Patriotyzm III Rzeczypospolitej


Od 1989 roku, to jest od początków przekształcania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w III Rzeczpospolitą, propagandowej publicystyce zwycięskich elit solidarnościowej władzy cały czas towarzyszą cztery słowa-hasła: Wolność, Niepodległość, Demokracja i Patriotyzm. Wszystkie one dotyczą abstraktów, ducha, wiary, przekonań i świadomości ludzkiej. Żadnego z nich nie da się zobaczyć, dotknąć, zważyć ani np. włożyć do garnka, by ugotować zupę. By móc o nich w ogóle sensownie dyskutować i je ocenić, wymagają wpierw zdefiniowania i oblepienia wieloma przymiotnikami i przysłówkami. Więc np.: jaka wolność? do czego - czy też - od czego? dla kogo? czyim kosztem? za jaką cenę? na jakich warunkach? Tu punktów widzenia być może bardzo wiele, bo i wielkie mamy w tym temacie doświadczenia historyczne, żeby wspomnieć choćby złotą wolność i liberum veto narodu szlacheckiego I Rzeczpospolitej. Niektórzy mówią, że były tak piękne i wzniosłe, że spowodowały likwidację I RP.
Mimo, ze tych haseł-wytrychów wciąż pełno w medialnej przestrzeni, to jakby uległy ostatnio pewnej inflacji i skorodowały wskutek wieloletniego nadużywania i nie przystawania do realnej rzeczywistości. Na przykład cóż bezrobotnemu bez pieniążków po wolności, niepodległości, czy nawet demokracji. Głodny i sponiewierany nie pójdzie też do muzeum narodowej martyrologii, by uprawiać w ten sposób patriotyzm. A właśnie ostatnio zapanowała szczególnie moda na prezentację, naukę i chwalenie się przez elitę rządzącą swym patriotyzmem.
Zaraz po II wojnie światowej w Polsce Ludowej prawie pod przymusem wszystkich analfabetów (a było ich ok. 20 %) nauczono czytać i pisać. Natomiast dziś ambicją rządzących w III RP jest nauczyć obywateli patriotyzmu, czyli miłości do ojczyzny. Ojczyzna to kraj urodzenia i jego historia, więc nauczyciele patriotyzmu uczą przede wszystkim miłości do ziemi rodzinnej i jej grobów. Stąd konkursy na wypracowania szkolne, wspomnienia wojenne, powojenne i stanu wojennego, apoteoza Powstania Warszawskiego, ordery i krzyże zasług wojennych dla żywych i zmarłych, muzea i wystawy ociekające krwią pomordowanych, piosenki o niewinnych ofiarach i dyskusje o ich wielkiej chwale i znaczeniu dla ducha i woli narodu. Zwłaszcza te groby i trumny czczone są szczególnie i nimi nauczyciele od patriotyzmu, głównie z IPN, zajęli się na masową skalę. Wszak na ołtarzach święceń ustawiane są przez IPN tylko trumny z ich własnymi przodkami, partiami i formacjami wojskowymi. To też nie wszyscy rodacy zgadzają się na te nauki trumiennego patriotyzmu. Stąd medialnemu nauczaniu patriotyzmu towarzyszy równolegle spontaniczna dyskusja o samym patriotyzmie i toczy się spór o to na czym w ogóle polega współczesny patriotyzm polski.
Otóż, prawie niechcąco, sam zaplątałem się w polemice na blogu „naszej klasy” mego znajomego z Chorzowa, na którym spierało się dwoje dyskutantów, przy wtrętach kilku statystów. On inżynier, już na wcześniejszej emeryturze, o znaczącym dorobku zawodowym, jako budowniczy koksowni na Śląsku. Ona humanistka, prawie 50-letnia, nauczycielka w Warszawie. Oboje chodzili do tego samego gimnazjum. Na blogu jego klasa została przez kronikarza szkoły spostponowana jako nie patriotyczna, gdy szkoła jako 11-latka nosiła imię TPD (lata 50.). Uczniowie jej klasy (lata 70.) byli już patriotami, szkoła była wtedy liceum i nosiła imię J. Słowackiego. On więc bronił na blogu właściwie w ogóle PRL, ona na niej wieszała psy, mszcząc się za swe krzywdy, bo musiała chodzić na pochody 1-Majowe.
