"Łupaszka" Dariusza Fikusa
Historia 5. Wileńskiej Brygady AK


Dariusz Fikus był uznanym dziennikarzem-publicystą w Polsce Ludowej. Urodzony w Poznaniu, lata 1939-45 spędził na Wileńszczyźnie, gdzie z rodzicami przebywał do czasu repatriacji do odrodzonej Polski, ze zmienioną wschodnią granicą na Bugu. Zamieszkali na krótko w Lublinie, potem w Sycowie w powiecie Kępińskim, Ostrowie Wielkopolskim, Bytomiu, ostatecznie od 1948 r. w Warszawie. Tu Dariusz skończył szkołę średnią i studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Przez całe późniejsze życie zawodowe był dziennikarzem-redaktorem kilku czasopism: Sztandar Młodych, Express Wieczorny, Polityka, w której przepracował 25 lat, a potem jeszcze Rzeczpospolita, Gazeta Bankowa i Gazeta Wyborcza. Dwukrotne przez kilka lat pełnił funkcję sekretarza generalnego w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu po stronie Solidarności.
Napisał kilka książek. Najważniejszą z nich jest zapewne książka pt. Pseudonim „Łupaszka”, będąca biografią dowódcy, działającej w latach 1945-48, 5. Wileńskiej Brygady AK, Zygmunta Szendzielarza. Otóż „Łupaszka” okrzyknięty został jako krwawy watażka, walczący, na usługach zachodnich imperialistów, z nową władzą ludową w oczekiwaniu na III wojnę światową. Tymczasem Dariusz Fikus, znawca i miłośnik Wileńszczyzny, świadom rozczarowań kresowych Polaków, zmuszonych do opuszczenia swych ziem rodzinnych, widział w „Łupaszce” przede wszystkim bojownika o utrzymanie przedwojennych granic państwowych, władzy dla rządu londyńskiego i wolności wg swoich wyobrażeń. To też, poczuwając się do przedstawienia „prawdziwego” obrazu komendanta 5. Wileńskiej Brygady, w swej książce o nim przede wszystkim gęsto uzasadnia i usprawiedliwia działania swego bohatera. Jako koronne usprawiedliwienia służą, przytaczane w każdym rozdziale, wersety z książki Pawła Jasienicy Rozważania o wojnie domowej, świadczące o naturalnych okrucieństwach wojen domowych w ogóle.
Zygmunt Szendzielarz urodził się w 1910 r. we Lwowie. Tam ukończył gimnazjum, a następnie Centrum Wyszkolenie Kawaleryjskiego w Grudziądzu, otrzymując stopień podporucznika. Pozostał już w wojsku, skierowany do 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich w Wilnie. Awansowany w 1939 r. do stopnia porucznika, odbył kampanię wrześniową w Wileńskiej Brygadzie Kawalerii, walczącej w składzie Armii „Prusy”. Po rozwiązaniu 4 Pułku 27 września koło Sambora, płk. Szendzielarz przez ponad pół roku przebywał we Lwowie, po czym pieszo przeszedł do Wilna, do swej żony, poślubionej w styczniu, i nowonarodzonej córki. Ale małżeństwo trwało krótko, żona związała się z innym, a w 1943 r. została wywieziona na roboty do Niemiec, gdzie zaginęła. Według opinii rodzinnych, oraz kolegów w szkole i wojsku, miał charakter porywczy, był w ogóle „...nerwowy, raptus, typ awanturnika, chorobliwie przesądny, przy tym był świetnym kawalerzystą i imponował talentem dowódczym.”
