Kto następny na celowniku USA?


Do rozwoju islamskiego fundamentalizmu religijnego, i związanego z nim terroryzmu, w sporym stopniu przyczyniły się same Stany Zjednoczone A.P. Na przykład ich globalne, naftowe i strategiczne, interesy powodują, że współpracują ściśle z Arabią Saudyjską i Pakistanem (głównymi, obok Iranu, sponsorami islamskiego terroryzmu) i same wykreowały Osamę bin Ladena. To jemu w latach 80-tych CIA przekazywała najnowszy sprzęt wojskowy, między innymi przeciwlotnicze stingery, i wiele z 4,5 - 5 mld dolarów, jakie USA przeznaczyły na organizację i uzbrojenie 35 tys. ochotników afgańskich i arabskich z 43 krajów, werbowanych przez bin Ladena i szkolonych w obozach w Pakistanie do świętej wojny z Rosjanami w Afganistanie.
Obecnie służby wywiadowcze USA, najwidoczniej również rozgrywają swe własne karty. FBI jakby od pierwszych minut po zamachu na WTC w NY wiedziało, że to robota Osamy bin Ladena, choć przez miesiące przygotowań do napadu nic się nie połapali, a śledztwo też do końca i jasno nie wskazało na powiązania zamachowców z bin Ladenem. Ale to nie ma bynajmniej jakiegoś większego znaczenia dla działań USA. Zrzucono więc ileś tam bomb na Afganistan, jedno z najbiedniejszych państw świata, i rozbito Taliban za nie wydanie bin Ladena.
Wygląda to na kontynuację przez USA, zainaugurowanej w 1999 r. w Jugosławii, nowej globalnej strategii, polegającej na tym, że w swej pysze i poczuciu militarnej i gospodarczej siły, wyznaczać sobie będą dowolne cele na kuli ziemskiej do zniszczenia, wg własnego widzimisię i interesów. A pięknym i wiarygodnym uzasadnieniem dla tych poczynań będzie na dziesięciolecia koszmarna tragedia w NY z 11 września 2001 r., którą epatuje się społeczność świata, odgrzewając przy tym kodeks Hammurabiego sprzed 3.700 lat z prawem odwetu "oko za oko, ząb za ząb".
Ponoć Osama bin Laden umarł na nerki, na które od pewnego czasu poważnie chorował. Rozprawę z tym terrorystą nr. 1 i całym Talibanem można by więc uważać za zakończoną. Pozostała już tylko sprawa odbudowy politycznej i gospodarczej Afganistanu jako państwa. Politycznie to prawdopodobnie będzie przekładaniec ideologii i wpływów USA, Rosji, Pakistanu, Arabii Saudyjskiej, Iranu, ale przynajmniej wreszcie funkcjonujący (miejmy nadzieję) w pokoju.
Zaś odbudowę gospodarczą obiecują wesprzeć co bogatsze państwa świata. Padły już np. oświadczenia Unii Europejskiej, że udzieli 1/4 pomocy zagranicznej, Japonia deklaruje 1/5 część. Oczekuje się też, że sporo grosza dorzuci Arabia Saudyjska, w ramach swej rehabilitacji za dotychczasowe wspieranie Talibanu. Natomiast USA jeszcze się wyraźnie nie zadeklarowały, słychać np. głosy, że poniosły prawie wszystkie koszty bombardowań Afganistanu, więc na odbudowę powinni złożyć się inni.
Jednak walka ze światowym terroryzmem ma trwać nadal, jako rzecze prezydent Bush. Więc świat z ciekawością i niepokojem oczekuje - kto następny na celowniku USA?

Kraków, I.2002 r.

Powrót do poprzedniej strony