy rolnej, przewidująca stopniową parcelację wielkich majątków ziemskich. Następnie zwrócono się do rządu radzieckiego z propozycją rozejmu. W tym celu delegacja sejmu polskiego udała się do Mińska, gdzie rozpoczęto rokowania pokojowe, przeniesione po kilku tygodniach do Rygi.
W trakcie negocjowania rozejmu, już 1 sierpnia armie Tuchaczewskiego były nad Bugiem i zaczęły okrążać Warszawę od północy, a I Konna Armia Budionnego zbliżała się do Lwowa. W tej bardzo krytycznej sytuacji polskie wojska zostały znacznie wzmocnione przez oddziały przerzucone z Wielkopolski, powszechną mobilizację pięciu roczników (137 tys.), ochotników (160 tys.), i dostawy sprzętu wojskowego z Zachodu. Te ostatnie były opóźniane i utrudniane przez strajki dokerów brytyjskich, francuskich, również gdańskich, solidaryzujących się z Rosją Radziecką. Również Czesi nie przepuścili przez swe terytorium węgierskiego korpusu kawalerii, jaki miał wspomóc Polaków.
Po utracie Radzymina, dokonana została ewakuacja korpusu dyplomatycznego z Warszawy do Poznania, gdzie Roman Dmowski, przewodniczący Narodowej Demokracji, organizował Rząd Ocalenia Narodowego na okoliczność upadku Warszawy. Zaś Piłsudski zarządził utworzenie na centralnym odcinku frontu poniżej Warszawy armii manewrowej, złożonej z ponad 5 dywizji piechoty. Przeprowadził pewne zmiany na szczeblach dowódczych, m.in. szefem Sztabu Generalnego, w miejsce gen. Hallera, został gen. Rozwadowski, zaś 12 sierpnia wyjechał z Warszawy do Puław i przeprowadził inspekcję armii manewrowej. Rozpoczęła ona 16 sierpnia ofensywę znad rzeki Wieprz. Plan ataku opracowany przez Piłsudskiego, przy współudziale szefa sztabu gen. Rozwadowskiego, przewidywał uderzenie na styku dwóch frontów nieprzyjacielskich, osłanianym tylko przez dwie słabe dywizje tzw. Grupy Mozyrskiej. Było ono zaskoczeniem dla przeciwnika i nie napotkało większego oporu.
Dowództwo północnego frontu rosyjskiego, zaabsorbowane przełamywaniem polskiego oporu wokół Warszawy oraz odpieraniem ataków polskich nad Wkrą w rejonie Modlina i Ciechanowa, dopiero po dwóch dniach zorientowało się, że wojska polskie weszły głęboko na ich tyły. W związku z groźbą odcięcia od baz zaopatrzeniowych z rejonu Grodna i Białegostoku, Tuchaczewski zarządził wówczas szybki odwrót swych wojsk. Tylko część jego dywizji przebiła się do Grodna, znaczne oddziały zostały wzięte do niewoli (ok. 70 tys.), lub przeszły do Prus Wschodnich, gdzie zostały przez Niemców internowane. Polskie wojska zatrzymały się na krótko na linii rzeki Niemen, po czym 20 września wznowiły ofensywę i po kilkudniowej zwycięskiej bitwie zajęły Grodno (25 września), Lidę, Baranowicze, Pińsk, Mińsk (18 października) i dotarły na linie frontu z wiosny.
Natomiast na froncie południowym, dowodzący nim A. Jegorow i J. Stalin, jeszcze kilka dni po polskiej kontrofensywie, próbowali zdobyć okrążony Lwów, wbrew rozkazom naczelnego dowódcy Lwa Trockiego, żądającego wsparcia wojsk Tuchaczewskiego. Gdy wreszcie cztery dywizje Konarmii Budionnego pomaszerowały na północ, nie było już kogo wspierać. Same zostały otoczone między Zamościem i Hrubieszowem, gdzie doszło do szeregu bitew z wojskami polskimi, między innymi 31 sierpnia pod Komarowem I Konarmia starła się z kawalerią polską. Była to ostatnia w dziejach wojen wielka bitwa kawalerii. Potem Budionny już się tylko cofał, aż do linii rzeki Zbrucz.