Zygmunt Szendzielarz w 1942 r. wstąpił do ZWZ, w sierpniu 1943 r. został wyznaczony na dowódcę oddziału leśnego, 5. Wileńskiej Brygady AK, który we wrześniu liczył 50 ludzi. Dowódca przyjął pseudonim „Łupaszka”, brygadę podzielił na 3 plutony. Wileńska Komenda AK skierowała ją w rejon miasteczka Świr nad jeziorem Świrskim. Po skonsolidowaniu się oddział rozpoczął swą działalność bojową, która polegała głównie na „samoobronie” przed dużym zgrupowaniem I Wileńskiej Radzieckiej Brygady Partyzanckiej, dowodzonej przez F. Markowa, mającym swą bazę nad pobliskim jeziorem Narocz. W książce wiele opisów przypadkowych, czy zorganizowanych starć z partyzantami tego zgrupowania. Na przykład: „... Nasi partyzanci spotkali się z patrolem partyzantów sowieckich wiozących prowiant. Wezwali go do zatrzymania się. Gdy sowieci odpowiedzieli ogniem, po krótkiej walce, zostali zlikwidowani.” Albo: „... „Maks” zaalarmowany został ..., że oddział sowiecki rabuje sąsiednią wieś Chojeckowszczyznę. Niewiele myśląc, udali się szybko do tej wsi i zza nasypu kolejki ostrzelali przygotowującą się do marszu, na furach, około stuosobową ekspedycję... Rosjanie stracili w tym starciu 48 ludzi oraz dowódcę z Brygady im. Susłowa”. Płk. „Wilk” z Komendy Wileńskiej AK odznaczył za ten wyczyn krzyżami walecznych „Maksa” i innych. Albo: „...W pierwszych dniach listopada 1943 r. Brygada, maszerując przez las, natknęła się na oddział sowiecki na furmankach i w boju spotkaniowym rozbiła go. Zdobyto broń i zaopatrzenie, nie ponosząc żadnych strat własnych.”Albo: „... niewielki oddział sowiecki na furmankach, zbliżając się do wsi Pracuty, zajętej przez 5. Brygadę, wezwany do zatrzymania się otworzył ogień. Polacy odpowiedzieli również ogniem. Większość partyzantów sowieckich uciekła. Pozostała kobieta i ranny bojec. Kobieta od razu popełniła samobójstwo, zaś ranny, domagając się opatrunku, w momencie, kiedy do niego podchodzono rozerwał się granatem, raniąc przy tym partyzantów polskich... byli to zrzuceni niedawno, spoza frontu, pracownicy „tipografii” ze sprzętem drukarskim.” Autor książki usprawiedliwia te wszystkie „boje” V Wileńskiej Brygady Śmierci, gdyż po prostu „...ci ludzie czuli się tu gospodarzami, a radzieckie roszczenia do tych terenów uważali za uzurpację.”
W efekcie tych starć „... Sowieci zaproponowali porozumienie i zaprzestanie bratobójczych walk i skierowanie wspólnego wysiłku przeciw niemiecko-faszystowskim najeźdźcom”. Na spotkaniu do którego doszło w jednej z okolicznych wsi, „Łupaszka” był jednym z delegatów 5. Brygady. Rosjanie proponowali rozgraniczenie terenu działań, współpracę i kolejne spotkanie na wyższym szczeblu w swej bazie. Propozycje te nie zostały przyjęte.
Drugie spotkanie, wyższego szczebla, pomiędzy komendantem Wileńskiego Okręgu AK „Wilkiem”, a gen. Manochinem z Brygady im. Gastello, odbyło się w styczniu 1944 r. w strefie 5. Brygady. „Wilk” pytał o przyszłe granice Polski i wypomniał uderzenie ZSRR 17 września 1939 i rozbiór Polski wspólnie z Hitlerem. Zaś Manochin mógł tylko zacytować „..słowa Stalina z 1941 r. z jego rozmów z Sikorskim, że pragnie Polski silnej i niepodległej, pozostającej w przyjaźni z ZSRR.” Ostatecznie jednak uzgodniono zawieszenie broni i rozgraniczenie stref działania oraz oczyszczenie swych terenów z „dzikich band” rabunkowych.
Pod koniec stycznia 1944 r. 5. Brygada liczyła 180 ludzi. Jej plutony działały w rozproszeniu, aby nie obciążać zbytnio miejscowej ludności rekwizycjami żywności. 31 stycznia doszło do starcia z niemieckim zmotoryzowanym oddziałem pacyfikacyjnym. Klęskę poniosło ugrupowanie niemieckie, tracąc 59--94 zabitych (wg różnych źródeł). Zaś 5. Brygada straciła 19 zabitych, rannych zostało kilkunastu żołnierzy, w tym dowódcy „Łupaszka” i „Maks”. W dniu 2 lutego na oddział 5. Brygady napadli partyzanci rosyjscy, łamiąc niedawne zawieszenie broni. Dziwna była ta bitwa pod wsią Radziusze. V Wileńską Brygadę zaatakowały trzy brygady radzieckie (ok. 700 ludzi), potem w ciemnościach bili się oni sami ze sobą. W rezultacie zabitych po ich stronie było 350, natomiast 5. Brygada straciła tylko jednego partyzanta, który utonął w rzece, przy przeprawie po bitwie. W książce jest jeszcze druga, zupełnie odmienna, ale też absolutnie „zwycięska”, i podobnie fantazyjna i infantylna, relacja "Bora"-Komorowskiego.