On: - „Ta nasza szkoła, nasza wiedza historyczna, nauczyła nas ze wszech miar realizmu, w niczym nie umniejszającego naszego patriotyzmu. ....Chcemy się odwoływać w szczególności do losu żyjących, a nie martwych Rodaków! Do ich chleba powszedniego. Ojczyzna, to godne życie obywateli tego Narodu! Jego ochrona! A groby... zostawmy poetom. Oni i tak już za dużo zagmatwali w mentalności Polaków, każąc im beznadziejnie umierać! ....Po 1989 roku do dzieła wzięli się nowi „patrioci”. Oni zamierzali zburzyć wszystko, co pozostało po PRL. Kto ich tak ukształtował? Zaczęliby od Pałacu Kultury w Warszawie. Bo to pomnik niechlubnej przeszłości. Szpeci Warszawę. ...Ciekawe, czy poszłoby tak łatwo z obrzydzanymi blokowiskami, w których mieszka do dziś zapewne połowa Polaków? A co z kościołami, wzniesionymi z powojennych ruin przez komuchów właśnie? A co z Zamkiem Królewskim w Warszawie!? Wszak to pomnik Gierka! I pomyśleć, że to wszystko, to właśnie PRL!”...
Ona: - „Ojczyzna to poezja, literatura, język, kultura, historia, dzieje narodu i jego zrywów, to tradycja narodowa (nawet jeśli trzeba się będzie przyznać do przywar!), to mogiły narodowe, a Patriota to ten, który - kiedy trzeba, kiedy zachodzi taka konieczność dziejowa - broni tych wartości.... Pojęcie wspólnoty narodowej rzadko jest odnoszone do nazwisk wielkich uczonych. Mówiąc o dziedzictwie mamy częściej na myśli dobra kultury, dzieła malarstwa, literatury niż odkrycia pierwiastków. ....”.
Tak więc oboje dyskutujący oglądają świat przez inne okulary. Spektrum jego światopoglądu to: - materializm, racjonalizm, realizm, nauka, doświadczenie, praca, budowa, tworzenie, obowiązkowość, dyscyplina, odpowiedzialność. W jej światopoglądzie dominują: uczucia, emocje, duch, wiara, nadzieja, mity, marzenia, religia, poezja, literatura piękna, tradycje narodowe, ostra rusofobia (po babci). Czy mogą się wzajemnie dogadać? Raczej nie. Gdy on pisze o wzroście produkcji energii elektrycznej, czy stali, to dla niej jest zupełnie obojętne: gdzie, kiedy, o ile, w litrach czy kilometrach. Gruzy Warszawy są pięknym epizodem naszej historii, można się nimi pochwalić i pokazać fotki wnukom i obcokrajowcom. Zaś to kiedy i jakie krasnoludki potem je odbudowały to już dla niej jest bez znaczenia. Nie pojmie też, że łatwiejsza i szybsza byłaby odbudowa kraju, gdyby w pierwszych latach powojennych na odbudowę Warszawy nie przeznaczano prawie połowy całego budżetu państwa.
Mimo to włączyłem się do dyskursu, by wesprzeć przyjaciela i samemu „dorozumieć” na czym może polegać w ogóle patriotyzm w obecnej naszej III Rzeczypospolitej. Ze zgrozą konstatuję, że nie wiem. Przerzucam poniżej kawałek swojego postu na blogu chorzowskiej "naszej klasy":

- .... Co dziś jest patriotyzmem w Polsce?. Chciało by się powiedzieć najprościej, że w czasie pokojowym patriotyzm to przede wszystkim dobra, rzetelna i uczciwa praca dla swego narodu, społeczeństwa oraz własnego państwa, jego rozwoju. Faktycznie taka definicja była jak najbardziej słuszna i racjonalna w czasach PRL. Np. w kilku latach, gdy na mnie spoczywała odpowiedzialność za programowanie, projektowanie, planowanie i koordynację budowy nowych osiedli mieszkaniowych w Krakowie, zamieszkało w nich ok. 100 tys. mieszkańców. Pracy poświęcałem się, można powiedzieć, bez reszty i cieszą mnie do dziś te kilkanaście nowych osiedli, a było z nimi wiele problemów.