Działania wojenne ustały ostatecznie 18 października, po podpisaniu w Rydze warunków rozejmu, zaś traktat pokojowy zawarty został 18 marca 1921 r. Opisując szeroko światowe reperkusje wojny polsko-radzieckiej 1920 r., Davies już nie napisał, że dla uczczenie wielkiego zwycięstwa sejm II RP podjął uchwałę o przyznaniu naczelnemu dowódcy Józefowi Piłsudskiemu buławy marszałkowskiej i że wojna 1920 r. kosztowała Polskę ok. 250 tys. ofiar, szacunkowe straty materialne wyniosły ok. 10 mld. złotych franków, a zadłużenie półtora mld. franków szwajcarskich.

Drugą polską książką Normana Davies’a było ogromne, mające 1184 stron, dzieło pt. Boże Igrzysko-Historia Polski. Powstała przed 1980 r., obejmuje całą historię Polski od prehistorii ziem polskich do 1978 r., a z Postscriptum (3) nawet do 1989 roku. Davies napisał ją w sposób narracyjny, gęsto operuje własnym uogólniającymi komentarzami, zamieszcza też wiele, niejednokrotnie bardzo szczegółowych, informacji.
Zajmując się od najmłodszych lat historią powszechną, szczególnie Polski, oceniam, że książka napisana jest, generalnie biorąc, bardzo dobrze i właściwie to mogłaby pretendować do pierwszego miejsca w „branży” historii Polski. Gdyby nie głębokie cienie, jakie przyciemniają i podważają obiektywność i rzetelność treści kilku rozdziałów dzieła. Tymi cieniami są fobia antyrosyjska, zadeklarowany „antykomunizm” i wyraźna ansa, jaką autor nawet nie skrywa, w stosunku do PRL, państwa polskiego zaistniałego realnie po II wojnie światowej. Z tego też zapewne powodu 45 lat historii Polski Ludowej przedstawił w wielkim skrócie, marginalnie i tendencyjnie.
Te fobie w Bożym igrzysku są bardzo widoczne, choć ujawniają się w narracji w różnym natężeniu. Przy tym stanowią one wyraźny dysonans w odniesieniu do charakteru i głoszonych poglądów autora, tak iż można przypuszczać, że są w dużym stopniu infiltrowane przez konsultantów, doradców i współredaktorów Polaków, osobistych przyjaciół autora z lat 60., przynależnych później do opozycji solidarnościowej.
Tu trochę szerzej o fobii antyrosyjskiej Davies'a na przykładzie (streszczenia) rozdziałów XVII-Wettinowie i XVIII-Agonia, obejmujących wiek XVIII historii polskiej. Ta fobia w dużym stopniu opiera się jakby na spiskowej teorii dziejów, zakładajęcej że historię kształtują wojny, podboje, ambicje władców, intrygi dyplomatyczne, chęć podporządkowania, czy zdominowania, sąsiednich krajów, sojusze polityczne etc. Z tej gry między państwami, monarchami wybiera się pewne elementy, idee i buduje na nich określone mity i legendy. Następnie odpowiednio się je ubarwia, akcentuje i prezentuje niemal jako dziejowe aksjomaty.
Właśnie jednym z takich aksjomatów Davies'a jest polityka Rosji wobec Rzeczpospolitej Polski i Litwy w wieku XVIII. Jak wiadomo zaczął on się od zainicjowania przez I Rzeczpospolitę i Rosję działań wojennych przeciwko Szwecji w Inflantach, a zakończył w 1795 r. pełnym rozbiorem Rzeczypospolitej Polski i Litwy pomiędzy trzy ościenne mocarstwa: Prusy, Austrię i Rosję. Wg Davies'a obaj Sasowie protegowani byli przez Moskwę i jej się pokornie słuchali. Ledwie zauważa, że w czasie najazdu szwedzkiego znaczna część polskich możnowładców w I RP, także Litwinów, oddało się na służbę szwedzkiego Karola XII, który obrał sobie nowego króla Stanisława Leszczyńskiego. I że obok okupacji szwedzkiej mieliśmy w kraju wojnę domową pomiędzy zwolennikami saskiego Augusta II i St. Leszczyńskiego, zgodnie z powiedzeniem: „Jedni do Sasa, drudzy do Lasa”.