Mnożyły się też potyczki z Litwinami. Ponad to w rejonie doszło do rzezi polskiej ludności we wsi Glinciszki (47- 80 zabitych), a w rewanżu do rozstrzelania 4 policjantów i 87 cywilów Litwinów. Natomiast z Łotyszami, którzy zwalczali partyzantów radzieckich, „Łupaszka” zawarł porozumienie o wzajemnej neutralności i informowaniu się o ruchach własnych oddziałów. Łotysze uprzedzali także Polaków o zamierzonych pacyfikacjach niemiecko-litewskich.
Tuż przed Świętami Wielkanocnymi „Łupaszka” został aresztowany w Wilnie, gdzie odwiedził swą teściową. Aresztowali go Litwini, ale przesłuchiwany był na Gestapo, najpierw w Wilnie, potem w Kownie. Według jego własnych słów:„... traktowano go grzecznie, proponowano mu broń i amunicję za przerwanie walki z Niemcami i likwidację baz radzieckich nad Naroczą.” Na propozycje te ponoć się nie zgodził. Dariusz Fikus przedstawia kilka wersji pobytu, traktowania i zachowania się „Łupaszki” w więzieniu. Także kilka wersji jego zwolnienia. Najprostsza legenda jest taka, że „...gdy na dworcu kolejowym w Wilnie prowadził go tylko jeden tajniak - to wsiadł na rower i zwiał.” Święto narodowe 3 maja 5 Brygada obchodziła hucznie już razem ze swym dowódcą.
Fikus opisał też kilka spotkań „Wilka”, komendanta Wileńskiego Okręgu AK, z przedstawicielami niemieckich służb bezpieczeństwa SD (Sicherheitsdienst) i SIPO (Sicherheitspolizei) na terenie objętym ochroną przez 5. Brygadę „Łupaszki” i w Wilnie. Niemcy proponowali współpracę przeciw partyzantce radzieckiej, paraliżującej transporty kolejowe, za co gotowi byli dać uzbrojenie, umundurowanie i lekarstwa. W książce szereg relacji i uzasadnień, że do współpracy żadnej nie doszło. Ale przytoczone też zostały cytaty z książek londyńskich historyków emigracyjnych, wg których współpraca taka jednak miała miejsce. Fikus dezawuuje te relacje, tłumacząc je osobistą niechęcią autorów do gen. „Wilka”. Sam określa go jako naiwnego, niewyrobionego polityka. Przytoczył przy tym relację jednego ze spotkań jego z Niemcami. Przed rozmowami „Wilk”, jak polski Napoleon, wręczył im warunki, jako podstawa do rozmów. Obejmowały one punkty: „...1. Uznać niepodległość Polski w granicach 1939 r.; 2. Zwolnić wszystkich więźniów politycznych i jeńców wojennych, znajdujących się na terenia Niemiec: 3. Pokryć wszystkie straty, jakie Polska poniosła w czasie inwazji niemieckiej w 1939 r.; 4. Złożyć jako wadium uzbrojenie dla 30 tysięcy ludzi dla Okręgu Wileńskiego. Oficer niemiecki odpowiedział, iż warunki te przekraczają kompetencję dowodzącego frontem wschodnim. Obiecał przekazać to pismo do Berlina. Prosił o zawieszenie broni na dwa tygodnie.” Ostatecznie uzgodniono wtedy tylko rozejm na 10 dni.