Tak można powiedzieć też o wszystkich budowniczych w Polsce Ludowej. Niesamowita odbudowa Warszawy (w ciągu 30 lat 1,4 mln mieszkańców), setki osiedli i kilka nowych miast, tysiące fabryk, całych nowych gałęzi przemysłowych itd. Np. nowohucki kombinat stalowy dał w 1979 r. już 7, 2 mln ton stali, więc ponad 4 razy więcej niż całe hutnictwo w 1938 r. w Polsce. Wszystko to pomnażało majątek narodowy i siłę państwa polskiego. Na pewno udział w tym dziele można by określić sprawiedliwie i słusznie mianem patriotyzmu, bo patria=ojczyzna, a dla mego pokolenia Polaków była nią istniejąca realnie PRL. Chociaż dzisiaj niektórzy nazywają to kolaboracją?
Ale jak obecnie zdefiniować patriotyzm ponoć w „pełni suwerennej” III Rzeczypospolitej? Czy dziś dobrze i uczciwie pracujący hutnik w Nowej Hucie jest patriotą swej „wolnej” ojczyzny? Otóż państwo ma z tej huty tyle ile ściągnie do budżetu podatku z płacy tegoż hutnika i podatku od dochodu huty, jeśli jej właściciel go łaskawie ujawni, a ma wiele sposobów, żeby tego nie zrobić. Obecnie właścicielem Huty im Lenina, potem Huty im Sędzimira, a teraz Lakshmi Mittel Steel-Poland jest 54-letni Hindus. Kupił ją, również huty Katowice, Cedler i Florian na Śląsku za kilka % kosztów ich wartości. Kupił też w ciągu ostatnich 25 lat huty w Indonezji, Kazachstanie, Słowacji, Czechach, Płd. Afryce, Rumunii, na Ukrainie. Zyski skrupulatnie odprowadza, ma bowiem wielkie potrzeby. Rozbudowuje nadal swój globalistyczny koncern, poza tym zakupił najdroższą w świecie rezydencję w Londynie, a np. ślub córki w Wersalu, który trwał 5 dni, kosztował go ponad 100 mln $. Zaś produkcja w NH wynosi ok. 1,2 mln t stali, pracuje 1 wielki piec (w 1980 r. było ich pięć), zatrudnionych jest ok. 6 tys. ludzi, a było 32 tys.
Rok temu zanosiło się na strajk hutników w Nowej Hucie o większe zarobki, bo Hindus płaci bardzo marnie - może to byłby patriotyzm, bo po wygranym strajku byłyby większe podatki do budżetu? Ale hutnicy bali się, że ich pracodawca wtedy w ogóle zamknie hutę, więc nie strajkowali i zachowali się chyba jednak bardziej patriotycznie, nie ryzykując przejścia na zasiłki dla bezrobotnych z budżetu państwowego? Fakt, tego dylematu hutniczego: pracy dla obcego właściciela i patriotyzmu do państwa polskiego, nie jestem w stanie rozsądzić. Ciekawe jakie zdanie mieliby w temacie sami hutnicy, którzy, jak najbardziej „patriotycznie”, wystrajkowali sobie w latach 80-tych obecną III Rzeczypospolitą i upadek własnego zakładu pracy. Ja nawet pytałem, ale trafiłem akurat na takich, co nie angażowali się w rekonstrukcję przedwojennego ustroju kapitalistycznego i bardzo klęli, miast rzeczowo odpowiadać na pytania.