Autor Bożego Igrzyska bardzo słusznie zauważa, że pogrom Szwedów w 1709 r. pod Połtawą był przełomowym wydarzeniem dla I Rzeczpospolitej. Lecz według niego nie w sensie pozytywnym, że Szwedzi po swej klęsce na Ukrainie ewakuowali się wnet z Rzeczypospolitej, lecz w sensie negatywnym, bo na karkach szwedzkich weszły do RP wojska carskie, a August II Mocny wrócił na tron polski. Zupełnie też nie zauważa, że wielu popleczników, narzuconego przez Karola XII króla St. Leszczyńskiego, zbiegło do Istambułu, gdzie zabiegali o pomoc i wojnę Turcji przeciwko Augustowi II, czyli przeciw własnemu państwu.
Szeroko i wiarygodnie Davies opisuje anarchię szlachecką, skutki liberum veto, a kończy pointą, że nic to - wszystkie te wady zapewne zostałyby zminimalizowane, kraj korzystnie zreformowany, gdyby nie knowania ościennych mocarstw, a zwłaszcza Rosji. Davies pisze, że Poniatowski - „Ku zdziwieniu wszystkich okazał się gorliwym patriotą i gorącym zwolennikiem reform". Nie przeszkadza mu to jednakże w generalnej ocenie że - „...pełnił funkcję narzędzia w ręku Katarzyny II, najpierw służącego do usunięcia Sasów z polskiego tronu, potem służącego do podporządkowania Rzeczpospolitej Rosji". Nie bardzo to logiczne. W ogóle autor Bożego igrzyska wyraźnie nie lubi króla St. Poniatowskiego. Przydając kolejnym rozdziałom XII - XVII w tytułach imiona królów, rozdział o panowaniu St. Poniatowskiego nazwał: AGONIA. Koniec protektoratu rosyjskiego.
Konfederację Barską opisuje jako jakby niepodległościowe wystąpienie przeciwko wojskom rosyjskim. Choć faktycznie konfederacja zawiązała się 29 lutego 1768 r. celem detronizacji Stanisława Augusta Poniatowskiego i likwidacji rozpoczętych przez niego reform, a zwłaszcza, by przeciwdziałać zamiarom równouprawnienia innowierców i ograniczenia przywilejów kleru. Wojna wszczęta została pod hasłami obrony „świętej wiary" i powrotu do ustroju „jak za króla Sasa". Konfederaci wszczęli wojnę domową, atakując również garnizony wojsk rosyjskich, znajdujące się od czasu bezkrólewia w 1763 r. w Polsce. Gdy Bar został spacyfikowany przez Kozaków, konserwatywna szlachta przeniosła sztandar wojny religijnej na południową Ukrainę w pobliże Turcji, starając się i licząc na jej pomoc. O tych zabiegach Davies nie pisze, a faktycznie rozpoczętą przez Turcję wojnę przeciwko Rosji traktuje jakoby była ona spowodowana rzeczywistymi chęciami wsparcia Polaków, a nie tylko próbą wykorzystania sytuacji dla strategicznego celu odparcia Rosji. Co więcej, z komentarzy autora wynika, jakoby to właśnie konfederaci barscy pragnęli reform społeczno-ustrojowych w RP i dlatego zabiegali o pieniądze, broń i instruktorów wojskowych we Francji, Szwecji i Turcji - przeciwników Rosji. To też nielogiczne. Tymczasem również Prusy i Austria zainteresowane były w utrzymaniu w I RP istniejącego ustroju demokracji szlacheckiej ze słabą władzą królewską i wspólnie z Rosją dokonały w 1772 r. pierwszego częściowego rozbioru Polski.