Wszystkie relacje o kontaktach dowództwa Wileńskiego Okręgu AK z niemieckimi władzami Fikus przytoczył w swej książce w oparciu o wypowiedzi polskich uczestników spotkań i materiały archiwalne AK, nie korzystając zupełnie z materiałów niemieckich. Tymczasem w 2000 r. w niemieckim czasopiśmie historycznym „Osteuropa” opublikowane zostały bodaj wszystkie meldunki, notatki, raporty i protokoły, dotyczące tych kontaktów, tj. spotkań i rozmów z dowództwem Wileńskiego AK, a sporządzonych przez funkcjonariuszy SD, SIPO, Gestapo i Wehrmachtu (w początkowej fazie rozmów). W ich świetle współpraca polsko-niemiecka przeciw „bolszewikom” na Wileńszczyźnie została jednoznacznie udokumentowana.
Przede wszystkim podjęta została z inicjatywy dowódców 3. i 5. Brygad, „Szczerbca” i „Łupaszki”, zaś głównym rozmówcą ze strony AK był dowódca Okręgu płk „Wilk”. Zasadnicze rozmowy miały miejsce 10 i 12 lutego 1944 r. w Wilnie. Jednym z ważniejszych podjętych ustaleń było podporządkowanie rozkazom niemieckim 3. Brygady z zamiarem przeprowadzenia akcji przeciw „bandytom bolszewickim” na obszarze Puszczy Rudnickiej. W tym celu „Szczerbiec” otrzymał mapy z danymi o nieprzyjacielu i dane z rozpoznania dotyczące obszaru „band komunistycznych”. Faktycznie 25 lutego Brygada podjęła działania bojowe przeciw brygadom partyzanckim Markowa w Puszczy Rudnickiej na południe od Wilna, tylko siłami własnymi i po wycofaniu okolicznych posterunków litewskich. Lecz wkrótce Komenda Miasta Wilna otrzymała z Komendy Głównej w Warszawie wytyczne, nakazujące zaprzestanie walk z bolszewikami i przerwanie rozmów z Niemcami.
Ostatecznie wojskowe skutki rozmów polsko-niemieckich były niewielkie, miały jednakże swe znaczenie symboliczne Świadczyły o tym, ze dowództwo oddziałów wileńskich AK prowadziło w pierwszych miesiącach 1944 r. własną politykę współpracy z Niemcami w walce z ZSRR, widząc w tym jakąś szansę na utrzymanie Wileńszczyzny w granicach państwa polskiego. Po klęsce hitlerowskiej Rzeszy walkę tę gotowi byli dalej kontynuować i faktycznie kontynuowali, licząc z kolei na wybuch III wojny światowej między Zachodem a ZSRR.

Wiosną 1944 r. na Wileńszczyźnie odczuwało się wzmożony ruch pociągów wojskowych, zaopatrujących nieodległy już front wojenny za Mińskiem. Nasilał się też ruch partyzancki w okolicach. 5 Wileńska Brygada rozrosła się, jej wszystkie trzy plutony, liczące po stu żołnierzy, zamieniono na szwadrony. W czerwcu wreszcie ruszyła wielka radziecka ofensywa „Bagration” i Armia Czerwona weszła na tereny Wileńszczyzny. Komenda Główna AK zdecydowała wówczas o przeprowadzeniu politycznej demonstracji, mającej zaświadczyć o przynależności tych ziem do Polski. W tym celu postanowiono zaatakować garnizon niemiecki i zdobyć Wilno przed nadejściem wojsk radzieckich. Operacja ta, określona kryptonimem „Ostra Brama” rzeczywiście częściowo została zrealizowana.