A co zrobić z bezrobotnymi i tymi co wyemigrowali za pracą, zostawiając ojczyznę, w której się wychowali i wyedukowali? A jest ich kilka milionów. Czy zakwalifikować ich od razu jako nie patriotów? Tak więc w każdym bądź razie rzetelna i uczciwa praca chyba nie może być jednak obecnie głównym kryterium patriotyzmu. Więc co?.
Na to pytanie odpowiedziała już na blogu „naszej klasy” Anita, że patriotą polskim jest ten, kto w razie potrzeby broni wartości narodowych swej ojczyzny. Te wartości wg niej to: poezja, literatura, język, kultura, historia, dzieje narodu i jego zrywy, tradycje narodowe. W razie potrzeby, więc kiedy? - Gdy ojczyzna zagrożona i napadnięta? Bardzo się o taką potrzebę starają bracia Kaczyńscy, ale może im się nie udać. Więc tymczasem chyba muszą wystarczyć „patriotyczne” misje wojskowe do Iraku, Afganistanu, Kosowa, czy innego Czadu; wiece w obronie Tybetu, okupowanego od 60 lat przez ChRL; obrona konstytucji UE przed kartą praw pracowniczych, kontrmanifestacje antygejowskie i takie inne.
Przy tym wszystkim najgłośniej i konkretnie do patriotyzmu odwołują się historycy z IPN. Wyraźnie kojarzy im się on z walką z nieboszczką PRL, z koniecznością zniszczenia i wytrzebienia wszystkiego co wtedy zbudowano, stworzono czy napisano, do potępienia całego dorobku dwóch pokoleń, jakie ciężko pracowały i odbudowały kraj po wojnie. W tym też celu lustrują zawzięcie wszystkich kolaborantów, służących i pracujących dla Polski Ludowej, dla jej instytucji i służb, nie wyłączając nawet hierarchów kościelnych. To rzeczywiście jest ciężka praca, doskonale pasująca, pasjonująca i odpowiednia dla tych frustratów, nienawistników i nieudaczników życiowych, których tłum w IPN. Ze względu na ich przyrodzone kompleksy jest im bardzo potrzebne przyznanie monopolu na patriotyzm. I robią w tym kierunku co mogą, częściowo zresztą z sukcesem.
Faktycznie medialni nauczyciele patriotyzmu zdają się przekonywać, że „dzisiejszy patriotyzm” to jest właśnie to co wyprawiają historycy IPN. Zdecydowanie nie zgadzam się z nimi. Również tak samo nie odpowiada mi ograniczony, trumienny patriotyzm według definicji Anity. Więc pasuję osobiście w temacie, choć bardzo bym chciał wiedzieć na czym dzisiejszy patriotyzm w III RP może polegać.

Jeszcze tylko mały wtręt do przekonania Anity, że Polska by się bez PRL, tj. nacjonalizacji przemysłu, reformy rolnej, zmian politycznych, krótko mówiąc, jako kontynuacja przedwojennej sanacyjnej rzeczywistości, też szybko odbudowała i rozwinęła. A kuku!. Przecież wróciła nam ta piękna II RP w 1989 r. Szybko zaistniało z powrotem 200 skłóconych wzajemnie partii, Balcerowicz zlikwidował w marszu połowę przemysłu, zbudowanego w PRL, znaczną część fabryk „odsprzedał” zachodnim koncernom, które przejęły tez 80% banków, instytucji ubezpieczeniowych, prasy, handel zagraniczny i hipermarketowy, wróciło z nadmiarem bezrobocie. Państwo polskie szybko skarlało do roli siły roboczej i rynku zbytu dla Zachodu itd. I co dzisiaj III RP może oferować swym obywatelom? Nieudolność i niemoc w budowie autostrad, mieszkań pracowniczych, zapewnieniu bezpieczeństwa publicznego, dobrej pracy służby zdrowia.... A pierwszy lepszy przykład niemożności to absolutne dyletanctwo w przygotowywaniu EURO 2012.

06.06.2008

Powrót do poprzedniej strony