14 maja 1793 r. zawiązała się konfederacja targowicka, na bazie wcześniejszego stronnictwa patriotycznego. Grupowała szlachtę z tych samych rodów Potockich, Rzewuskich, Kossakowskich, które przewodziły konfederacji barskiej. Powstały pod tymi samymi hasłami obalenia króla („ciołka"), a także reform, które Sejm Wielki uchwalił 3 Maja 1791 r. Chodziło o te same wartości chrześcijańskie, świętą wolność szlachecką i ustrój „jak za króla Sasa”. A dodatkowo o obalenie „zarazy paryskiej", jaka przywędrowała wtedy z Francji i szerzyła się w I Rzeczypospolitej. W odróżnieniu od swych wujów i ojców barskich, targowiczanie nie szukali wsparcia w Turcji i Francji. Nauczeni smutnym doświadczeniem, o pomoc zwrócili się tym razem do Rosji, dotychczasowego głównego wroga zewnętrznego. Nie było wówczas wojsk rosyjskich w I RP więc poprosili o wkroczenie tychże wraz z nimi. Co zresztą praktycznie wcześniej starannie uzgodnili (w Petersburgu), a sama konfederacja zawiązała się w przygranicznej Targowicy na Ukrainie.
Już w cztery dni potem rozpoczęła się kolejna wojna domowa przeciwko własnemu królowi. Wszak pod względem siły militarnej sami targowiczanie stanowili prawie zero, w stosunku do maszerujących u ich boku armii rosyjskiej - więc wojna ta przeszła do historii jako wojna rosyjsko-polska. Już tylko porządek na zajętych terenach urządzali sami targowiczanie, likwidując organy władzy, powołane przez Sejm Czteroletni oraz znosząc zaprowadzone reformy. Davies w swym obszernym opisie tych wydarzeń zagubił zupełnie antypaństwowe inicjatywy, działania i interesy organizatorów Targowicy. Nic to .....Według niego byli oni jedynie - „...bezwolnymi marionetkami i agentami w rękach Katarzyny II, która sama z premedytacją uknuła i zrealizowała cały spisek targowicki”.
Wojna trwała trzy miesiące. Król St. Poniatowski widząc beznadziejność oporu wobec 2,5 krotnej przewagi sił rosyjskich (zaprawionych w wojnach tureckich) zaproponował carycy ugodę, nawet swą dymisję na rzecz jej wnuka Konstantego (o tym w książce nie ma słowa). Chciał przy tym jednakże zachowania choćby części dokonanych reform i Konstytucji 3 Maja. W odpowiedzi Katarzyna II podtrzymała jednakże swą przyjaźń konfederatom targowickim i zażądała przystąpienie króla do Targowicy. Wybrała więc ideologię władzy absolutnej i arystokratów targowickich przeciwko liberalnej „zarazie" Konstytucji 3 Maja i polskim „masonom". Wtedy 2/3 składu poszerzonego rządu RP głosowało za przystąpieniem króla do Targowicy, za był również Hugo Kołłątaj. W tej sytuacji St. Poniatowski, obawiając się dodatkowo możliwości wkroczenia wojsk pruskich do Polski i szantażowany przez opozycję spłatą swoich królewskich długów, przystał do Targowicy. Na jego rozkaz wojsko zaprzestało walk, a dowódcy m.in. książę Józef Poniatowski i gen. Tadeusz Kościuszko podali się manifestacyjnie do dymisji.
Wg Davies'a to wszystko to tylko zdrada polskiego króla, a przede wszystkim niecna robota carowej Rosji, która żądała przywrócenia ustroju anarchii szlacheckiej. Cały sęk w tym, czego jakby nie zauważa autor Bożego Igrzyska, że chciała tego i walczyła o to prawie cała polska magnateria, oraz znaczna część szlachty i hierarchii kościelnej. Gdyby, nieco przyczerniając, podsumować stan umysłów i działania szlachty polskiej w całym XVIII w. - można by rzec, że naród polski (bo tylko szlachta mieniła się narodem) za swego największego wroga uważał własnych królów, ich rządy i państwo, które oni reprezentowali, przeciwko którym faktycznie był gotów walczyć i sprzymierzać się z kim się tylko dało - ze Szwecją, Francją, Prusami, Turcją, Austrią, Rosją.