Oddział „Łupaszki” miał nacierać na Wilno od zachodu, lecz odmówił on udziału w operacji. Zamiast tego 5. Brygada odeszła z Niemcami na zachód. Fikus gęsto tłumaczy postępowanie „Łupaszki” jego „... niewiarą w możliwość współpracy z sowietami i obawą przed zemstą Brygady Markowa po opanowaniu terenu przez Armię Czerwoną.” Dlatego zdecydował poprowadzić swych partyzantów w kierunku Warszawy, a dezercji nie popełnił, bo zamierzał przecież nadal walczyć. Aby zmylić Sowietów „Łupaszka” zmienił swój pseudonim na ”Żelazny”, a nazwę 5. Wileńskiej Brygady na „Oddział Żelaznego”. Jednak daleko ze swymi partyzantami nie doszedł. Za Wilją na leśnej polanie otoczeni zostali przez oddziały Armii Czerwonej. Nie mając żadnych szans na równą walkę z nimi, „Łupaszka” zarządził rozwiązanie 5. Brygady. Większość żołnierzy została rozbrojona i internowana w Puszczy Rudnickiej. Kilka niewielkich grup rozeszło się w różnych kierunkach, głównie do Wilna. Sam „Łupaszka” z dziesięcioma najbliższymi towarzyszami przeszedł w okolice Białegostoku, potem w grupie już tylko kilku osób do Wołkowyska, gdzie przez kilka miesięcy przesiedzieli w puszczy, w bunkrach i ziemiankach, jakie pobudowali, gdy grupa rozrosła się do 40 ludzi.
Na początku listopada „Łupaszka”, na czele swego nowego oddziału, przekroczył w walce ze strażą przygraniczną linię Curzona, przedostając się na tereny Białostocczyzny, gdzie komendantem Białostockiego Okręgu AK był płk. W. Liniarski („Mścisław”). W sierpniu wprowadził on swymi rozkazami „..ścisłą konspirację członków, zmianę pseudonimów, bierny opór wobec władz sowieckich, obsadzanie członkami AK stanowisk administracyjnych, niewstępowanie do tzw. Ludowego Wojska Polskiego, prowadzenie akcji mających na celu likwidację działaczy komunistycznych.” Przy jego pomocy oddział „Łupaszki” przetrwał najtrudniejsze miesiące końca 1944 roku, gdy część jego ludzi, osadzonych na różnych melinach, została zdekonspirowana i aresztowana. Z drugiej strony oddział powiększył się głównie o dezerterów z Armii Kościuszkowskiej.
Kiedy w styczniu gen. Okulicki rozwiązał Armię Krajową, Liniarski i Szendzielarz nie przyjęli tego do wiadomości. Liniarski w swych rozkazach nadal nakazywał kontynuować walkę o niepodległą Polskę, zmienił tylko nazwę AK na AKO (Armia Krajowa Obywateli). Po odejściu oddziałów frontowych Armii Czerwonej w ofensywie na zachód,„... nastąpiła konsolidacja i wzmocnienie wartości bojowej podziemia, działającego w ramach Delegatury Sił Zbrojnych, utworzonej w 1945 roku.” W końcu marca1945 r. zdecydowano, że odrodzona V Brygada „Łupaszki”, licząca znów 250 ludzi, będzie prowadzić działalność partyzancką na terenie powiatu Bielsk Podlaski. Wobec braku wystarczającego uzbrojenia, zdobywano broń w walce, rozbrajając żołnierzy LWP i sokistów, strzegących tory kolejowe.
Na nowym terenie województwa lubelskiego „Łupaszka” stosował podobną taktykę walki, jak przedtem na Wileńszczyźnie. Oddział działał w rozproszeniu, koncentrował się tylko dla przeprowadzenia akcji, po wcześniejszym starannym rozpoznaniu wywiadowczym. Tak np. przeprowadzona była akcja na posterunek policji we wsi Narewka. „... Oddział wkroczył do wsi jako grupa radzieckich żołnierzy, prowadząc związanych polskich partyzantów. Zaskoczenie udało się całkowicie. Zdobyto broń bez żadnych ofiar. ...wykonano wyrok na trzech komunistach, członkach PPR: wójcie gminy ..., sekretarzu gminy ..., nauczycielu ..., oraz na gajowym ..., który do PPR nie należał.... przy zwłokach pozostawiono karteczkę: „Za zdradę Ojczyzny zostali rozstrzelani”. Fikus stara się na wszelkie sposoby usprawiedliwić dokonane mordy. Że „Łupaszka” wykonał wyroki nie z własnej woli, a na rozkaz miejscowej komórki AK, zatwierdzony przez Okręg. Że skazani byli Białorusinami, prawdopodobnie należeli do tych, którzy wystosowali list do Konsulatu Rosyjskiego z prośbą o przyłączenie do Białorusi itp. Natomiast „... bezwzględnie postępował „Łupaszka” z żołnierzami armii radzieckiej. Traktował ich jak najeźdźców, jak wroga, nieprzyjacielską armię. 12 maja zniszczył na szosie między Siematyczami a Bielskiem Podlaskim radziecki samochód wojskowy. Zginęło wtedy trzech radzieckich żołnierzy. Takich akcji było kilkanaście. Na szosie Bielsk Podlaski - Brześć zastrzelono 10 żołnierzy, w akcji na stację kolejową Strobla zginęło 5 żołnierzy radzieckich. Bezwzględnie postępował „Łupaszka” także z funkcjonariuszami bezpieczeństwa. Jeśli ich złapał rozstrzeliwał na miejscu. Tępił donosicieli i szpiegów. Również nadgorliwych działaczy PPR. Opierał się na istniejącej siatce AK i korzystał z jej rozeznania sytuacji. Dokonywał ataków na urzędy gminne, sklepy, banki, kasy kolejowe, z których rekwirował pieniądze i żywność na utrzymanie oddziału.... Na Białocczyźnie toczyła się wojna domowa.”
