Największa bitwa w Starożytności


Powszechnie uważa się, że największe bitwy w Starożytności stoczone zostały podczas wojen grecko-perskich. Miały one miejsce w latach 490 p.n.e. (Maraton) do 479 (Plateje), gdy Persowie najechali na państwa greckie oraz w latach 334-327 p.n.e. (nad Granikiem, Issos, Gaugamela), podczas inwazji króla macedońskiego Aleksandra I Wielkiego na imperium perskie. We wszystkich wymienionych kluczowych bitwach armie perskie liczyły ponad 100 rys. żołnierzy, a w bitwie pod Gaugamelą bodaj ok. 250 tysięcy. Tak więc w tej ostatniej rozprawie wojennej łączna ilość żołnierzy obu armii, greckiej i perskiej, mogła przewyższać nawet 300 tys. ludzi. Oczywiście wszystkie te dane liczbowe, przekazane przez historiografię, a ściślej przez legendę historyczną, skażone są wielką niedokładnością, jako zawyżone. Zwłaszcza jeśli przekazywane były przez stronę mniej liczebną, boć to zawsze większa chwała, jeśli walczyło się z przeważającym wrogiem, jak mały Dawidek z wielkim Goliatem.
W największej bitwie Starożytności, o której chcę napisać, brało udział ok. 400 tys. ludzi. Bitwa ta, jej geneza, przygotowanie, przebieg i finał są dobrze rozpoznane i opisane przez historiografię. Autorem źródłowego opisu bitwy był bowiem sam naczelny wódz zwycięskiej armii. Chodzi o bitwę pod Alezją, rozegraną w 51 r p.n.e. między legionami Republiki Rzymskiej a powstańczymi wojskami Galów i o wodza rzymskiego, Cezara.

Bitwa pod Alezją była ukoronowaniem podboju Galii przez Gajusza Juliusza Cezara, dokonanym w latach 58-51 p.n.e. Cezar jako prokonsul Galii Przedalpejskiej zajął wówczas prawie całą Galię po Kanał La Manche i Ocean Atlantycki, zorganizował nawet zbrojne wyprawy zamorskie przeciwko Brytanii i za rzekę Ren przeciwko Germanom.
Te dwie kampanie, które odciągnęły siły rzymskiego wodza, pozwoliły Galom rozniecić serię wielkich powstań przeciwko rzymskiemu panowaniu. Pierwsze próby były nieudane, lecz na początku 52 r. p.n.e. młody książę Arwernów, Wercyngetoryks, w kolejnym powstaniu zastosował taktykę spalonej ziemi. Dzięki niej odniósł szereg sukcesów, przejściowo odciął nawet główne siły Cezara od Galii Przedalpejskiej, skupił też pod swym zwierzchnictwem wszystkie plemiona galijskie.
Do decydującego starcia doszło pod ufortyfikowaną osadą Alezja (niedaleko dzisiejszego Dijon), które Cezar otoczył prawie wszystkimi legionami, jakimi dysponował. Alezja leżała na wysokim płaskowyżu, niedostępnym praktycznie dla nacierających wojsk. Stąd Cezar zdecydował się na długotrwałe oblężenie i wzięcie głodem obrońców, którzy mieli zapasy żywności tylko na jeden miesiąc. Otoczył więc twierdzę podwójnym 15-km pasem fortyfikacji, wykorzystując przy tym dwie rzeczki Ose i Oserain, w których widłach znajdowała się Alezja. Pas wewnętrzny miał zabezpieczyć obozowiska Rzymian przed wypadami Galów z twierdzy, zaś zewnętrzny przed atakami wielkich posiłków galijskich, jakie po kilku tygodniach nadeszły ze wszystkich stron.
Warto zwrócić uwagę na wielkość zaangażowanych sił. Rzymian było ok. 70 tys, Galów w otoczonej Alezji 90 tys., a posiłki "pospolitego ruszenia" Galów liczyły, jak legenda niesie, aż 250 tys. ludzi. Oczywiście tę dysproporcję sił łagodziło lepsze wyszkolenie i uzbrojenie legionistów rzymskich, zaś przede wszystkim właśnie owe dwie okrężne fortyfikacje, opasujące oblężonych. Głównymi ich elementami były rowy, najeżone zaostrzonymi palami, lub napełnione wodą (w tym rzeki) oraz palisady z licznymi wieżami obronnymi.
Przez kilka dni obie armie galijskie, wewnętrzna i zewnętrzna, atakowały umocnienia rzymskie, ale bezskutecznie. Gdy wreszcie udało się Galom przełamać linie umocnień i wedrzeć w głąb obrony Rzymian, zostali oni odrzuceni przez jazdę germańską i ulegli panice na widok czerwonego płaszcza Cezara, który osobiście interweniował w bitwie. Zakończyła się ona wielkimi stratami dla Galów. Stracili oni wtedy też wszelką nadzieję na zwycięstwo, czy przeżycie. Wówczas Cezar w ultimatum zażądał oddania się w niewolę Wercyngetoryksa, obiecując darowanie życia jego buntowniczym wojskom. Tak też się stało.
Wercyngetoryks uznał swą porażkę i ofiarował się za swój lud. Po upadku Alezji Rzymianie już bez większego oporu zgnietli ostatnie ogniska galijskiego oporu, Cezar zaś zwolnił i odesłał do domu jeńców galijskich, a następnie zawarł z naczelnikami i wodzami plemion galijskich układy o współpracy i umiarkowanych trybutach na rzecz Rzymu. Potem przez ponad cztery stulecia Galia była najwierniejszą i najbogatszą, obok Egiptu, prowincją Imperium Rzymskiego.
Po podbiciu Galii Cezar w 49 r. wraz ze swymi najlepszymi legionami przekroczył graniczną rzekę Rubikon między Galią Przedalpejską i właściwą Italią i rozpoczął wojnę domową z Senatem i konsulem Pompejuszem. Ścigał go, oraz jego popleczników, w Hiszpanii, Grecji, Egipcie, potem w Afryce. Wracając z Egiptu do Rzymu stłumił też groźny bunt króla Bosforu Farnakesa w Azji Mniejszej.
Cesarstwo Rzymskie nie miało odtąd na dziesięciolecia poważniejszych wrogów i wojen. Do Rzymu płynęły rzesze niewolników, tania żywność i różnorakie towary ze wszystkich podbitych prowincji od półwyspu Pirenejskiego po Azję Mniejszą. Cezar zaczął wprowadzać liczne reformy, dotyczące głównie wojska, administracji imperium i finansów. Wprowadził nowy podział czasu, zwany kalendarzem julijskim (lub rzymskim), ustanowił nową monetę aureus, rozpoczęła się wielka przebudowa Rzymu.
Ale przede wszystkim Cezar, jako dożywotni dyktator, imperator, "ojciec ojczyzn" i najwyższy kapłan, zadbał o swój własny splendor i chwałę, organizując cztery parady triumfu i zwycięstwa. W największej paradzie za zdobnym rydwanem, na którym jechał on sam w purpurowej szacie, wieziono w stalowej klatce, jak dzikie zwierzę, króla Galów Wercyngetoryksa. Po paradzie uduszono go, z rozkazu Cezara, we więzieniu. Zaś wiele stuleci potem ogłoszono pierwszym bohaterem narodu francuskiego..

Kraków, 30.VIII.2005

Powrót do poprzedniej strony