Natomiast spiskowa teoria dziejów i fobia antyrosyjska N. Davies'a kazała potraktować mu cały wiek XVIII, to jest czasy panowania Wettinów i Stanisława Augusta Poniatowskiego, jedynie jako nieprzerwany ciąg intryg i podstępnych działań zewnętrznych trzech ościennych mocarstw, w tym głównie Rosji. Wg niego, gdyby nie rozbiory, to naród polski zbudował by sobie śliczny ustrój ze szczęśliwymi, zgodnymi, bogatymi i oświeconymi obywatelami.
Że ta diagnoza walijskiego historyka jest nietrafna, wystarczy przywołać choćby dzisiejsze realia geopolityczne „wolnej” i niepodległej III Rzeczypospolitej. Żadne rozbiory nam nie zagrażają, wokół tylko przyjazne republiki, a miast szczęśliwego, zgodnie rozwijającego się społeczeństwa mamy nienawistne swary polityczne, rozliczanie przeszłości, wielkie bezrobocie, degenerację struktur służby zdrowia i oświaty publicznej, zanik przemysłu, narastającą emigrację zarobkową i minusowy przyrost naturalny.

Również w książce Boże igrzysko - Historia Polski Davies ujawnił swe fobie antyrosyjskie w o wiele większym stopniu niż w swej pierwszej polskiej książce Orzeł biały-gwiazda czerwona (I wyd. 1972). W książce Orzeł biały... wojnę polsko-radziecką 1920 r. przygotował z premedytacją i rozpoczął Józef Piłsudski atakiem 25 kwietnia na Kijów. W Bożym igrzysku to - „...dowództwo sowieckie 10 marca wydało rozkaz rozpoczęcia wielkiej ofensywy na zachód”. Ofensywy wszak żadnej nie było, bo -„Piłsudski zdławił tę próbę w zarodku. Ostry atak na Mozyrz w marcu, i rozpoczęty 24 kwietnia odważny marsz na Kijów, oraz zaciekłe walki nad Berezyną, opóźniły pochód wojsk sowieckich. Potem losy się odwróciły.” Rozpoczęła się mianowicie kontrofensywa Armii Czerwonej i nastało krytyczne lato, gdy -„Brytyjczycy odmówili udzielenia Polsce pomocy wojskowej... Francuzi nie podbudowali żadnymi posiłkami nielicznej misji wojskowej... Niemieccy dokerzy w Gdańsku i czescy kolejarze w Brnie opóźniali dostawy z zagranicy, za które Polska zapłaciła żywą gotówką”. Ale sierpniowa - „Bitwa pod Warszawą (Cud nad Wisłą), uratowała Europę środkową, a także część Europy zachodniej przed tyranią sowiecką”.
Tak więc od czasu opracowania (1971) swej pracy doktorskiej, czyli książki Orzeł biały-gwiazda czerwona do czasu napisania (1981) historii Polski Boże igrzysko poglądy N. Davies’a na przyczyny wybuchu wojny 1920, i jej skutki, uległy zasadniczej zmianie. Mianowicie przerosły w prostokreślny sarmacki mit, że wojnę tę rozpoczęli bolszewicy, a cud polskiego zwycięstwa ocalił zachodnią Europę.
Apogeum fobii antyrosyjskich ujawnia się u Normana Daviesa przy opisach Powstania Warszawskiego i czasów Polski Rzeczypospolitej Ludowej. O tym w oddzielnych odcinkach Sarmata Norman Davies - apologeta Powstania Warszawskiego i Sarmata Norman Davies z fobią antyPRLowską.

Kraków, 10.02.2007.

Powrót do poprzedniej strony