Fikus wszystkie te krwawe działania 5. Brygady AKO, odbudowanej na Lubelszczyźnie przez „Łupaszkę”, tłumaczy na wszystkie możliwe sposoby. Na przykład: „...wszyscy 9 policjantów zostali powieszeni.” - ale byli też oni policjantami w służbie niemieckiej. Albo: „... Beynar udał się do niego ubrany w mundur oficera radzieckiego i przedstawił się jako oficer NKWD. W dłuższej rozmowie przekonał się, że jest on agentem NKWD i wyrok został wykonany” - więc sprawiedliwie agent został wpierw sprawdzony. Zaś w ogóle to: „... Nie ufano władzy. Postępowanie Rosjan i Komitetu Lubelskiego nie budziło zaufania, prześladowanie legalnych władz krajowych i AK, oskarżanie ich o współpracę z Niemcami, aresztowanie 16 przywódców Polski Podziemnej - uniemożliwiło współpracę.” Tak jakby oni sami „... walczący o wolną, niezależną, sprawiedliwą i prawdziwie demokratyczną Polskę” mieli kiedykolwiek wolę do takiej współpracy z „... sowietami, zdrajcami i wyrodnymi synami naszej Ojczyzny.” Poza tym wojna domowa zawsze jest okrutna. Przypominają to liczne cytaty z książki Rozważania o wojnie domowej (w Wandei we Francji w XVIII wieku) Pawła Jasienicy-Beynara.
W sierpniu 1945 r „Łupaszka” dostał rozkaz rozwiązania Brygady. Ostatnia koncentracja oddziału odbyła się 7 września. Ludzie się rozeszli, głównie wracali do swych rodzinnych stron, on sam pojechał do Gdańska. Zamieszkał w wynajętym mieszkaniu w Oliwie. Na Wybrzeżu znalazło się wtedy również wielu innych członków wileńskiej AK, utrzymywali oni wzajemne kontakty. „Łupaszka” poddał się pod rozkazy aktualnego komendanta Okręgu Wileńskiego, A. Olechnowicza, sam zaś podporządkował sobie grupę byłych partyzantów, głównie z jego 5. Brygady. Pousadzani na różnych stanowiskach cywilnych, kontynuowali z ukrycia, swą wojnę o„... wolną, niezawisłą i sprawiedliwą”.
Na początek zorganizowano druk i kolportaż ulotek do żołnierzy Wojska Polskiego, z apelem: „... odmawiajcie wykonywania rozkazów... przychodźcie do nas”. Celem zdobycia środków na wyposażenie oddziału bojowego przeprowadzono napady na wagon pocztowy na trasie Białogard-Koszalin, Bank Rolny w Koszalinie, placówki handlowe w Trójmieście, Monopol Spirytusowy i kilkanaście innych. Wszystkie akcje były kwitowane kartkami z podpisem: „... Dowódca oddziałów podziemnych - major Łupaszka”. Te dywersje miały także świadczyć o istnieniu podziemia i ostrzegać przed wstępowaniem do PPR. Po wykonaniu wyroków na członkach PPR też zostawiano odpowiednie karteczki. Według późniejszego zestawienia „... Na terenie województwa gdańskiego oddziały „Łupaszki” zabiły 39 osób, w tym 18 funkcjonariuszy urzędu bezpieczeństwa, 7 milicjantów, 2 żołnierzy Wojska Polskiego, 8 żołnierzy Armii Radzieckiej, 1 członka ORMO i 3 osoby cywilne - członków PPR.”
Ale nastąpiły wpadki, denuncjacje i aresztowania, a także wiosna, czyli pora wyjścia oddziału „Łupaszki” w Bory Tucholskie. Oddział liczył 60 ludzi, zorganizowanych w trzech szwadronach i dwóch grupach specjalnych. W swej trzeciej już kampanii partyzanckiej „Łupaszka” stosował te same sposoby walki jak w poprzednich, tyle, że nie miał już wsparcia wśród miejscowej ludności. To też „łupaszkowcy” zmieniali swe kwatery codziennie, byli praktycznie w ciągłym ruchu, stosowali często kamuflaż, udając wojsko lub bezpiekę. „...Mieli działać destrukcyjnie na konsolidujące się komunistyczne otoczenie, a więc napadali na sklepy, spółdzielnie, banki, pociągi. Wykonywali wyroki na współpracujących z tworzącą się władzą aktywistach partyjnych i konfidentach UB... „Łupaszka” był wszędzie, na szosach rekwirował samochody, na stacjach zatrzymywał pociągi - jak na przykład w Tleniu, w którym 4 maja wylegitymowano wszystkich pasażerów, wyłuskując pracownika Powiatowego UB w Drawsku, którego rozstrzelano na miejscu.... Przed referendum (owe słynne „3*tak”) „łupaszkowcy” nasilili swoje poczynania, „Leszek” rozbił na przykład wojskową grupę propagandową we wsi Bartel Wielki w powiecie Stargard, opanował stację kolejową Bąk, rozstrzeliwując oficera i czterech żołnierzy Armii Czerwonej.”
Dalej w książce wiele przykładów podobnych brawurowych akcji, ale też coraz więcej potyczek obronnych i ucieczek przed tropiącymi ich oddziałami KBW. W połowie roku „Łupaszka” z jednym szwadronem przeszedł w Olsztyńskie i Białostockie. Pozostałe dwa szwadrony działały nadal wspólnie w Borach Tucholskich, w listopadzie na rozkaz Olechnowicza zostały rozwiązane, część ludzi skorzystała potem z amnestii.
Tymczasem „Łupaszka” szukał kontaktów i wyższego dowództwa AK. Przez kurierów z Niemiec i Warszawy otrzymał polecenie zaprzestania walk partyzanckich, co raz bardziej nonsensownych i beznadziejnych, gdy rozwiał się miraż bliskiej III wojny światowej. Sam udał się też do Warszawy, gdzie pośrednio od ministra St. Radkiewicza otrzymał propozycję rozwiązania swego oddziału za glejt na opuszczenie kraju przez niego. „Łupaszka” propozycji nie przyjął.
Ostatnia koncentracja oddziału, przy udziale jego twórcy i dowódcy, odbyła się w kwietniu 1947 r. niedaleko Ciechanowa. Były to już marne resztki poprzednich Brygad. W 1947 r. „Łupaszka” przez kilka miesięcy ukrywał się, pracując w starym młynie wodnym w Królowej w powiecie Głubczyce na Dolnym Śląsku. Potem w Jordanowie, w Zakopanem, jako kuracjusz chory na gruźlicę, następnie w Chabówce i w Osielcu koło Makowa Podhalańskiego. Został aresztowany w Osielcu 26 czerwca 1948 r. W tym czasie organa bezpieczeństwa aresztowały też wielu innych dowódców oddziałów „Łupaszki” i 23 listopada 1950 r. w Krakowie rozpoczął się proces przeciwko całej grupie. Wyroki były różne, komendant mjr Zygmunt Szendzielarz-„Łupaszka” skazany został na karę śmierci, która wykonana została 8 lutego 1951 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej. W wyroku specjalnie podkreślono zwłaszcza jego współpracę z Niemcami w 1944 roku, jakby częściowo obejmując amnestią wyroki śmierci wydane przez niego na setki ludzi w pierwszych trzech latach Polski Ludowej.

20 września 2009

Powrót do poprzedniej strony